czy w związku seks może być najwazniejsz...?

tak sobie dzisiaj uswiadomiłem pewną rzecz... mianowicie stwierdziłem ze z moją kobieta łączy mnie przede wszystkim seks. Ona jest po prostu niesamowita w \"te klocki\", spełnia moje najskrytsze fantazje erotyczne i baaardzo mi sie podoba pod wzgledem fizycznym. niby rzadko sie kłocimy, niby na co dzien jakos sie nam układa lecz... nie mamy wspolnych zainteresowan, czesto nie mam nawet o czym rozmawiac. dzien bez seksu to tak jakby dzien stracony, nudny... nawet jesli jestesmy np na wakacjach itp itd to i tak mam wrazenie ze nudzimy sie w swoim towarzystwie. nie wiem co robic, jak kiedys sie rozstalismy to strasznie mi jej brakowało (ale... moze po proste jej ciała) wiem ze Ona mnie bardzo kocha i zrobilaby dla mnie wszystko. a ja nie potrafie sie opanowac, nie potrafie zyc w stalym zwiazku. potrzebuje nowych wyzwan, ciagle flirtuje (to w pracy, w sklepie czasami nawet umawiam sie na randki) choc jeszcze jej nie zdradzilem i nawet tego nie planuje bo wspanialy seks mam zawsze na zawołanie. po prostu brakuje mi towarzystwa innych kobiet, wtedy ponownie odzywam. czy taki zwiazek ma sens? czuje ze juz niedługo bedzie nalegac na slub i co wtedy..(?) czy w małzenstwie seks tez moze byc jednym z najwazniejszych elementów? jak to jest u Was?