Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość AdAmEcZkO

Spojrzenie na uczucia, czyli jak to w zasadzie powinno być...

Polecane posty

Gość AdAmEcZkO

Miłość To jest uczucie... Jakby nie było pozytywne; będące w tym samym kręgu co zadowolenie, szczęście itp. Ale na co nam taka klasyfikacja, kiedy poznaliśmy jakąś osóbkę i niewiadomo kiedy, ani jak, coś nas z góry trafiło. Jak się z nią spotykamy nie pamiętamy niczego, co tak skrzętnie godzinę wcześniej trenowaliśmy przed lustrem. Ach ta miłość... Pod serduszkiem cała chmara motylków; no i jak idziemy „za rączki” to tak w zasadzie unosimy się nad ziemią. Nagle przechodzi nam katar... choćbyśmy mieli mokre ubranie, żadna choroba nas się nie ima... i świat jest taki kolorowy. To co piękne ma jednak jedną wadę... Szybko się kończy. Wracamy zatem do domku, a wtedy usnąć już się nie da tak szybko jak dotychczas... Uczucia – ciąg dalszy... Zazdrość... Lecznicza i chorobliwa zarazem. Jest jak szczepionka: Dawkowana w odpowiedniej ilości wzmacnia system odpornościowy, lecz kiedy jest jej we krwi nieco więcej; powoduje nieprzewidziane skutki negatywne. Środek stymulujący i trucizna zarazem, jednak w przeciwieństwie do szczepionki, w zazdrości górna granica ryzyka nie jest określona. Więc po jaki grzyb dostaliśmy razem z miłością taką ampułkę... a właśnie w tym celu aby nasze uczucie umacniać, a nie rujnować. Trzeba pamiętać o jednej sprawie. W tej naszej miłosnej apteczce mamy jeszcze syrop z etykietą „zaufanie”; a je trzeba dawkować profilaktycznie i nie zapomnieć o regularnym stosowaniu; tak około łyżeczka dziennie. Bezgraniczne zaufanie. Takie przedawkowane, może być nieobliczalne w skutkach; bo partner/ka jest tylko człowiekiem i może wpaść na wspaniały pomysł; aby naszą niedyspozycję chorobową wykorzystać. Ale łamanie sobie tym głowy, tak jak zadręczanie tej drugiej osoby pytaniami typu: „Czy naprawdę mnie kochasz?” to nic innego jak właśnie zazdrość, która podstępnie wprasza się bez pukania. To pytanie o miłość powinno raczej brzmieć: „Czy to JA wystarczająco mocno kocham?”. Na tyle mocno aby się nie bać o poczynania tej drugiej połówki pod moją nieobecność. Przecież tylko ode mnie zależy jak ktoś czuje się w moim towarzystwie i czy jeśli kocha mnie z całego serca, to ma jakiś realny powód do tego aby mnie oszukiwać? Tu jest odpowiedź jedna i prosta: NIE! Jeżeli miłość moja i dajmy na to Hermenegildy, nie jest budowana na piasku, tylko na solidnym fundamencie; to nie ma ziemskiej siły, która by ją obaliła. Zatem wysuwa się następujący wniosek: Chcesz wierzyć bezgranicznie drugiej osobie; najpierw uwierz w siebie i pamiętaj; rób to co chciał(a)byś aby robili dla ciebie inni. Wtedy wszystko będzie smakować inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×