Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pola31

czy ja jestem współuzależniona?

Polecane posty

Gość pola31

Mam męża alkoholika. Dużo czytałam o tym oraz o współuzależnieniu. Czytając na kafe o takich sprawach, piszecie kobietom że są współuzaleznione. Wszystkim. Po czym to poznać? Nie mam pojęcia czy jestem współuzależniona. Opiszę moje uczucia, moje reakcje... może ktoś stwierdzi czy już jestem współuzależniona, czy jeszcze nie. Zawsze gdy wpada w ciąg (a miał 4 ciągi w okresie 3 lat, trwające po ok. 2-3 tygodnie) - reaguję histerią. Wylewam alkohol. Wiem że to złe, ale nigdy wtedy nie mogę się powstrzymać. Dopiero po pierwszym szoku uspokajam się, w ciągu kolejnych dni jestem spokojna, ewentualnie czekam aż jest trzeźwiejszy i zaczynam krótką rozmowę - czy chce przestać pić, czy chce się leczyć. Mówię mu że wiem że jest chory i że będę przy nim gdy postanowi się leczyć, ale dopóki pije - ma na mnie nie liczyc. Nigdy nie towarzyszę mu w wyjazdach do sklepu, chociaż on o to prosi. Gdy nie ma pieniędzy na alkohol - musi pozyczać od innych, bo ja mu nie dam. Długów za niego nie płacę. Co więcej, wymagam, by dokładał do rachunków (mimo że i tak on nie ma już pieniędzy), jesli czegoś nie zrobi - ja tego za niego nie robię. Gdy trzeźwieje - sam oddaje długi itd. Zajmuję się swoimi sprawami i nigdy nic nie dzieje się moim kosztem. Np. nie odmawiam sobie przyjemności, zainteresowań czy hobby tylko dlatego że pije. Nie wstydzę się tego że jest alkoholikiem, nie ukrywam tego. Mówię o tym otwarcie rodzinie i znajomym. Gdy popada w kłopoty przez alkohol - każdy zna powód. Nie chronię go i nie bronię. Nie sprzątam po nim butelek. Czasami zabierałam mu kluczyki do samochodu, ale tylko gdy poprzedniego dnia mnie o to prosił ("zabierz mi jutro kluczyki, żebym nie mógł jechać"). Wtedy jednak szedł na pieszo, więc przestałam zabierać. Powiedziałam mu żeby nie mówił mi kiedy co i ile pije, bo mnie to nie interesuje. Przestałam robić wyrzuty. Wciąż pamiętam wszystkie przykrości jakie potrafił mówić... ale nie rozmawiamy o tym. Jestem znerwicowana, bo codziennie się boję że znów zacznie pić (obecnie jest niepijący). Mam koszmary. Fakt który przemawia za wspoluzaleznieniem: wydaje mi się, że gdybym starał się bardziej, on by nie pił. Ale nie gdybym była lepszą żoną, bo uważam że jestem dobrą, tylko gdybym miała większą wiedzę nt. alkoholizmu. Uważam że czasami robię coś źle, mam złe reakcje. Ale fakt, uważam że gdybym się bardziej postarała i miała większe informacje - mogłabym bardziej mu pomóc. Czuję na przemian złość, niezrozumienie (przecież myśli gdy kupuje alkohol) z miłością i współczuciem (jest chory, nie mogę go oskarżać). Czuję na przemian przypływy i odpływy nadziei. I wierzę mu za każdym razem gdy trzeźwieje, chociaż wciąż się boję. Wydaje mi się więc że mam kilka objawów współuzaleznienia, ale też kilka zupełnie przeciwnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola31
dodam jeszcze jedno - te przykre słowa które mi powiedział oczywiście mnie bolą, to chyba naturalne, ale nie straciłam przez to wiary w siebie. Tzn. wciąz znam swoją wartość i on nigdy mi nie wmówi że jest inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zazdroszcze Ci bardzo
Zazdroszczę Ci że podchodzisz do tego z takim spokojem, że jesteś uczciwa wobec siebie i innych. Ja płaczę, histeryzuję . Szkodzę sobie. Nie potrafię przyznać znajomym, że mój mąż pije. Ukrywam to bo jest mi wstyd. Zazdroszczę Ci tego że jesteś taka twarda i potrafisz żyć swoim życiem a nie jego. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola31
och, to nie jest tak że ja tego nie przeżywam. W stosunku do niego (gdy pije) - zachowuję się normalnie, ale jasne że zdarzało mi się wieczorami, gdy nie widział - popłakać w poduszkę i rozmyślać nad rozstaniem. Gdy ma ciąg - rozmowa jest krótka: - Chcesz przestać pić? Gdy odpowiada że nie, ja odpowiadam róznie - że ma zastanowić się nad wyprowadzką lub dać mi znak gdy podejmie własciwą decyzję. Gdy mówi tak - zaczynamy ustalać szczegóły. Przed znajomymi się nie wstydze, nie rozumiem czemu mam się wstydzić? Tzn, ok, odczuwam jakiś tam wstyd ale ze swojej głupoty, że będą mnie żałować że jestem idiotką bo związałam się z alkoholikiem. Ale i tak uważam że to on ma się wstydzić, nie ja. Znajomi wiedzą że u nas w domu się nie pije, bo mam alkoholika. Ale dbam o niego gdy wychodzi z ciągu. Zwyczajnie dbam - bo wiem jak się czuje, gdy trzeźwieje. Wtedy mu daję komfort. Opiekuję się nim, przykrywam, robię gorącą herbatę i powtarzam że jestem dumna z tej decyzji. To źle czy dobrze? Sama nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestes :( poznac chocby po tym,ze sie godzisz na bycie z nim,ze ci go szkoda i zal,ze nie masz sily na terapie,ze godzisz sie na zle traktowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie,ze to oni sie powinni wstydzic a nie wy?? wy sie powinniscie wstydzic tego,ze go kryjecie,usprawiedliwiacie itd. pomyslcie jaka to krzywda dla dzieci taki wiecznie zalny tatus. Ostatnio widizalm w TVN serial detektywi... i cos okropnego. historyka dotyczyla chlopca ktory gdzies zaginal.przyjaznij sie z synem alkoholika.nie pozwallai mu na to rodzie. bo ten syn alkoholika bo patologia.... niczemu winne dziecko ponosilo kare za ojca,ktorego sobie nie wybralo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteś, też to przerabiałam. Nie jestem z nim, ale wiem, że z uzależnienia nie wyszłam i nadal mnie do niego ciągnie! to jest jakis koszmar, czuję się jak narkoman na głodzie. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola31
"poznac chocby po tym,ze sie godzisz na bycie z nim" a ja napisałam : "piszecie kobietom że są współuzaleznione. Wszystkim." Czyli miałam rację. Wnioskujecie że kobieta jest współuzalezniona tylko po fakcie że jest z alkoholikiem, że z nim przebywa. Taki wniosek nie jest dla mnie wiarygodny, ponieważ wiem (czytałam) że można zyć, mieszkać z alkoholikiem, a jednak nie być współuzaleznionym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola31
stonoga >> " wy sie powinniscie wstydzic tego,ze go kryjecie,usprawiedliwiacie itd." Obaiwam się że nie przeczytałaś mojego pierwszego postu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to musialas czytac chyba na jakims poralu katolickiem,gdzie pisza ze cierpi sie w imie milosci :) i prosze o jedno nie sadz,ze nie wiem o czym pisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zazdroszcze Ci bardzo
Tylko jak znaleźć siłę by odejść? Czy kiedykolwiek ją znajdę? czy znajdą ją zanim on mnie zniszczy całą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie powiesz mi,ze tego nie robisz:) a wiesz jeszcze wydaje mi sie,ze wasze rozmowy nie na wiele sie zdaja skoro on wraca do picia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola31
O ile kobieta.interia to dla Ciebie portal katolicki :) cyt: "Nie wszyscy, którzy wiążą się z uzależnionym partnerem, od razu popadają w uzależnienie. "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i ten teks...gdybym byla lepsza zona:) dla niego i tak jestes za dobra:) wiesz sa takie osrodki PARPA poszukaj w swoim miescie lub okolicy pracuja tam speclaisci,umow sie z kims na taka jedna rozmowe. to jest bezplatne wystarczy,ze masz ubezpieczenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do stonoga
Niepotrzebnie próbujesz obrazić autorkę tym portalem katolickim -gdyby nawet tam to czytała to co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aśiula26
ja obecnie jestem pod opieką poradni psychologicznej,a ostatnio potrzebowałam porady psychiatry.nie,niejestem wariatką.ja nieumiem sobie radzic z emocjami,choc teraz przyjmuje leki anty depresyjne i staram się jakoś życ.niechce myśleć o tym czy dziś muj partner wróci do domu,czy nie,a jeśli wruci to czy będzie trzeżwy.jest mi ciężko ale staram się niemyslec co złego może jeszcze się stac!myśle ze jestem współuzależniona,między innymi dlatego ze wiele razy szłam do sklepu i gdy on mnie prosił bym kupiła mu piwo,ja muwiłam nie a robiłam swoje,kupywałam,bo wolałam zeby w domu wypił itd...czasami myślałam ze ja coś robie nietak,zadręczałam się takimi myślami.ale nie teraz.on twierdzi ze potrafi sobie radzic z tym problemem aczkolwiek obiecał/że jak sie niepowstrzyma to pujdzie na leczenie.i na obietnicach się skonczyło.ja rozumiem ze mamy problemy,bo wynajmujemy mieszkanie,nietanio,i mamy 3 dzieci,ale własnie dla nich powinnien sie starac niepić.zapisałam się na terapie dla współuzależnionych ale niepujde,bo dzieci.a rodziny niemam...sama muszę radzic sobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wpisz w google : wspóluzaleznienie , DDA, DDD, i poczytaj i nie wazne czy portal katolicki czy nie, szukaj pomocy wszedzie gdzie sie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aśiula26
a mało to razy dostał po gębie,jemu nawet niedało do rozumu to że 3 razy był na wytrzeżwiałce.obiecywał wtedy że ostatni raz ale jak zawsze na obietnicach się skonczyło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aśiula26
ja chcę chodzic na takie mitingi ale w mojej sytuacji niejestem w stanie,mam 3 dzieci a niemam ni,kogo z rodziny kto by w czasie kiedy ja będe na takim spotkaniu.opiekował sie moimi dziecmi.i jestb mi zle z tym .taeaz mam tako sytuacje ze chcąc zadbac o siebie.ignoruje jego a on jakby miał to w d...a to boli bo już niewiem jak z nim postępywac!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AśIULA26
CZASAMI MAM DOSC,STARAM SIę JAK MOGę A ON TEGO NIEDOCENIA I TWIERDZI ZE WIDZE W NIM TYLKO ZłE RZECZY A W SOBIE NIE,WIęC PYTAM,,CO ROBIE żLE,POWIEDZ MI TO POSTARAM SIę ZMIENIC,,NA TO ON NIC NIEMUWI,WIęC O CO CHODZI?!POSTANOWIłAM,CHOC NIEOBIECAM,ZE ZACZNE OLEWAC GO A ZAJMę SIę SOBą,OD 2 DNI NIEODZYWAłAM SIE,WCZORAJ WRUCIłAM PO 24 Z PRACY(SPRZąTAM BIURA) ZłA,BO JAKIS PIJAK OPLUł MNIE PIWEM W AUTOBUSIE.MASAKRA.A W DOMU STERTA BRUDNYCH NACZYN.BO MUJ FACET STWIERDZIł ZE BEDZIE TYLKO PO SOBIE I DZIECIACH MYL.A W ZLEWIE BYłY JEGO NACZYNIA WłAśNIE,ZGROZA!!!POWUEDZIAłAM DOSC I PROSZE BARDZO JAK TAK CHCE TO BEDZIE MIAł,NIECH SE SAM GOTUJE,PIERZE ITD.JAKBY TEGO BYłO MAłó TO JESZCZE MU NA AMORY SIę ZEBRAłO O 1 W NOCY...ZYC SIę ODECHCIEWA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem współ. byłam z "mężczyzną mojego życia" całe 9lat. odeszłam a raczej odchodziłam pare razy i nie udało mi się to do końca jeszcze teraz kiedy już rok nie mieszkamy razem. wyprowadziłam się do rodziców z dwójką naszych malutkich dzieci a on nadal zatruwa mi żcie wyciągając na jedzenie, papierosy i inne. muszę iść na terapię iraz na zawsze zakończyć ten związek, bo mam dla kogo żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola 31 prawdziwa
O Boże, ludzie!!!!!!!!!!!!! Odkopaliście mój stary temat! Nie wierzę! :) (niestety ktoś przez te 2 lata zastrzegł taki nick jak mój więc musialam go trochę zmienić) ale słowo honoru że to ja!! No to mam nowiny - jestem dawno po rozwodzie, teraz jestem z fantastycznym facetem który pije góra raz na 2 msce. Żałuję że nie zrobiłam tego wcześniej, współczuję wszystkim żonom alkoholików, nawet nie wiedzą jakie to proste odejść, zapomnieć, poznać innego I ZWYCZAJNIE NIE MIEĆ JUŻ WIĘCEJ TYCH PROBLEMÓW!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak widzisz problem jest nadal aktualny ja wprost marze aby tak jak ty móc w pełni cieszyć się życiem i moimi dziećmi bo jak na razie to nie jest za ciekawie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam takie pytanie chodziłaś na jakąś terapie czy sama poradziłaś sobie z emocjami, które napewno się w tobie kłębiły. jak w końcu poradziłaś sobie z tym żeby się nie kontaktować ze swoim mężem bo ja ciągle mam takie myśli czy on nie jest głodny itd. chyba wiesz o czym pisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola 31 prawdziwa
Niedługo po moim ostatnim wpisie to sie stało. Znów wpadł w ciąg, znów mnie zwyzywał, tym razem PRÓBOWAŁ użyć tez siły. Sam powiedział że ma mnie dość, że do niczego się nie nadaję itd... Wiem że to wódka mówiła przez niego, ale tym razem... no nie wiem, przegiął. Cos się we mnie wypaliło. Ja wróciłam do rodziców, on do rodziców. Kilka dni potem zaczął trzeźwieć i już do mnie pisał i dzwonił błagając żebym wróciła. Ale ja juz zwyczajnie nie chcialam. Trudno mi wytłumaczyć, ale moja miłość się skończyła po tamtej nocy gdy zwyzywał mnie od obrzydliwych świń, kurew i próbował dusić. Pomyślalam że jestem młoda, że się marnuję, że nie chcę spędzić życia w strachu. Ostatnio pisałam tu 23.11, kilka dni potem (chyba 28.11) się rozstaliśmy, a w grudniu złożyłam pozew. Rozwód dostalam b. szybko. 4 miesiące później poznałam mojego obecnego mężczyznę. Nie mieliśmy dzieci ani wspolnego majątku (nie byliśmy w sumie dość długo razem, a z kasą zawsze było krucho przez jego nieustanne jej trwonienie), więc nie widziałam go po rozwodzie już więcej. JA TERAZ DOPIERO ŻYJĘ!!!!! Mój facet jest kochany, w moim wieku, mieszkamy razem, właśnie rozkręcamy swój biznes, mamy pieniądze, planujemy ślub, dzieci. Jestem taka szczęsliwa. To bylo TAKIE PROSTE!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola 31 prawdziwa
Na terapię żadną nie chodziłam. Dużo pomogli mi swoim wsparciem rodzice i przyjaciółka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola 31 prawdziwa
Może mam tak silną psychikę? Sama nie wiem. Ale wczesniej byłam zupelnie inna - odchodziłam i wracałam, byłam od niego uzalezniona, płakała, cierpiałam, kochałam. Na zmianę nienawidziłam i uwazalam że mnie potrzebuje. Potem mi NAGLE PRZESZŁO. To co zrobił ostatniej nocy przeważyło szalę. Zrozumialam wiele rzeczy i postanowiłam zacząć życie od nowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×