Nigdy, ale to przenigdy....

....nie ufajcie ludziom!!!! Jakis czas temu poznalam dziewczyne. Z Ukrainy...wiem, ze zycie bardzo ja doswiadczylo. Ona pochodzi z bardzo biednej rodziny i przyjechala do Holandii na zarobek. Widzialam ja kazdego dnia stojaca pod sklepem po 9 czasem 10 godzin dziennie sprzedajaca gazety. Bardzo mi jej bylo zal...Ktoregos dnia po prostu ja zaczepilam, wdalysmy sie w rozmowe. Ona opowiadala mi o swojej rodzinie, o tym jak jej rodzice czasem nie mieli co do garnka wlozyc, itp;. Szkoda mi bylo tej biednej dziewczyny, zwlaszcza, ze w moim przypadku, prawie wszystko bylo podane mi na tacy i ja nie musialam przechodzic przez to co ona...Zaproponowalam jej prace...to znaczy jako sprzataczka u mnie w domu, gdzie placilabym jej o wiele wiecej za mniej godzin pracy (niz przy sprzedawaniu gazet)...Zaczela do mnie przychodzic, ja bylam zadowolona z jej pracy, ona tez. W miedzyczasie bardzo sie zaprzyjaznilysmy...Kiedy sama poszlam do pracy, zostawilam jej klucze do mnie do domu, zeby mogla sama otworzyc drzwi podczas mojej nieobecnosci...Kilka miesiecy pozniej wracam do domu i widze, ze nie ma mojego laptopa...myslalam ze moj facet go wzial. Kiedy wrocil do domu, okazalo sie, ze go nie bral...Od razu zadzwonilam do niej, ale nie odbierala, albo miala wylaczony telefon...i juz sie nie pojawila u mnie na sprzataniu...Teraz mam pytanie. Co powinnam zrobic? Zalatwic to miedzy mna a nia? Czy od razu zadzwonic na policje imigracyjna??? Po tym jak staralam sie jej pomoc, tym oto sposobem mi sie odwdzieczyla...