Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość powiem wam jedno

wiem jaki to okromny bol gdy spedza siez dzieckiem 24 na dobe

Polecane posty

Gość powiem wam jedno

nikt nie pomaga i w pewnym momencie masz dosc dziecka - masz wyrzuty sumienia i nawet jak cos boli to malenstwo czujesz do niego niechec i nienawidze jak ktos krytykuje takie odczucia, takie matki - to znaczy ze gowno wie o zyciu i macierzynstwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klaps_
ja spedzam z dzieckiem 24 godz na dobe juz od 3 lat i nie jest to dla mnie okropny bol

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez spędzam 24 godz z dwójką dzieci...w tym jedno szkolne..i jest ok.Przynajmniej wiem że maja matczyna opiekę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem wam jedno
bol jest czuc to co sie czuje kiedy dziecko/niemowle jest trudne w wychowaniu, niespokojne, caly czas placze itd podejrzewam ze nie jest trudne zajmowac sie dzieckiem radosnym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klaps_
wiesz roznie bywa raz lepiej raz gorzej nie ma dzieci idealnych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zauważyłam pewną prawidłowość. Za każdym razem gdy pojawia się topik o trudach macierzyństwa, że nie zawsze jest kolorowo to piszecie pod pomarańczowymi nickami a pod czarnymi chcecie być perfekt idealne. Brawo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale te radosne dzieci sa z jakiegos powodu radosne.... moze robisz jakis blad w wychowaniu ze twoje dziecko nie jest takie.... a i dzieci maja swoje dobre dni i zle..... mysle ze dziecko zeby bylo radosne musi miec radosnych rodziców:) pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam :) ja też spędzam z moim małym 24h na dobę i nie zawsze jest piękinie i kolorowo. jak mały jest grzeczny wszystko jest w porządku, ale też miewam chwole, że mam dość wszystkiego. Jak mały daje mi w kość (a potrafi czasami) to też nie mam cierpliwości, smuce sie itd. Doskonale rozumię autorke :) w jakim wieku masz dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też mnie męczą wyrzuty sumienia jak sobie mysle, że mam dość macierzyństwa. Głowa do góry :D damy rade :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bialy motyl dziwne jest to, co napisalas:O moja corka do 4 miesiaca plakala bo miala problemy z jelitkami.. ogromne kolki.. mialam 1,5 mis przerwy i od ok 6 zaczyna sie znowu:O niestety nie wiesz o czym piszesz najwyrazniej:O a moze dziala to w inna strone? jak dziecko placze cala dobe i nic nie pomaga nie sadzisz ze ciezko po kilku tygodniach byc radosna i pogodna mama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolorowa zgadzam się z Tobą w 100 % mój mały też miał kolki i nie miałam siły cieszyć się z macierzyństwa, moim jedynym marzeniem w tym czasie byla chwila spokoju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kazde male dziecko ma kolki? bo ja nie przypominam sobie zeby moja mlodsza siostra glonso i ciagle plakala od czego te kolki zaleza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawda autorko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko a kto powiedział ze wychowywanie dzieci to łatwizna siedziałam z moją córką do 2 .5 roku w domu praktycznie sama mąż ciągle w pracy i oczywiście że nie było zawsze dobrze ale nie zamieniłabym tego czasu na nic i życzę sobie i tobie żeby tylko takie \"okropne bóle\" cię w życiu spotykały

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spędzam z mały 24 na dobę,dopiero po tygodniu wyszłam ze szpitala bo miał żółtaczkę i to nie pielęgniarki były przy nim tylko ja... ja go przewijałam,karmiłam,wszystko przy nim robiłam w dzień i w nocy...i robiłabym to do końca życia żeby tylko było dobrze,,,, a ten czas był cudowny,,,teraz jestem w domu i jest cudownie. okropny ból to był przy porodzie! TO JEST OKROPNIE FAJNE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do autorki topiku: Masz prawo mieć dość dziecka gdy spędzasz z nim 24h/dobę. To naturalne. Moje nie były płaczliwe, chorowite itd. , a mimo wszystko, gdy nie miałam tej godziny, dwóch WOLNYCH od dziecka to się wkurzałam. To normalne. Przecież nie jesteśmy robotami bez potrzeb. Nie tylko jesteśmy matkami ale też kobietami ze swoimi potrzebami, których nie powinno się lekceważyć. Może pogadaj z mężem, żeby Cię odciążył od czasu do czasu, albo załatw opiekunkę na kilka godzin, żebyś mogła wyjść z domu sama czy to na zakupy czy do kosmetyczki. To dobra terapia. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja rowniez jestem z coreczka 24h, nie mam nikogo do pomocy oprocz meza ktory pracuje od rana do wieczora, nie zawsze jest lekko, ale matka wytrzyma wszystko: kolki, nocne wstawanie, nawał pracy:pranie, prasowanie, gotowanie, bo robi to dla kogos kogo kocha najbardziej na swiecie....... rodzilam 20godz w bolach ale warto bylo sie pomeczyc opieka nad dzieckim przy takim traumatycznym porodzie to pikus

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie na dzień dzisiejszy przeraża to, że kłopoty mojego dziecka z brzuszkiem nie maja konca, kolki gazy, zatrzymanie gazów, zaparcia.Męka i dla niej i dla mnie i żadnej nadziei, że będzie lepiej, bo ostatnio sie pogorszyło, a to już 6. miesiąc. Lekarze pocieszają, że to minie, ale kiedy? Nie mam już sił ani nadziei. Całusy dla autorki, 3maj się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spędzam z moją córką 24 na dobę od 3 lat. Pewnie ze bywały i trudniejsze chwile. Ale ogromny ból????? To chyba jakaś pomyłka. Naprawdę miałaś TO na myśli? Bólem mogły być niektóre momenty, ale na pewno nie są bólem te 24 godziny spedzane razem. W moim odczuciu to wielka radość, ze mam te możliwość, żeby być z moim dzieckiem cały czas i nie musze go zostawić z obcymi ludźmi, zeby zapieprzać, bo na pieluchy nie starczy. Nie mówię, ze to ma być szczyt szczęścia dla każdego. Ale dla mnie przynajmniej nie jest wielki ból :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłe Mamy, dwie reprezentowane na tym topiku opcje nigdy się nie zrozumieją. ale jedna i druga jest w 100 % normalna. Mój syn miał po urodzeniu trochę problemów neurologicznych które na szczęście po 6 miesiącach rehabilitacji ustąpiły ale nigdy nie będę ich dobrze wspominała bo były to miesiące płaczu, kolek i ciągłego potwornego zmęczenia, bo syn spał max. 2 godziny w jednym kawałku i nie ma żywej istoty poza żyrafą która by to przetrwała w pogodzie ducha i niezmąconej miłości do dziecka. Wyjście do ubikacji, zjedzenie śniadania czy prysznic odbywało się w towarzystwie krzyku małego. Dla mnie powrót do pracy gdy syn miał 8 m-cy było jak zwolnienie z więzienia. Teraz jest już OK. KOCHAM MOJEGO POTOMKA, UWIELBIAM SPĘDZAĆ Z NIM CZAS ALE RODZEŃSTWA MIEĆ NIE BĘDZIE. Te pierwsze miesiące odcisneły niezmywalne piętno na moich szeroko pojętych potrzebach posiadania dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tam rozumiem autorke, napisala tak jak czuje. Jest po prostu zmeczona... Ja tez miewalam takie mysli, nieraz maz jak wracal z pracy zastawal mnie we lzach, czasem myslalam ze zwariuje, tez nikogo do pomocy a tu placze i placze... czasem patrzylam na moje dziecko i czulam kompletna pustke, albo mialam ochote wyrzucic ja za okno zeby juz nie slyszec ciaglego placzu, albo wyjsc i wrocic dopiero za pare godzin... jak sie uspokoilam, wyplakalam, odpoczelam od razu bylo lepiej i sama sie dziwilam ze takie mysli przychodzily mi do glowy, tak bardzo ja kocham! :) Poza tym dzieci sa rozne, reakcje i potrzeby mam tez rozne; Znam np taka dziewczyne ktora ma 26 lat, 2 dzieci i od prawie 5lat nie wychodzi z domu! Twierdzi ze tak jej dobrze i wyglada na to ze tak jest, Mieszka na wsi 5 km od miasta i przez te 5 lat ruszyla sie z domu tylko do lek, nawet na slub wlasnej siostry nie pojechala bo jej sie nie chcialo ruszac! Ja bym nie mogla tak zyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to chyba nie tylko kwestia dzieci ale charakteru matki - jedna potrafi siedzieć w domu i się tym cieszyć inna woli łączyć macierzyństwo z pracą i już. i nie marudzić że z jednym dzieckiem jest ciężko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam 1 dziecko i jestem pewna ze niejednej mamie z 3 dzieci nawet.. jest latwiej niz mnie i wielu innym mama z podobnymi problemami o godz 18 jestem juz tak zmeczona.. zarowno psychicznie jak i fizycznie.. ze naprawde w glowie sie nie miesc wg mnie najwiecej zalezy od dziecka, jego temperamentu, tego czy jest zdrowe.. jakie ma potrzeby itd sa dzieci ktore potrafia bawic sie same, zasypiac glaskane po buzi, ktore maja tylko gazy powodujace grymas na malutkiej buzce... i sa dzieci ktore maja olbrzymie problemy z brzuszkiem, caly czas placza, wymagaja czyjejs uwagi.. potrzebuja kolysania.. dzieci z ktorymi trzeba jezdzic na rehabilitacje i cwiczyc 4 x dziennie nikt nie ma prawa- nie majac takiego dziecka - powiedziec ze wychowywanie i przebywanie z takim maluchem nie jest meczarnia.. a tym bardziej krytykowac odczuc mam takich dzieciaczkow! zyc sie czasem odechciewa przez te wszytkie mysli, wyrzuty sumienia, zlosc( spowodowana zmeczeniem a kierowana w nieodpowiednia strone)... i wkurza mnie najbardziej jak matki nie majace takich problemow krytykuja kobiety ktorym lekko nie jest, z duma oznajmiaja ze one to radza sobie lepiej:O i tu nie chodzi o to ze obie strony sie nie zrozumieja.. bo ja rozumiem ze sa dzieci nie wymagajace takiego nakladu pracy... rozumiem i zazdroszcze... fajnie ze kobitki te maja czas dla siebie.. ale zazwyczaj jest tak.. ze mamy malych bezproblemowcow nie potrafia ... nie sa poprostu w stanie zrozumiec nas... nie dziwie sie ze nie sa w stanie bo czasem ciezko jest poprostu sobie wyobrazic jak taki malec potrafi wymeczyc... ale gdy to tego niezrozumienia dochodzi krytyka i sugerowanie ze jednak daloby sie wszytko zrobic lepiej.. to normalnie taka bezczelnosc mnie rozwala!! a jeszcze jedno napisze czemu wchodze na kafeterie mimo ze mam taki zapierdol?? czemu nie klade sie spac i nie wykorzystuje kazdej minuty na odpoczynek kiedy zuzia zasypia? bo wiecie... fajnie jest skosztowac normalnosci... odprezyc sie pare minut... choc przez 10 min poogladac tv... mimo ze padam na ryj..siedze jak zuzia zasnie do pozna w nocy.. bo zal mi tego czasu na sen..to sa jedyne chwile kiedy moge je spedzic sama ze soba.. z mezem.. bez zuzi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem z synkiem caly czas i czasami.....mam dosyc siedzenia w domu w starych dresach,gotowania ,sprzątania w kóko i nie rozmawiania z ludźmi,czasami nawet czuje sie sfrustrowana z tego powodu ale jak idę gdzieś sama bez niego to po 15 minutach biegnę pędem do mojej niuni...porostu nie wytrzymuje bez niej...i masz tu babo placek:) Rozumiem autorka,a uczucia i których pisze prze większość uważane są za złe ,nie powinno sie o nich mówić ,jak tak można wogóle ,przecież one nie pasują do cudownej wizji macierzyństwa...ale sa prawdziwe!!!Tylko czasami wstyd się przyznać!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×