Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość majeczka767

Nie wiem jak pomóc najbliższej osobie ....

Polecane posty

Gość majeczka767

Od jakiegoś czasu mój mezczyzna ma jakąś obsesję - martwię się o niego a z drugiej strony złoszczę na niego, że wymyśla "idiotyzmy" a póżniej na siebie, że nie umiem i nie mam cierpliwości mu pomóc. Wiążąc się z nim wiedziałam, że wuykonuje bardzo ciężki (zwłaszcza psychicznie) zawód z codziennym narażeniem życia. Był człowiekiem pełnym zapału , wręcz "fanatykiem" swojej pracy. Od jakiegoś czasu (zmainy "działu" pracy na inny - niebezpieczniejszy, wiążący się z trudniejszymi zadaniami obsesyjnie zaczął bać się śmierci. Wkółko o tym mówi - o tym, że ma takie przeczucie, ze np. wczoraj zza rogu wyszedł mu kondukt pogrzebowy na ulicy, że chce widzieć jak rosną nasze dzieci a wydaje mu się, że nasze wspólne dni są policzone do następnego zadania. I tysiące innych myśli, do kórych codziennie nawiązuje i które ingerują w nasze życie. Proszę tylko o kostruktywne rady każdą chętnie przeczytam i spróbuję wykorzystać - może zauważycie coś czego ja nie potrafię zobaczyć - jakieś słowo które pomoże mu obudzić się z tego pesymistecznego kręgu myśli - co robić???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczka767
Dodam jeszcze - że nie wchodzi w grę zmiana pracy lub zmiana (powrót do wcześniejszego "działu" - automatycznie grozi to wyrzuceniem z pracy - ponieważ w opinii pracodawców cyt. nie nadaje się do wykonywania tego zawodu wogóle). Odpada rozmowa z psychologiem zwłaszcza tym z pracy. Wysłaąłm go do księdz - pomyśłałam, może ktoś mądrzejszy ode mnie znajdzie receptę - powiedział mu, że jego obawy wynikają ze strachu p/smiercią i faktu iz nie jest na nią przygotowany. Odniosło to fatalny skutek - bo takie tłumaczenie niewiele go pocieszyło skoro on chce żyć - cieszyć się życiem i patrzeć jak rosną nasze dzieci a nie być tj : mówił ksiądz z uśmiechem przygot. na śmierć w stałym stanie łaski uświęcającej. Co ja mam zrobić ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli faktycznie ma taką pracę to napewno w jego firmie jest zatrudnoiny psycholog.Powinien z nim porozmawiać.Sami sobie z tym problemem nie poradzicie.Dziwię się,że jego przełożeni nic nie zauważyli.To oni powinni go skierować do psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli nie psycholog z pracy to poszukaj innego.Trochę to dziwne,że jego przełożeni wiedzą,że coś nie tak ale nic z tym nie robią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczka767
foleta - nie ma takiej możliwości, tam nikt nikomu nie mówi że się boi - nawet najbliższemu koledze nie mówi się o ciężkich chwilach (pokorowa twarz i naprzód) - psycholog wszystko mówi przełożonym i uwierz, że tak jest bo już nie jeden "wyleciał" z tej pracy dzięki pomocy Pani psycholog (nie mówię że nie chciałą dobrze). Jestem pewna , że w pracy też świetnie się kamufluje - znam go przecież tak dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytalam kiedys historie o pewnym pilocie, wspanialym, doswiadczonym, zapalonym do swoich szalenstw itd itd. W jakims momencie swojego zycia zaczal mowic o tym, ze boi sie, ze mysli o tym jak podczas jakiejs tam beczki czy innej akrobacji leci w dol, wyobrazal sobie smuge dymu ciagnaca sie za nim, bol, smierc. ...i jakis czas potem wlasnie tak sie stalo.....nikt nigdy nie przypuszczal, ze cokolwiek mogloby sie stac wlasnie jemu, a tutaj tak.....historia ta byla przytoczona w ksiazce na temat potegi umyslu...wlasnymi myslami mozna sciagnac na siebie chorobe, czy nawet smierc..... dlatego strasznie niebezpieczne mi sie wydaje to przygnebienie Twojego meza..... ja widze tu dwie opcje - jedna to zmiana pracy, nie stanowiska, ale pracy - jesli ta, ktora on teraz wykonuje, jest tak wymagajaca i niebezpieczna, podejrzewam, ze nie bedzie problemow ze znalezieniem nowej w mniej wymagajacym zawodzie (tak jak np - pilot wojskowy moze sie przeniesc na loty pasazerskie etc). Z drugiej strony trzeba zadbac o jego myslenie, jest w ksiegarniach duzo ksiazek na temat myslenia pozytywnego i potegi podswiadomosci, potegi ludzkiego umyslu.... trzymam kciuki, zycze we wszystkim powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczka767
mi też w to cięzko uwierzyć, ostatecznie wszyscy są ludzmi - każdy mają dzień gorszy i lepszy - bo z takich prawidłowości jest zbudowany człowiek - tłumaczę mu, że nie am androidów, niy to rozumie - ale mówi swoje - np. że tam eliminuje się słabe jednostki bo nikt nie chce mieć kłopotu - w tej pracy oni moga pomylić się tylko 1 raz - ale przeraża mnie myśl, że on każdy raz uważa za swój ostatni, jest mi bardzo cięzko - szkoda mi go bardzo i nas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczka767
Abssinthe - to nie jest takie proste ze znalezieniem nowej pracy - ale swoją drogą wolałabym żeby już był ochroniarzem w tesco nioż codziennie (p.tel) słuchać jak cierpi - kiedy przyjeżdza do domu opowiada wkółko o jednym - pyta mnie czy bedzie dobrze - mówię że tak. Ostatnio zginął jkego znajomy - widział jego dziecko w oknie patrzące sobie i zadzwonił do mnie - że wydaje mu się, że nasze dzieci tak będą jego wyglądać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczka767
pain au chocolat - daruj sobie takich komentarzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczka767
proszę potraktujcie mnie poważnie - nigdy nie szukałabym pomocy na tego typu forum gdybym nie wierzyłą, iż znajdę tu mądrych ludzi, którzy spróbują wskazać mi jakieś rozwiązanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
prywatnie do psychologa - serio i to w trybie natychmiastowym, psychologa rowniez obowiazuje tajemnica

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
on zyje w ciaglym stresie - przenosi prace do domu (dziwne,zeby tego nie robil,skoro naraza zycie w pracy) , to strasznie niedobrze - zyc pod ciagla presja - moze psycholog zmieni mu troche nastawienie - wytlumaczy tok rozumowania itd - ewentualnie - jezeli juz uzna,iz nic wiecej nie da sie zrobic i nie pomaga (choc mysle ze pomoze), to zaproponuje (ale nie od razu po kilku rozmowach itd) zmiane pracy i wtedy trzeba bedzie go posluchac jednak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak w ogole , to na 100% przydalby mu sie dluzszy urlop, i po urlopie z nowymi silami wroci do pracy,a jezeli nadal bedzie mial takie obawy, to psycholog, i chyba rzeczywiscie zmiana pracy (doszkolenie sie ewentualnie), bo: jak sie czegos ktos boi,to nie powinien tego robic, a jak juz robi, to nie powinien sie bac, bo nic dobrego z tego nie wyniknie a mozesz mniej wiecej napisac na czym jego praca polega?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczka767
pain au chocolat - gdybym rzeczywiście była mądra wiedziałabym jak mu pomóc , myslisz że nie próbowałam wysłać go do psychologa ???????? próbowałam wszystkiego -szukać pomocy wszędzie, ale on nie chce - mówi, że pomaga mu to krótkotrwale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** ** *** *** ***
a mi się wydaje że postępujecie bardzo nierozsądnie...góra wyrzuca z pracy ludzi gdy idą do psychologa...a nie pomyślałaś, ze wyrzuca tych, których stan psychiczny jest taki ze stanowią w tej pracy zagrożenie dla innych i dla samych siebie?? to nie jest jakaś złośliwość i chęć płacenia tylko najlepszym, ale dbałość o życie ludzi których zatrudniają? stan Twojego męża może doprowadzić do jego śmierci...może trzeba się pogodzić z myślą, że on już się nie nadaje do tej pracy...myślę że przekwalifikowanie, nowa praca i nawet okres nędzy to mniejszy dramat niż choroba psychiczna lub śmierć w rodzinie. co do psychologa to uważam ze powinien iść do zakładowego, bo ten jest przygotowany do pracy z takimi problemami/chorobami zawodowymi...zwykły może nie umieć pomóc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to sama idz po porade do psychologa!!!!!!!!!!!!!!!!! no kurde dziewczyno :o on Ci podpowie jak z nim porozmawiac albo jak go naklonic na wizyte u niego !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jezeli pomaga mu krotkotrwale, to powinien chodzic do psychologa dlugo,a nie poprzestawac na kilku wizytach i rzeczywiscie zwykly (ogolny) psycholog moze nie pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale zanim do psychologa
proponuje tymczasowe oddalenie od pracy... np wakacje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczka767
berenka - niestety nie mogę - co do urlopu masz rację - ma do wykorzystania urlop z 2 lat, bo ilekroć poszedł na wolne zaraz go odwoływali, teraz też jest wielki problem, by wybrał wolne - bo wiecznie coś - nie pamiętam, na tyle lat ile jesteśmy razem, żebyśmy mieli noramlne wakacje, ostatnio np. wracał po 2 dniach - przedostatnio odwoływałam wczasy. wspominałam mu o urlopie ale naprawdę nie ma na to wielkiego wpływu - i nie zarzucajcie mnie stwierdzeniami ad. kodeksu pracy - bo on oficjalnie może go wybrać ale tak po 3 - 4 dni - tylko z drugiej strony kto tak szybko regeneruje siły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zdrowie jest najwazniejsze - koniec kropka - nie wiem nad czym tu sie zastanawiac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczka767
chyba macie rację sama pójdę do psychologa i będę wytrwale przekonywać go do pójścia do psychologa - ostatecznie ma odpowiednie przygotowanie,co dziwne czasem lepiej usłyszeć coś od obcej osoby niż od najbliższej - może wtedy bedzie mial do takich słów większy dystans

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
majeczka767 - nie pisalabym nic,gdybym sama nie miala podobnych doswiadczen - moj pracowal w wielkim stresie - duza firma - wielkie zaangazowanie z jego strony (wysokie , bardzo odpowiedzialne stanowisko), rowniez narazanie zycia (moze nie az tak), ale jak ja widzialam,ze staje sie jednym klebkiem nerwow, podjelismy szybka decyzje, przekwalifikowanie i zmiana pracy - najpierw chwila wakacji na przemyslenie decyzji - nie bylo latwo,ale na szczescie moj potrafi myslec racjonalnie - zdrowie najwazniejsze - na prawde, a z twoim facetem dzieje sie juz raczej gorzej niz z moim wtedy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczka767
dziękuję bardzo za wszystkie odpowiedzi - jeśli coś jeszcze przyjdzie Wam do głowy chętnie przeczytam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczka767
berenka - z pracy mojega męża nie da sie poprostu odejść - nie mogę napisać więcej. Próbowałam rozmawiać z jego mamą - ona nie rozumie wogóle problemu - uważa, że on sobie świetnie poradzi - z ojcem jego wogóle nie ma tematu - bo gdyby odszedł z tej pracy to już wogóle byłbywyklętym na wieki nieudacznikiem - ostatecznie ojciec robił to samo - ale czasy były inne - teraz świat jest zupełnie inny, bardziej niebezpieczny i on tego nie pojmie - więc nawet nie wspominałam - zresztą z nim wogóle nie ma żadnej dyskusji. Powiedziałąm za jego plecami, mamie- bo czułąm potrzebę (może to egoistyczne - bo z pewnością nie życzyłby sobie tego - ale czułam potrzebę podzielenia z kimś tego problemu ) nie znalazłam tego rozwiązania i pomocy u niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysle ze powinien...
zmienic prace, ja mialam cos takiego podobnego cos w rodzaju przeczucia...nagle obsesyjnie zaczelam sie bac jazdy samochodem.bylam mloda i nie mialam jeszcze prawa jazdy,nigdy nie uczestniczylam w zadnej kolizji samochodowej,nigdy nie bylam w sytuacji ktora by mnie wystraszyla jadac autem,sama zastanawialam sie skad nagle taki stres u mnie gdy siedze w aucie...po roku przezylam okropny wypadek jako pasazer -auto do kasacji a ja? otwarte zlamanie czaszki(szyba wbila mi sie w glowe) zlamana podstawa czaszki,kosc policzkowa,zlamany kreg szyjny....szkoda wyliczac.dluuuuuugo trwalo nim doszlam do siebie a potem jeszcze 10 lat nim wogole pomyslalam ze chce miec jednak prawo jazdy...mialam duuuzo szczescia.dzis wiem ze przeczucie istnieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie rozumiem jak to jest
że zmiana pracy nie wchodzi w grę. Czy praca jest ważniejsza niż zagrożenie utraty życia ? Skoro boi się śmierci to niech zmieni pracę. Chyba lepiej jest żyć w spokoju za mniejsze pieniądze ale jednak w spokoju. "powrót do wcześniejszego "działu" - automatycznie grozi to wyrzuceniem z pracy - ponieważ w opinii pracodawców cyt. nie nadaje się do wykonywania tego zawodu wogóle" Skoro się nie nadaje to czemu go zatrudniają ? Chcesz powiedzieć że do poprzedniego działu się nie nadawał ? Skoro tak to tym bardziej nie rozumiem dlaczego przeniesli go do jeszcze bardziej niebezpiecznej pracy. Dziwne to wszystko. Nie ma nic cenniejszego nad życie. Więc jak taka praca może być ważniejsza ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie rozumiem jak to jest
Jesli w poprzedniej pracy było mu dobrze to czy nie może wykonywać tej samej pracy ale u innego pracodawcy w zupełnie innym mieście ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×