Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 99s9s

moje biedne małe kotki

Polecane posty

Gość 99s9s

Mieszkałam z facetem, miesliśmy kotkę, która urodziła dwa maluchy. Po odkarmieniu kotkę wysterylizowaliśmy, a małe kotki kochałam jak swoje dzieci. Potem z facetem się rozstałam i musiałam wrócić do rodziców. On zatrzymał sobie kotkę a mi kazał zabrać maluchy. Moi rodzice mają 3 swoje koty i kategorycznie zabronili mi przywozić jeszcze kolejne dwa. Szybko znalazłam dla nich dom. Z kobietą która się nimi opiekuje umówiłam się że będę raz w tygodniu dowozić dla nich jedzenie, mleko, sponsorować weterynarza itd. Właśnie przed chwilą wróciłam z pierwszej wizyty (tydzień temu się z nimi rozstałam). Siedzę i beczę. Kotki schowane były w krzakach, gdy usłyszaly mój głos, wybiegły głośno miaucząc, zaczęły mruczeć, tulić się, ale się tak strasznie trzęsły... Ale gdy ta kobieta zaczęła podchodzić, uciekły, znów się schowały i przeciągle miauczały. Ona twierdzi że kiedyś się przyzwyczają. Kiedy? Minął już tydzień. Kochają tylko mnie. Oglądam nasze wspolne zdjęcia, gdzie liżą mnie po twarzy, gdzie zakopują się w pościeli, gdy się z nimi bawię. Kocham je jak swoje dzieci i każdego dnia przez ten tydzień za nimi płakałam. To były kotki domowe, prawie nigdy nie wychodziły z domu, miały kuwetkę i były rozpieszczane jak żadne inne koty na świecie. A teraz... nagle, zostały brutalnie wyrwane z ich małego, ciepłego świata, zabrano im mamę i muszą mieszkać z obcymi ludźmi. One mnie tak kochają, były takie niezwykłe, miały swoje zwyczaje, mieliśmy własną "mowę", znały kilka fajnych sztuczek. A teraz ciągle siedzą gdzieś na zimnie, płaczą. Podobno w ogole nie wchodzą do domu i nie dają się nikomu dotknąć. Moje biedne maleństwa. Mają dopiero 5 miesięcy. Moi rodzice mi współczują ale i tak nie chcą się zgodzić na koty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natiwet
normalnie kotki szybko sie aklimatyzują w nowym domu....dziwne ze nei tym razem....moze kobieta tak naprawde nie zajmuje sie nimi jak nalezy. Koniecznie musisz je zabrac, zamiesc ich zdjeci na allegro i innych kocich stronach- zeby je przeznaczyc do adopcji (oczywiscie do odpowiedzialnych domów) a tymczasem, nie masz strychu ani piwnicy w ktorej moglyby czekac na nowy dom?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klikkkkkkk
nie zamartwiaj się. kiedyś bardziej pokochają wolność i możliwość brykania po dworze niż nudzenie się całymi dniami w czterech ścianach.:) kot to wolne zwierzę. jeśli ma jedzenie i jest zadbany to lepiej mu na wolności niż w domowym pierdlu.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marzenka1234
Współczuje Ci z całego serca,bo tez mam dwa koty :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klikkkkkkk
nie ma co histeryzować. są zaniedbane? głodne? grozi im coś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natiwet
do klikkkk jak przezyją zime, nie potraci ich samochód, nie pogryzie pies, nie kopnie czlowiek cymbale,,,:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 99s9s
Nie są zaniedbane i głodne. Gdy byłam dziś w ich nowym domu - miały jedną pełną miskę jedzenia, drugą mleka. Z rozmowy z kobietą i jej małym synem wywnioskowałam że nie krzywdzą zwierząt. Ten synek wręcz się smucił że "on kocha kotki, a kotki nie chcą przyjść". Kobieta mówi że czasami wbiegają do domu ale tylko po jedzenie i znów uciekają. Dodam że ona zawsze tak reagowały na obce osoby - uciekały i chowały się, kochały tylko mnie. To dziwne, bo nie były krzywdzone. Były oswojone i ich matka również.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klikkkkkkk
nie ubliżaj mi, bo wystawiasz sama sobie świadectwo tym zachowaniem. jeśli podwórze jest ogrodzone, dom nie stoi przy ruchliwej ulicy a jest np. w spokojnej części wsi, gospodarze nie mają agresywnego psa, który nie lubi kotów i kotki mają gdzie się schować, np. na strychu lub w stodole, to przezyją zimę bez problemu. trudniej jest przeżyć zimę kotom i psom, które są cały dzień trzymane w domu a na noc wyrzucane na podwórze, co jest częstą praktyką na wsi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klikkkkkkk
kontroluj uważnie sytuację. może spróbuj pobawić się z kotkami w towarzystwie chłopca. niech przekonają się, że mają w nim przyjaciela. myślę, że oswoją się z nową sytuacją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 99s9s
dom jest ogrodzony (to nie ma znaczenia, bo i tak przechodzą przez płot), jest na spokojnej ulicy, przy domu są różne krzaki, garaż - mają się gdzie chować, żaden z sąsiadów nie ma psa. Ogólnie tam jest cisza, spokój i wielki ogród. Ale czy nie rozumiecie, że ja je znałam z innej strony? To były kotki nieustannie śpiące w moim łózku, w mojej pościeli, nie chciały wychodzić na dwór nawet gdy je próbowałam zachęcić. Radosne, pełne życia, ciągle się bawiły albo spały. I teraz je zobaczyłam - rozstrzęsione, miauczące, daleko od domu. I ta reakcja na mój głos.... gdy wystrzeliły jak z procy ze swoich kryjówek żeby się o mnie otrzeć i zaraz znów się schowały (gdy zobaczyły tę kobietę). Tak bardzo mi ich żal. Były takie grzeczne i kochane i ZA NIC teraz są karane separacją ze mną. Nie wiedzą pewnie co się dzieje, gdzie są i czemu nie ma mnie ani ich mamy (mimo że były stosunkowo duże, wciąż spały z dużą kotką, zawsze cała trójka spała razem, zwinięta i mrucząca). Nie śmiejcie się ze mnie, ja naprawdę jestem wrażliwa. Kocham je.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyzwyczają się :). Kocia natura jest już taka,że idą tam, gdzie im lepiej. Są młode, więc potrzebują czasu, ale są dwa - mają siebie, i tak naprawdę więcej im do szcześcia nie trzeba. Jak zrobi się zimno,pewnie częściej będą gościć w domu, a teraz....Grunt, że mają co jeść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akakaka
Bardzo ci współczuję. Może spróbuj postawić rodziców przed faktem dokonanym i weź koty ze sobą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkkkkkkkkkkkkkkkl
rodzice widzą jak cierpisz i mają cie w dupie?? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 99s9s
nie, to jest wykluczone. Moja mama jest tak samo wrażliwa jak ja i raz nawet płakała ze mną gdy mówiłam o tych biednych kotkach które trzeba oddać i będą same. Zresztą 2 z 3 ich kotów to też takie bezdomne przybłędy. Moja mama mówi że to emocjonalna pułapka i mimo że bardzo jej żal zwierząt, to nie może ich więcej zabierać do domu, bo w końcu będziemy mieli setki kotów. Są dwa i to jest fakt. Ale są pochowane w róznych miejscach, nie są razem. O Boże, gdy sobie przypomnę że zawsze siedziały mi na kolanach gdy siedziałam przed komputerem, gdy "łapały" kursor na ekranie, gdy śmiesznie "tańczyły" gdy prosiły o jedzenie, gdy właczałam film a one siadały przed telewizorem wpatrując się i śmiesznie przechylały głowy, a teraz słyszę o nich że są dzikie i nie dadzą się dotknąć to wydaje mi się że mówimy o różnych kotkach. Jak one muszą tęsknić.... moje maluszki. Za co je to spotyka? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karmensita
jak można oddać zwierze, ktore wcześniej sie przyzwyczaiło do siebie?jesteś bez serca?ja bym tak nie potrafiła, zrobiłabym wszystko, żeby ich nie rozdzielać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gkakkiall
Szczerze mówiąc, też uważam, że jesteś trochę nieodpowiedzialna. Zwierzęta to zobowiązanie. Żeby nie wiem co, NIGDT nie oddałabym moich własnych kotów. NIGDY. NIkt by mnie do tego nie zmusił. Twój chłopak też zachował się nieodpowiedzialnie. On albo twoi rodzice powinni przechować kotki do czasu aż nie znajdziesz dla nich dobrych domów. Czy ty w ogóle szukasz im domu? Do zrobiłaś w tym celu? Wiesz, że są fora internetowe, ogłoszenia w gazetach i tak dalej. Nie podoba mi się to, co zrobiłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 99s9s
karmensita - tak, masz rację, totalnie nie mam serca, wiesz?! dla was to takie kurewsko proste - zabrać zwierzeta! gdzie mają być? mieszkam z rodzicami w małym mieszkanku, mamy 3 koty przybłędy a teraz mają być kolejne 2? kurwa!!! przestancie pieprzyć że jestem zła, niedobra i brak mi uczuc bo nie macie zielonego pojęcia co ja przeżywam!!!! inna osoba na moim miejscu oddałaby je do schroniska, albo w ogole je olała. Każdy komu opwiadam o moim problemie, śmieje się ze mnie, bo w koncu to "tylko koty". Wiec przestań chrzanić że jestem bez serca po prostu się łudzę że chwilę będzie bolało, a potem się przyzwyczają. Tylko nie wiem kiedy PS Wybaczcie za słownictwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klikkkkkkk
nie jesteś zła. życie ci się trochę pokomplikowało i postąpiłaś rozsądnie. pamiętaj, że cokolwiek nie zrobisz, to gawiedź internetowa ci naubliża.;) koty się przyzwyczają. nie są same, bo są pod opieką a na dodatek mają siebie nawzajem. ciekawe czy ci, którzy tak piszą o dobrym sercu biorą do domu każdą bezdomną bidę. twoja mama ma rację, przygarnianie kolejnych zwierząt to taka emocjonalna pułapka, droga do domu takiego jaki miała pani villas. nawet wrażliwość i dobro muszą się zmierzyć z twardą rzeczywistością. przypuszczam, że kotom nie jest tak bardzo źle. pewnie trochę przekierunkowujesz na nie swoje uczucia po nieudanym związku. tak sobie gdybam... poczekaj, zadzwoń czasem do tej gospodyni, zapytaj co tam się dzieje. może nożyczki mają rację twierdząc, że powinnaś kociakom dać czas na zapomnienie o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klikkkkkkk
i pamiętaj, że kiedyś naprawdę będą szczęśliwsze z nowych warunków mieszkaniowych aniżeli blokowe koty.;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 99s9s
gkakkiall , przepraszam ale czy Ty jestes jakaś opóźniona w rozwoju i nie umiesz czytać? o jakich ogłoszeniach w gazetach albo forach Ty mi piszesz? o jakim "nowym domu"? A co ja niby zrobiłam? ZNALAZŁAM IM DOM! Mieszkają w domu gdzie kobieta mówi że lubi zwierzęta a synek powtarza że kocha kotki. Okolica cicha i nie ma w okolicy żadnego psa. Co może być lepszym domem?! Nie chodzi o dom. Chodzi o ich charakter - zawsze reagowały tak na obce osoby, pozwalały się dotykać tylko mi (nawet mojemu ex nie za bardzo), a ze mną NIE MOGĄ być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 99s9s
klikkkkkkk, dziękuję. Masz rację, życie mi się skomplikowało. Nie dość że mam złamane serce to jeszcze sprawa tych kotów. I wiesz co? Bardziej przeżywam ich sprawę niż mojego exa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
klikkkkkkk ma rację, kotom będzie lepiej w takim miejscu niż w mieszkaniu, po prostu potrzebują czasu żeby się przyzwyczaić. Kot to nie jest zwierzę kanapowe, to drapieżnik, który potrzebuje swobody. Prędzej czy później twoje kotki przypomną sobie o swojej naturze. Daj im zapomnieć o sobie, na pewno dadzą się oswoić nowej pani, w końcu sama oceniłaś że to dobra kobieta i dba o nie. Kocie uczucia do właściciela rosną odwrotnie proporcjonalnie do temperatury na dworze:). I nie martw się tym tak, zrobiłaś najlepiej jak mogłaś w tej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gkakkiall
Nie jestem opóźniona w rozwoju, tylko odpowiedzialna, w przeciwieństwie do ciebie. Jaki dom im znalazłaś? Dom, w którym siedzą przestraszone w krzakach. Sorry, pannico, ale ja znalazłam do dziesiątkom kotów i wiem, jak koty się zachowują po tygodniu pobytu w domu, gdzie się otoczone miłością i troską. Koty, zwłaszcza takie malutkie, aklimatyzują się bardzo szybko. Sama zresztą widziałaś, jak jest. To są koty przyzwyczajone do mieszkania, a teraz zostały skazane na żywot kotów podwórkowych, w domu gdzie nie mają nawet relacji z jego mieszkańcami. Poza tym jesteś naprawdę nieodpowiedzialna, ty i twój chłopak. Rozmawialiście o losie tych kotów, zanim przyszły na świat? Czemu nie wysterylizowaliście tej kotki wcześniej? Wiesz, że sterylizację można połączyć z aborcją? Ale, nie, wy sobie sprawiliście dwie zabaweczki. Fajnie było, dopóki wyście się nie pocieli. Szkoda tylko, że cierpią przez to zwierzęta. Znalazłaś im nieodpowiedni dom i najwyraźniej zamierzasz tylko łzy lać nad swoimi sentymentami, a nie poszukać kotom lepszego miejsca, niż domu w którym zdziczeją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pepega
skoro zawsze tak reagowaly na obcego, to co ty teraz od nich wymagach, ze przyzwyczaja sie do tej kobiety i jej syna w 5 min..wazne, ze nie sa glodne i zaniedbane, a ze kobieta nie bierze ich do lozka, albo nie pozwala sie lizac po twarzy...to nie oznacza odrazu okrucienstwa w stosunku do zwierzat.....po co tam jezdzisz...te koty dostaja schizy..bo ciagle mysla, ze ty je zabierzesz....jak ci ktos dobre rozwiazanie daje, to ci sie nie podoba...cokolwiek my tu napiszemy to i tak bedzie zle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 99s9s
Skąd mogłam wiedzieć że życie mi się tak popierdoli. Mieliśmy wziąć ślub, mieszkaliśmy razem i planowaliśmy wspólne życie. Ja bardzo chciałam mieć więcej zwierząt. Gdybym wiedziała że się rozstaniemy, wysterylizowałabym kotkę przed rują. Ale chciałam żeby urodziła bo byłam pewna że z tym facetem będę już zawsze. Po prostu... strasznie mi ciężko. Byłam przy ich narodzinach, kotka rodziła pod moim biurkiem. To ja zmieniałam im legowisko, to ja zaczelam je karmić pokarmem innym niż mleko kotki, to przy mnie robiły pierwszą kupkę. Wiem że to śmieszne ale tak, traktowałam je jak własne dzieci (których nie mam, więc nie wiem, może trochę na nie przelałam uczucia macierzyńskie). Nigdy nie przypuszczałam że będę musiala się z nimi rozstać. Tej kobiecie obiecałam pomagać także w inny sposób. Np. załatwiłam jej tańszy węgiel itd... daję jej puszki dla kotków, mleko, obiecałam za kilka miesięcy pokryć koszty sterylizacji. To wszystko było pod jednym warunkiem - ma dbać o koty. Ale co ona może zrobić skoro one uciekają i płaczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość geodezja
Proste pytanie: mieliście zamiar zatrzymać te koty? Bo jak nie to cywilizowani ludzie sterylizują kotkę, a nie dają się rozmnażać i skazują potem koty na to, co się właśnie stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 99s9s
papierowe - no czytam. Może masz rację. Odwiedzam je z czysto egoistycznych pobudek - żeby tylko ich znów dotknąć, zobaczyć... Może faktycznie powinnam przestać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pepega
papierowe...nie trudz sie...cokolwiek my tu napiszemy i tak bedzie zle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×