Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość krystyna_36

Gdzie konczy sie granica ...?

Polecane posty

Gość krystyna_36

Powiedzcie,gdzie konczy sie granica...Kiedy trzeba w koncu powiedziec "dosc,zegnaj",chociaz serce wyje i krwawi z rozpaczy... Nie umiem juz dluzej tak zyc.Wykancza mnie to psychicznie i fizycznie.Moj maz-na codzien fantasytczny mezczyzna,takiego ze swieca szukac-szalenie inteligentny,madry,przystojny,na wysokim stanowisku,wspanialy maz,kochanek,pomaga w domu,po tylu latach wciaz robi niespodzianki i gotuje,wierny i zakochany we mnie. Same superlatywy. A jednak... Gdy idzie sie spotkac z kolega potrafi wrocic o 5 nad ranem.Nie odbiera telefonu gdy ja rwe wlosy z glowy czy cos mu sie nie stalo.Zdrada nie wchodzi w gre.Czasem wstyd mi za to ale "szpiegowalam go",bo trudno bylo uwierzyc ze on rzeczywiscie jest tylko z kolega i "zatopil sie" w rozmowie..i w tych paru piwach... Wiec jest wierny,tylko tak beznadziejnie egoistyczny i nieodpowiedzialny,gdy mowi ze wroci o 22,potem traci rachube czasu(?) i wraca o 5,gdy olewa gdy dzwonie na jego komorke poraz 20-sty,gdy umieram z nerwow czy moze zawal(ma ponad 40-lat),czy cos... Cztery dni temu wyladowalam w szpitalu-atak nerwicy,zaczelam sie dusic wlasna slina nie mogac zlapac powietrza,galki oczne lataly mi we wszystkich kierunkach,tetno 135/175 - lekarze sami nie mogli uwierzyc. Mam przepisane leki uspakajace,zalecona wizyte u psychologa. Czy mimo wszystkich jego zalet, mam dalej tolerowac jego lekkomyslnosc i "olewanie" mnie,mam poswiecac wlasne zdrowie nie spiac po nocach pijac 5 kawe albo wloczac sie po knajpach szukajac go gdzies pijanego,znosic jego wylaczanie komorki,wylsuchiwac kolejne przeprosiny i obietnice (robi to z czestotliwoscia srednio raz na 2 tygodnie). Rozmowy zawsze koncza sie pogodzeniem.Moje prosby i blagania chocby o glupi sms ze wszystko z nim o.k. (ja sie po prostu o niego boje) koncza sie niezrealizowanymi obietnicami.Jego eskapady koncza sie prawie moim zawalem. Po prostu nie wiem co robic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zrob tak kiedys jak on Ci robi , powiedz, ze wychodzisz na godzine, wylacz telefon i wroc nad ranem . Niech zobaczy jak to wyglada z drugiej strony . Moze sie ocknie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja droga asfaltowa
mam podonie :-( Mój facet potrafi się do mnie nieodzywać pare dni, a ja nie wiem co sie dzieje. Do tego jest nieodpowiedzialnym egoistą, obiecuje mi coś i potem o tym zapomina. Nie potrafie już wierzyć w jego słowa kiedy mówi że mu zalezy, a "przepraszam" z jego ust zupełnie straciło dla mnie znaczenie. nie umiem tego przerwać chociaż jestem wykończona psychicznie. Może w końcu będe tak rozżalona i sfrustrowana że zniknie uczucie do niego :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krystyna_36
Nie potrafie...Nie potrafie specjalnie,umyslnie zrobic mu na zlosc,nie jestem do tego zdolna. Kiedys gdy zapomnialam komorki a wiedzialam ze wroce pozniej zadzwonilam z automatu byle mu tylko powiedziec zeby sie nie martwil bo wroce godzine pozniej... Czy ja jestem az tak naiwna czy moze po prostu wciaz tak bardzo w nim zakochana... Jezeli tak,czy to jest milosc,skoro tak boli...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daj mu kobieto odpocząć ! Facet po prostu dusi się i tyle. Tyle dobrych cech wypisałaś o nim. Szukasz ideału ?! Bo chyba tak jest. Ma być idealny aż do samego końca ?! Spójrz prędzej na siebie, może po prostu monotonne życie z tobą go już nudzi !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
że problem leży w Tobie. nie potrafisz porozumiewać się z tym \"cudownym\" mężem. :) wystarczy, żebyś nie oczekiwała, że jak spotyka się z kolegą, to poświęci mu 1 godzinę. każdy człowiek potrzebuje trochę oddechu od związku, a Ty jak sądzę wisisz na nim i chcesz, żeby wypełniał wszystkie Twoje zachcianki. jesteś z nim parę lat i wpadasz w histerię, kiedy wychodzi z domu. kobieto, ogarnij się. nie dziwi mnie wychodzenie z domu któregoś z domowników i spędzanie czasu tak jak sobie to zaplanowali. każdy ma do tego prawo. zamiast histeryzować, jęczeć dlaczego przyszedł tak późno lepiej jest chyba ustalić, że nie będziesz miała do niego pretensji, jak wróci nad ranem. chyba potrafisz to z siebie wydusić.;) to co robisz jest śmieszne [nie zazdroszczę ci stanu ducha :D] ale uważam, że można porozmawiać na ten temat, powiedzieć mu wprost, że nie oczekujesz, że wróci z tego spotkania za godzinę i nie chcesz się tak z nim umawiać. niech lepiej nie mówi o której wróci i dobrze się bawi. żona, która zrzędzi, prędzej czy później staje się żoną porzuconą bo każdy, powtarzam, każdy człowiek, ma prawo do oddechu od związku i zajęcie się sprawami neutralnymi, takimi jak choćby spotkanie z kumplem. dopóki tego nie zrozumiesz, będziesz na przegranej pozycji. i jeszcze jedno: zamiast go oczekiwać o wyznaczonej porze, zajmij się sobą, swoimi sprawami: wyjdź gdzieś z domu; może do koleżanki na plotki, może do kina na jakiś film, który warto obejrzeć, do kosmetyczki, idź na pływalnię, zrób sobie wieczór piękności i zadbaj o siebie. a odpowiadając na główne pytanie - gdzie kończy się granica? - tam, gdzie, ktoś wymaga chodzenia w kagańcu, blisko nogi. człowiek nie lubi ograniczeń, tym różni się od zwierząt, które pozwalają zagłaskiwać się na śmierć. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krystyna_36
Po pierwsze - oboje mamy bardzo rozbudowane zycie osobiste - i oboje nie wlazimy sobie w droge.On czesto wychodzi,ja rowniez nie narzekam na brak zajec w czasie wolnym.Nie wisze na nim,nie zakladam mu kaganca,daje mu tyle wolnosci ile potrzebuje. Po drugie - ja wymagam tylko glupiej informacji ze wszystko z nim w porzadku.Czy az tak trudno znalezc w ciagu 8 godzin (swoja droga,ktory/a maz/zona czuje sie az tak zniewolony/a i przyduszany/a ze musi co tydzien/dwa znikac na 8 godzin??? )chocby 2 min na napisanie : ze mna O.K.,wroce nie o 22 jak OBIECALEM,tylko o 5 NAD RANEM Po trzecie - zaloze sie ze zaden mezczyzna nie bylby wniebowziety gdyby jego zona tak robila...8 godzin poza domem,z kolezaneczka (moze tak,moze nie?) w pubie,wraca nad ranem w srodku tygodnia,gdzie za godzine trzeba wychodzic do pracy.Fantasycznie.Ale gdy maz tak robi,to ok,bo on sie czuje jak pies na smyczy...Litosci Po czarte - trudno isc do kosmetyczki/fryzjerki/na plywalnie/na zakupy po 22. Rowniez niewiele kolezanek marzy o wizycie w srodku nocy w dzien roboczy(podkreslam ze on sobie ubzdural robic takie wypady w tygodniu). Boze,czy ja jestem az tak zla ze wymagam jednego glupiego smsa kiedy mojego meza jeszcze o 3 nad ranem(podkreslam,za 3 godziny oboje wychodzimy do pracy,z biura wychodzimy o 18) nie ma w domu? Czy to juz jest smycz i kaganiec i zrzedzenie...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vfg
moj maz wyszedla ostatnio po papierosy i wrocil prawie 6 godzin pozniej !!!wiesz co ja przezywalam !!oczywiscie komorki nie odebrala powod kumpel i piwo!! powiedzialam ostatni raz nie odebrales komorki o demnie !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krystyna_36
vfg - w koncu ktos kto mnie rozumie... dla mnie to niepojete...oni tak specjalnie czy juz z natury ? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FreeFalll
nie naskaujcie na autorkę. Jestecie nieobiektywni! Przeciez Ona nie trzyma go na smyczy, ona tylko sie martwi.\ Napisanie samego smsa o tresci OK trwa jakies 30 sekund. Potraficie tylko kogos obrazac, i naskaiwac. Potraficie zarzuca c cos innym a sami macie podobne problemy.. wiecej empatii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do FreeFall - jak najbardziej jestem obiektywna. Nie zdarza mi się robić co innego i mówić co innego, co uważam za najwspanialszą swoją zaletę. :) Wracając jednak do tematu - wszystko można uzgodnić z partnerem, należy jedynie umiejętnie się z nim porozumiewać. A z tym, autorka ma problem. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie masz wiekszych
nie masz wię kszych zmartwień? to wymyślaj dalej az stanie się coś gorszego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FreeFalll
grażka_b :) - Postaw sie w sytuacji autorki, zapewne tez martwilabyś sie o ukochaną osobę ( mimo , ze bylabys juz poniekad przyzwyczajona do jego dłuzszych wyjść) i tez chcialabyś aby dal znac o sobie. Tu juz nie chodzi o sama kontrolę tylko pewnosc czy aby nic mu sie nie stalo. Pozatym moze autorka rozmawiala o tym ze swoim facetem, moze to do niego nie dociera ze kobieta moze sie martwic kiedy on sie bawi z kolegami ( badz nie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FreeFalll
zreszta nie wypowiadam się bo tak naprawde nei wiem jak to jest w zyciu autorki i jej meza. Powodzenia w kazdym badz razie. grażka_b pozdrawiam🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj maz-na codzien fantasytczny mezczyzna,takiego ze swieca szukac-szalenie inteligentny,madry,przystojny,na wysokim stanowisku,wspanialy maz,kochanek,pomaga w domu,po tylu latach wciaz robi niespodzianki i gotuje,wierny i zakochany we mnie. Same superlatywy. A jednak... - a jednak to za mało dla autorki ! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość policzmy
raz na dwa tygodnie, tj. ok. 52:2 = 26 26 wieczorów na 365 dni skoro to zdarzyło sie raz, drugi, trzeci, to pewnie taką ma ... hmmm... wadę masz dwa wyjścia 1). machnąć ręką, bo tak ma i już - można wytrzymać jeden wieczór na dwa tygodnie, jeśli się wie, ze to taka jego norma 2). naciskać, zmuszać, gnębić, tracić własne zdrowie i w końcu rozwieść się skoro ten "problem" RAZ NA DWA TYGODNIE przesłania wszystko to, co jest dobre proponuję zmianę własnego myślenia dla własnego dobra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leukone__o
przeczytaj jakąś książkę o toksycznej miłości i przestań toczyć z nim grę ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciekawa jestem ile żon znosiłby, bez troski i zaniepokojenia, powroty męża ze spotkania z kumplem o 5 nad ranem raz na dwa tygodnie .... Wy naprawdę jesteście takie tolerancyjne żony, że powrót męża nad ranem (bez znaku życia przez całą noc) nie robiłby na was wrażenia, a jedynie byłby jego prawem do prywatności? O czym wy piszecie ? Ona ma iść do kosmetyczki, na basen ? i co to ma zmienić, co to ma być kara dla niego czy dowartościowanie się autorki ... ? Nie widzę żeby jej brakowało poczucia własnej wartości. Raczej widzę niemożność porozumienia się mężem i jego nieodpowiedzialność ..... Życie z drugim człowiekiem do czegoś zobowiązuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leukone__o
im bardziej Ty gonisz, tym bardziej on ucieka - a potem zwrot, przez chwilę on goni a Ty uciekasz - szkoda na to życia i psychiki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niebieska - masz rację - \"życie z drugim człowiekiem do czegoś zobowiązuje\" :) W związku z tym jeśli nie potrafimy się porozumiewać, mamy takie kwiatki jak autorka z własnym, nieprzymuszonym mężem :) Nie traktuj też zapełnienia czasu oczekiwania na \"kochanego męża\" tak dosłownie. :D Mogłabym wymienić jeszcze tysiąc przykładów na to, jak nie czekać nerwowo na powrót na niego. ;) Nie w tym jednak tkwi problem autorki. Mam wrażenie, że to szczególne małżeństwo nie potrafi ze sobą rozmawiać o tym, czego oczekuje od drugiej osoby. I mam prośbę, nie dorabiaj do tego innych teorii bo to śmieszy widza. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leukone__o
no właśnie o tym mówię - małżeństwo to NIE POWINIEN być wyścig, ale możliwe że w przypadku autorki topiku to JEST wyścig

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cztery strony
Co dwa tygodnie, do kolegi, na całą noc, nie odbiera tefonu, nie napisze sms'a, jasne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Grażka ... cieszę się, że Cię rozbawiłam, tylko nie wiem którą teorią ... Ale autorce to chyba zbytnio nie pomogło. Bo o tym , że nie umie dotrzeć ze swoimi prośbami do własnego męża to już znakomicie wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sambaaaaa
bo faceci sądza ze ich sie kontorluje a nie martwi. To cienka granica...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×