Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Do 30-latków

Czy zadowalacie się tzw. półśrodkami ?

Polecane posty

Gość Do 30-latków

Np. mijają lata. Nie udaje się wam spotkać mężczyzny z waszych marzeń, a nawet jeśli się uda to jego miłość jest przeznaczona komuś innemu... Jednak chcecie jak większość ludzi założyć rodzinę. Ja tam mam. na dodatek jestem taką osobą że nie jestem w stanie znieśc samotności tym bardziej że 99% ludzi z mojego otoczenia ma mężów/żony i mają własne życie. Dlatego muszę założyć rodzinę z kimś kogo na swoj sposób kocham ale tak naprawde to chyba nie jest taka żywa czerwona miłośc i namiętność o jakiej zawsze marzyłam. Zresztą chyba nawet nie wiem co tzn. kochać bo dla każdego oznacza to co innego. Nie jest to jednak królewicz z bajki ani mężczyzna z moich marzeń. jest to po prostu ktoś z kim jako z jedynym dobrze się dogaduję na co dzień . Nikt inny nie zbliżył się do mnie do tego stopnia w sensie psychicznym aby móc stworzyć związek. Nie mniej jednak obawiam się że zadowoliłam się tzw. półśrodkiem, gdyż nie jestem pewna czy to jest miłość, a z drugiej strony bez sensu czekac na kogoś innego bo już jestem stara i kogoś nowego poznaje może raz na 3 lata a w obecnym czasie większość i tak żonatych i dzieciatych. Czy jest ktoś w podobnej sytuacji ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BBBBBBBBBBBBB
Jestem też samotną 30-latką. Do tej pory wybrzydzałam, bawiłam się, randkowałam...i czekałam na tego Jedynego. Ale może to błąd? Nie wiem...ale lubić kogoś i dogadywać sie z nim a kochać to dla mnie zasadnicza różnica.. Nie będę z nikim "bo tak wypada". "bo nie znajdę lepszego"....Trudno, stare panny też muszą być;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiedzmy ze ja
;)na początku sie z tym dziwnie czułam, aż odkryłam, że wszyscy tak robią:) Ludzie których znam w wiekszości pobrali sie : bo wpadli, dla pieniędzy, z lęku przed samotnościa, bo wszyscy znajomi "już", bo skończyli edukacje "i już wypadałoby" i tysiąc innych powodów. Zrozumiałam że to ja jestem "dziwna" z tym całym czekaniem na miłość i tego jedynego:) bo nikt inny tak nie robi i co więcej- nikt sie z tego powodu nie zadręcza:) Więc postanowiłam zrobić jak reszta- brac sie za pierwszego lepszego, w miarę przyzwoitego samca:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak czy nie tak lub siak
ja osobiscie nie potrafilabym tak....nie potrafilabym wzias slubu gdybym nie byla pewna milosci.... a on Cie kocha?? bo jesli tak to pomysl ze go tym zranisz... mimo ze jestem mlodsza od Was to nie przejmujscie sie tez mialam takie przemyslenia czasem dziwaczne bo tez juz kazdy tylko sluby chrzciny zareczyny a ja sama naprawde moze ktos sie smiac ale zwariowac idzie!!!! i tez samotnosc znosze baaaaaaaardzo ciezko nie jestem typem samotnika ani karierowiczki dla mnie rodzina to priorytem a tu co figielek od losu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BBBBBBBBBBBBB
małżeństwa z rozsądku, z przyzwyczajenia, z wpadki....ja bym w czymś takim nie była szczęśliwa:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak czy nie tak lub siak
ja tez nie... rani sie tych co nas kochaja a w koncu i siebie bo sie jest nieszczesliwym... ja naszczescie znam pary ktore polaczyla wielka milosc i to napawe mnie optymizmem ze taka isnieje:) ale tez duzo znam par takich wlasnie wpadkowo rozsadkowch...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do 30-latków
Nie mogę powiedziec że tylko go lubię bo zdarza mi się byc zazdrosną lub cierpieć gdy się nie odzywa a to chyba jednak o czymś świadczy. Z drugiej strony czasem czuję się z nim bardziej jak z przyjacielem niż z miłością. Nie potrafię tu tego rozdzielić. jest to takby zmieszane ze sobą. Niepokoi mnie też to że mam wrażenie że jestem z nim trochę z rozsądku bo w którymś momencie mojego życia miałam już dość bawidamków i zaczęłam poszukiwać kogoś odpowiedzialnego i z zasadami. I on właśnie taki jest. Jednak sama nie mogę się połapać we własnych uczuciach. Zdarzają mi się myśli czy aby się za bardzo w te zasady nie zapatrzyłam i czy mnie przez to cos w życiu nie ominęło. Z drugiej strony jakoś nigdy nie miałam szczęścia w miłości. Nawet wtedy zanim poznałam jego. Nigdy nie udawało mi się stworzyć z nikim poważnego związku. Tylko zawsze to były krótkotrwałe znajomości. Uświadomiłam sobie że od dziecka kobieta ma wkodowane że w przyszłym życiu gdzieś tam czeka na nią wielka miłość, że każdy ma na świecie gdzieś tam swoją drugą połówkę. Tymczasem życie okazuje się inne niż kodują nam bajki i filmy romantyczne. A u mnie wszystko się okazało zupełnie, zupełnie inne niż myślałam. Bardziej skomplikowane, problematyczne, bardziej prozaiczne i wcale nie tak kolorowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też nie mam jeszcze 30, ale przemyślenia na ten temat miałam. parę miesięcy temu miałam dylemat: pojawiło się 2 facetów, jednego z nich podpowiadał rozsądek, drugiego serce. wybrałam serce. a teraz się zastanawiam, czy to nie były po prostu feromony i czy wybór był słuszny. jeśli człowiek się z kimś dobrze dogaduje, przyjaźni, łączy go z kimś głęboka więź emocjonalna i jeszcze jest satysfakcjonujący seks i zaufanie - to właściwie czym wiecej jest miłość? i czy czasem nie przysparza ona więcej kłopotów i szarpaniny nerwów niż przyjemności? - nie znam odpowiedzi na te pytania, ale może, autorko, Ty spróbujesz ją dla siebie znaleźć. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgdssdsd
skoro to dobry czlowiek i chce byc z toba, kocha cie, to nie wiem nad czym sie zastanawiac, zwlaszcza, ze nie jestes juz nastolatka, kiedy to wiadomo, mozna bylo wybrzydzac i szukac idealu. daj mu szanse, mysle ze z czasem go pokochasz. byc moze to jest po prostu taki rodzaj milosci, ktora rozkwita z czasem, a nie tak od razu wielkie zakochanie. wiadomo, rozne sa odcienie milosci. gdzies slyszalam, ze wlasnie taka milosc co sie bardzo gwaltownie zaczyna nie trwa dlugo, a najdluzsza i najbardziej trwala jest wlasnie taka co bardzo wolno sie narodzila. u mnie np. bylo tak, ze kiedys poznalam chlopaka, zadurzylam sie po uszy. myslalam, ze to jest milosc, ale mylilam sie, bo on potem odszedl ode mnie i bardzo cierpialam. myslalam, ze wlasnie stracilam milosc swojego zycia. teraz jak juz duzo czasu minelo i uleczylam sie z tego uczucia, to wiem, ze to nie byla milosc. bylam tylko zauroczona, no chociaz moze i kochalam ale co za roznica jak on mnie nie? teraz spotykam sie z kims do kogos nic (?) nie czuje, nie ma tego co bylo z tamtym chlopakiem, kiedy to cala soba czulam, ze kocham. ale cos sie chyba powoli zaczyna dziac, bo ostatnio zauwazylam u siebie, ze tesknie za nim, mysle coraz wiecej. niestety bardzo boje sie zaangazowac (uraz z poprzedniego zwiazku, kiedy to sie bardzo zaangazowalam - nie bylo warto ). jak to dalej sie rozwinie, czas pokaze. ja bym w kazdym razie wybrala tego ktory jest blisko i mnie kocha, nawet jesli jabym nie byla pewna swoich uczuc, niz czekala nie wiem ile na ksiecia z bajki ktory byc moze potem okaze się żabą ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vvvvv
Wy sobie czekacie na księcia a tymczasem inne dziewczyny , którym wystarczył zwykły facet czerpią z zycia i są szczęśliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj baby baby....
pytanie do tej co uwaza ze wszyscy tak robia: czy to ze wszyscy tak robia oznacza ze ty rowniez musisz? Za pare lat odkryjesz ze czegos ci w zwiazku brakuje, znajdziesz sobie kochanka, bedziesz ranic 2 osoby i czuc sie gleboko nieszczesliowa, o to ci chodzi? Jesli czekasz na upragniona wspaniala milosc to marnujesz czas, bo o to trzeba zabiegac we wlasnym zakresie. I tylko madra kobieta jest w stanie to zrozumiec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uktuk
Hmmm... Ja zawsze byłam trochę inna więc nie wiem czy moja opinia coś konstruktywnego wniesie ale... Mam 31 lat i od trzech lat jestem w pierwszym całkowicie związku. Zarazem jestem typem samotniczki i nigdy założenie rodziny nie wydawało mi się bardzo ważne więc do związków miałam dystans. Teraz z kimś jestem, kocham i czuję się kochana (więc to nie kategoria zadowalania się czymkolwiek). Ale ta miłość jest zupełnie inna niż sobie wyobrażałam, zupełnie inna niż zakochania jakie przeżywałam kiedyś. Właściwie moje uczucia mogłabym opisać tak jak autorka tematu! Dogaduję się z moim wybranym dobrze (jak nigdy z nikim), nie mam ochoty tego kończy (to też rzadkość u mnie), zalezy mi na nim itd itp. Mogłabym dalej wymieniać różne takie rozsądne odczucia, świadczące o wzajemnej dbałości o siebie dwóch osób które się dobrowolnie (w odróżnieniu od krewnych) wybrały. Mi się wydaje że to ogromny sukces, mieć kogoś na kim zależy i gdy tamtej osobie zależy z wzajemnością. Myślę że taka jest realna miłość między dojrzałymi, świadomymi osobami. A książki i wspomnienia o zauroczeniach z dzieciństwa pora odstawić w kąt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja juz tez
po roznych doswiadczeniach uwazam ze lepiej sie zwiazac z przyjacielem niz szukac ksiecia z bajki co za 5 lat dupe zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie zadowalamy się jeden taki półśrodek poszedł w odstawkę szkoda życia na półśrodki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"gdzies slyszalam, ze wlasnie taka milosc co sie bardzo gwaltownie zaczyna nie trwa dlugo, a najdluzsza i najbardziej trwala jest wlasnie taka co bardzo wolno sie narodzila. " rozumiem, ze jest to poparte jakimis badaniami ? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"teraz spotykam sie z kims do kogos nic (?) nie czuje, nie ma tego co bylo z tamtym chlopakiem, kiedy to cala soba czulam, ze kocham. ale cos sie chyba powoli zaczyna dziac, bo ostatnio zauwazylam u siebie, ze tesknie za nim, mysle coraz wiecej." a moze sie po prostu PRZYZWYCZAILAS skoro nic do niego nie czujesz ? to nie jest milosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgdssdsd
domyslilam sie ;) jesli chodzi o to pierwsze, to ja to po prostu gdzie uslyszalam, nie wiem czy to prawda. a jesli chodzi o to drugie to ja nie wiem co do niego czuje, ale mysle, ze na pewno cos wiecej niz na poczatku. ja juz raz bylam szalenie zakochana i sie potem okazalo, ze to nie to. a teraz nie jestem zakochana, mam mozna powiedziec przyjaciela, jak to dalej sie rozwinie zobaczymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie , ja "plotek" nie lubie ;) moze dlatego ze moja miloc od poczatku wybuchla takim zarem ...ze az mnie parzy ;) i od paru miesiecy jest tak samo ... i mam nadzieje ze to bedzie trwalo.... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do Ciebie ...to musisz po prostu dac Wam czas... chociaz ... ja zawsze jak kogos poznaje, to od poczatku wiem co i jak ... To jest po prostu jak "obuchem w leb" ;) ...albo iskrzy i przychodzi w krotkim czasie uczucie (musi byc obopolne) albo nic z tego ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgdssdsd
wiesz u mnie wtedy iskrzylo, bylam pewna ze to jest to, ze to ten jedyny i co? on okazal sie takim dupkiem, ze szkoda gadac. teraz nie iskrzy az tak bardzo ( z mojej strony, nie wiem jak u niego), ale nawet dobrze mi z nim jest jak sie spotykamy, zaczynam tesknic, mysle o nim... moze cos z tego bedzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgdssdsd
ja za ciebie tez trzymam, oby sie nam ulozylo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj dziewczyno....
Tego się nie da odkręcić za parę lat, w mojej opinii popełniasz błąd. Ja też mam prawie 30 lat i też nie jest mi dobrze z tym, że od 4 lat jestem praktycznie sama. Wokół ludzie mają rodziny... Ale wiesz co, przyjrzyj się im. Nie sztuka mieć "kogoś", sztuka być w życiu szczęśliwym. Nie chcę być złym prprokiem, ale w tej sytuacji jest duża szansa, że dowiesz się co to miłość, ale już po ślubie... Możesz spotkać kogoś drugiego będąc żoną i co wtedy? Problem na całe życie ala "Noce i dni". Naprawdę, założenie rodziny to nie jest jakiś sukces życiowy, to wcale nie jest takie trudne, sukces to dobrze wybrać partnera życiowego, zrozumiesz to za parę, parenaście lat kiedy już nie będzie odwrotu. Będziesz miała męża, dzieci, wszystko czego chciałaś. Ale czy na pewno wszystko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj dziewczyno....
I powiem Ci jeszcze, że aby umieć być szczęśliwym z kimś, trzeba umieć być szczęśliwym samemu ze sobą. To nie jest zdrowe, że nie potrafisz wytrzymać sama. Poczucie własnej wartości leci w dół? Masz problem. Naucz się najpierw być sama, czuć się wartościową bez podziwu w oczach drugiej osoby, bo inaczej prędzej popadniesz w uzależnienie, a nie miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Małzenstwo z rozsądku może być dobry rozwiązaniem - czasem lepsza jest rzetelna i lojalna przyjaźń, niż namiętność, która w końcu może sie wypalić. Jeden jest szcęśliwy tak, drugi inaczej, ale to może być bardzo fajne rozwiązanie. Miłość sama z siebie jeszcze nieczego nie gwarantuje - vide topiki o zdradach, które maja rekordowe ilości wpisów... Dalej to kwestia uczciwości i dojrzałości do bycia z kimś innym. Poowdzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×