Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sugar beth

Małżeństo i mieszkanie w spadku.

Polecane posty

Gość ** ** ** ** ** ** *** *** ***
3000 włożone w remont zrwacaja się po 2 miesiącach mieszkania w stosunku do wynjamu...bedzie tam mieszkał i nie musi płacić odestek kredytu ani najemcy...już w tym samym jest duzy zysk :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** ** *** *** ***
wynajmującemu mialo być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a dziala wam kafeteria
nie badz glupia i nie przepisuj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w żadnym wypadku nie wyciągnęłabym łap po coś, co się ewidentnie należy mojemu mężowi, bez względu na uwarunkowania prawne i na to, w jaki sposób byśmy sie rozstawali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmm.....
nie valerian. ja sama bylam w takiej sytuacji ze moj ex maz byl wlascicielem mieszkania. Przez glowe by mi nie przeszlo zeby prosic go czy chociaz myslec o tym zeby przepisal na mnie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
klaudka znów zgadzam się z Tobą :D mądra babka jesteś :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *NOS*
nie znam sie na prawie, ale przypomnialam sobie taka klauzule pewnego malzenstwa- on jest mimionerem i zastrzegl sobie ze w razie rozwodu z jej winy ona nie dostaje nic na sobie tylko na dzieci, jesli to on wystapi o rozwod- ona dostaje polowe jego majatku moze tu udaloby sie zrobic cos podobnego- ze mieszkanie jest wasze wspolne ale w wypadku zdrady faceta jako konsekwecji- rozwodu -ona i dziecko dostaja mieszkanie - a nie np on i kochanka z dzieckiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
*NOS* ---> ale problem w tym, że udowodnić, z czyjej winy nastąpił rozpad związku nie jest czasem tak łatwo i tu klauzula daje w łeb ;) ale nie znam się na tym aż tak dobrze - na logikę to wzięłam ;) atunia ----> skoro Ty się zgadzasz ze mną, to znaczy, że ja również z Tobą ;) dla Ciebie 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmm ...
Nie badz glupia i nie podpisuj żadnych klauzul i nic nie zmieniaj. Ty i dziecko jestescie zbezpeczeni a on jako mąż powinien sie z tego cieszyc a nierobic wszystko zeby wlasny tylek ustawic. A tesciowa wara od waszych spraw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość valeriano
Niektóre baby to się nie źle potrafią ustawić, co za nasienie diabelskie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"natomiast to, w co zainwestowaliśmy pieniądze z jego mieszkania jest wspólne (bo zakupiliśmy to juz jako mażeństwo)" i tu sie mylisz Klauduś Skarbie :P środki uzyskane za fundusze pochodzących z majątku osobistego i wydatkowane na inne przedmioty majątkowe podlegają surogacji i jesli nawet nabyliście te nowe prawa lub przedmioty majątkowe na zasadach majątkowej małżeńskiej wspólności ustawowej, to mąż w przypadku rozwodu ma roszczenie o zwrot jego nakładów z majątku osobistego na majątek wspólny i musiałabyś go spłacić z tej kwoty... A co do reszty - czytam tego posta i mam ubaw po pachy... Klauzule o kórych piszecie, to efekt rozbuchanej wyobraźni podładowanej nadmiarem amerykańskich seriali i filmów... Nie będę tłumaczył tutaj, czym różni się system comon law od systemu civil law, nie będę Wam wykładał, dlaczego u nas prawo jest skodyfikowane i swoboda umów obowiązuje tylko w zakresie, w którym dane uregulowania nie zostały zawarte w ustawach i przepisach wykonawczych, ale błagam nie piszcie o klauzulach w umowach majątkowych małżeńskich, bo jeszcze ktoś to przeczta i będzie chciał taką klauzulę :D:D sobie zastrzec, zamęczając o jej wpisanie nieszczęśliwego notariusza, do kórego pechowo taki klient trafi.... Po co pisać bzdury, jesli nie ma się o czymś pojęcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to tylko jaaa23
widac ze Twoj maz jest pazerny i uwaza ze mu sie nalezy to co jest Twoje przez sam fakt ze jest Twoim mezem. hola hola, wolnego, przeciez ani go nie wyganiasz z domu, chyba sie kochacie i ufacie sobie, wiec o sprawach majatkowych nie powinniscie tak dyskutowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to tylko jaaa23
aha ja bym odwrocila kota ogonem i tak jak jego matka go musztruje tekstami ze Ty go wyrolujesz tak ja bym sie na niego "fochnela" i mowila- Skarbie widze ze mi nie ufasz, tak mi przykro i ucinala temat ktory nie powinien miec miejsca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
komiczne ---> acha :) no właśnie miałam Cię jeszcze przy okzaji tego tematu o to zapytać :) Właciwie nie zastanawiałam się nad tym nigdy wczesniej az tak dogłębnie, ale faktycznie jest to logiczne. W razie draki ;) i tak nie wyciągałabym nigdy łap po coś tak ewidentnego, więc w sumie to niewiele zmienia, no może tyle, że oddałabym nie tyle \"z dobroci serca\", co z mocy prawa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz zatem dodatkową motywację, zeby zostać ze swoim mężem do końca życia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
problem w tym, że własnie pieniądz nie ma nade mną niemal żadnej mocy (chociaz wrogiem tez nie jest ;) ) , zatem ani hipotetyczny ex, ani "bogaty nowy" nie mieliby akurat takiego oręża w ręku ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale... jesli ten bogatszy byłby co najmniej równie fascynujący co obecny, to nie pogardziłabyś? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niee... to było pytanie bardzo ale to bardzo teoretyczne :P ;) i zupełnie oderwane od rzeczywistości, nie związane z realiami świata Cie otaczającego :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdyby tylko fascyncja i kasa tak mnie potrafiły porwać, to już bym była skończona :) Oj, kiepsko by to mogło wyglądać ;) a więc TEORETYCZNIE mogę powiedzieć, że to za mało ;) ale co by się nie robić bardziej świętą niż jestem, przyznam, że faktycznie jak już wymieniać, to na lepszy model (o ile w ogóle taki istnieje) - taka chyba jest prawda. Chociaz "lepszy" to pojęcie względne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kwestia "lepszości" innego modelu sprowadza sie zazwyczaj do stażu w obecnym związku, stanu emocjonalnego i poziomu znudzenia starym modelem... bo jakaś lepszość obiektywna nie istnieje... tzn jej przesłanki nie są racjonalne, lecz dyktowane emocjami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"tzn jej przesłanki nie są racjonalne, lecz dyktowane emocjami" otóż to :) I w tym właśnie tkwią największe pułapki, przed którymi się trzeba pilnować. "Świadomość" tego to bogactwo, naprawdę :) Przykro czasem tak na "chamca" wyłączyć emocje i puścić przodem tylko i wyłącznie rozsądek, ale czasami korzyści znacznie przewyższają "chwilowe niedogodności" ("chwilowe" to ważne słowo ;) ) jak to się mówi, cel uświęca środki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlatego właśnie przede wszystkim w tym kontekście jesteś według mnie, komiczne, bardzo bogaty :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kierowanie się rozsądkiem to podstawa, bo nie oszukujmy sie - nigdy człowiek nie docenia tego co juz ma na tyle, na ile na to zasługuje... To jest normalna reakcja psychiczna, że człowiek uznaje pewne zachowania i cechy tej drugiej osoby za normę i gdzieś w podswiadomosci koduje sobie przekonanie, że tak jest zawsze a ewentualne cechy pozytywne, które dostrzegamy u innej, nowej osoby, to wartośćdodana do tego co juz mamy.. realia przynoszą często bardzo gorzkie rozczarowania... i dlatego rozsądek trzeba wypchnąć przed emocje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasieczka
dla mnie to roszke dziewne. Dlaczegoz zgory zakladasz ze mąż cie zostawi? to po co z nim jestes? Ja uwazam ze jezeli jest sie z kims to po to zeby byc na zawsze i a nie na "prubę" bo cie kiedys zostawi i pujdzie wpizdu. Co to za zwiazek... nie rozumiem cie, sorrki to moje zdanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×