Gość Ciha voda bżegi rwie Napisano Styczeń 15, 2008 Witam. stracilam chlopaka...Mysle, ze to wszystko przez narkotyki.Prawie codziennie-marihuana, sporadycznie ekstaza i kokaina. Na moich oczach sie zmienial.Ze spokojnego, wrazliwego, kochajacego i opiekunczego mezczyzny stal sie zimnym, egoistycznym i agresywnym furiatem, ktory nie radzi sobie ze stresem i ktory stracil hamulce moralne (a zawsze mial silne zasady moralne jak na faceta). Jak tylko ktos zaczyna cos mowic, co nie jest po jego mysli, on sie chwyta za glowe, zaciska zeby i zaczyna krzyczec....Rzucil mnie, bo uwazal, ze go stresuje i ze to trujacy zwiazek(jak tylko zaczynam cos mowic, to on sie wscieka, jakby nie mogl zniesc dzwieku mojego glosu-to jest chore. Nie wiem, jak mu pomoc. jego matka nawet boi sie do niego odzywac. Kazda krytyke jego zachowania czy prosbe np. o podwiezienie do sklepu traktuje jako atak na siebie, zrobil sie podejrzliwy. jak ja mu mowie, ze zrobil mi czyms przykrosc, to on mi robi awanture...MYSLICIE, ZE NARKOTYKI TO ZROBILY I CZY JEST DLA NIEGO NADZIEJA? i czy ja mu moge pomoc, skoro mnie odrzucil? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach