Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

agrafa666

Rozstanie z chłopakiem

Polecane posty

Gość metro
Ja już jestem na 6 tygodniu i jest co raz lepiej. Co tu dużo mówić jest co raz lepiej. Widzę leprze perspektywy dla samej siebie. Więcej czasu, małe przyjemnostki. Przecie nic się nie dzieje bez przyczyny. Jestem za to bogasza o nowe doświadczenia. wiem czego chcę i nie popełnie tego błędu więcej - czyli liczę się ja. Reszta jest nie ważna. Czy wiecie że będąc z kimś trzeba chociaż jedną godzinę w ciągu dnia przeznaczyć tylko dla siebie? To był mój błąd. Są i smutne dni ale co nas nie zabije to wzmocni. Przecie po deszczowym dniu zawsze wychodzi słońce. Musi być tylko lepiej. Widocznie związki, w których byłyśmy nie dawały nam pełni szczęścia i dlatego się skończyły. Idealizacja naszych byłych to kolejny etap po ich odejściu. Ale czy tak naprawdę idealni byli??? Same odpowiedzcie na to pytanie, tak same sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeewulkaaa
mala12345 mój również 5 dzień bez jakiegokolwiek kontaktu z moim byłym minął troszkę lepiej... już mniej płakałam, nawet zjadłam kiwi tak sama od siebie. wcześniej nic nie mogło mi przejść przez gardło. Musi być dobrze.... cały czas mam ochote zeby do niego napisać... nawet wolałabym dowiedzieć się, że ma inną pewnie znienawidziłabym go wtedy... a tak? to ciągle szukam w sobie winy... jednak kiedy mam ochotę napisać czytam sobie Twojego posta mala12345 żebym nie czekała nie prosiła się o litość... witaj metro. widzę że już pomału dochodzisz do siebie. najtrudniejszy okres już pewnie za Tobą... też tak myślę żeby zająć się sobą, robić to czego gdy byłam z byłym nie miałam czasu, lub on nie miał ochoty. Dokładnie nic się nie dzieje bez przyczyny ale ja czuje ze tej prawdziwej nie znam... a chciałabym ją znać bez względu na to jak bardzo by mnie pogrążyła. Gratuluję pozytywnego nastawienia! Wciąż staram się szukać jego wad... ale jednak ciągle go bronię, tłumaczę sama sobie jego zachowanie, chyba jeszcze długa droga przedemną... Pozdrawiam Was :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala12345
eeewulkaaa jestesmy w tej samej sytuacji, tez przezywamy dzien 6... Moj jest gorszy od 5... Mam ochote sie odezwac do niego tak jak ty, wczoraj myslalam ze uda zaczac mi sie zycie na nowo i widzialam ze nie bylo idealnie w naszym zwiazku, a dzis znow mi go tak strasznie brakuje... Wiem ze to zle, ale wacham jego rzeczy, chce go czuc... Wszystko mi go przypomina, nie moge nawet sluchac muzyki, bo piosenki mi o nim przypominaja... Wczoraj pierwszy raz zjadlam troche obiadu, a dzis znow nie moge jesc... Czytam inne posty i ciesze sie ze innym sie udalo zaczac zyc od nowa, znow sie zakochac, to pocieszajace. Probowalam dzis przygladac sie facetom na ulicy, zaden mi sie nie podobal. Moze jest miliard facetow na swiecie, ale wydaje mi sie ze oni nie sa dla mnie... Najgorsze ze jutro sie z NIM spotkam, mamy razem zajecia i bedziemy musieli zachowywac sie jak koledzy... Niewiem jak to przezyje... eeewulkaaa mam nadzieje ze sie nie odezwalas do niego, jak u ciebie dzisiaj?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeewulkaaa
mala12345 nie odzywaj się ja też się nie odzywam... nie ma sensu! co to da? nie prośmy się o miłość. u mnie z dnia na dzień troszkę lepiej... jeszcze dużo ciężkich chwil przed nami ale damy radę :* jesteś w gorszej sytuacji temu, że go będziesz widywać na uczelni. my studiujemy w innych miastach więc tylko weekendy mieliśmy dla siebie. jedz musisz jeść! ja też się zmuszam ale trzeba. w końcu niewiadomo kiedy spotkamy miłość naszego życia :) ciesz się z życia... :) damy sobie radę :* odstrzel się ładnie na zajęcia jutro :) niech żałuje co stracił! :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala12345
poczulam wreszcie troche optymizmu z twojego postu:) masz racje, odstrzele sie na zajecia i pokaze mu ze bardzo dobrze daje sobie rade zeby zobaczyl co stracil. Potem mam zamiar sie upic z kolezankami... Pierwszy samotny weekend przed nami... Dla Ciebie pewnie tez bedzie ciezko, zawsze weekendy oznaczaly dla Was spotkania... Mam nadzieje ze dasz sobie rade, trzymam kciuki! Wiesz, wszystko ma swoje dobre strony. Najwazniejsze ze przekonalysmy sie ze potrafimy kochac, a kiedy znajdziemy odpowiedniego faceta zostanie tylko mu ta milosc dac... dobrej nocki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeewulkaaa
wczoraj juz nie chciałam pisac ale moj optymizm zniknal...zobaczyłam na nk zdjecie bylego z kumplem i z kolezanka ze studiow. niby nic nie znaczace zdjecie...ale juz nie wiem co mam o nim myslec...czy udawal kogoś jak był ze mna? nie wiem juz nic. ludzie sie zmieniaja. i jak tam na zajęciach? może przerzućmy się na maile ;) ja za tydzien wracam na studia i kolezanki z mieszkania obiecaly mi ze sie mna zajma. ze bedziemy razem pic i plakac i bedzie mi lepiej... mam nadzieje.Ty baw sie dzis dobrze i nie mysl o nim. A co do weekendu to jeszcze się łudzę czy się odezwie...znów wracam do stanu wyjściowego :( miłego dnia ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala12345
hej, sluchaj dzis stracilam wszelka nadzieje, jestem pewna ze on mysli ze podjal wlasciwa decyzje, mysle ze on teraz lepiej sie czuje beze mnie. Zamienilismy ze soba tylko kilka slow, formalnych, bylo OK. poczulam ze musze zyc od nowa, wiem ze dam rade, zauwazylam tez wokol siebie przyjaciol. Podobno pierwszy tydzien jest najgorszy, ja w dzien 7 (dzisiaj) mam nadzieje na lepsze zycie, ale juz nie na powrot do niego. Mysle ze to byla dobra decyzja, jesli mnie nie kochal to znaczy ze nie dalby mi szczescia. Napisze jak bede miec chwile czasu na maila, pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeewulkaaa
cześć mala12345... ciesze sie ze masz takie pozytywne nastawienie! oby tak dalej! ja też nie wiedziałam, że otacza mnie tyle osób które są gotowe mi pomóc :) zabrać gdzieś bylebym tylko nie myślała, powiedzieć miłe słowo.. chyba mi trochę ciężej idzie niż Tobie popłakuję sobie często...to może temu że mam ferie i tyle wolnego czasu. ale teraz jade na studia i kolezanki obiecaly ze sie mna zajma ;) ze razem sobie poplaczemy i napijemy sie czegos na rozluznienie. to ja będę czekać na wiadomość jak Ci się układa. trzymam za Ciebie kciuki!!! prawdę mówisz jeśli nie kochaja nas to nigdy nie byłybysmy z nimi do końca szczęśliwe... pozdrawiam :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kapała
No i bardzo dobrze na końcu nie ma co z laską zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paulinkagr
cześć dziewczyny czytam wasze wpisy tutaj i dopiero teraz zdaje sobie sprawe że ktoś także cierpi tak jak ja a nawet bardziej i to jak okrutni potrafią być faceci a my ich kochamy i przebaczamy. kiedys moja babcia mi powiedziala ze meżczyźni nie myśla tak jak kobiety dla nich czarne to czarne a biale to biale my znowu zyjemy romantyzmem dawnymi chwilami i przeszloscia a oni zyją jutrem. w moim zwiazku nie ukladalo sie od miesiaca czeste klotnie ale tak naprawde o blachostki.. ale zawsze gdy sie klocilismy zawsze do konca dnia juz wszystko bylo dobrze. w zeszlym tygodniu kiedy bylismy jeszcze razem nie widzialam sie z nim caly tydzien i zapytalam czy ma czas aby sie spotkać a on wyskoczyl do mnie z mordą że ja jestem egoistką że nie rozumiem ze on pracuje i jest zmeczony ze on potrzebuje czasu dla siebie. dodam ze mam 19 lat on ma 21 nie mieszkamy razem ale bylismy ze soba rok i 8 miesiecy... powiedzial mi zebym sobie poszla znalezc jakas prace bo tylko siedze w domu i z tych nudow zawracam i mu glowe. ja mu odpowiedzialam nie jestes od tego ty zeby mi nakazywac isc do pracy poniewaz to nie ty dajesz mi pieniadze na chleb. i wtedy cos w nim wybuchlo zaczal krzyczec ze jestem okropna ze jedyne co sie dla mnie liczy to go wykorzystac i mu nagadac ze zyje sama dla siebie i nie mysle o innych.. sprowokowal mnie i powiedzialam mu aby poszedl do diabla a on do mnie ze to koniec. potem przez nastepne 3 dni wylaczal telefon na caly dzien potem dzownil na chwile zeby cos mi tam jeszcze dopowiedziec. raz mi mowil ze teskni a potem ze on ma wiele problemow i nie moze ze mna byc. czulam na poczatku ze wina jest we mnie pojechalam do niego do domu gdy mnie zobaczyl zaczal mnie przytulac i calowac powiedzial abysmy sprobowali jeszcze raz zgodzilam sie. potem poszlam do domu rozmawialismy normalnie a jemu cos znowu odwalilo. powiedzial ze on chce zostac sam ze go niby skrzywidzilam ze nie moze wyciagnac z glowy slow aby poszedl do diabla ze on mnie kocha ale nie moze ze mna byc. plakalam do telefonu blagalam jak idiotka on powiedzial zebym o nim zapomniala i nie przeszkadzala mu bo on musi przemyslec pare spraw. nie odzywa sie juz drugi dzien do mnie ani ja nic nie pisze ani nie dzwonie wydaje mi sie ze on juz nie wroci. dodam ze to on zawsze chcial sie spotykac codziennie, wiec zrobilam tak jak prosil. i dodam ze jego ojciec jest od 2 dni w szpitalu a jego mama zmarla 4 lata temu on mowi ze ma probemy i chce byc sam ale jednoczesnie mowi ze teskni ale ze mna nie rozmawia poprosilam o spotkanie powiedzial nie bo mam inne sprawy na glowie. nie wiem co mam o tym wszystkim myslec to bardzo boli, moja mama mowi ze jesli mnie kocha to przemysli i sie odezwie ale zebym ja pokazala swoja twarz i nie pisala bo co moglam to zrobilam widocznie moj placz i blaganie na niego nie dziala..... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psychopsychopsycho
dziewczyny! ja rozstałam się ze swoim królem już 4 miesiące temu. mimo obiecanek, że szybko zapomnę, szybko przestanę płakać - gówno! płaczę czwarty miesiąc ale TO NIE WSZYSTKO! gdyby tylko płacz. . . ale mi odbiło! trafiłam do psychiatry, który przepisał mi leki, którymi tydzień potem próbowałam się zabić. potem trafiłam do szpitala psychiatrycznego, do oddziału zamkniętego, z zarzutem trzech prób samobójczych. odstawiono mi tam leki na uspokojenie, wariowwałam, chciałam wyjść ale zatrzymali mnie sądowo. próbowaałam więc poderżnąć sobie gardło stłuczoną żarówką, ale wleciał personel. . . po kilku tygodniach wypisano mnie ze szpitala, skąd trafiłam do ośrodka leczenia nerwic w Zagórzu. przebywam tam już od dwóch tygodni. jest bardzo ciężko. chodzę na terapie, do psychologów, biorę xannax, ale wieczorami kiedy idę do łazienki zamykam się i wyję pół godziny pod prysznicem. . . potem mam koszmary, on mi się śni CO NOC!! i najgorsze, że w tych snach leżymy sobie, przytulamy się, całujemy. . . byłam z nim dwa lata. nie wiedziałam, że można kochać kogoś do tego stopnia, żeby zwariować aż tak! chciałam umrzeć z miłości, bo wolałam śmierć niż życie bez niego. on wybrał znajomych i imprezy, a ja pozostałam sama sobie. teraz chodzę na terapie,grupy wsparcia itp...staram się normalnie żyć. wychodzić też do innych facetów...ale nie mogę! kiedy gadam z facetem po prostu przypominam sobie tamtego...obsesja...obsesja...toksyczna,chora miłość... boję się tego, co będzie za niedługo. moje siły się kończą. nie wiem co robić. robię wszystko,ale nic nie daje efektu,choć wg tego co mówili powinno dać je już dawno. niestety przestałam wierzyć w miłość...to pochopne uczucie. nie każdy powinien mieć do niego prawo...a na pewno nie tacy mężczyźni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baskaa
Tez jakoby jestem zwiazana z tematem ... ahh duzo by gadac... test osobowosci wg dalay lamy - wyniki sa niezwykle (z trzech tylko pytan) tu ---> http://is.gd/Vin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia_93
rzucil mnie! to bylo tak, ze chodzilismy ze soba ponad 3 miesiace...prawie 4..kocham go bardzo...jedna dziewczyna spieprzyla wszystko powiedziala tylko jak sie inna pytala ze chyba z nim zerwalam ale ze nie jest pewna..a on sie do mnie nie odzywal 2 dni pozniej zagadalam do niego to on ze o nim zapomne itp ale ja go kocham to wszystko bylo przed chwila ratunku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo Ci wspólczuję, ale pamiętaj JESTEŚMY Z TOBĄ! :) nie martw się, dobrze zrobiłaś - nie było innego wyjścia! z pewnością niedługo znajdziesz innego mężczyznę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jowita1188
byłam ze swoim chłopakiem ponad 3lata,ale jakiś czas temu zaczęło się psuć,kłóciliśmy się bardzo często dochodziło nawet do wyzwisk,ale ja wybaczałam jemu a on mi...Wiele razy się rozstawaliśmy ale po góra2dniach znowu byliśmy razem.Dzisiaj gdy do mnie przyjechał olałam go nawet nie wiem czemu po 2godzinach pojechał do domu powiedział ze w czwartek przyjedzie po rzeczy..na początku miałam to gdzieś ale teraz się boję raz płaczę raz jestem spokojna,boję się gdy ktoś mnie zapyta co się stało czemu nie ma tego czy tego dzisiaj powiedziałam mamie,że pojechał do domu bo rodzice dzwonili i go prosili ale gdy w czwartek zobaczy ze nie ma jego rzeczy co jej powiem co powiem innym?!Czy wogóle dam sobie z tym wszystkim radę boję się o tym myśleć najgorsze dopiero przede mną łapie się na tym,że mam nadzieję,że bedzie dobrze...Co mam robić?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama..
Mnie chłopak zostawił wczoraj. Byliśmy ze sobą półtora roku. Mieliśmy wiele trudnych chwil, wiele razy zostawiał mnie i wracał, a ja zawsze miałam nadzieję, że jednak się ułoży. A teraz znowu usłyszałam, że nic do mnie nie czuje, że bardzo się starał, że chciał żeby było dobrze, ale nic z tego nie wyszło. Napisał mi smsa, że ma nadzieję, że jednak w końcu będziemy razem... Tylko co z moimi uczuciami? Mam siedzieć i czekać na jego powrót? Mam ochotę skończyć z tym wszystkim, ze sobą... Już nie cierpieć, nie płakać, nie wspominać, bo chyba zwariuje od tego zastanawiania się co było nie tak. Jednocześnie nienawidzę go i kocham, i co chwila zerkam na telefon w nadzieji, że się odezwał, a telefon milczy. Nie radzę sobie... Jak nauczyć się żyć bez powietrza...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sama.. tego kwiata jest pół świata. Kiedyś poznasz kogoś innego z kim ułożysz sobie życie. skoro rozstawaliście się wiele razy znaczy to, że było wam pisane bycie razem. Znajdź sobie zajęcie. Wyjdź do ludzi. siedzę w domu płacz i użalanie się nad sobą do niczego nie prowadzą. Po 7 latach mój związek się rozpadł ale podniosłam się z tego więc wiem , że można. :) Pozytywne nastawienie bardzo pomaga i ciekawe zajęcie lub hobby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama..
Staram się nie myśleć, ale to jeszcze chyba zbyt świeże rany. Mam już 26 lat i czasami mam obawy, że już nikogo nie poznam i zostanę sama na zawsze. A jeśli nawet się ktoś pojawi to i tak nie bedę umiał poczuć tego co czułam do Piotrka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pipi123
ja byłam z chłopakiem 7miesiecy ,kiedyś na boisku łapał inne dziwczyny za pośladki to byl dlamnie szok.Zadzwoniłam do niego a on odebral i powiedzial że jestem głupia i poje.... nastemp nego dnia spotkalam go przy sklepie to wiem jak jest ci smutno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama...
To znowu ja. Minęło już trochę czasu ale nie jest lepiej może już tyle nie płaczę, ale nadal boli i nadal mam nadzieję. Kontaktujemy się sporadycznie on się cieszy, gdy się spotkamy jestem dla niego koleżanką a ja za każdym razem ponownie "umieram"... i wciąż czekam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej tez sie dolacze...:) moj facet po roku i 4 miesiacach rowniez mnie rzucil... przez ostatnie dwa miesiace byl nijaki, widac ze sie nie stara, ze mu nie zalezy...mowil, ze nie kocha jak dawniej, ze mu nie zalezy jak dawniej...no i w koncu mnie zostawil, ze niby \"nie pasujemy do siebie\".cios!cholerny cios prosto w serce!przez pierwsse dwa dni pisalam, prosilam zeby sie zastanowil jeszcze...niestety, nie skutkowalo. wiec dalam spokoj.nie pisalam, udawalam ze mnie nie ma i nie bylo...a on to zauwazyl. zaczal pisac, codzien o sobie przypominac choc jednym smsem...odpisywalam-ale bardziej z laski...po prawie 2 tygodniach odezwal sie. powiedzial, ze ta przerwa duzo mu dala. ze nie moze beze mnie zyc, ze ciagle o mnie mysli.dalam mu szanse, bo uwazam ze nalezy dac czlowiekowi druga szanse(jesli nie zdradzil oczywiscie).i jestesmy razem. jest ok miedzy nami, ale to nie to co na poczatku i jakas \"zadra\" po tej przerwie i tych jego zmiennych uczuciach zostala.ale jest coraz lepiej i wierze ze w koncu bedzie tak jak mi sie marzy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ylka
dziewczyno, opisałaś moją sytuacje ;(((( chyba muszę zrobić to co Ty, już tyle wypłakałam łez, już mam tego dość, mówi do mnie to co Twój do Ciebie......... jacy oni są okrutni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ylka
Ja jestem/bylam - nie wiem jak napisać, jestem zawieszona z moim 3.5 roku, teraz nadeszła katastrofa..... boje się pierwsza powiedzieć, że to koniec, nie wiem czy dam sobie radę sama ;( Kocham GO!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama...
Dziewczyny a ja teraz znowu zaczynam sie spotykać z moim byłym. Na razie są to takie spotkania bez żadnych deklaracji, ale przytula się do mnie, prawie do rana siedzimy i oglądamy razem filmy, a ja czekam na dalszy rozwój wypadków. Nie chcę stawiać żadnych warunków ani wymagań, bo cieszę się tym co mam i boję się to stracić. Wiem, że to chory układ, dziś mamy jechac na pizę. Mam świetny kontakt z jego mamą, mogę to nazwać pewnego rodzaju przyjażnia, bardzo często się z nią spotykam i ona przekonuje mnie żebym cierpliwie czekała, bo On jeszcze do mnie wróci, a ja się boję... Boję się czy naprawdę wróci, a jeśli wróci to czy będę umniała zapomnieć o tym co złe, o tym jak bardzo mnie skrzywdził... Nie wiem co dalej, ale nie chcę żyć sama... nie chcę żyć bez niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja teraz mysle o rozstaniu.to co dzieje sie miedzy nami to jakas parodia!wczoraj w poludnie sie posprzeczalismy i do teraz go nie ma,poszedl sobie gdzies i nie obchodzi go najwidoczniej co sie ze mana dzieje.jestesmy ze soba 5 lat i jest to dla mnie smieszne ze jeszcze sie niczego nie nauczylismy(on sie nie nauczyl)napewno jest w tym tez moja wina bo za duzo razy wybaczalam mu zachowania przez ktore strasznie cierpialam...ALE KONIEC!!dlaczego mam co pare dni przezywac ze cos jest nie tak.moze bede szczesliwsz bez niego.tez nie chce takich dni jak ten ze leze w luzku bez checi do zycia.przeciez musze dac sobie rade,ludzie rozstaja sie po 25 latach malzenstwa i potrafia cieszyc sie zyciem!!!wiem ze bede bardzo cierpiec i wyleje mnostwo lez ale musze byc silna.Jeszcze pare tygodni temu strasznie przezywalam kazde nieporozumienie a teraz?teraz smieszy mnie to ze jestesmu ze soba tyle czasu i jest coraz gorzej a ja potrzebuje zwiazku ktory bedzie mnie motywowal do robienia czegokolwiek! Dziewczyny musimy byc silne i konsekwetne!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aagusiaaczek
ehh... wiecie co? teraz siedzę i płaczę... mój chłopak zostawił mnie... dziś by było 10 miesięcy. Niby niewiele w porównaniu z innymi, ale ja się tak strasznie zaangażowałam. On ciągle miał jakieś problemy, zawsze mu pomagałam jak mogłam. Przez 10 miesięcy siedziałam w domu, razem z nim, bo nigdy nie miał pieniędzy, żeby mnie gdziekolwiek zabrać. To chyba świadczy o tym, że byłam z nim naprawdę z miłości, bo wcześniej byłam taką radosną dziewczyną, jeździłam na imprezy, miałam pełno znajomych... Odkąd byłam z nim, zrezygnowałam ze wszystkiego. Czekałam na niego 2 miesiące kiedy to wyjechał do Holandii pracować... były święta, sylwester... spędziłam go w domu, z rodzicami. Gdy był w Holandii, obiecywał mi, że jak przyjedzie, będzie pięknie. Że będziemy chodzić na spacery itd. A po powrocie nic sie nie zmieniło. On ciągle tylko by spał... kiedy wraca z pracy mówi, że jest zmęczony. Najwczesniej spotykaliśmy się o 18, bo on musiał \"się ogarnąć\". Kiedy się kłóciliśmy, on nagle przestawał się odzywać, nie odbierał telefonu, nie odpisywal na moje pelne uczuć smsy... musiałam go błagać, żeby do mnie wrócił. Jakiś czas temu przyznał mi się, że mnie miesiącami okłamywał... aja go kocham i mu wybaczyłam to.... a teraz pokłóciliśmy się o byle co, bo chciałam mu dać do zrozumienia, że chciałabym, żeby mnie gdzieś zabrał i powiedziałam mu, że jadę z przyjaciółką do kina, bo dawno nie byłam. Przestał się odzywać. Moja kuzynka w weekend chciała go wyrwać na piwo, bo do mnie przyjechali i jej chłopak chciał go poznać. A on... przez telefon powiedział jej tylko, że mam przyjść po swoje rzeczy. A jakby było tego mało to kiedy odebral telefon od niej zapytał \"Kamila?\", a przecież ja mam na imię Agnieszka ;/ nie wiem już co mam robić... nie wyobrazam sobie już życia bez niego, nie widzę innych facetów, tylko on się dla mnie liczy...siedzę i ciągle płaczę, to silniejsze ode mnie... on pogodziłby się ze mną pewie gdybym poszła do niego i go przepraszała, ale za co ja mam go przepraszać? on nigdy nie przyszedł do mnie, żeby się pogodzić. wiec po co mam pokazywac znowu, że mi zależy, kiedy on nigdy nie pokazał mi tego? nie wiem co robić, siedzę i czekam z nadzieją, że przyjdzie, ale już zaczynam w to wątpić... wszyscy mi ciągle mowili, ze on na mnie nie zasluguje, ze mam sobie dać z nim spokój, ale ja nie potrafię. Pomóżcie, co mam zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana aagusiaaczku!! ostatnio moj chlopak powiedzial mi ze bardzo sie cieszy ze na nasza klotnie zareagowalam bardzo impulsywnie bo zrozumial wtedy ze strasznie mi na nim zalezy i ze zywie do niego jakies uczucia.ale po paru dniach znowu zrobil mi swinstwo i tym razem napewno to oleje,niech tym razem sam reaguje....ja nie mam zamiaru siedziec i plakac przez to co on mi robi.oczywiscie jest mi przykro ze tak sie dzieje i czym wiecej o tym mysle dochodze do wniosku ze to moja wina ze ten zwiazek powinien zakonczyc sie po pierwszej takiej smutnej sytacji a tak za kazdym razem to powraca i strasznie cierpie.tez plakalam dniami i nocami ale teraz choc bym chciala uronic lze...nie moge!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mówmy mało lecz konkretnie
no ja swoją pierwszą miłość, tą najczystrzą staram sie zapomniec juz 4 lata. jak w tej piosence festyniarskiej :) ogolnie nie moge zwiazac sie z nikim na dłuzej bo po prostu kocham Jego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wieczna miłóść
Byłam z facetem 13 lat starszym....było nam świetnie wszystko ok...zawsze wieczorem on do mnie pisał pierwszy co tam u mnie? noi tak pisalismy ...teraz do poniedziałku wszystko było dobrze , tez pisalismy jeszcze w zartach pisał ''ze dostane kopa jak sie spotkamy'' , we wtorek koło 21 napiał ale co innego ...słuchaj znajdz sobie innego chlopaka ja nie nadaje sie dla ciebie mam zabardzo nasrane w głowie pa... do tej pory rycze nie wyobrazam sobie zycia bez niego ...jesli to mi nie przejdzie to nie wytrzymam i pojde do lasu a tam juz wiadomo co mozna zrobic... nie mam wyboru;( chciałam zeby dał mi szanse ale powedział ze nie, do tej pory w to nie wierze ze to sie stało..ciagle o tym rozmyslam ...niepotrafi znalesc sobbie miejsca bo wszystko kojarzy mi sie z nim...czego nie rusze...;// to tak boli a on ? pwnie nawet juz mojego numeru nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama...
Do "wiecznej miłości": broń Ci Panie Boże tak myśleć i robic taka głupotę!!! Wiem to boli jak cholera, bo sama to przeżyłam, a po części nadal przeżywam-mnie też zostawił ktoś kto miał być na całe życie. Bolało boli i jeszcze długo będzie, ale uwierz-nie warto. Może to zabrzmi banalnie i mało prawdopodobnie, ale za jakiś czas spojrzysz na to zupełnie inaczej. Ból będzie przytłumiony będziesz pamiętała coraz mniej pięknych wspólnych chwil, a może nawet samo wspomnienie o jego osobie będzie Cię denerwowało. Pewnie myślisz sobie "łatwo powiedzieć..." mi też ktoś udzielał podobnych rad i teraz wiem, że to prawda. Teraz zaczynam zauważać również innych facetów i pomimo tego, że jestem sama wierzę w to, że kiedyś i dla mnie zaświeci słońce-taka kolej rzeczy. A o nim pomyśl najwyżej tyle, że to jego strata. Ale naprawdę nie rób żadnych głupot nie warto jeśli potrzebujesz się komuś wygadaćto to mój numer gg 13337924. Miałam podebne myśli a teraz zastanawia mnie jak wogóle mogłam się nad tym zastanawiać. Trzymaj się, obiecuję, że będzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×