Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

agrafa666

Rozstanie z chłopakiem

Polecane posty

Gość barddddotkaa
mi mój chłopak powiedział, że zachowuję się jak jebany dzieciak i jeszcze jest zdziwiony, że sie obraziłam...ale tupet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmyslowa
jak sobie radzicie w trudnych chwilach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość souljaaaa
Ja wiem dziewczyny, ze jest Wam ciężko by mi też było i czasami nadal jest. Ale nie możecie latać za facetami. Na prawdę to nie ma sensu, bo tylko się poniżacie, a faceci kochają zdobywać, niestety taki ich "urok". Jak sobie radzę? Na początku dużo wyjeżdżałam do znajomych na weekendy do innego miasta, zeby trochę po imprezować, żeby go tylko nie spotkać i starać się aby nic mi go nie przypominało. Poznałam masę ludzi, mam teraz nowych znajomych, spędzam każdą wolną chwilę z dziewczynami, a to wypad na miasto, spacer, film i winko. Dużo imprez, ale staram się omijać kluby w których mogę go spotkać. Ostatnio po tych 4 miesiącach dowiedzialam się, że frajer zdradzał mnie od samego początku naszego związku. Na początku moja samoocena spadła poniżej zera, ale później zaczęłam się cieszyć, że już nie jestem z takim człowiekiem :) Teraz laski robi się ładna pogoda, dużo spacerów a poprawi Wam się humor:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie potrafie oddychać
Hej dziewczyny!!! Ja też postanowiłam napisać.może to mi pomoże. Rozstałam się z narzeczonym w sobotę tuż przed świętami.... Ale dotarło to do mnie dopiero wczoraj. byliśmy razem przez prawie 3 lata(wczoraj byłyby właśnie 3 lata), mieszkaliśmy razem od roku. nadal mieszkamy póki czegoś nie znajdę... Bardzo boli....Każdy oddech sprawia mi potworny ból, wszystko mi o nim przypomina i o mojej głupocie... dziś usunął wszystkie nasze zdjęcia na nk...Wszyscy już wiedzą, że mnie zostawił... bywało między nami różnie raz lepiej, raz gorzej...wiem, że to miłość mojego życia!!!! To w dużej mierze moja wina. byłam strasznie zazdrosna. Ostatnio pojawiła się taka jedna i mój P. jej się spodobał, twierdziła, że się w nim zakochała...On twierdził, że nic do niej nie ma, że to tylko koleżanka, ale przy wszystkich wspólnych wyjściach w większym towarzystwie gdzie ona też była ja siedziałam nachmurzona, nie rozmawiałam z nią. Potem wyszło nieporozumienie w sprawie jego wyjścia z kolegami i on stwierdził, że ja nie chce, żeby on sam gdzieś wychodził...to nieprawda. wiele było między nami kłótni, prób rozstań, ale zawsze jakoś go przebłagałam, przeprosiłam. ostatni taki poważny kryzys mieliśmy na początku marca...to miał być ostatni kryzys, więcej nie miało być wojen, zazdrości.obiecałam mu to.i znowu wszystko schrzaniłam...teraz już nie da się go przekonać... on chce się rozstać, zaznać wolności, wyszaleć się bez kontroli, pretensji, kłótni i zazdrości....niby mówi coś,że to rozłąka na jakiś czas, ale nie mówi na jaki to czas... mówi, że "jeśli dojrzejemy do dorosłego związku bez kłótni, pretensji, zazdrości i podtekstów to wrócimy do siebie".ale nie wydaję mi się... jesli on zazna znowu wolności, ta dziewczyna zobaczy, że on jest wolny to on już nie wróci.... a ja nie chce bez niego żyć :( co mam robić?????? jak to ratować??? on chce się rozstać, a ja bez niego umieram... Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale to i tak nie wszystko co siedzi mi w głowie... Ciągle do mnie nie dociera, że to się dzieje naprawdę.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewela1133
Nie przejmuj się naj gorsze są pierwsze 2 tygodnie potem bedzie już lepiej ja ze swoim chłopakiem rozstałam się wczoraj miałam już dość tych ciągłych nie porozumień i kutni chodzi o to że ja rok temu bardzo sie staralam a on spotykał się ze swoją był a do mnie wogóle nie przyjeżdzał wiec zaczełam go olewać wychodzić z koleżankami no i stało sie poznałam chłopaka zdradziłam obecnego tamten sie zakochał zrobił by dla mnie wszystko ale z tym którym wtedy byłam się odmieniło mógł góry dla mnie przenośić wiedział o zdradzie mimo to chciał ze mną być , wróciłam do niego i wcale nie wyszło mi to na dobre bo wczoraj napisał mi że chce zobaczyć jak smakuję zdrada..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmyslowa
Ja do mojego wróciłam (on wyszedł z inicjatywą powrotu) ale znowu jest wszystko tak jak było :/ Myślałam, że będzie tak jak kiedyś, jak zaczęslimy ze sobą być, a tak nie jest. Nie wiem co mam robić. Nie potrafię nim 'manipulować' tak, zeby wyszło na moje. Niby facet to zdobywca, a ja nie umiem być dla niego niedostępna. Przytoczę ładny wiersz Szymroskiej - "Portert kobiety" Musi być do wyboru. Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło. To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby. Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare, czarne, wesołe, bez powodu pełne łez. Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie. Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno. Naiwna, ale najlepiej doradzi. Słaba, ale udźwignie. Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała. Czyta Jaspersa i pisma kobiece. Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most. Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda. Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem, własne pieniądze na podróż daleką i długą, tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej. Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona. Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi. Albo go kocha, albo się uparła. Na dobre, na niedobre i na litość boską.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane dziewczyny,u mnie minął już miesiąc.Jest mi lepiej,w dużej mierze dzięki Wam.Szczerze mówiąc pierwszy raz napisałam coś tak osobistego na forum i bardzo dużo mi to dało.Jest już prawie dobrze.Teraz widzę jego wady,obrzydza mnie to co zrobił,że zawsze sumie coś robił za moimi plecami.Dziwi mnie,że tak długo z nim wytrzymałam i wszystko wybaczałam i było to takie naiwne i żałosne.Też czułam fizyczny ból,nie mogłam jeść,nie mogłam normalnie funkcjonować.Ale uwierzcie mi,to mija.I wtedy zobaczycie,że zasługujecie na kogoś lepszego,za kim nie trzeba latać,na kim zawsze można polegać.Przyjdzie ulga po toksycznym związku,który po prostu męczy.I polecam Wam książkę:"Dlaczego kobiety poślubiają zołzy".Jak ktoś chce,mogę przesłać mailem ebooka.Trzymajcie się!!!!!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martusia1991
Cześć wszystkim dziewczyana:) Byłam z chlopakiem 2,5 roku.BYlo na poczatku super nie moglismy sie soba nacieszyc a szczegolnie ze chodzilismy razem do klasy.Codziennie sie spotykalismy,lecz wszystko zaczelo sei psuc jak zaczol pracowac,ale jakos to przezylam,duzo razy juz sie rozstawalismy ale od razu sie godzilsmy.Jestm w 3 klasie technikum.Od wrzenia zaczol sie zadwaac z nieodpowiednim towarzystwem.Wciagneli go w taka gre ze siedzial do 5 rano,dziewczzyny z klasy mi mowliy zebym postawial mu ultimatum gra albo ja? ale ja nie umialam.Od jakiegos czasu zaczol palic pamierosy o czym nie wiedzialam.I w srode do mnie zadzwonil i powiedzial ze to koniec.Prosze pomozcie mi nie umiem sbie z tym poradzic a szczegolnie z chodzimy razem do klasy.Caly czas placze,mysle o nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość souljaaaa
Dziewczyny, jeżeli na prawdę popełniłyście błąd to przeproście go, ale nie błagajcie kiedy to on zawinił, kiedy to on chce wolności i mówi, że jego uczucie wygasło. Musicie zrozumieć, że to facet powinien walczyć o kobietę a nie ona o niego. A wiecie dlaczego faceci nudzą się nami? Bo na poczatku udajemy laski nie do zdobycia, a później ulegamy im, chcemy spędzac jak najwięcej czasu z nimi, chociaż to oni na samym początku namawiali nas do tego. Jednak później nudzi im się to, facet chce mieć laskę, która nie da sobą pomiatać, która ma swoje do powiedzenia i nie ma się co przed nimi płaszczyć. Macie swoją wartość i musicie ją znać, na początku jest ciężko, ale później zaczyna się lepszy okres. Nie wierzcie, że każdy powrót będzie happy end'em, na początku moze być bajkowo a później na nowo kłótnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gabi12345
oj tak dawno mnie na forum o takim temacie nie było obiecywałąm sobie nigdy więcej po rozstaniu z facetem ktorym byłam 4 lata. i znów tu trafiam ,z ogromnym bólem w sercu . po rozstaniu postanowiłam sobie zrobić przerwe niebyłam z nikim 2 lata było mi tak ok a pozniej sprobowałam czegoś( bo niemożna tego nazwac zwiazkiem) bez zobowiazan . i tak spotykalismy sie pół roku . nieczułam do niego kompletnie nic nawet nie podobał mi sie fizycznie ,niepotrafie tego wyjasnic ,ale jednak cos mnie do niego przyciagało . to ja zaproponowałam mu taki układ on sie zgodził choć na poczatku myslał ze bedzie z tego cos wiecej . przeczytałam bardzo duzo na ten temat i wiekszosc odradza takich zwiazków teraz juz wiem dlaczego . to ja sie zaangazowałam . niewiem co on czuje nie rozmawialismy na takie tematy . wychodził z załozenia ze nigdy nic na siłe . mam jakiegos bloka na rozmowe z nim o takich tematach . a teraz skonczyło sie na tym ze on wyjezdza i ja i to w miejsca oddalone od siebie o tysiace kilometrów i uswiadomiłam sobie jak bardzo mi na nim zalezy . nasze spotkanie mozliwe jest dopiero za rok :((( to ja płacze w poduszke jak szalona .....nie tak miało byc .... i znow dochodze do wniosku nigdy wiecej tak bardzo nienawidze tego uczucia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widze, że nie ja jedna mam dziure w sercu i głowie..mi już prawie miesiąc mija od rostania.. i kurde chyba coraz mi gorzej z tym.. tym bardziej, że widze jacy beznadziejni faceci sa na tej ziemi, i mimo że nie szukam , to i tak wiem , że nie bedzie latwo kogos fajnego poznać.. zostawilam Piotrka po 3 latach, bo on nie potrafil sie określic co do naszego związku..co dalej itp, on chciałby wrócic choc sie nie narzuca i nie zabiega oto - tak jak robi to ktos bardzo zakochany, wydaje mi sie , że on juz nie czuje tego tak mocno jak kiedyś... kocham go, tesknie , mysle, łzy same napływaja do oczu.. :( ale chce kogos kto pokocha mnie prawdziwa miłościa, dla którego bede ta jedyna.. potrzebuje tylko czasu... :( musze być twarda, DZIEWCZYNY DAMY RADE !!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutnaa...
Wiecie co ja mam dziecinną miłość mam 12 lat a on 13 wiem to śmieszne ale ja jakby to powiedzieć jestem dorosła umysłem :P On ze mną zerwał bo powiedział ze mu się odwidziało..także.. Jacały czas płacze i wgl :(:( co mam zrobić ? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lady New York
4 miesiące temu rozstałam się z chłopakiem, byliśmy ze sobą ponad rok. Między nami było bardzo dobrze, rzadko kłóciliśmy się, on mnie nie okłamywał, nie zdradzał, nie krzywdził mnie. Po prostu chłopak-skarb. Kochałam go jak głupia, świata poza nim nie widziałam. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego, chociaż był moją pierwszą miłością, myślałam, że już zawsze będziemy razem. Aż nagle On stwierdził, że już nie czuje do mnie tego co kiedyś i że to nie będzie mieć sensu jak dalej będziemy razem... Postanowiliśmy dać sobie trochę czasu, miałam nadzieję, że jak nie będziemy się przez jakiś czas kontaktować, to zatęskni i może coś się tam w nim jeszcze obudzi... Ale po tygodniu nie wytrzymałam i spotkaliśmy się. Gdy mi mówił, że najlepiej będzie jak się rozstaniemy, pękłam i rozpłakałam się, a on ciągle był przy mnie, przytulał, mówił że jakoś to się ułoży. W tamtym momencie poczułam, że chociaż mnie zostawił, to jednak jest wspaniałym chłopakiem. I nie chciałam go stracić. Postanowiliśmy, że będziemy dalej utrzymywać ze sobą kontakt, choć dla mnie to była i nadal jest katorga. Ale ja wciąż go kocham, codziennie za nim tęsknię lecz nie wyobrażam sobie życia bez niego. Wiem, że zawsze mogę na niego liczyć, zawsze mogę go poprosić o pomoc. Nie powiedziałabym na niego złego słowa. Niekiedy jest mi ciężko, ale wierzę, że kiedyś nadejdzie taki dzień, kiedy spokojnie będę mogła powiedzieć, że już nie czuję do niego nic więcej, jak tylko przyjaźń. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ps. I LOVE YOU
zakochałam się w chłopaku , który ma już za sobą swoją pierwszą wielką miłość. To mnie boli bo wydaje mi się ze nigdy jej nie dorównam.. jesteśmy razem, ale wydaje mi się, że on jest ze mną tylko dlatego, że podobam mu się wizualnie;/ nigdy nie powiedział co do mnie czuję..ja bardzo przeżywam każdą kłotnię..za każdym razem myślę, że chce ze mną zerwać.. strasznie się tego boję;/ dzisiaj też zaczelismy sie sprzeczać, tzn on znowy wyjleciał do mnie ze swoimi wątpliwościami.. ze nie wie czy sie zakocha.. ze nie chce być moim pierwszym partenerem seksualnym(jestem dziewicą)...nie wiem co mam robić, bo chyba go kocham..a raczej napewno. Odkąd pamietam chciałam z nim być. Los się do mnie usmiechnął 3 miesiące temu,bo tyle jestesmy razem... mielismy juz "przerwe" nie na długo... odezwał się, a ja zmiękłam...chce żeby mnie pokochał,każda dziewczyna tego chce.. i wydaje mi się ze powinnam dać sobie spokój, zacisnąć zęby i isć dalej, ale to jest okropnie trudne..uwielbiam jego towarzystwo..ehh, ale nie wiem czy on chce być ze mną..chyba nie;( jeśli ktoś przeczytał podzielcie się ze mną swoimi odczuciami, bede wdzięczna..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość shanell
Kochane pisze tutaj bo moze ktos mi cor doradzi pomoze moje serce plonie z bolu ale od poczatku ... Mam na imie Sylwia i mam 22 lata mieszkam w Uk z moim chloapkiem bylismy razem prawie 3 lata a mieszkalismy razem 2 lata byly lepsze i gorsze chwile ale zawsze bylismy razem lecz nic co piekne nie trwa wieczne 2 tygodnie temu oznajmil mi ze wraca do Polski na stale bo ma dosc zycia za granica prosilam blagalam zeby zostal nic wiec dzielnei pomagalam mu zalatwiac wszystkie sprawy zwiazane z jego powrotem do Polski jednak jak dzis sie spakowal i wsiadl do taxowki to peklo mi serce KOCHAM GO !!!! nie potrafie bez niego zyc wszystko robilismy razem a teraz zostalam sama w czterech scianach tylko z naszym psem . Czekam na telefon sms dzownil juz do mnie z lotniska potem z Polski przed chwilka ze juz jest ma sie oddzywac bo chce zdjecia naszego psa i chce wiediec co u nas bo ani sie nie poklocilismy ani nic ... nie ma go dopiero pare godzin a ja juz tesknie mysle o nim nie moge sie skupic na niczym innym pisze tu sama nie wiem po co chyba z nadzieja na jakies slowa pocieszenia albo porady jak sobie poradzic jak przestac kochac i jak zabic ten straszliwy bol w sercu ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość e...............l
czy jest sens bycia z kims kto w kłotni posuwa sie do szarpaniny oraz uzywania niecenzuralnych słów wobec mnie ?? ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta co zadaje ból..
To ja zostawiłam... Kiedy? 2 dni temu Po raz który? Chyba 10 Ostatecznie? Już teraz chyba na pewno.... 2,5 roku ze sobą Piękny czas Tak samo piękny co burzliwy Podobne temperamenty, charaktery, z tym że to ja miałam być tą wyrozumiałą, cierpliwą I byłam.... Mówił że jestem ideałem... Zły chłopiec jak z Nim zaczęłam być Nie zły dla mnie, tylko dla otoczenia Cwaniak z Łysą głową, wiem że oddałby wszystko za mnie Ale nie równoważyło się to z jego zachowaniem Ciągłe pretensje o to że chcę gdzieś wyjść ( nie wspomnę o tym jak było jak wyszłam ), ubieram za krótkie kiecki, maluję się ( na pewno nie dla Niego), wychodzę gdzieś jak dzwoni telefon ( dzwonił raz na 2 dni ), wyłączam dźwięki - na pewno z kimś piszę Uogólniając ZAZDROŚĆ Jego nie pozwalała mi normalnie funkcjonować Po jednym głupim wyjściu na dyskotekę potrafił mnie tygodniami tak dręczyć że wywoływał na mnie tak ogromne poczucie winy ze miałam dość Moja histeria, płacz no i zrywanie Zawsze góra 2 dni i byliśmy razem Mój pierwszy chłopak, ja Jego taka poważna 3 dziewczyna Wiem że mnie kocha naprawdę, mnie pierwszą Ale nie daję rady udźwignąć tego ciężaru, który On sam sprowadza na nasz związek... Jest mi tak ciężko, bo wiem że Go tak strasznie ranię... Ale ja mam cierpieć do końca życia za Jego błędy? Nie wierzę że tego nie potrafi zmienić 2 lata walcze z tym Obiecywał że się zmieni... Miał tyle swobody ze mną Nie chciał chodzić na dyskoteki sam, ale do baru chodził z kumplami Nigdy nic nie powiedziałam, bo mu po prostu ufałam I tego samego oczekiwałam I wiecie co Najgorszy jest ten ból, ta świadomość tego że to Ty musisz zakonczyć coś co dla Ciebie było sensem istnienia, ale Cię zabija.... Pisze non stop że kocha, że się zmieni, że nie wyobraza sobie życia beze mnie.... Ja bez Niego też nie..... Nauczę się, po prostu nauczę się żyć bez Niego....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrotkaaaa
Ja Wam dziewczyny z jednej strony na prawde bardzo współczuję a z jednej zazdroszczę. Szkoda mi Was że musicie tyle wycierpiec przez tych facetów, za to co oni robia choc ja uważam że wina zawsze leży po obu stronach, ale facet to świnia i zawsze nim zostanie. Ja mam inny problem: Nigdy nie miałam chłopaka (mam 19lat) ale z jednym kręciłam i zawsze był On u mnie w sercu od kiedy pamiętam. Pisałam też z innymi ale każdego porównywałam. Bajerowal mnie tak z 4-5 lat, spotykalismy się i kiedy już był moment kulminacyjny że byłam pewno "o teraz będziemy razem" on się wycofywał i urywał na jakiś czas kontakt. Pomimo że sie tak męcze nie powiem mu pierwsza co tak na prawde czuje, bo wydaje mi się że on wie (wszyscy w koło wiedzą) i on robi ze mnie idiotke chociaż komplementów się nasłuchałam nie raz. WIEC CO JA MAM ZROBIC? kontaktu nie mamy już od 1,5 miesiaca, ostatnio ja się odezwałam pierwsza. Musze o nim zapomniec, i chociaż nie byliśmy ze sobą czuje jakbym była w dłuuugim związku z nim... Dlatego zazdroszcze Wam że przynajmniej już wiecie żeby zapomniec bo to nie ma sensu a ja ni w prawo ni w lewo nie wiem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hallloooo
no halooo?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta co zadaje ból..
Ja mam dość już.... Nie daje mi spokoju... Ciągle smsy Że tęskni, kocha, poprawi się, że nie może żyć beze mnie, że Go zabiłam Boże pomóż.... Dlaczego to takie trudne??? Non stop tylko płacz... Chcę by to już minęło, bo ja wiem że mojej decyzji już nie zmienię, nie teraz.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie proszę nikogo o radę. Może o namiastkę rozmowy. Chcę po prostu wyrzucić z siebie (nie wiem, czy w literach można cokolwiek z siebie wyrzucać... ) cały swój, no i teraz pytanie: Co? Ból w sercu? Poczucie totalnego osamotnienia? Lęk o to, że się nie ułoży? Że nie pokocham po raz drugi? Że nikt nie pokocha mnie? Że nie zakocham się tak, jak 4 lata temu ze wzajemnością? Może to jest właśnie dobre miejsce. A na pewno lepsze, niż pisanie do szuflady, lub, co gorsza, wysyłanie rozpaczliwego maila do tej utraconej być może miłości. To taki efekt psychologiczny trochę. Czytam, widzę, że nie jestem odosobnionym przypadkiem (bo w samotności tak to się może wydawać) i że czas leczy rany i tęsknoty. Ale co, jeśli tego uleczenia się nie chce? Właśnie wróciłam ze spotkania z chłopakiem i ustaliliśmy stan zawieszenia. I ryczę i chusteczki tracę. Chcę być silna, ale nie udaje mi się, może nawet nie chcę. Wracam do domu, pokój, łóżko - i znowu smutek. Tak bardzo chcę z nim być i wierzę, że się ułoży, że się poprawię (bo to ja jestem tą niedobrą, nieczułą, itp.). Ale on mówi, że tak bardzo zatracił pewność siebie, że nie wie, czy się z tego otrząśnie. I wierzę mu, bo nieźle dałam mu w kość swoimi zachowaniami. Tak bardzo chciałabym mieć nadzieję. Nie za siebie, tylko za niego. Ale wiem, że to niemożliwe. I boję się tego czasu zawieszenia. Boję się, że usłyszę : "Nie chcę. Nie mogę. Za bardzo boję się, że z tobą już nigdy nie odzyskam wiary w siebie." Co z tego, że przekonuję, że nie ma się o co martwić, że skoro z nim jestem, to dlatego, że chcę, że mi się podoba, że lubię z nim przebywać? Może kiedyś popełniłam błąd, być może nawet parokrotnie, który teraz będzie mnie kosztował utratę tego, co uważam, za tę jedyną miłość... Boję się, że nie poradzę sobie bez uczucia, bez tej fizycznej też miłości (ale miłości - nie seksu). I będę czekała jak na wyrok na dzień, w którym usłyszę... , nawet nie chcę tego pisać. I niewykluczone, że do tego momentu ochłonę, wyzbędę się tych uczuć, ale moment jest teraźniejszy i cholernie boli, choć nikt jeszcze nie postawił tej kropki nad i.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do ps. I LOVE YOU Jestem w podobnej sytuacji. On też ma wątpliwości, pewnie innej natury, ale też ma. Ja wierzę, mam nadzieję (choć boję się, że mogę ją stracić, a wtedy zostanie we mnie pustka totalna), ale on nie umie się określić, powiedzieć, co do mnie czuje, czy to tylko fizyczne podobanie i troska/przywiązanie. Ja czekam, chcę poczekać, bo bardzo mi zależy na tym, żebyśmy byli razem. Po prostu czuję, że go kocham, naprawdę. Ty też, z tego co piszesz, nie masz jednoznacznej sytuacji. Może to, co powiem będzie banalne, ale prawdziwe i najnaturalniejsze w świecie: Nic na siłę. Jeśli on stwierdzi jednoznacznie, że cię kocha i chce z tobą być - można się cieszyć. Ale jeżeli dalej będzie się zastanawiał, czy się zakocha, to ty zastanów się, czy może nie lepsze będzie zaciśnięcie zębów i zrobienie czegoś ze sobą (pozytywnego), a nie czekanie, aż on zechce się określić. Bo uczucie (jakiekolwiek) na siłę nie ma sensu, prędzej czy później i tak się rozleci. Nie wiem, czy w ogóle dobrze cię zrozumiałam, bo oczy mam trochę za mgłą, no i czy "problem" nadal jest aktualny. Miłości wielkiej i prawdziwej życzę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cierpliwaania
Jestem a raczej byłam z chlopakiem 6 lat i 3 miesiące. Dziś oświadczył mi, że nie pasuje do niego i do jego rodziny. W sumie po roku bycia razem przestalo nam się układać. Po pierwsze był bardzo zazdrosny. Każde moje wyjście do znajomych kończylo się awanturą. Potem poprostu przestalam wychodzzić z domu bo liczyl się tylko on. Stracilam prawie wszystkich znajomych. Poza tym zarzucal mi ze mam nieodpowiednie towarzystwo. A on co kolegowal się z największymi burakami ze swojej miejscowości. Przez wiele lat znosilam jego ciągle fochy wyzwiska i podejrzenia o zdradę( chociaż nie miał do tego podstaw). Bez przerwy zarzucal mi że go oszukuję, okłamuję. Zaczął kontrolować moją komórkę, gg, itp. Do tego doszła kwestia pieniędzy. Ja pracowałam on też. Tylko tyle,że zarabiał 3 razy tyle co ja, a ja wszystko sponsorowałam bo jemu na wszystko bylo szkoda pieniędzy. Przez 6 lat związku nie byliśmy nawet razem na wakacjach. W tamtym roku powiedzial, że pojedziemy na wakacje z jego znajomymi, ale muszę sobie sama za nie zapłacić. Więc wkurzyłam sie i nigdzie nie pojechałam. Prezenty, które ode mnie dostawal dawał swojemu ojcu, bo jak twierdził, nic mu się nie podobało. Dochodziło nawet do takiej sytuacji, że chciał żebym wyprowadziła się z domu, bo niby moja rodzina ma zły wpływ na mnie, co jest oczywiście bzdurą. Mam szczęśliwą kochająćą się rodzinę. Co więcej 2 lata temu jego matka zaczęła spiskować z jego eks jakby tu nas rozdzielić. Oczywiście odszedł ode mnie na 2 miesiące. Potem wrócil, a ja go przyjęlam. Poza tym o żadnej czułości z jego strony nie było mowy. Był i jest totalnym egoistą, wszystko najlepiej wie i potrafi. Nie potrafi nikogo uszanować. Nawet jak jestem chora to do mnie nie przyjdzie bo nie chce się zarazic. W dzien w ktorym broniłam magistra zadzwonił po południu i zerwal ze mną bo miał taki kaprys.Jak opowiadam mu o mojej pracy( jestem nauczycielką) to nic go to nie obchodzi. I mowi to wprost, że jego to nie interesuje. Jego sprawy są najważniejsze. Jak go o coś pytam to mówi żebym się nie interesowala, bo to nie moja sprawa, a potem wydziera się na mnie, że niczym się nie interesuje.Nie wiem co zrobić, bo 6 lat to kupa czasu. Ja staralam się byc zawsze dobrą, kochająćą dziewczyną. Spelnialam jak glupia jego prośby i zachcianki. Zawsze byl dla mnie najważniejszy. Kiedyś zachorowalam. Chcialam,żeby zawiozl mnie do lekarza, to mi oznajmil, że nie ma czasu, bo idzie grac w piłką z kolegami. Pomimo tego wszystkiego kocham go, ale nasze wspólne życie razem chyba nie ma sensu. A ostatnio jeszcze powiedzial mi, że mnie nie kocha. Co mam zrobić ??? Nie chce tak dalej żyć, ale boję się samotności. Pomóżcie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hanetta
Rozstalam sie z chłopakiem wczoraj ale to ja zerwałam . Chłopak dobry , ułożony , nigdy mnie nie zranił ( co prawda byliśmy ze sobą 1,5 miesiaca ) ale czar początkowy prysnął i już nie było tak super . Oddalaliśmy sie od siebie . W zeszłym roku rozstałam się z chłopakiem , z którym byłam 3 lata to bolało . Ale teraz z perspektywy czasu moge spokojnie stwierdzić , że czas leczy rany bądz też przyzwyczaja je do bólu . Na wszystko trzeba czasu , Także dziewczyny głowa do góry i przeczekać wszystko . Pamiętajcie , że dla każdej z nas jest gdzieś ten jeden jedyny .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hanetta
do cierpliwania Dziewczyno on ci zniszczył 6 lat życia . Wiem , ze to boli ale dziewczyno nie mozesz cierpieć przez jego głupote . Jesteś napewno inteligentną dziewczyna bo jesteś nauczycielką to czym prędzej powiedz sobie , ze to przeszlość i szukaj faceta wartego takiej dziewczyny jak ty . Wierz mi jesteś tego warta. Głowa do góry i w piątek na imprezke daj znac co postanowisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dalaa
Witan Was wszystkich . Niektóre z Was straciły swoich partnerów będąc z nimi po pare lat niektóre pare miesięcy . Powiem Wam że ja osobiście uważam że to nie ma znaczenia czy sie było 3miesięcy czy rok . Jak się kocha to raz i najmocniej jak się potrafi tym bardziej jak np z tą osobą się wcześniej przyjaźniło . Zawsze po stracie tej połowy zostanie taka pustka . I to własnie w nas jest najsmutniejsze . Połowa chłopakow po stracie dziewczyny idzie na imprezy w celu szukania nowej " partnerki . A gdzie sie podziały te teksty " Dla mnie jesteś najpiękniejszą kobietą pod słońcem , tylko z tobą chcę być mieć trójkę dzieci i razem sie zestarzeć ? Tak NAGLE ZNIKNĘŁO . Wiecie bo chodzi o to że my będziemy za facetem płakały wiekami , oglądały zdjęcia na których wyglądaliśmy na szcześliwych bo tacy na pewno byliśmy . Powiem Wam ja byłam z chłopakiem tylko 4 miesiące . Ale to były najlepsze miesiące mojego życia . Dlatego ja sądzę że Wy powinnyście zrobić tak samo być wdzięczne że było pięknie . I nie zadręczać się bo to nie Wasza wina to los tak chciał . DAJCIE SWOJEMU SERCU POCZUC JAK TO SIE KOCHA . Trzymam za Was kciuki poradzicie sobie . jak to moi znajomi mowia ' tego kwiatu to pół światu ' rozejrzyjcie się są lepsi męzczyzni . Dajcie się ponieść emocją bo z płakania nikogo nie wyczarujecie ;) powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odpiszcie cos ludzieee!! pliss
PROSZE WAS PRZECZYTAJCIE TO NAWET JEZELI TEGO DUO..I DAJCIE JAKIES ODPOWEIDZIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!6 dni temu rozstalismy sie po 4 miesiacach zwiazku! to byla zakaxzana milosc... on 15 lat ja prawie 19.. kazdy przeciwko a my na przekor! rozmiawialo nam sie wspaniale, bylismy przyjaciolmi a po drugie on mnie pociagal jak nie wiem co.. seksi malolatek (oczywiscie sexu nie bylo)... wszystko bylo super, jakzbajki byl kochany i wogole... po 3 miesiacach ja wyjechalam na wakacje do wloch gdzie mieszkalam bardzo dlugo... przyjaciele zapraszali na imprezy i na jednej imrpezie stracilam nad soba kontrole... i mialam mini przygode z chlopakiem... bylam pijana i nie wiedzialam corobie ale to mnie nie tlumaczy do konca.. moj chlopak nastepnego dnia o tym mu opowiedzialam. od razu mi przebaczyl bo wie jaka mialam przeszlosc ze lubialam imprezy a na nich szalalam.. ale dla niego to wszystko zakonczylam.. lecz wpadka byla.. od razu mi powiedzial z mi przebacza... ze jest ok.. dziwilo mnie to, wrocilam do polski... bylismy razem.. nasz zwiazek sie rozwijal.... ale po pewnym czasi zaczelam czuc ze cos jest nie tak... pytalam sie go co sie dzieje, i mowil ze wszystko ok, pytalam sie czy to co sie stalo ma na niego jakis wplyw, mowil ze napewno mu jest przykro ale juz przeszlosc... i dalej czulam ze cos jest nie tak, malo co mnie przytulal, jak szlismy to juz nie trzymal za reke jak kiedys, myslalam ze mu sie nazucam, pisalam mu jakeis esy ale nigdy nie bylo jego pierwszej inicjatywy, myslalam ze se nazucam wiec przestalam pisac i chcialam zobaczyc czy wkoncu napisze (generalnie i tak sie spotykalismy) ... byl o mnie na urodzinach w domu i bylo wspaniale...3 dni pozniej wyprawialam urodziny i wogole nawet sie do siebie nie zsblizylismy, zapytalam sie go na imprezie czy cos jest nie tak, to cos tam tlumaczyl, nie mialem kasy na kom i cos tam.. ja mowie ale to nie to o co mi chodzi... na urodzinach z powodu wieku szybko sie zmyl.. nastepnego dnia bylam taka zla, cala noc nie przespałam bo nie wiedzialam co jest.. mysle sobie zrywam z nim.. spotkalam sie z nim i mowie mu na spokojnie( my sie nigdy nie klucilismy) ze cos jest nie tak i doszlismy do wnisku ze on juz nie ma takiej sily takiego powera jak mial kiedys.. ale ze to niby spowoowne jego choroba ze jest juz przemeczony... i tak gadaloismy.. cos mu podpowiadalam ze moze zerwiemy.. bo i tak w sumie ja za miesiac wyjerzdalam do anglii na stałe... ale nic tamten dzien skonczyl sie jedna wielka rozkmina dla niego i dla mnie pewna ulga ze mu wszystko poweidziałam i mnie rozumial. mowilam mu ze mi nie daje juz tego czegos... no ale cuz.. nastpnego dnia sie spotkalismy i mi mowi ze to przemyslal i juz nie ma takiej sily i sam nie wie ale (gadka szmatka) ja mowie aha czyli zrywamy... a on: no... i tak mi nie powiedzial wprost od razu ale pozniej slowami nie chcial mnie ranic.. powiedial ze nie ma tego powera bo mnie nie kocha...no i ja sama nie wiedialm co zobic.. no to powiedziaam ze ok ze ide.. bo nasptengo dnia mialam generalnie bilet wykupiony do anglii ale mialam nei leciec ale stwierdzialm ze lece.. i tak naprawde nie dal mi odpowiedzi... dzisiaj z nim gadałam.. poteirdzil ze mnie nie kocha.. zapytalam sie czy mnie sie wogole da kochac.. to poweidza ze zapytalam zlej osoby.. wogole jak sie go cos pytam na gg o jakies odpoweidzi to caly czas mowi ze niechce o ty juz gadac... ze stara sie zapomniec.. co mam wogole myslec? i tak niebylibysmy razem bo ja mieszkam w innym kraju no ale kawalek mojej czastki zostalo u niego. nie moge go znienawidzic bo nie mam jak nic mi nie zrobil... nie jest juz ta sma osoba.. jest lekko bardziej chamski. odpowiada mi momentami jak by . ej sory juz nie jestesmy razem.. ale ptrzecie jka pier**lona milosc z dnia na dzien sie zniema.. jednego dnia jestes dla tej osoby mily i kochane.a piec min 5 pozniej juz mowisz do tej osoby inym tonem. od razu go zmienasz.. nie wiem jak to przelknac.. tak naprwde i tak bym z nim nie byla do konca zycia bo ja za pare lat jakis slub moze juz nie? a on to dopiero bedzie na impreyzy chodzic.. wiem ze sa zwiazki ktore dluzej trwaly i nagle koniec. i ludzie sie zalamuja totlanie..ale troche mi cieko to wszystko pojac.. co myslicie? napiszcie cos?!!!! plizzzz... choiciaz wy dajcie mi jakies odpowiedzi.. jak on nie ma na to ochoty!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Minuta
Myśle, że chłopak mając 15 lat nie jest jeszcze dojrzały na taki związek. Poprostu przestraszył się, przeciez ty masz 19 lat a on 15 . Nie mozesz oczekiwać,że on tak odrazu dorośnie. Wiadomo on teraz jest w wieku w którym chłopakom jedynie imprezy i dziewczyny. Moim zdaniem o to chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Minuta
Mojego chłopaka znam poł roku a jestesmy razem 3 miesiace. Kocham go to wiem na pewno. Mimo iż jestesmy tak krótko razem duzo juz przeszlismy. Na poczatku nie bylismy razem on codzinnie przyjezdzał do mnie, rozmawailismy, było super, zartowalismy mozna powiedziec idealna znajomosc. Potem cos sie zjebało jego przyjaciołka powiedziała mu ze go kocha. a on nie chciał zranic ani jej ani mnie. Potem dowiedziałam sie od kolegi ze nie chce mu sie ze mna spotykac nie ma czasu i ma wyjebane. Te 2 wiadomosci spadly na mnie tak nagle, byłam załamana. nie kochałam go wtedy jeszcze,ale mimo wszystko poczułam sie jak jakis przedmiot. SPotkałam sie z nim on prosił mnie zebym mu wybaczyła i obiecał ze jesli bedziemy razem wszystko sie zmieni. Głupia zgodziłam sie. Przez miesiac było wprzadku a potem znowu spotykalismy sie co 2 tygodnie. Od jego kolegi dowiedziałam sie ze nie chce mu sie ze mna spotykac.Znowu ta sama sytuacja powiedziałam ze to koniec a on ze musimy to pokuładac ze chce by wróciło to co na poczatku.Kocham go i zaufalam mu znowu, ateraz nie potrafie z nim normalnie rozmawiac, on pisze do mnie jakby chciał a nie mogł, zero ";*" jest strasznie sucho ;/ on mowi ze to przez to ze jest zmeczony, a wcale tak nie jest. Ja wiem ze jesli zerwe to bede cierpiec, a jesli zostane to do konca znowu bedzie mnie wyjebywał. To boli ;/ ale co poradzic. Gdy mowie mu ze go kocham on mi odpowiada ze nie moze mi tego samego pwoiedziec. Szczerze nie licze na wielka miłosc z jego strony, zbyt wiele sie wydarzyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokoss
Wiem co wszytskie czujecie. Jestem w tej chwili w podobnej sytuacji. Mam 16 lat. Tylko proszę was nie piszcie mi, że jestem młoda, że całe życie przede mną i w ogóle. Bo to mnie nie interesuje. Bo bez niego tego życia nie ma :(. Byłam z chłopakiem dokładnie rok i 7 miesięcy. Był moja pierwszą miłośćia i oczywiście nadal jest. Przeżyliśme ze sobą wszystko, co tylko można. Bylo tak wspaniale..przezyliśmy razem swoj pierwszy raz. Wszystko co było między nami było cudowne. ALE, no właśnie ale ;( kłocimy się bardzo często o błachostki, nigdy o nic poważnego. A robi sie z tego kłótnia niesamowita. to wszytsko przez niego. Tyle razy si e zrozstawalismy po czym dawałam mu szansę, bo mówił, ze się zmieni :(. Jednak za każdym razem mnie zawodził i wszytsko kręciło się dalej w kołko maciejaa :(. Przez osatnie dni, stałam się dla niego obojętna :(. Nie wiem co się stalo. ON jest taki młody, a ma kolegów 19,20 lat z którymi jeżdzi na dyskoteki, na miasto, bo jest ze wsi, i bDZO DUZO PIJE I PALI. codziennie się upijają i mu odwala i pisze do mnie głupoty lub zachowuje sie jak w ogóle obca osoba dla mnie :(. Wczoraj był w naszym mieście koncert dwoch gwiazd i bardzo chcialam isc sie z nim zabawic jak kiedys, wtedy tez przezylismy swoj pierwszy pocalunek. pomyslalam sobie bd fajnie. ale on odpisal jak chcesz to sobie idz sama. bo jemu sie nie chce. :( potem byłA KŁÓTNIA znowu o nic. przez niego...Rano kolo 11 napisalam i jednak sie nie odezwales nic jak chcesz pa. a n po dwoch godz odpisal nie mam czasu. nie wiem co mam o tym myslec. pozniej napisalam mu ze jak sobie wszystko przemysli, zeby napisal. a on po 18 napisal wypad co ty sobie myslisz kurwa odwal sie elo. no serce mi stanelo w gardle. napisalam czy jest pewien i zeby sie zastanowil i czy nie ma nic do powiedzenia. odpisal nic nic elo :). CHAMSTWO po prostu ;/. Więc zadzwoniłam. odebrał to ja mowie czy napewno nic. a on pijany w trupa, nie nic hhe i sie smieje glupio ;/ ja sie juz nie odezwalam ani slowem. rozlaczylam sie. po czym nie napisal juz nic. i tak caly wieczor spedzilam w dom zamiast isc na oncert ;(. ciekawa jestem czy on na nim był. a jesli go nie bylo tam to napewno na dyskotece :(. gdzie tancza kurwa gole dupy a jemu slina cieknie. ciekawe co tam on robil bozeee :( płakalam cała noc nie mogłam sobie miejsca znaleść. usnełam dopiero o 4:30 rano :( i teraz dopiero wstałam, a telefon milczy i ja wiem, że on juz nie napisze, wiem ze to koniec :( nie wiem czy to wytrzymam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×