Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

elfina

mimo ogromnej miłości wciąż się kłócimy

Polecane posty

Gość ja tak samo jak ty
bardzo sie kochamy ale ciagle jest wojna ,jestesmy malzenstwem od 7 mc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wyobrazam sobie zycia bez tego czlowieka, tesknie gdy pol dnia nie mamy kontaktu....ale czesto z potyczek slownych popadamy w ogromne awantury...i nie umiem zatrzymac tej lawiny...to chore

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysz z laboratorium
to moze się umówcie, ze zanim nastąpi eksplozja, każde z was pójdzie na spacer albo pobiegac, przemysli sobie, o co własciwie chodzi, napisze to sobie i potem z chłodniejszą głową załatwicie sprawę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to moze poradnia
rodzinna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i co z tym zrobic
???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za bardzo
chcecie aby było idealnie i kłócicie się o każdą pierdołę. przeciez nie wszystko trzeba wyjaśniać. większość tych powodów do takich kłótni, gdyby zostawione w spokoju, zostałyby zapomniane po jednym dniu. Po co tyle napięcia, to, zeby się usmiechnąć na jakąś złosliwosc drugiej osoby to nie czcze gadanie ale naprawde dziala, trzeba wrzucic na luz i nie podchodzic tak powaznie do wszystkiego. Spróbuj czasami nic nie powiedziec na ewentualne zaczepki/pretensje/cokolwiek partnera, a po kilku chwilach przyjsc, przytulic sie i powiedziec cos w stylu: "no juz nie bocz się, ja się nie gniewam". jest wtedy duza szansa ze go to rozbroi i za chwil parę nie bedziecie pamietac o co chodzilo. polecam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbiiiii
może to tylko miłość łóżkowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przytulic, poglaskac i tym przyznac mu racje, chociaz to, co zrobil/powiedzial przed chwila bylo nie do zaakceptowania. :o to nie jest dobra metoda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za bardzo
czytanie ze zrozumieniem - tego powinni uczyć w szkołach. mówię o rzeczach które są pierdołami a to one stanowią 90% takich kłótni. i wtedy dobry związek właśnie polega na tym, zeby czasami wykazać wyzszosc i swoją mądrość i zignorowac jakis komentarz albo zaczepkę. i tyle. a partner to na pewno doceni. i po jakims czasie sam zacznie podchodzic do wszystkiego z dystansem. poza tym nikt tak naprawdę nie chce kłótliwych osób za partnerkę/partnera na całe życie. wszyscy szukają właśnie kogoś kto będzie potrafił załagodzić jakąś pierdołowatą sprzeczkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
postaram sie to wdrożyć w życie...oby z dobrym skutkiem...myśle, że to calkiem sprawna "metoda" ...niby to takie proste i oczywiste...czasem niepotrzebnie chce sie wyjsc na swoje, a w zwiazku przeciez nie o to chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdyby cos bylo pierdola, w ogole bym o tym nie wspominala... ile mozna znosic jakies wkurwiajace zachowanie partnera? nie pisze o jakichs potyczkach slownych o byle co, tylko o staraniu sie przetlumaczenia komus, jak jego zachowanie jest przeze mnie rozumiane, podczas gdy ten ktos zachowuje sie jakby w ogole nie rozumial tego, co do niego mowie i tylko poglebial swa zla sytuacje irytowaniem sie bez powodu i odwracaniem kota ogonem, zamiast postarac sie chociaz przez chwile zrozumiec o co mi chodzi, automatycznie obarcza mnie wina za wszystko. to jest brak wzajemnego zrozumienia i tego nie da sie wyleczyc ustepowaniem. jak mozna ustepowac, gdy sytuacja tylko sie pogorszyla? gdy druga osoba zamienila moje dobre checi w gniew? na spokojnie sie nie da, po dobroci sie nie da, wiec kazde nieporozumienie przeradza sie w wielka awanture. tak bylo, ale wiecej nie bedzie. nie da sie tak zyc. czujac nawzajem zal do siebie o wszystkie klotnie, wzajemnie majac sie za 'agresora', nie spelniajac wzajemnych porzeb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ergot
the seven-year itch...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za bardzo
no opisujesz sytuację która wlasnie prawdopodobnie została wywołana wyolbrzymianiem pierdół i braku dystansu. i zaplątaliście się w tych kłótniach. jest t moment gdzie tym bardziej mówienie i tłumaczenie non stop swoich racji nic juz nie pomoże bo obydwoje prawdpopodobnie juz macie dosc słuchania. wiec albo wrzucenie na luz i tym samym wykazanie zrozumienia dla zniechecenia drugiej osoby - bo Ty przeciez tez juz jestes zniechecona albo dajcie sobie spokój z takim związkiem. przeciez nie każdy nadaje się do życia z każdym. Elfina pisała o troche chyba innej sytuacji- są ze sobą ponad 7 lat, i kłócą się o pierdoły. a o takiej sytuacji cos wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a spokoj ze zwiazkiem (po ponad 1,5 roku) juz sobie dalismy. chcac nie chcac musimy dosc czesto ze soba rozmawiac - klotnie wynikaja i tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak to dobre rady potrafia otworzyc oczy....i mam nadzieje, że to zacznie owocować...dzieki !! czasem trzeba posluchac mądrzejszych od siebie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kablu, czesto mam wrazenie, ze jego potrzeba bycia zrozumianym przeze mnie zostalaby zaspokojona gdybym siedziala cicho, jak mi sie cos nie podoba, robila dobra mine do zlej gdy, byla na kazde jego zawolanie i do tego potrafila przewidziec, kiedy mam sie usunac z drogi, bo obojetnie czego bym nie robila, moge tylko przeszkodzic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niuł brend - mysle, ze ta osoba o której piszesz potrzebuje duzo uwagi i ciepła...coś Go chyba męczy skoro reaguje tak nerwowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolejny raz pisze: juz ze soba nie jestesmy. jestesmy tylko skazani tymczasowo na swoja obecnosc pod jednym dachem. a ja nie siedze cicho, nie ustepuje mu, nie daje sobie wchodzic na glowe, a wrecz WYMAGAM od niego pewnych rzeczy, co nie zmienia faktu, ze on i tak czesto zachowuje sie w sposob, ktory opisalam w poprzednim poscie. wg niego ja jestem winna klotniom, bo jestem dla niego zla, wymagam od niego a sama nic nie robie (wg mnie jest odwrotnie), dzialam mu na zlosc z premedytacja... ech, mozna by tak pisac w nieskonczonosc. po prostu zarzucamy sobie nawzajem mase rzeczy. a jak mowimy sobie o tych zarzutach, oboje oburzamy sie na siebie. :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u nas to jest tak, ze ta druga osoba ciągle chce drążyc w przeszlosci. trzeba starac sie zeby terazneijszosc byla lepsza, a nie zyc tym, ze kiedys ktos cos tam zrobic i wracac do tego w nieskonczonosc..tak sie nie pojdzie do przodu nigdy. kazdy popelnia bledy...grunt w tym, zeby wybaczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kto śie lubi
ten się czubi docieracie się i więcej kompromisu spróbuj spojrzec jego oczami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przepraszam niul brend... ale zasugerowalem sie Twoimi slowy :"potrzeba bycia rozumiana przez wlasnego faceta to chec dominacji nad nim? ciakwe.." hm z naciskiem na "wlasnego" ...nie doczytalem ze juz nie jestescie razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak
jak sie nie widzimy to sie mało nie posramy, az mi sie płakac chce jak go długo nie ma, a kłócimy sie o takie pierdoły ze szok, ale sami kiedys doszlismy do wniosku ze mamy oboje takie wybuchowe charaktery, mimo to stale nad tym pracujemy... a czasami fajnie sie poklócic czasami łezki poleca a potem i tak sie przytulamy i mówimy -co ja bym bez Ciebie zrobił/a

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×