Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Katharsis_21

Kiedy powiedziałyście rodzicom o swoim rozwodniku??

Polecane posty

Gość apprrii
Witajcie :) tak podczytuje temat i też zajmę stanowisko odnośnie rodziców i akceptacji związku. Jestem z nim trzy lata, nie jest rozwodnikiem ale wdowcem. Pokochałam dzieci i jego. Niczego Nam nie brakuje :) Jestem szczęsliwa, doceniana, rozwijam się. A rodzice?? Nie odzywają się do mnie. Chyba można powiedzieć że mnie \"wyknęli\" bo nie ułożyłam sobie życia tak jak oni by tego chcieli i nadal w tym swoim przekonaniu tkwią. już nie długo Nasz śłub a ich na nim nie będzie bo już zdąrzyli mi to zakomunikować. Ale co miałam zrobić?? Zrezygnować z własnego życia i szczęścia tylko po to żeby curunią mogli się pochwalić ?? Jaka ładna, zdolna i mądra i tak sobie życie psuje. Jeżeli tak ma wyglądać psucie mojego własnego życia to niech się psuje jak najdłużej :) Boli mnie to strasznie ale zdania nie zmienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieszczęśliwa77
Mój przypadek wyglądał podobnie jak u Hexy. Jak był jako znajomy było całkiem ok, ale jak doszły częste rozmowy telefoniczne rodzinie zapaliło się czerwone światełko... Oczywiście awantura gotowa, próbowałam walczy, bronic go w tej całej sytuacji ale na nic.. Wiem jedno: z rodzicami ciężko wygrac jak się zaprą to koniec! Najdziwniejsze jest dla mnie to, że mają różnych znajomych po przejściach i akceptują to. Uważam, że to nie jest do końca sprawiedliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość apprrii
Nieszczęsliwa ale jesteś z nim ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieszczęśliwa77
Nie, ale praktycznie skończyło się na początku naszej znajomości ( nie tak od razu załapała rodzinka ). W każdym razie stwierdzam, że cholernie mi Go brakuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hexaa
Hmm.. ja postanowiłam że nie dam rodzicom zniszczyć mojego szczęścia. W końcu to z nim chcę żyć a nie z Rodzicami. W weekend planuje powiedzieć im że mój współlokator się wyprowadza a on zajmuje jego miejsce. No oczywiście narazie jako kolega ale może przyzwyczją się w ten sposób do jego obecności... W przypadku kiedy będą przeciwni postanowiłam że wyprowadzę się razem z nim i tyle. Co prawda nie będę mogła liczyć na ich pomoc finansową (ostatni rok studiów) ale jestem pewna że bez tego sobie poradze... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betka525
Witam Was serdecznie, widzę że dłuuuugo tu nikogo nie było..Piszę bo pojutrze minie rok od mojej ostatniej(05,02,2008) wypowiedzi no i muszę się z Wami tym podzielić:)) Rzeczywiście, tak jak pisałam wyprowadziłam się z domu, niedługo będzie rok...no i co tu dużo mówić, jest cudownie:)) Pomijając oczywiście sprzeczki, które wszystkim parom się zdarzają.. Już za cztery miesiące, będziemy małżeństwem i na zawsze razem:))!!! Jeżeli chodzi o rodziców, nie było łatwo..Jak się wyprowadzałam, miałam wrażenie, że nigdy nie będę miała wstępu do domu, później odbierałam telefony - kiedy wracam do domu, czy wiem co robię...Minęło troszkę czasu, no i w tej chwili można powiedzieć, że nareszcie jest wszystko ok. Co dwa tygodnie jeździmy do domu na niedzielne obiadki, rodzice interesują się przygotowaniami do ślubu i wesela, pomimo tego że zarzekali się, że nigdy do mnie nie przyjadą, w święta złożyli nam wizytę. Poznali i dogadali się z teściami i na dzień dzisiejszy jest super:)) Tak więc, dziewczyny warto walczyć, bo wszystko się kiedyś musi ułożyć..trzymam kciuki za Was wszystkie i oby Wam też się udało:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po rozwodzie-przed rozwodem
widzę, że tutaj same młodziutkie dziewczyny... mam podobny problem, a jestem po 30-stce :-o jestem po rozwodzie (z mojej inicjatywy), bez dzieci, on w trakcie rozwodu (z jego inicjatywy) i z dziećmi. jego rodzice wiedzą, moja matka wie od początku i nawet jeśli nie pochwala, nie mówi o tym. ale ojciec nie wie. poznał go przelotnie, wie o nim parę rzeczy - imię, zawód, wykształcenie, itp. ale nie wie o stanie cywilnym i dzieciach :( ojciec jest strasznym histerykiem i wiem, że o ile wobec mnie nie będzie odstawiał szopek, wobec mojej matki będzie okropny :( absolutnie nie martwię się o związek, bo moi rodzice nie mają takiego wpływu żeby go rozwalić, a my, oboje po bardzo ciężkich przejściach, za bardzo się kochamy i za bardzo się staramy o siebie na wzajem, żeby to rozwalić. ale chciałabym trochę normalności... mojego byłego męża ojciec nienawidził z całego serca i strasznie mi z tym było źle. chciałabym żeby z obecnym facetem chociaż się dogadywał :( ehhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej , jestem w związku z rozwiedzionym meżczyzna z dzieckiem ( 15l) on 37 ja 25. jestesmy razem 2 lata prawie mieszkamy ze sobą, jest wspaniale dogadujemy sie czasem sprzeczki jest normalnie. na poczatku naszego związku powiedziałam rodzicom ze sie z nim spotykam wybuchła awantura, która sprawiła ze sie od niego odwróciłam. Jednak tak na prawde nie moglam bez niego zyc. wrocilismy do siebie po jakims czasie. rodzice nic nie wiedza. mama choleryczka nigdy by tego nie zaakceptowala. nie pomagałaby mi finansowo, a na jego utrzymaniu nie chce byc. zostal mi rok studiow , mysle zeby ten rok sie przemeczyc w tej tajemnicy ale czy to ma sens. potem i tak wybuchnie awantura znowu kaza mi wybierac rodzina albo on. tak na prawde jego tez nie jestem pewna 100procentowo, szczegolnie po przeczytaniu wielu waszych wypowiedzi. zawsze marzylam o normalnej rodzinie. w moim domu panuje emocjonalna przemoc. matka terrorystka nie daje nikomu miec swojego zdania. boje sie jej. ma mnie za zyciowego nieudacznika mimo iz zawsze jestem w tym co robie najlepsza. co jakis czas wspomina mi ze dobrze ze juz nie jestem z NIM. nie wiem pogmatwane to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olla****
cześć dziewczyny, przypadkowo znalazłam ten topik i przyznam...jakbym czytała samą siebie. Mam nadzieję że pojawiacie się tu jeszcze i przyjmiecie mnie do swojego grona. "Gryzie" mnie ten sam problem...od prawie roku spotykam się z rozwiedzionym facecie (żona go zdradzała, w końcu powiedział stop). Znamy się dłużej, ale poznałam go juz kiedy był w trakcie rozwodu. Zakochałam się w Nim dużo później. Mam 30 lat, mieszkam z mamą i na razie tak zostanie. To starsza osoba, choruje, poza tym sama nie utrzymałaby mieszkania...Początkowo wspominałam jej o Nim, nie ukrywałam że po rozwodzie, że ma 2 dzieci (mieszkają z matką), On płaci alimenty...Jak matka się zorientowała że zaczyna mi na Nim zależeć, zaczął się w domu horror...Albo wykrzykiwania i wyzywanie mnie od najgorszych, jak to nisko upadłam zeby się zainteresować rozwodnikiem...przecież ten ktoś nie ma mi czym zaimponować, że przynoszę jej wstyd...że nie wiem co robię, a zawsze taka rozsądna byłam...Albo z kolei ciche dni i tylko wypominanie mi że niezdrową atmosfere w domu wprowadzam! Ja!!!!!! powiem Wam szczerze ze takiego zachowania po swojej matce się nie spodziewałam. zawsze się dobrze rozumiałysmy, byłysmy zgodne...a tu ups...Przykro mi było tego słuchać. jak próbowałam cokolwiek jej wytłumaczyć było jeszcze gorzej... No to zaczełam milczeć, nie ma Jego tematu w domu, nie mówię jej gdzie idę i z kim...albo mówię że ze znajomymi wychodzę. Ale wcale dobrze mi z tym nie jest, nie lubię takich sytuacji...mam swoje lata a ukrywam się jak jakaś nastolatka!!!!! to chore, ale innego wyjścia na obecną chwilę nie widzę. Dodam ze matka nie zna w ogóle mojego faceta, nie rozmawiała z nim nigdy osobiście, widziała tylko jego zdjęcie...i to jej wsytarczylo żeby sobie wyrobić o nim zdanie! bo na dodatek jest wg niej nieprzystojny... a ja? czuję się z Nim świetnie, nikt nigdy tak o mnie nie dbał, nie zabiegał, nie opiekował się mną. zawsze mogę na Niego liczyć...fakt nie jest kompletnie w moim typie :) ale jestem z nim szczęśliwa, bardzo szczęśliwa...a uroda? chyba nie to w życiu jest najważniejsze, prawda? planujemy być razem, nie już i nie od zaraz...stopniowo... wiem że jakoś będę musiała o tym w domu powiedzieć, ale jak to nie wiem... mam nadzieję ze ten topik ożyje i razem będziemy się wspierać. pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olla****
hejka, zagląda tu ktoś jeszcze?cy wszystkie wasze problemy się jakoś porozwiązywały??? u mnie kolejne ciche dni z mamą... znów ten sam powód, ze spotykam się z nim, że ona już nie jest mi do niczego potrzebna bo on rzekomo mną manipuluje...ze się zmieniłam na niekorzyść...Ta niekorzyść to fakt że ośmielam się mieć swoje zdanie, jak coś mi nie pasuje to mówię NIE...No i jest grobowa cisza...do czego to niby ma doprowadzić? ze się złamię...bo to jest jakiś szantaż emocjonalny...Nie spodziewałabym się takich zachowań po własnej matce...ale coż...tak sobie milczymy, mijamy się...bez sensu prawda? wcale nie jest mi z tym dobrze, ale winna też się nie czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emotion lyricks
a ja własnie mam powiedziec rodzicom o moim rozwodniku... ale nie wiem jak to zrobic i boje sie ich reakcji bo podejrzewam juz jaka bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NiuniaKapturek
ja mam faceta rozwodnika który am corke to tez jest duza zmiana ale rodzicom powiedzialam dopiero jak juz bylam z nim. Tzn mamie ze Łukasz ma dziecko ze jest po przejsciach tylko ze duzych przejsciach. Mam to zaakceptowala powiedziala twój wybor twoja decuyja jak sobie poscielisz tak sie wyspisz balam sie powiedziec ale tak naprawde to miala malo do gadania bo ja bym sie nie rozstała z nim. rodzice bardzo go lubia mama chyba szczególnie. teraz mieszkamy razem juz 3 miesiace i wogole jest rewelacja tylko ze mieszkamy z jego rodzicami i ja z tesciowa nie mialam za wesolo swego czasu ale chyba teraz juz jest ok;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olla****
a u mnie beznadziejnej atmosfery ciąg dlaszy...próby wyzywania mnie, pozniżania w moich oczach jego...mimo ze matka go nie zna w ogóle..i stwierdzenie że dopóki będę się z nim spotykać to między nią i mną nigdy dobrze nie będzie...wcześniej zakazy spotkań, że powinnam się wstydzić tej znajomości...mam 32 lata, a matka mi dyktuje z kim mi wolno się spotykać a z kim nie...normalne????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja mialam gorzej
bo moj to nie tylkoe rozwodni,ale ma dziecko =i tu byl problem,a rodzicom (w sumie to tylko mamie,nawet nie wiem czy tato wie) powiedzialam o tym po 3 latach bycia z nim i to tak wyszlo w sumie 'przy okazji/; jak rozmawalysmy przez telefon o dzieciach.....mieszkam zagranica wiec dlatego przez telefon,nie planowlaam tego ,ale tak zaczelysmy gadac , a ona wyskoczyly z czyms o wnukach ,no itak jej pwioedzialam ze jednego juz moze miec.... ale jeszcze malzenstwem nie jestesmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olla****
widzisz, mój też ma dzieci, nawet 2! :( zostały przy matce, płaci na nie alimenty... jest kolejny argument że wchodzę w bagno! tylko ze nie potrafię z nią spokojnie rozmaiwać, im więcej staram się wytłumaczyć tym jest gorzej! jak sobie z tym poradzic????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o lany lany
Nierozumiem takich stwierdzen . Boję się powiedzieć Rodzicom .Dorosłe kobiety.prowadzące dorosłe życie a zachowujecie się jak dzieciaki . Wszelkie dyskuscje ucina sie jednym zdaniem . To moje życie .Koniec kropka . Jeżeli tego nie umiecie zrobić to jak chcecia budować trudny związek .Bo zwiazek z Rozwodnikiem (niejednokrotnie z dziecmi )do łatwych nie należy .Odetnijcie najpierw pępowinę od Rodziców .Zdecydowanie . Dopiero póżniej budujcie relacje z parnerem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez pseudo
Trochę sie obawiam, że mnie zlinczujecie, ale... Zanim to zrobicie przeczytajcie proszę do końca. Uprzedzam - skomplikowana historia. Mój jest prawie rozwodnikiem. Rozwodu jeszcze nie ma, nawet papiery nie są złożone, jedyne co jest, to ustalenie między nimi, że się wkrótce rozwiodą. Nie żyją razem od 2 lat (bo tyle czasu nie było go w PL). Widywali się w tym okresie od czasu do czasu i z takich epizodycznych spotkań narodziło się dziecko... Mimo to po jego powrocie podjęli decyzję, że ich małżeństwo nie ma sensu i że to koniec. W moim życiu pojawił się 2 miesiące temu i nastąpiło wielkie BUM. Kocha mnie. Ja kocham jego. Jestem jego księżniczką, spełnia życzenia, których nie zdążę nawet wypowiedzieć... A ja świata poza nim nie widzę. Twierdzi, że dopiero teraz czuje co to jest miłość. Wierzę mu. Ale mam wyrzuty sumienia. Że gdyby nie ja, to może jednak.. ? On mi tłumaczy, że decyzja o rozstaniu z żoną zapadła przecież zanim mnie poznał i że do niej od dawna nic nie czuł, a tego co do mnie to nie czuł do niej nigdy. Że od początku wszyscy znajomi (większość znam i słyszałam to też od nich) mówili, że nie pasują do siebie i takie tam. Jednak coś mi ciągle szepcze, że to nie jest w porządku :( Strasznie mi źle w tej sytuacji, bo z jednej strony te moje wątpliwości, a z drugiej olbrzymie uczucie do niego, uczucie, które z dnia na dzień jest silniejsze. Wogóle sam fakt, że formalnie on jest w związku małżeńskim mnie przeraża. Czuję się niepewnie. Meritum - nie wiedziałyście jak powiedzieć o swoim rozwodniku? A jak ja mam powiedzieć o moim nierozwodniku, hm? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze cie nie zlinczuje
ale uważaj. masz racje mysląc ze gdyby nie tym, to oni może ...... zostaw go dziewczyni, facet na żonę. po co się pchasz między dwoje ludzi? znajomi mówią, że oni do siebie nie pasują, a co znajomi mogą wiedzieć? pod łózkiem siedzieli? do garnków zaglądali czy podsłuchiwali pod drzwiami? dwa miesiące go znasz. a ile oni są po slubie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nooooo
teraz to piszecie jakie to dzieci waszych kochanków są miłe i słodkie. a póżniej takie jak wy piszą ze znów są "te bachory'. pomyślcie, skoro facet ma dziecko, to zawsze będzie ojcem, zawsze wy będziecie na drugim miejscu, a i pieniążkami trzeba będzie się dzielić, bo tatusiowie alimenty muszą płacić przez długie lata. warto przemyśleć czy kochancie panów czy tylko ich pieniążki? bo ja wiem, czytam z waszych postów o co wam naprawdę chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość te ollllllaaaaa
ale ty jesteś .... jak mozna tak się pakować? nei ma już wolnyc mężczyzn?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez pseudo
jeszcze cie nie zlinczuje -> potrzebne mi takie gadanie, kontynuuj. Może coś wreszcie sobie poukładam w tej mojej zabałaganionej głowie. "znajomi mówią, że oni do siebie nie pasują, a co znajomi mogą wiedzieć? pod łózkiem siedzieli? do garnków zaglądali czy podsłuchiwali pod drzwiami?" wróć... napisałam, że to on mi tak tłumaczy (cyt. on: "nawet wszyscy moim znajomi mówili, że kompletnie do siebie nie pasujemy, ale ja ich nie słuchałem") "dwa miesiące go znasz. a ile oni są po slubie? " 2 lata go nie było w Polsce, pobrali się na pół roku przed jego wyjazdem wiem, że krótko się znamy, tyle, że intensywnie - kilka wspólnych wyjazdów, pomieszkiwanie u siebie, prawie non-stop razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj ............
każde łajdactwo można wytłumaczyć. czy można też pozbyć się wyrzutów sumienia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja na to już nic
Boże jakie kobiety są głupie, naiwne i proste w obsłudze nawet szkoły nic im nie dają, nawet wiek cielątka prowadzone na rzeź, spragnione kilku bzurnych deklaracji jak kania dżdżu to nawet nie jest śmieszne, to przerażające

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olla****
no i odezwały się mądre głowy, które tylko krytykować potrafią...skąd wiecie ze wy same kiedyś w rozwodniku się nie zakochacie???? a rozwodnik to niby kto? drugi gatunek? a w ogóle to odbiegamy od zasadniczego tematu tego topiku... umoralniania nie potrzebuję, tylko rad osób które były czy są w podobnej sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja się cieszę
że tyle naiwnych laseczek chodzi po tym świecie i tylko czeka, by mnie pocieszyć bardzo mi to odpowiada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betka525
witam Was wszystkie bardzo serdecznie. Mamy już październik. Po ślubie jestem cztery miesiące i jest nam ze sobą coraz lepiej :) Czuję jak każdy dzień zbliża nas z mężem do siebie. Kłótnie praktycznie wygasły, pomijając oczywiście moje burzliwe dni kiedy, wszystko niezależnie od tego czy się rusza czy nie, wyprowadza mnie z równowag i:P. Nie wyobrażam sobie życia bez niego...Życzę Wam wszystkim tyle szczęścia ile mi się przytrafiło..Pozdrawiam cieplutko, buziaki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość te.... betka
mam nadzieję że za chwilę staniesz w sądzie po rozwód. szczerze ci tego życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betka525
a co zazdrość zżera, że ludziom się w życiu układa...to, że Ciebie los skrzywdził, nie znaczy, że u wszystkich tak będzie.. a tak na poważnie, nigdy niczego nie jestem pewna w 100% i nigdy nie mówię "na pewno", także nie wiem co będzie za kilka lat i nie dam gwarancji za kogoś...żyję dniem dzisiejszym, planuję, ale daleko w przyszłość nie wybiegam... Jednak nikomu nie życzę źle bo niby po co...niech Wam wszystkim się układa...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konwalia26
Poznałam swojego mężczyzne 2,5 roku temu na jednej ze stron internetowych. Po paru spotkaniach doszło do mnie, ze jestem w nim zakochana,a on we mnie. Jest on po rozwodzie i wychowuje swoja 6 letnią córeczke, gdyz matka jej niechciała. Najgorsze jest to, że moi rodzice nic o tym niewiedzą, gdyż boję sie jak na to zareagują, jestem jedyną ich córką. Mojego partnera znają juz długo i bardzo go polubili, tylko jak będzie dalej. Gdy im powiem prawde napewno mnie znienawidzą, a szczególnie mama, a ja go tak bardzo kocham i jego córka mnie zaakceptowała. Czasami miałam myśli, aby odejść od niego, ale miłość jest silniejsza i nie pozwoliła mi na to. Podpowiedzcie co robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slonceneapolu
Witam Ja kiedys bylam w zwiazku z rozwodnikiem, poznanym zreszta w internecie. Roznilo nas 11 lat. On wtedy po rozwodzie byl 7 lat. Bez dzieci. Moi rodzice wiedzieli o wszystkim, nie mieli nic przeciwko. Jednak po 2 latach rozstalismy sie. Choc dotad utrzymujemy kontakt. On od tamtego czasu wciaz jest sam. A ja bylam znowu w 2letnim zwiazku... :o Teraz jestem sama. I wlasnie, od pewnego czasu (prawie rok) zauwazylam, ze jest pewien facet, ktory jak tylko moze to idzie za mna, przyglada mi sie itd. Wiem o nim, ze jest co najwyzej w separacji (2 dzieci, okolo 16lat, jedno z nich mieszka z nim, drugie z matka-na tym samym osiedlu). I w koncu on zaproponowal mi kawe. Nie wiem na co licza tacy faceci, ktorzy jeszcze z obraczka na palcu umawiaja sie juz z innymi.... :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×