Skocz do zawarto艣ci
Szukaj w
  • Wi臋cej opcji...
Znajd藕 wyniki, kt贸re zawieraj膮...
Szukaj wynik贸w w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie mo偶na dodawa膰 nowych odpowiedzi.

Go艣膰 asicaaa........

kogo wkur.... zejman

Polecane posty

Go艣膰 wszyscy znamy sryld臋
15:45 dobrze jest a uczucie pomi臋dzy Czarniejsz膮 ni偶 Mrok i Bydl臋cia cholernego nikogo nie wzruszy艂o?? 15:45 pisarz niezrzeszony Ju偶 wkr贸tce ca艂a tr贸jka pe艂za艂a, tarza艂a si臋, wy艂a, kwicza艂a i j臋cza艂a w dziwacznych, wyginaj膮cych ich cia艂a spazmach. Tak. Bez w膮tpienia byli spokrewnieni.... 15:47 pisarz niezrzeszony teraz lubelak instynktownie prze艂aczy艂 telewizor na TV Polonia,gdzie w艂a艣nie rozpocze艂a sie projekcja jego ulubionego,kultowego serialu Klan,a wystepujacy w nim aktor grajacy Rysia taks贸wkarza,powodowa艂 u niego nag艂e i mocne scisni臋cie mi臋sni zwieracza... 15:51 pisarz niezrzeszony Rozkosz eksplodowa艂a. Matylda krzycza艂a na tak wysokich cz臋stotliwo艣ciach, 偶e szyby w oknach wpad艂y w wibracj臋 a szklanka z kaw膮 rozprys艂a si臋 w drobny mak. Chwil臋 jeszcze le偶a艂a delektuj膮c si臋 przyjemnym uczuciem. Jak przez mg艂臋 dociera艂y do niej odg艂osy wydawane przez nadal wij膮ce si臋 konwulsyjnie dzieci.... 15:52 pisarz niezrzeszony Nieco speszona pr贸bowa艂a zwr贸ci膰 ich uwag臋 grzechotk膮 wyj臋t膮 z przepastnych czelu艣ci pochwy, ale dzieci nie reagowa艂y... 15:56 pisarz niezrzeszony Zrezygnowana posz艂a za偶y膰 k膮pieli pozostawiaj膮c dzieci samym sobie. 15:57 z choinki sie urwala Bo偶e... jakie to nudne :/ 15:57 matylda 33 Oj coraz kr贸tsze te opowiadaka......czy偶by zabrak艂o weny? czytaj膮c ksi膮偶ki stajesz si臋 bardziej podobny do cz艂owieka 16:01 pisarz niezrzeszony Gdy tylko uj臋艂a w d艂o艅 s艂uchawk臋 prysznica poczu艂a, 偶e 偶膮dza powraca. Spojrza艂a z czu艂ao艣ci膮 na 艂azienkow膮 bateri臋. - Grzesiu, skarbie ty m贸j - przemawia艂a czule do kurk贸w. Jeden zacz臋caj膮co patrzy艂 na ni膮 niebieskim okiem, drugi czerwonym - Och Grzesiu, jaki艣 ty pi臋kny. Przywar艂a ustami do s艂uchawki prysznica i otwieraj膮c niewiarygodnie szeroko usta zdo艂a艂a umie艣ci膰 j膮 niemal w prze艂yku.... 16:02 pisarz niezrzeszony Z wyba艂uszonymi, przekrwionymi oczami, poruszaj膮c rytmicnie, ruchami posuwistymi stara艂a si臋 doprowadzi膰 j膮 do orgazmu 16:04 pisarz niezrzeszony - Co ty do cholery wyprawiasz - M膮偶 Matyldy patrzy艂 przera偶ony jak 偶ona d艂awi si臋 s艂uchawk膮 prysznica. Siedzia艂a rozkraczona w brodziku a z ust wystawa艂a tylko sm臋tna ko艅c贸wka. - Toz to nowa bateria ...dopiero co ja zalozylismy z panem Heniem... wykrzycza艂 m膮偶 Matyldy. Za m臋偶em sta艂 w艂asnie pan Henio i bacznie przygl膮da艂 sie calej sytuacji.Matylda zauwazyla ze i pan Henio i jej m膮偶 maja zsuniete gatki do po艂owy ud,a pan Henio przyklejony do plec贸w jej m臋偶a,lize jego ma艂zowine uszn膮. Zamkne艂a oczy.-To koniec - pomysla艂a Ale z tej rozterki myslowej wyrwal ja g艂os m臋偶a. -Dzi臋cmi sie zajmij,garkot艂uku i obiad jakis zr贸b...g艂odni jestesy z panem Heniem - Matyldzie opad艂a prawa powieka... 16:33 O tal Lubelak zawsze mo 偶e Liczy膰 na si艂e spokoju Matyldy Iza Ma艂ysz 18:09 pisarz niezrzeszony Z niema艂ym trudem pozby艂a si臋 z ust podniecaj膮cej cz臋艣ci prysznica. Baretia ju偶 nie wydawa艂a si臋 by膰 podobna do Lubelaka. Powoli wsta艂a i z opuszczon膮 nisko g艂ow膮, pow艂贸cz膮c nogami uda艂a si臋 do kuchni. Tam przyrz膮dzi艂a danie, z kt贸rego s艂yn臋艂a, par贸wki na gor膮co. Poprawdzie nic innego ugotowa膰 nie potrafi艂a, ale aby nie robi膰 jej przykro艣ci wszyscy zachwalali jej par贸wkowe arcydzie艂a. 18:13 pisarz niezrzeszony W tym czasie pan Henio z zapa艂em i werw膮 kontentowa艂 jej zgorzknia艂ego m臋偶a. Zabawy z panem Heniem by艂y jedynymi chwilami w 偶yciu tego udr臋czonego m臋偶czyzny, gdy m贸g艂 poobcowa膰 z istot膮 o inteligencji wi臋kszej ni偶 muszki owoc贸wki. 18:13 podszywacz licencjonowany :d 18:48 pisarz niezrzeszony Z obrzydzeniem spojrza艂 na par贸wki - Dzi臋kuj臋 kochanie. Wygl膮daj膮 smakowicie. - Nieszczery u艣miech i zm臋czenie w oczach nie pozostawia艂y 偶adnych w膮tpliwo艣ci co do prawdziwo艣ci jego s艂贸w. - Czy mog艂aby艣 poda膰 te偶 musztard臋? - Mog艂abym, ale nie ma. - Wczoraj przecie偶 by艂a - Uni贸s艂 pytaj膮co brwi. - By艂a, ale wysz艂a - odpowiedzia艂a jak zawsze lotnie, inteligentnie i z klas膮. Zrezygnowany nadzia艂 par贸wk臋 na widelec i pogr膮偶y艂 si臋 w czarnych my艣lach... 19:07 pisarz niezrzeszony Pan Henio opu艣ci艂 ich ciep艂e gniazdko posy艂aj膮c koledze pe艂en wsp贸艂czucia u艣miech. Przy stole zapad艂a grobowa cisza i tylko z pokoju dobiega艂y odg艂osy nadal tarzaj膮cego si臋 w konwulsjach potomstwa 19:21 pisarz niezrzeszony - Co chcesz robi膰 wieczorem? - Posiedz臋 na kafeterii. - A mo偶e gdzie艣 wyjdziemy, zabawimy si臋 - U艣miechn膮艂 si臋 z nadziej膮. - Nie mam czasu. Musz臋 porozmawia膰 na kafeterii. - Ale... - Musz臋 porozmawia膰 - krzykn臋艂a i uderzy艂a w st贸艂 pi臋艣ci膮. Kropelki jej 艣liny spad艂y mu na policzki. - Oczywi艣cie kochanie - westchn膮艂 zrezygnowany - Jak sobie 偶yczysz. 19:25 zazdroszcz臋 talentu Dalej dalej

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 Czu艂a
mnie nie w...ia Zejman:-)

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 srylda ssrrr
dawaj ci膮g dalszy:classic_cool:

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 srylda ssrrr
zejman i jak,podoba si臋?

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 Agniecha....
szczerze? dla mnie do bani, z t膮 grzechotk膮 i dziecmi to ju偶 przegi臋cie. jaki艣 pedek to pisa艂?

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 srylda ssrrr
kadzili sobie na forum letni膮 por膮 ubieg艂ego roku..

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
nie znam tego tematu ,bo mnie nie by艂o w tym czasie

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 Agniecha....
innych to dra偶ni艂o? dlaczego?

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 wszyscy znamy sryld臋
19:41 pisarz niezrzeszony - I nie my艣l, 偶e nie mam 偶adnych zainteresowa艅. Maluj臋 obrazy,rze藕bi臋,uwielbiam gotowa膰,kocha膰 si臋,jestem niepoprawn膮 romantyczk膮,uwielbiam zapach,lubi臋 spacery,trzymanie si臋 za r臋ce,zachody s艂o艅ca,kolory pola zbo偶owego,maki,mimoz臋,i lubi臋 Ciebie (ostatnie zdanie nie jest mojego autorstwa, ale cytatem M臋偶czyzna sta艂 wpatruj膮c si臋 w 偶on臋 uwa偶nie. - Co ty k**wa m贸wisz? Co ty rze藕bisz? Do mimozy jeste艣 podobna podczas naszych zbli偶e艅 - te偶 si臋 nie ruszasz - a gotowanie.... Odwr贸ci艂 si臋 na pi臋cie i wyszed艂 trzaskaj膮c drzwiami. S艂ysza艂a tupot jego st贸p na schodach, u艣miechn臋艂a si臋 i usiad艂a przy komputerze. 19:44 pakitooooooo RANDKA Kiedy ona przyjdzie..w艣cieka艂 si臋 w duchu lubelak s膮cz膮c 5 browara w podrz臋dnej knajpie. Wybra艂 ten lokal poniewa偶 jego skromna pensja nie pozwala mu na zbytni膮 rozrzutno艣膰, a piwo lekko rozwodnione kosztuj臋 nieca艂e 2,50. Tak zamy艣lony zauwa偶y艂 jak do lokalu wtoczy艂a si臋 kobieta przypominaj膮ca mieszank臋 艣wini i ch艂opca z downem. W duchu mia艂 nadziej臋 偶e to kto艣 inny, jednak baboch艂op powoli zbli偶a艂 si臋 w jego keirunku szczerz膮c 3 krzywe z臋by i poprawiaj膮c swoje 7 w艂os贸w na bokach g艂owy kt贸re by艂y spi臋te w kucyk. - Mam nadziej臋, 偶e si臋 nie sp贸藕ni艂am? - Nie sk膮d偶e, powiedzia艂 ch艂opiec o mongolskich rysach twarzy w uflejanym pulowerku, kt贸ry zak艂ada艂 tylko na specjalne okazj臋 i w 艣wi臋ta. -To dobrze, odpar艂a Matylda, po czym z艂膮czy艂a 3 taborety i usiad艂a na przeciw niego Lubelak w duchu cieszy艂 si臋 z op贸藕nienia, po trze藕wemu nie by艂oby najmniejszych szans na seks, ale teraz?...po kilku piwach ju偶 si臋 nie przejmuje jej wygl膮dem..widzi ju偶 tylko przed sob膮 Liz Hurley Niestety sp贸藕nienie mia艂o r贸wnie偶 swoje wady, biedak przetraci艂 po艂 pensji na piwo...ale jasno艣膰 umys艂u go nie opuszcza艂a -Matyldo...mo偶e si臋 jednak przejdziemy? -Dobrze, tylko wiedz m贸j lubelaku, 偶e co 4 metry b臋dziemy musieli robi膰 ma艂e odpoczynki, kondycja nie ta i 艣ci臋gna w kolanach nie wytrzymuj膮 mojej wagi -Nie chc臋 i艣膰 na dw贸r, my艣la艂em o romantycznym jeebanku w zaciszu barowego ust臋pu -Niech strac臋 m贸j lubelaku, id藕 pierwszy, ja si臋 za 3 minuty doturlam, Ty przez ten czas podmyj si臋 bo ostro Ci z kija zalatuje... Odrobin臋 delikatno艣ci by jej si臋 przyda艂o-pomy艣la艂 ura偶ony lubelak, W ko艅cu co jak co, ale ona powinna mi ostatnia zwraca膰 uwag臋...g艂upia knurzyca -Dobrz臋 kotek, ja id臋 i czekam , je艣li si臋 nie zjawisz uznam 偶e mnie wystawi艂a艣 do wiatru..lub co gorsze..serce Ci nie wytrzyma艂o takiego wysi艂ku fizycznego i mia艂a艣 zawa艂. Po czym lubelak zabra艂 resztki rozwodnionego piwa w brudnym kuflu i chwiejnym krokiem ruszy艂 w stron臋 WC Chwilowo tyle, mo偶e kto艣 mi pomo偶e? 19:50 pisarz niezrzeszony Ja to ci膮gn臋 od rana.... ale kilka os贸b si臋 przy艂膮czy艂o 19:56 pisarz niezrzeszony Lubelak wszed艂 do barowego wychodka. Brudna pod艂oga, lepkie 艣ciany, obt艂uczona umywalka i pokryta rdzawym nalotem muszla. Szybko my艂 swoj膮 m臋sko艣膰, chlub臋 i nadziej臋 na przetrwanie rodu. Poprawdzie rodzina traci艂a ju偶 wiar臋 w jego mo偶liwo艣ci prokreacyjne, jednak偶e co艣 tam przecie偶 mu w portkach dynda艂o. Cho膰 i to by艂 problem - dynda艂o zamiast stercze膰. 20:00 lagi 艂o matko a wy dalej to ci膮gniecie?? szok ale wam si臋 nudzi ..."Doznasz, gdy spr贸bujesz; nie s膮d藕, a偶 skosztujesz. Kto czego nie dozna艂, nie rozumie. Kto dozna艂, ten pozna艂..." http://www.wrzuta.pl/audio/bmoNX3wKFQ/edyta_ geppert_kocham_cie_zycie 20:03 lubelak mo偶ecie ju偶 nie kontynuowa膰 , Matylda chyba opu艣ci艂a to forum... z reszta w cale Jej sie nie dziwie.... to mnie o偶ywi艂o dzisiaj http://pl.youtube.com/watch?v=0RoZvM8qsrc 20:04 ale wr贸ci 20:04 pisarz niezrzeszony Jeszcze nie sko艅czy艂 ablucji gdy kto艣 gwa艂townie napar艂 na drzwi. Matylda wpad艂a do 艂azienki niczym kula bilardowa w 艂uz臋. Wyraz triumfu na puco艂owatej, czerwonej, spoconej twarzy nieco go przerazi艂. - Chod藕 do mnie - rykn臋艂a barytonem 艂akomie wyci膮gaj膮c po niego r臋ce. Cofa艂 si臋 powoli, niestety, pomieszczenie nie by艂o du偶e, klapn膮艂 ty艂kiem na sedes i zrezygnowany oczekiwa艂 na dalszy rozw贸j wypadk贸w. Matylda si臋 zbli偶a艂a. 20:16 pakitooooooo pisarz niezrzeszony jeste艣 wielki pisz dalej, kiedy czytam twoje opowiadanko 艂zy mi lec膮 ze 艣miechu [czesc ))

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 wszyscy znamy sryld臋
20:22 pisarz niezrzeszony Podkasa艂a r贸偶ow膮, workowat膮 sukienk臋 i jego oczom ukaza艂 si臋 pejza偶 jej bujnej kobieco艣ci. Po艣r贸d g臋stych, czarnych, wij膮cych si臋 niczym w臋偶e k臋dzior贸w ujrza艂 brunatne, mocno przero艣ni臋te wargi sromowe. Wi臋c tak wygl膮daj膮 motylki. Przemkn臋艂o mu przez g艂ow臋. Dziwne, bo do motyla wcale podobne nie s膮. Przypomina艂y mu raczej po艂cie nie艣wie偶ego mi臋sa upstrzonego muchami. Obliza艂 zaschni臋te nagle wargi. - Podoba ci si臋 twoja kizia-mizia? - spyta艂a zalotnie. Ba艂 si臋 powiedzie膰 prawd臋 wi臋c potakuj膮co kiwa艂 g艂ow膮 jak anio艂ek w Ko艣ciele, kt贸remu do skrzyneczki wrzuca si臋 pieni膮偶ek. 20:23 pisarz niezrzeszony 20:45 te偶 umiem pisa膰 tymczasem m膮偶 wr贸ci艂 podchmielony od s膮siada pana Henia spod tr贸jki. Gdy wszed艂 do dziecinnego pokoju oniemial z przera偶enia. Dzieci brudne, umazane zesz艂orocznymi okruchami ciastek wydobytymi spod dywanu le偶a艂y jedno na drugim jakby niezywe. -Sko艅cz臋 z tym - wysycza艂 zlowrogo m膮偶 bign膮c do pokoju gdzie sta艂 komputer. Matyldy jednak nie by艂o. -dzi**a-ju偶 nigdy nie po艂膮czy sie z tym piekielnym internatem-wrzasn膮艂 z艂owrogo, po czym odci膮艂 kabelek 艂膮cz膮cy komputer z modemem. Po tej czynno艣ci, nie patrz膮c na biedne dzieci udal si臋 dalej pi膰 do pana Henia 21:02 pisarz niezrzeszony Nieuchronnie zbli偶a艂a si臋 do niego. Nawet w niedomytym barowym szalecie czu艂 wyra藕nie skis艂y i st臋ch艂y aromat jej szpary. - Do dzie艂a m贸j rycerzu - zagugla艂a zalotnie i si臋gn臋艂a serdelkowatymi palcami do jego bermud贸w. Prztrzy艂 jak zahipnotyzowany na jej mozolne starania aby wla膰 odrobin臋 偶ycia i werwy w jego male艅k膮 i skurczon膮 m臋sko艣膰. Lubie偶nie otworzy艂a usta, aromat przetrawionej cebuli i par贸wek a偶 go odrzuci艂 i przyssa艂a si臋 niczym wyg艂odnia艂y glonojad do jego 艣limaczka. Ssa艂a wytrwale zawzi臋cie mlaskaj膮c, dysz膮c i sapi膮c. Jej czo艂o zrosi艂o si臋 potem a pod pachami wykwit艂y ciemne, mokre plamy. 21:18 pisarz niezrzeszony Niestety. Wszystkie te zabiegi zako艅czy艂y si臋 fiaskiem. - Ty mnie ju偶 nie kochasz bo ci nie staje - rykn臋艂a ja baw贸艂 i zala艂a si臋 艂zami. Szloch wstrz膮sa艂 ca艂ym jej olbrzymim cia艂em. - Kocham ci臋 rybe艅ko - a偶 sykn膮艂 z przera偶enia, gdy zorientowa艂 si臋, 偶e u偶y艂 wobec niej okre艣lenia zbyt jawnie nawi膮zuj膮cego do jej zapachu. Na szcz臋艣cie nie poj臋艂a aluzji i wpatrywa艂a si臋 w niego ciel臋cym, naiwnym wzrokiem. M贸j Bo偶e - pomy艣la艂 - ona ma spojrzenie dziecka. Wielkiego, t艂ustego, dziewi臋膰dziesi臋ciokilogramowego, debilnego dziecka!. W co ja si臋 k**wa wpakowa艂em. - Kocham ci臋, ale dzisiaj jestem zm臋czony. Siedzia艂em du偶o przy komputerze a wiesz przecie偶, jak mnie to m臋czy - Pog艂aska艂 j膮 po puco艂owatej twarzyczce. T艂usta kapka z jej nosa spad艂a mu na d艂o艅. Z trudem prze艂kn膮艂 艣lin臋 i nie zwymiotowa艂. 21:20 odezwala si臋 ceg艂owa lubelak ,znaj膮c Matyld臋 wiem,偶e dnia bez cafe nie wytrzyma,to jej jedyna rozrywka 21:27 tez umiem pisac stala opierajac sie tylko grubymi paluchami o sciane a stope polozyla na jego cherlawym ramieniu-juz nie wytrzymam-wycharczal lubelak...po czym opadl skonany na zasyfiala podloge 21:37 pisarz niezrzeszony Kucn臋艂a nad jego twarz膮. Otworzy艂 oczy i ujrza艂 jej srom rozwieraj膮cy paszcz臋 niczym wyg艂odnia艂a bestia. Pomimo i偶 ca艂o艣膰 znajdowa艂a si臋 dosy膰 wysoko ob艣lizg艂e wargi sromowe, w tym przypadku nies艂usznie nazywane mniejszymi, le偶a艂y mu na policzkach. - Ciumaj mnie kochany - Zako艂ysa艂a biodrami co zaskutkowa艂o przesuni臋ciem si臋 warg na jego czo艂o. Wzi膮艂 jedn膮 i z wahaniem w艂o偶y艂 ko艅c贸wk臋 do ust. Ssa艂 i mem艂a艂 przez chwil臋, ale wida膰 by艂o, i偶 partnerce to nie wystarcza. Zrezygnowany wzi膮艂 g艂臋boki oddech, podni贸s艂 g艂ow臋 i zag艂臋bi艂 si臋 w zwieszaj膮cy si臋 nad nim 艣wiat rybnych woni. 21:45 pisarz niezrzeszony Liza艂, mem艂a艂, ssa艂, ca艂owa艂, 艣lini艂, 艂yka艂, plu艂 i sapa艂 a ona wci膮偶 nie dochodzi艂a. Zebra艂 si臋 w sobie, nabra艂 powietrza i zaatakowa艂 jej pochw臋 g艂ow膮. Wesz艂a a偶 po brod臋. Skonsternowany porusza艂 si臋 w g贸r臋 i w d贸艂, w g贸r臋 i w d贸艂 i czu艂 si臋 jak przero艣ni臋ty wibrator zapakowany we wn臋trzno艣ci monstrualnego humbaka. I przyzna膰 mu trzeba, 偶e por贸nanie to by艂o wielce trafne. 21:50 dr Izdbski Jednak miala wciaz malo, mimo ze Lubielak robil co mogl by chociaz przez pare sekund poczula wielkie spelnienie, niczym konska lanca po kryciu innego naiwniaka! Wstal, sciagnal majty, co prawda mogl je zostawic bo byly na tyle przetarte ze nic to nie dalo! Miedzy nogami dyndal sobie kawalek miesa, niestety strasznie miekkiego, gdyz jak pamietamy Lubelak kiedys wsadzil je do pieca, bo myslal ze wypali na nim wszytskie wlosy i bedzie mial prawie ze brazylijska depilacje. Pa艂a na tyle spalona ze opadala szybko, nic jednak mlody sie tym nei wzruszyl, podniosl matylde, walnal ja z otwartej po poliku i przycisnal reka jej wielkie nie wypierdziane posladki, szepcac do ucha.... Ty suka ale zaraz z Toba pojade... wzial za wlosy, i kazal jej ukleknac przed nim, wzial swoja miakka skore w reke i zaczal biczowac buzke Matyldy tak jak byla by ona w ciechocinku na biczach wodnych... 21:52 Nowy w mie艣cie A偶 musz膮 powstawa膰 "klony" tacy s膮 bezbarwni ..艣ni艂o mi si臋 偶e kocha艂em Ciebie jak jeszcze nikt... 21:59 tez umiem pisac Matylda charczala niczym zarzynana swinia-czula jego glowe w macicy, potem w krtani, by doczekac sie orgazmu gdy wylazl glowa przez jej paszcze pisarz niezrzeszony Niestety, jej wiecznie g艂odna pochwa wci膮偶 domaga艂a si臋 mi臋sa. Kl臋kn膮艂 i w艂o偶y艂 w ni膮 obie r臋ce. Porusza艂 nimi rytmicznie pchaj膮c z ca艂ej si艂y. Dysza艂a jak zgoniona koby艂a kiwaj膮c si臋 w prz贸d i w ty艂 zgodnie z jego pchni臋ciami. Gwa艂towny podmuch rozwia艂 mu w艂osy i omi贸t艂 pryszczat膮 twarz. Matylda pierdn臋艂a siarczy艣cie i wreszcie dosz艂a. Wi艂a si臋 w spazmach jak wyrzucony na brzeg wieloryb, j臋cz膮c jak suka dysza艂a. - Kocham ci臋 m贸j skarbie. 22:10 pisarz niezrzeszony Lubelak dziarsko podci膮gn膮艂 spodnie i zapuka艂 do drugiej, zamkni臋tej kabiny. - Wy艂a藕 Robert - DrzWi uchyli艂y si臋 powolutku i ujawni艂y obecno艣膰 trzeciego uczestnika randki dzier偶膮cego w dr偶膮cych d艂oniach aparat fotograficzny. - No, to wszystko mamy udokumentowane - Lubelak u艣miecha艂 si臋 triumfuj膮co - A teraz doniesiemy na Policj臋, 偶e uwiod艂a艣 i wykorzysta艂a艣 nieletniego. - Obaj nastolatkowie 艣miali si臋 z艂o艣liwie. - Nie! - krzycza艂a - Ja mam m臋偶a i dzieci. Zap艂ac臋 wam ile chcecie - Dr偶膮cymi r臋koma wyci膮gn臋艂a w ich stron臋 banknot dziesI臋cioz艂otowy. - Chyba 偶artujesz. Nie obra偶aj mnie dziwko - wysycza艂 Lubelak zw臋偶aj膮c gro藕nie oczy - Nie zrobi艂em tego dla pieni臋dzy. Donosz臋 ideologicznie - Dumnie podni贸s艂 g艂ow臋 i dziarsko wymaszerowa艂 z barowej toalety wraz z Robertem. KONIEC

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 wszyscy znamy sryld臋
22:11 pisarz niezrzeszony Dzi臋kuj臋 wszystkim, kt贸rzy przyczynili si臋 do powstania tego偶 opowiadania. Praca z Wami by艂a ekscytuj膮ca i sprawi艂a mi du偶o przyjemno艣ci. Pozdrawiam serdecznie. I... do nast臋pnego 22:14 pakitooooooo W pewniej chwili us艂yszeli pukanie do drzwi..to nowy w mie艣cie trzymaj膮c si臋 za garbatego cz艂onka i niewymiarowe prawde j膮dro chcia艂 si臋 przy艂膮czy膰 do zabawy. Matylda zerkn臋艂a na lubelaka, ten kiwno艂 g艂ow膮 w ge艣cie zaproszenia. Nowy niczym niewy偶yty samiec nutra rzuci艂 si臋 ca艂y podpalony do sut贸w Matyldy kt贸re na wysoko艣ci kolan zwisa艂y bezw艂adnie bujane lekko rutmicznymi pchni臋ciami lubelaka Nami臋tnie je ss膮c niczym w臋dzony boczek i popiskuj膮c z rozkoszy targa艂 kapucyna a偶 sk贸ra na pr膮ciu nie wytrzyma艂a i...p臋k艂a. Matylda widz膮c co si臋 sta艂o roze艣mia艂a si臋 w g艂os i wskazuj膮c na niego swoim serdelkowatym palcem wskazuj膮cym kaza艂a nieszcz臋艣nikowi wypierrdala膰 w sin膮 dal. 22:16 pisarz niezrzeszony 22:18 pakitooooooo pisarz niezrzeszony Dla takich topik贸w warto tu siedzie膰 Dawno nie czyta艂em niczego lepszego na tym smutnym forum Poza tym, na 90% mam kilka twoich podszyw贸w zapisanych w notatniku, tak mi si臋 wydaje 偶e to twoje...s膮dz膮c po stylu Pozdrawiam 22:20 do pakitoooooo podziel sie z nami razem sie posmiejemy wklej na forume 22:34 pisarz niezrzeszony Obawiam si臋, 偶e podszyw贸w by艂o tyle, i偶 nie m贸g艂by艣 ich zmie艣ci膰 w jednym notatniku 23:06 tez umiem pisac fajnie bylo-dobrze sie skonczylo ps ale co zrobi maz matyldy? 23:50 podszywacz etatowy o tym juz w drugim rozdziale yes yes yes 16:09 Na koniec Matylda dziarsko usiad艂a na klat臋 Lubeleka w ostatecznym ko艅cowym uwiecznieniu ich Mi艂o艣ci pr贸bowa艂a wycisn膮膰 kupe na klate Lubelaka ,ale mimo wielkich stara艅 wielki ogromny kloc nie stan膮艂 na klacie Lubelaka . Ten widz膮c co si臋 dzieje zerwa艂 si臋 w dzikiej histerii i z p艂aczem wykrzycza艂 TY MNIE JU呕 NIE KOCHASZ . 16:14 Na koniec M膮偶 Matyldy w tym czasie dziarsko zabawia艂a si臋 z Panem Heniem w kot艂owni . Pan Henio odwr贸cony plecami pali艂 fajranta a ma偶 Matyldy mimo usilnych stara艅 nie mo偶we doj艣膰 . Panie Heniu niech mi pan paowie co艣 mi艂ego Pan Heniu odwraca si臋 i usmiechem w kt贸rym brak przednich z臋b贸w m贸wi KOcham Ci臋 I w tym momenie m膮偶 Matyldy strzela na jego plecy i opada spe艂niony i kochany . 16:17 FIN ------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ ------------------- 16:31 pisarz niezrzeszony Topik 偶yje . Nie spodziewa艂em si臋 Ciekawe, odkryli艣cie w sobie wen臋 tw贸rcz膮, 偶e tak si臋 wyra偶臋, muza do Was przysz艂a i szepce Wam s艂odko do uszka, czy mo偶e, zwyczajnie, tak Was fascynuj膮 bohaterowie? 16:32 podszywacz licencjonowaaany 16:44 KONIEC i KROPKA KONIEC 16:47 The CinemaCaffe Presents "Lubelak & Matylda The sex adwentures" part.2 16:47 SPIERDALAJ KURWA 16:48 KRZYKN臋艂A OBURZONA MATYLDA .... stoj膮 c w progu dzwi i trzymaj膮c zakrwawiony n贸偶... 16:51 Na koniec A tak naprawd臋 na koniec to jest to smutne ,偶e doro艣li ludzie Nasi bohaterowie Matylda &Lubelak zamiast zaja膰 si臋 w艂asnymi rodzinami ,ka偶da wolna chwile sp臋dzaja na kafeterii Matylda nie zauwa偶y ,kiedy dorosn膮 jej w艂asne dzieci . A Lubelak c贸偶 pewni umknie mu kawa艂ek 偶ycia ,ale wyrobi膮 si臋 miesnie karku od nerwowego odwaracania sie czy kto艣 czasem nie wchodzi do pokoju i nie nakryje go na sklejaniu klawiatury . Pozdrawiam wszystkim niezrzeszonych pisarzy Marta 17:01 pisarz niezrzeszony mie by艂es dobrym kochankiem...nie by艂es - lka艂a Matylda,wycieraj膮c zakrwawiony n贸z o udo. - Lepszym od Ciebie chyba b臋dzie nowy w miesci - przez jej usta przebiegl teraz delikatny usmiech,przepe艂niony lubie偶no艣ci膮. W dali le偶al zakrwawiony lubelak,oddycha艂.Mial poraniona klatk臋 piersiowa,z kt贸rej to klatki Matylda scina艂a wprawnym ruchem bujne owlosienie lubelaka.Niestety przy okazji par臋 razy zahaczy艂a go ostrzem.Za Matylda sta艂 usmiechniety Nowy.Juz cieszy艂 sie na sam膮 mysl o konsumpcji jej ciala. 18:58 co dalej nast膮pi艂o i skonsumowa艂 ? 19:01 olivia ale jaja Nie bede nakladac "maski" by sprostac wymaganiom swiata, bo szybko zatesknie za normalnoscia.... 20:21 pisarz niezrzeszony Poniewa偶 kilku tw贸rc贸w przedstawi艂o swoje wersje zako艅czenia naszego opowiadania, pozwoli艂em sobie zrobi膰 to samo Oto: EPILOG Lubelak i Matylda rozstali si臋 w wielkiej niezgodzie. Z艂o艣膰 na siebie nawzajem by艂a w nich straszna aczkolwiek nie potrafili o sobie zapomnie膰. M膮偶 Matydy, nauczony wieloletnim do艣wiadczeniem wybaczy艂 zdrad臋 wiaro艂omnej 偶onie pod warunkiem jednak偶e, i偶 nauczy si臋 ona przy偶膮dza膰, opr贸cz par贸wek, przynajmniej jajka sadzone. Pan Heniek, cichy i skromny cz艂owiek nadal pomaga艂 mu w najci臋偶szych chwilach. Zawsze mia艂 dla przyjaciela dobre s艂owo, butelczyn臋 czego艣 wzmacniaj膮cego i czu艂o艣膰, kt贸ra by艂a nieszcz臋艣liwemu ma艂偶onkowi tak bardzo potrzebna. Dzieci ros艂y i coraz bardziej przypomina艂y dziwaczn膮 matk臋. A Lubelak... Lubelak zaszy艂 si臋 w swoim zagraconym pokoiku i prze偶uwa艂 zako艅czony tak tragicznie zwi膮zek. My艣li jego by艂y pe艂ne z艂o艣ci, goryczy i gniewu. Zawzi膮艂 si臋 w swojej nienawi艣ci i nie potrafi艂 zapomnie膰. A偶 postanowi艂 si臋gn膮膰 po rozwi膮zanie ostateczne. Nikt nie podejrzewa艂, 偶e ten pryszczaty wyrostek samotnymi wieczorami zg艂臋bia wiedz臋 tajemn膮. Mroczn膮, straszn膮 i zakazan膮. 呕e przetrz膮sa stare i zakurzone woluminy, studiuje alchemiczne ryciny i mamrocze zakl臋cia w dawno zapomnianych ju偶 j臋zykach. Lubelak szykowa艂 zemst臋... tez umiem pisac zemszcz臋 si臋-mamrota艂 nieprzytomny z gniewu i z艂o艣ci lubelak-chocia偶bym mia艂 porosn膮膰 paj臋czyn膮, lub jako zywy wydrapa膰 pazurami drewno w trumnie... jaki znale藕膰 spos贸b, jaki? mo偶e laleczka woodoo? Tak! to jest pomys艂 zrobi臋 laleczke na podobizne m臋偶a matyldy i b臋d臋 wbija jej szpilki w penisa ale pomy艣le o tym jutro bo dzi艣 moje kafeteryjne szcz臋艣cie zada艂o mi zbyt du偶o pyta艅 jak na m贸j malutki koguci intelekt. I tak sobie my艣l膮c lubelak pocz艂apal do kuchni zaparzy膰 herbatk臋 z hibiskusem i malin膮...

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 wszyscy znamy sryld臋
22:15 pisarz niezrzeszony Poniewa偶 zwi膮zek "naszej pary" si臋 rozwija i nawet, odnosz臋 takie wra偶enie, nieco ewoluowa艂 (o ile w ich przypadku mo偶na m贸wi膰 o ewolucji), proponuj臋 napisanie dalszej cz臋艣ci opowie艣ci. Jako pomys艂odawca uzurpuj臋 sobie przywilej wymy艣lenia tytu艂u i rozpocz臋cia dzie艂a . ZEMSTA LUBELAKA Lubelak pogr膮偶y艂 si臋 w mroku. Jego ukochana, pi臋kna i m膮dra Matylda, okaza艂a si臋 orzydliwym potworem bardziej przypominaj膮cym zapasionego humbaka o intelekcie upo艣ledzonego ptaka dodo ni偶 kobiet臋 z jego marze艅. Tak go oszuka艂a. Wykorzysta艂a jego m艂ody wiek, niedo艣wiadczenie i niewinno艣膰. Poprawdzie Lubelak te偶 nie by艂 z ni膮 do ko艅ca szczery. Nieco si臋 w opisach upi臋kszy艂, nieco ubarwi艂, ale przynajmniej przypomina艂 cz艂owieka (we w艂asnym mniemaniu oczywi艣cie. Wi臋kszo艣膰 znajomych jego rodzic贸w utrzymywa艂a, 偶e ma w sobie co艣 z ptaka. I chyba mieli racj臋 zwa偶ywszy na to, i偶 ju偶 jego rodzice zwracali si臋 do niego najcz臋艣ciej s艂owami "ty cholerny bocianie"). W艣ciek艂y i upokorzony zacisn膮 pi臋艣ci i wzni贸s艂 je w ge艣cie gro藕by. - Zemszcz臋 si臋 - wysycza艂 - a moja zemsta b臋dzie straszliwa. 22:33 niezrzeszony lubie Cie czyta膰 lekko艣ci s艂owa ironii i poczucia humoru zazdroszcz臋..niezrzeszony jestes wielki 22:35 pisarz niezrzeszony I pi臋kny Dzi臋ki 22:43 bardzo dobre pozdro dla matyldy i lubelaka hehe;DDD 05:33 Grzegorz rozmy艣la nad zemst膮. Jego zdruzgotane ego nie pozwala艂o mu skupi膰 si臋 na niczym innym. W swoim m艂odym 偶yciu nie zazna艂 jeszcze takiego rozczarowania i upokorzenia. Upiory przesz艂o艣ci z dzieci艅stwa, z kt贸rymi tak heroicznie walczy艂, powr贸ci艂y ze zdwojon膮 si艂膮. Znowu zacz膮艂 si臋 moczy膰 i obgryza膰 paznokcie, budzi艂 si臋 z przera藕liwym krzykiem w 艣rodku nocy w mokrej po艣cieli. 艢ni艂o mu si臋, 偶e przepa艣cisty srom Matyldy wci膮ga go ca艂ego w ciemn膮 czelu艣膰. Dzie艅 po nocy pe艂nej koszmar贸w wcale nie przynosi艂 ulgi w cierpieniu. Nieszcz臋sny Grzegorz zatraci艂 ju偶 poczucie czasu, nie widzia艂 ju偶 ani s艂o艅ca, ani atramentowej nocy. Ca艂y by艂 zatopiony w szaro艣ci, nawet jego pryszczata twarz, kiedy艣 tak czerwona, pokry艂a si臋 ziemist膮 szaro艣ci膮 , w艂asciw膮 dla 藕le nawo偶onej, niedognojonej gleby bielicowej. Cia艂em wstrz膮sa艂y paralityczne konwulsje, do plec贸w lepi艂a si臋 od miesi臋cy nie prana pi偶ama, na czole perli艂y si臋 krople zimnego potu. Dr偶膮ce r臋ce z trudem utrzymywa艂y plastikowe sztu膰ce, kt贸rych Grzegorz zwyk艂 u偶ywa膰 na codzie艅. Grzegorz cierpia艂, cierpia艂 straszliwie. B贸l wykrzywi艂 mu twarz, ju偶 i tak nieregularne rysy jeszcze bardziej si臋 zniekszta艂ci艂y i przypomina艂y pl膮tanin臋 poziomic na mapie z odwzorowaniem pionowym Przedg贸rza Tatrza艅skiego. W rzadkich przyp艂ywach 艣wiadomo艣ci zastanawia艂 sie, czy ta grzeszna zakazana mi艂o艣膰 warta by艂a takiego cierpienia. 07:41 pisarz niezrzeszony Nie jad艂 i nie pi艂, poszarza艂y i wychudzony 艣l臋cza艂 nad starymi, zakurzonymi woluminami i nie m贸g艂 si臋 zdecydowa膰. Czy za pomoc膮 wiedzy magicznej sprawi膰 jej b贸l, b贸l rozszarpuj膮cy jej olbrzymie cia艂o, targaj膮cy wn臋trzno艣ci i mieszaj膮cy ju偶 i tak b臋d膮ce w malowniczej rozsypce my艣li, czy mo偶e si臋gn膮膰 po 艣rodki ostateczne i u艣mierci膰 paskud臋. D艂ugo si臋 waha艂 a偶 wreszcie znalaz艂 co艣, co wyda艂o mu si臋 kar膮 odpowiedni膮 i na tyle przebieg艂膮, i偶 z rado艣ci i m艣ciwej satysfakcji zatar艂 ko艣ciste r臋ce a na poszarza艂ej twarzy wikwit艂 przera偶aj膮cy u艣miech. Kl膮twa ognistej, niezaspokojonej piczy. Patrzy艂 na rycini臋 przedstawiaj膮c膮 kobiet臋 kopuluj膮c膮 z lud藕mi i wszelkiego rodzaju zwierzyn膮 a pomimo tego wci膮偶 niezaspokojon膮. Czyta艂 d艂ug膮 list臋 sk艂adnik贸w i powoli traci艂 entuzjazm. - Sk膮d ja wytrzasn臋 krew menstruacyjn膮 dziewicy zrodzonej w koniunkcji Marsa i Jowisza - mrucza艂 - ju偶 z sam膮 dziewic膮 b臋dzie problem. Trzy z臋by 艣lepca pozbawionego wzroku przez kurtyzan臋 w czerwieni, w艂os ladacznicy wyrwany podczas k膮pieli w stawie podczas pe艂ni. Trzeba si臋 wzi膮膰 do roboty - zdecydowa艂 i z g艂o艣nym trza艣ni臋ciem zamkn膮艂 ksi臋g臋. 13:46 pisarz niezrzeszony Zaopatrzy艂 si臋 w mapy i tablice astrologiczne, niestety, skomplikowana symbolika i zawi艂e opisy przyprawi艂y go tylko o silny b贸l g艂owy. Zrezygnowany zadzwoni艂 do wr贸偶ki, aby dowiedzie膰 si臋, kiedy koniunkcja Marsa i Jowisza ma艂a miejsce. Rachunek pog艂臋bi艂 jego dolegliwo艣ci, ale przynajmniej wiedzia艂 ju偶, czego szuka膰. Teraz musia艂 tylko sprawdzi膰 w szpitalu, kto urodzi艂 si臋 w podanym przez wr贸偶k臋 czase. 16:04 pisarz niezrzeszony Po偶yczony, nieco za du偶y garnitur, krawat i b艂臋kitna koszula gryz艂y si臋 nieco z bia艂ymi skarpetkami i adidasami z supermarketu, ale na to ju偶 nic nie m贸g艂 poradzi膰. Na skarpetkach si臋 nie zna艂, a 偶aden z koleg贸w nie nosi艂 but贸w w przybli偶onym do niego rozmiarze. Zerwane w cudzym ogrodzie kwiatki sta艂y w wazonie. U艣miechn膮 si臋 przed lustrem, przyg艂adzi艂 grzywk臋, wzi膮艂 bukiet i wyszed艂. 18:13 pisarzu niezrzeszony szkoda 偶e zaprzesta艂es swej tw贸rczo艣ci.. 19:44 prosz臋 o wi臋cej 20:36 Super to by艂o Dawno si臋 tak nie u艣mia艂am, posika艂am sie ze 艣miechu... Prosze o jeszcze! Pisarzu niezrzeszony.....! 06:58 pisarz niezrzeszony A prosz臋 bardzo Halinka ju偶 czeka艂a nerwowo spaceruj膮c wzd艂u偶 ulicy. - Jeste艣 nareszcie, ju偶 si臋 ba艂am, 偶e mnie wystawisz do wiatru - Nie艂adna, podstarza艂a twarz wykrzywi艂a si臋 w radosnym u艣miechu - Jak偶e bym m贸g艂 - zamrucza艂 uwodzicielsko wpychaj膮c jej do r臋ki bukiet. Zasady savoir-vivru nie by艂y mocn膮 stron膮 Lubelaka dlatego mo偶na mu wybaczy膰 to, i偶 kwiatki wr臋czy艂 badylami do g贸ry - Chod藕my Male艅ka na przek膮seczk臋 - Szarmanckim ruchem obj膮艂 jej obfite cia艂o i poprowadzi艂 do najbli偶szej budki z zapiekankami. Spojrza艂 na cennik i b艂yskawicznie przeliczy艂 dost臋pne fudusze - Zjemy jedn膮 na p贸艂 - doda艂 - ty i tak dobrze wygl膮dasz. Zaczerwieni艂a si臋 mocno, ale nie pisn臋艂a s艂owa. To pierwszy m臋偶czyzna, kt贸ry si臋 ni膮 zainteresowa艂 i zechcia艂 si臋 z ni膮 um贸wi膰. No, mo偶e m臋偶czyzna to za mocno powiedziane. Zwyczajny ch艂ystek, pryszczata, pozbawiona gustu pokraka, ale to zawsze jaki艣 facet.

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 wszyscy znamy sryld臋
07:12 pisarz niezrzeszony Po posi艂ku zapad艂a niezr臋czna cisza. Siedzieli sztywno na parkowej 艂awce. Tak by膰 nie mo偶e - my艣la艂a - przecie偶 mam pi臋膰dziesi膮t cztery lata, nadal jestem dziewic膮. Nie mog臋 zmarnowa膰 takiej okazji. Zdecydowanym ruchem rozpi臋艂a mu rozporek i wy艂uska艂a mizern膮, skurczon膮 "m臋sko艣膰". Mocnymi, zdecydowanymi ruchami zacz臋艂a j膮 stawia膰 do pionu. Lubelak g艂o艣no prze艂yka艂 艣lin臋 i ani drgn膮艂. Jednak偶e, gdy jej zabiegi zacz臋艂y przynosi膰 ju偶 widoczne efekty i w膮t艂y flaczek zdawa艂 si臋 nabiera膰 odobny 偶ycia, Lubelak z艂apa艂 j膮 za r臋k臋. - Najpierw mi musisz co艣 powiedzie膰. Patrzy艂a na艅 wyczekuj膮co. - Podaj mi imiona i nazwiska dziewczynek urodzonych - Si臋gn膮艂 do tylnej kieszeni spodni po zm臋t膮 karteczk臋 - Tu masz wszystko zapisane. Patrzy艂a os艂upia艂a na notatk臋. - Musia艂abym srawdzi膰 w archiwum szpitala. Nie ka偶dy ma dost臋p do kartotek pacjent贸w. Jestem tylko piel臋gniark膮. - Jak mnie kochasz to sprawdzisz - Zdecydowanym ruchem schowa艂 zn贸w oklapni臋te pr膮cie - Daj mi dow贸d mi艂o艣ci i sprawd藕. Patrzy艂a na niego jak na wariata. - Zobacz臋, co da si臋 zrobi膰. - Ja my艣l臋 -u艣miechn膮艂 si臋 z wy偶szo艣ci膮 - To do pi膮tku Male艅ka. I nie zapomnij o adresach. Zadowolony wraca艂 do domu. Jego plan zaczyna艂 nabiera膰 kolor贸w a pierwsze zadanie okaza艂o si臋nezbyt trudne... 07:41 pisarz niezrzeszony Czas do pi膮tku up艂yn膮艂 mu na nerwowym oczekiwaniu. Nadal wertowa艂 ksi臋gi, zagl膮da艂 na kafeteri臋, jad艂, spa艂. W og贸le wi臋kszo艣膰 czynno艣ci wykonywa艂 normalnie. Tylko o myciu zapomnia艂. Nerwowo艣膰 zag艂usza艂 z艂o艣liwymi dowc*pami na forum. Poprawdzie owe dowcipy bawi艂y tylko jego, inni u偶ytkownicy nie potrafili doceni膰 jego poczucia humotu. Jego koronnym osi膮gni臋ciem by艂o podanie do publicznej wiadomo艣ci ich numer贸w IP. Niestety, moderator贸w forum to nie rozbawi艂o. Kiedy usuni臋to jego topiki w bezsilnej z艂o艣ci wagryza艂 wargi. Dokona艂 te偶 genialnego odkrycia. M贸g艂 zak艂ada膰 r贸偶ne profile, za pomoc膮 kt贸rych komentowa艂 swoje w艂asne poczynania. Poprawdzie by艂a to rozmowa samego ze sob膮, ale jak inaczej mia艂 zdoby膰 klakier贸w? Nie mia艂 najmniejszych szans. Musia艂y mu wystarczy膰 stworzone przez siebie postaci. Prowadzi艂 te偶 nami臋tne rozmowy z Matyld膮. Mdli艂o go na sam膮 my艣l o jej wielgachnym, t艂ustym cielsku, ogromnej, smrodliwej waginie, ale wiedzia艂, 偶e czas zemsty nadchodzi i nie chcia艂 jej sp艂oszy膰. 08:36 pisarz niezrzeszony - Masz? - Mam - Halinka patrzy艂a mu chytrze w oczy, ale dostaniesz dopiero po wszystkim. Nie zaskoczy艂a go. Przed wyj艣ciem z domu zapobiegliwie 艂ykn膮 b艂臋kitn膮 pigu艂k臋 i by艂 gotowy zap艂aci膰 jej za wykonan膮 prac臋. Bez s艂owa zdj膮艂 ubranie. Patrzy艂a krytycznie na zapadni臋t膮 klatk臋 piersiow膮, na wa艂eczek t艂uszczu na brzuchu, na sm臋tny kawa艂ek mi臋sa imituj膮cy penisa. Obna偶y艂a si臋 przed nim i leg艂a na starej, sfatygowanej wersalce. Rozchyli艂a zwiotcza艂e uda ods艂aniajc sw膮 dziewcz膮 jamk臋 rozkoszy. Ju偶 mia艂 si臋 na niej polo偶y膰 i udowodni膰 swoje m臋stwo, sw膮 jurno艣膰i gor膮c膮 krew podgrzan膮 viagr膮, byle szybciej mie膰 to za sob膮, gdy odepchn臋la go z si艂膮 tarana. - Gdzie kmiocie. A gra wt臋pna. Wzi膮艂 g艂臋boki wdech i zanurkowa艂 twarz膮 w jej bujne ow艂osienie, w jej tajemnic臋, kt贸rej nie pie艣ci艂 jeszce 偶aden m臋偶czyzna, w jej srom obrzmia艂y ju偶 i pulsuj膮cy niecierpliwie po艣r贸d rdzawych, wij膮cych si臋 niczym w臋偶e k臋dzior贸w. 艁apczywie wpja艂 si臋 ustmi w wiotkie, zaro艣n臋e wargi, szorowa艂 j臋zykiem stercz膮c膮 艂echtaczk臋. Zachlanie spija艂 jej gorzkie soki, b贸d艂 nosem delikatne wn臋trze. Rozochocona zarzuci艂a mu nogi naramiona. - Wyruchaj mnie gnoju. B艂yskawicznie uni贸s艂 si臋 nad ni膮 i d藕gn膮艂 stercz膮cym przyrodzeniem. Porusza艂 si臋 szybko i rytmicznie niczym automat. Po niesp艂na minucie by艂o po wszystkim. - Wi臋c tojest seks? - spyta艂a rozgoryczona. Nic nie poczu艂am. Patrzy艂a mu w twarz z niedowierzniem a w Lubelaku wrza艂o. Wiedzia艂, 偶e natura nie by艂a dla niego zbyt ch*jna, ale ta stara krowa nie musia艂a by膰 tak cholernie szczera. Powinna si臋 cieszy膰, 偶e w og贸le zechcia艂 j膮 przelecie膰. Ubra艂 si臋 i szybko wyszed艂 zaciskaj膮c r臋k臋 na otrzymanej li艣cie dziewczynek urodzonych w koniunkcji Marsa i Jowisza i z mocnym postanowieniem, 偶e zem艣ci si臋 nie tylko na obmierz艂ej Matyldzie, ale i na niewdzi臋cznej Halince. podszyfacz 007 Nobel dla autora 09:10 ALTAVISTA 09:20 艁yliam Szekspir godne mojego Makbeta - congratulations Tu bi or fak dys is e k艂eszczyn

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 wszyscy znamy sryld臋
09:32 pisarz niezrzeszony Dodam nieskromnie, 偶e i "Snu nocy letniej" 10:03 pozdro600 Oceniam topik: 11/10 Nie ma to jak porz膮dnie sie po艣mia膰 z rana, dzieki Chcesz ze mnie kpi膰? Nie poczu艂am nic, daj BIS!!!! Nie powiedziales tego w ryj, to nie powiedziales nic! http://video.google.pl/videoplay?docid=-8180 718243604564182&hl=pl 10:06 pisarz niezrzeszony W zaciszu w艂asnego, zgraconego niemi艂osiernie pokoju 艂apczywie rzuci艂 s臋 do czytania otrzymanej od Halinki kartki. Na pierwszym miejscu widnia艂y jej dane. - O偶 k**wa jego ma膰 - wrzasn膮艂. Niczym rozjuszone zwierz臋 wodzi艂 oszala艂ymi, przekrwionymi oczyma po 艣cianach pokoju - Jasna pie**olona cholera - W k膮cikach warg pojawi艂a si臋 艣lina. Halinka by艂a zrodzona podczas niezb臋dnej koniunkcji i by艂a dziewic膮. By艂a - do dzisiaj. Przeklinaj膮c w艂asn膮 g艂upot臋 i z艂o艣liwo艣膰 losu zaj膮 si臋 dalszym studiowaniem listy. 12:11 pisarz niezrzeszony ************************************************************ ******************** Matylda jak co rano delektowa艂a si臋 czarn膮 kaw膮 i 艣ledzi艂a w膮tki na kafeterii. Ju偶 jej si臋 troch臋 myli艂y wszystkie nicki, pod kt贸rymi si臋 ukrywa艂a, co prowadzi艂o do zabawnych nieraz sytuacji. Dwa razy pok艂贸ci艂a si臋 sama ze sob膮 i raz na siebie donios艂a moderatorce, ale nie dawa艂a za wygran膮 wierz膮c, 偶e kiedy艣 opanuje trudn膮 sztuk臋 prowadzenia dyskusji i kto艣 j膮 wreszcie polubi. Z drugiego pokoju dobiega艂 weso艂y szczebiot jej pociech. W przerwie, kiedy nie by艂o na forum Lubelaka, zajrza艂a do maluch贸w. By艂a przecie偶 we w艂asnym mniemaniu idealn膮 matk膮 a to do czego艣 zobowi膮zuje. Z rozczulenim patrzy艂a na s艂odko bawi膮ce si臋 dzieci. M艂odsze wpycha艂o sobie w艂a艣nie do nosa solidnych rozmiar贸w 艣wiezk臋 kwicz膮c przy tym i guglaj膮c z ukontetowniem. Starsze odkrywa艂o uroki analnej stymulacji przy pomocy grzechotki. Zadowolona pokiwa艂a z ukontentowaniem g艂ow膮 i wr贸ci艂a do przegl膮dania forum. 12:21 pa艅skim ruchem Panskim ruchem zalozyla na garbaty nos, okulary plus 5 dioptrii, zeby lepiej obserworwac poczynania swego lubego lubelaka. dzieciaki porozdziawialy geby i na przemian sie przekrzykujac, zaczely stanowczo domagac sie odpowiedzi: Mamo, dlaczego masz takie duze oczy???? Matylda rozesmiala sie szeroko, ujawniajac przy tym braki w uzubieniu i obfite afty na podniebieniu. A dlatego drogie dzieci, zebym mogla lepiej widziec, co lubelak wipisuje i gdzie. Obgryzajac nerwowo paznokcie u lewej stopy zaatakowane przed podstepna i wszechobecna grzybice, odswiezala kafeterie... 12:43 pisarz niezrzeszony ******************************************************** ***************************** Lubelak zata艅czy艂 z rado艣ci. - Hahahahaaaa - wyrwa艂o si臋 z jego uniesionej dum膮 piersi - Ju偶 wiem, co zrobi臋. Wyeliminuj臋 z listy m臋偶atki i kobiety z dzie膰mi, one na pewno nie s膮 dziewicami a te, kt贸re zostan膮, sprawdz臋 - wydysza艂 szcz臋艣liwy i dumny z mo偶liwo艣ci dedukcyjnych swojego umys艂u. Zaopatrzy艂 si臋 w wielk膮 ksi膮偶k臋 telefoniczn膮 i rozpocz膮艂 poszukiwania...... 13:26 pisarz niezrzeszony Po kilkudziesi臋ciu wykonanych telefonach na jego li艣cie pozosta艂y tylko trzy kandydatki. Na pocz膮tek postanowi艂 zmierzy膰 si臋 z niejak膮 Gertrud膮. Osch艂膮, stateczn膮 pracownic膮 zak艂ad贸w mi臋snych, kt贸ra w jego mniemaniu mia艂a nik艂e szanse na udane 偶ycie seksualne. A mia艂 nadziej臋, 偶e nie posiada艂a 偶adnego i nada si臋 艣wietnie do jego cel贸w. Ponownie przystroi艂 si臋 w porzyczony garnitur i uda艂 si臋 na 艂owy. 13:32 i uda艂 si臋 na 艂owy w sensie doslownym. udal sie na rykowisko, bo przeciez to jelen oraz los byl, w jednej tej skarlowacialej postaci. niestety, nie pora to godowa byla i na rykowisku nie spotkal zadnej chetnej losicy, ktora przyklekajac lekko na przednich odnozach, uchylilaby rabka swojej loszej niewinnosci. zdruzgotany i niepocieszony, zawiedziony w swej lubelakowej dumie, spoczal obok dwoch zubrow wcisnietych w glebokie zarosla. chyba przysnal, nawet nie zorientowal sie kiedy zapadl zmierzch. uslyszal tylko tupot odddalajacych sie zubrow i konspiracyjny szet tego wyzszego z prawej: TO PRAWDA, ZE WIECZOREM ZUBR WCHODZI BARDZIEJ... 14:09 pisarz niezrzeszony Postanowi艂 kontynuowa膰 poszukiwania. P贸艂 dnia sp臋dzi艂 pod blokiem Gertrudy. Kr膮偶y艂 po podw贸rkach, przysiada艂 na 艂aweczkach, udawa艂, 偶e interesuj膮 go drzewa, trawa, bawi膮ce si臋 w piaskownicy dzieci. To mu si臋 akurat uda艂o. M艂ode matki, kt贸re wysz艂y na spacer z pociechami, rzuca艂y mu coraz bardziej zaniepokojone spojrzenia. Coraz cz臋艣ciej szepta艂y mi臋dzy sob膮 a nawet dyskretnie wskazywa艂y go palcami. Aby je nieco udobrucha膰 Lubelak wyj膮 z kieszeni dropsy i spr贸bowa艂 pocz臋stowa膰 nimi najbli偶sze pachol臋. Drobna, jasnow艂osa dziewuszka ze 艣miesznymi, mysimi warkoczykami ju偶 ochoczo wyci膮gn臋艂a r膮czk臋 w kierunku 艂akoci gdy nagle osiedlow膮 cisz臋 rozdar艂 krzyk. - Zboczeniec. Ludzie, zboczeniec. Kasiaa, chod藕 tu. Dziewuszka skuli艂a si臋 i pobieg艂a w stron臋 krzycz膮cej kobiety. Lubelak sta艂 jak ostatni osio艂 nie wiedz膮c, co ze sob膮 uczyni膰. 艢ciska艂 w idiotycznie wyci膮gni臋tej r臋ce dropsy, jakby to mia艂o t艂umaczy膰 wszystko, ale chyba nie t艂umaczy艂o nic. Z bram zacz臋li wybiega膰 m臋偶czy藕ni. Rozsierdzeni ojcowie wyra藕nie nie mieli ochoty na s艂odycze, dopadli potencjalnego pedofila i u偶ywaj膮c wielce niecenzuralnych wyraz贸w obili mu mord臋, skopali d**臋 i mocno nadwyr臋偶yli 偶ebra. Ledwo dowl贸k艂 si臋 do domu.

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 wszyscy znamy sryld臋
chcecie dalej?

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 taaaaaaaaaaaakkkkkkkkkkk
:D tak

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 wszyscy znamy sryld臋
14:14 ostatkiem si艂 doszed艂 do domu, wspial sie po schodach, zamknal drzwi i doczolgal sie do wlaczonego caly czas komputera. odswiezyl tematy, tylko po to, zeby na wlasnym topiku znalezc znajome slowa: matylda: Grzesiu Jestes????????? kur.wa jestem.... co za baba... 14:34 pisarz niezrzeszony - Matylda - srylda, stara, gruba d**a a wdzi臋czy si臋 jak nastolatka - mrucza艂 zirytowany, ale pisa艂 "Buziaczek dla ciebie Asiu". Policzek i powieka puch艂y mu w zastraszaj膮cym tempie. Na prawe oko praktycznie nic nie wiedzia艂. - Grzesiu! - wo艂anie matki by艂o jak zgrzyt 藕le naoliwionych zawias贸w - Grzesiu, obiadek. - Id臋 mamusiu - poprawi艂 na sobie koszulk臋 z psem Pluto i ku艣tykaj膮c powl贸k艂 si臋 do karmicielki. 14:41 pisarz niezrzeszony Wiedzia艂 ju偶, 偶e Gertrud臋 musi podej艣膰 inaczej. Na jej podw贸rku pokaza膰 si臋 nie m贸g艂. Postanowi艂 zaatakowa膰 j膮 w pracy. Poprawdzie wygl膮da艂 bardzo komicznie z zapuchni臋t膮 facjat膮, czerwonymi oczyma i w nieco poszarpanym garniturze, ale wiedzia艂, 偶e czas nagli i nie mo偶e sobie pozwoli膰 na czekanie do czasu uko艅czenia rekonwalescencji. Dziarsko ruszy艂 do ubojni. 14:54 karmicielka dlugo nie mogla zrozumiec, co takiego interesujacego trzyma jej latorosl caly dzien przed komputerem. poczatkowo myslala, ze to prowadzenie firmy, cala ta buchalteria, zabiera tak wiele czasu mlodemu czlowiekowi. ale ilez mozna sledzic kursy pierza na gieldzie w Gietrzwaldzie... no ilez. pewnego razu zakradla sie i poszperala na biurku. znalazla karteczke, na niej nabazgrane... matylda srylda... teraz juz znala powod tego uzaleznienia. w zaciszu swej przytulnej alkowy, w czasie kiedy lubelak romansowal potajemnie z matylda srylda, dziergala w ukryciu szaliczek dla swojej latorosli. kiedy juz wydziergala, dumna zaniosla ten prezent swojemu jedynakowi lubelakowi. lubelak zakrecil szal wokol szyi, dumnie prezac klate, na ktorej wil sie jakze bliski jego sercu napis... matylda srylda. Wyciagnal ostetntacyjnym ruchem srodkowy palec w strone KAFETERII i jurnie zakrzyknal: teraz ja jestem sprite, a wy pragnienie. albo odrotnie... 15:01 allejaja Pomimo jednej kr贸tszej nogi szorowa艂 do ubojni najszybciej jak m贸g艂. Zmiana zaczyna艂a si臋 o 6.00 wi臋c postanowi艂 by膰 troszk臋 wcze艣niej by wypyta膰 o Gertrud臋. Twarz lekko wr贸ci艂a do normalnych rozmiar贸w (o ile mo偶na j膮 nazwa膰 normaln膮) wi臋c 艣mia艂o wda艂 si臋 w rozmow臋 z panem Zdzichem, kt贸ry w艂a艣nie ko艅czy艂 nocn膮 zmian臋 przy produkcji kaszanki oraz salceson贸w. Niestety biedak nie wiedzia艂, 偶e Zdzichu jest starym zbokiem i pederast膮 wal膮cym nawet zdech艂e 艣winie - mia艂 to wyczu膰 wkr贸tce po ci臋偶kim oddechu na karku oraz pieczeniem w okolicach odbytu. Pan Zdzich pod przes艂ank膮 pokazania Lubelakowi miejsca pracy Gertrudy zaprosi艂 go do 艣rodka hali. Nie wiadomo kiedy pocz臋stowa艂 jego nog臋 kleszczami pr膮dowymi do u艣miercania trzody chlewnej. Lubelak poczu艂 jakie艣 dziwne mrowienie przeszywaj膮ce jego cia艂o i zapad艂 w ciemno艣膰. Obudzi艂 go niesamowity b贸l wspomniany wcze艣niej. Spr贸bowa艂 si臋 odwr贸ci膰 lecz jeszcze nie doszed艂 do siebie po pocz臋stunku Zdzicha. Wtedy us艂ysza艂 g艂os z nad ramienia ... 15:09 pisarz niezrzeszony Rozpozna艂 j膮 natychmiast. Chuda, wysoka, 艂ykowata. Ascetyczna twarz i zimne, rybie oczy. Sprawnie 膰wiartowa艂a 艣win臋. - Ehm - chrz膮kn膮艂 - Pani Gertruda? - S艂ucham - Patrzy艂a na niego niemal wrogo. - Ja przyszed艂em do pani w sprawie... e... eee... Niestety, Lubelak nie wiedzia艂, co powiedzie膰. Mo偶na powiedzie膰, 偶e by艂 nieprzygotowany. Ca艂膮 energi臋 skupi艂 na dotarciu do kobiety i nie zada艂 sobie trudu, aby przygotowa膰 jak膮艣 logiczn膮 historyjk臋, kt贸ra wzbudzi艂aby do niego zaufanie i zbli偶y艂a go do ofiary. - Bo pani jest taka 艣liczna - wypali艂 tekst sprawdzony na Matyldzie - Buziaczek dla pani. Os艂upia艂a Gertruda wpatrywa艂a si臋 w pajaca wytrzeszczonymi oczami. Nagle rykn臋艂a dono艣nym 艣miechem. Zgi臋ta w p贸艂 klepa艂a si臋 z rado艣ci po udach a偶 gromki 艣miech przeszed艂 w chichot. - Monika cie nas艂a艂a. Tak? - poci膮ga艂a jeszcze nosem i ociera艂a za艂zawione od 艣miechu oczy - 呕artownisia jedna. No dobrze. Masz tu 艣wi艅skie uszko i wracaj do domu. Chichocz膮c cichutko wcisn臋艂a mu w r臋k臋 wielkie, szczeciniaste, 艣mierdz膮ce ucho i zaj臋艂a si臋 porcjowaniem mi臋sa. Sta艂 jak pora偶ony. Zapach 艣wini przywodzi艂 mu na my艣l niedawne spotkanie z Matyld膮, zapach jej cia艂a i smak jej sk贸ry. - Ale ja nie znam 偶adnej Moniki - pisn膮艂 偶a艂o艣nie - Ja to tak od siebie. Bo ja bardzo chc臋 si臋 z pani膮 um贸wi膰 na... - ugryz艂 si臋 w j臋zyk. W tej sytuacji zapiekanka nie wystarczy. Wiedzia艂, 偶e musi zainwestowa膰 wi臋cej, du偶o wi臋cej - chcia艂bym si臋 z pani膮 um贸wi膰 na kaw臋. 15:12 pisarz niezrzeszony Pozdrawiam Pomocnika

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 wszyscy znamy sryld臋
15:12 ALTAVISTA 15:38 pisarz niezrzeszony - Jeste艣 taka pi臋kna i masz tak膮 fascynuj膮c膮 prac臋 - szepta艂 Lubelak patrz膮c Gertrudzie g艂臋boko w oczy nad paruj膮cymi fili偶ankami z kaw膮 - Tak ci臋 kocham. Kokieteryjnie zatrzepota艂a rz臋sami i upi艂a 艂yk kawy. - Chcia艂bym si臋 z tob膮 o偶eni膰, ale nie wiem, czy nie wysz艂aby艣 za mnie ze wzgl臋du na m贸j du偶y maj膮tek. Dlatego musz臋 si臋 upewni膰, co do szczero艣ci twych uczu膰 do mnie i czysto艣ci intencji - T臋 d艂ug膮 fraz臋 wyczyta艂 w podr臋czniku Uwodzenia kobiet dla pocz膮tkuj膮cych. Wkuwa艂 ca艂膮 noc, aby w krytycznej chwili si臋 nie pomyli膰. Teraz z satysfakcj膮 czeka艂 na jej reakcj臋. - Ale ja nie chc臋 za ciebie wyj艣膰 i ci臋 nie kocham - odpar艂a chichocz膮c. W og贸le du偶o chichota艂a i by艂a bezgranicznie szczera. Zapad艂a martwa cisza. Takiej odpowiedzi w podr臋czniku nie przewidziano i nieszcz臋sny Lubelak poczu艂, 偶e zn贸w traci grunt pod nogami. - Mo偶e mnie jeszcze pokochasz - rzuci艂 desperacko. - Raczej nie. - To powiedz mi chocia偶, czy jeste艣 dziewic膮? - Jestem i obawiam si臋, 偶e jeszcze d艂ugo pozostan臋 - Spojrza艂a znacz膮co na w膮t艂ego amanta. 15:45 lubelak srelak przeszukiwal w poplochu zakamarki swojej dziurawej pamieci. szukal odpowiedniego slowa, ktorym moglby zdobyc przychylnosc Gertrudy. Nagle zapalila mu sie lampka! Mam... zmruzyl oczy i namietnym szeptem wykrztusil niesmialo: Misieeek... bedziesz Moja??? Gertruda parsknela smiechem i obficie zrosila oblicze lubeleka pita wlasnie kawa. Takiego afrontu juz nie mogl zniesc. to bylo ponad jego sily. przyzwwyczajony byl do tego, ze jednym bukiecikiem, jednym caluskiem, jednmy miskiem na Kafeterii mogl miec kazda. tylko nie Gertrude. Lkajac, uciekl. zwyczajnie, po prostu, zawinal sie jak szczyl. poczlapal do domu, noga za noga, krok za krokiem... 15:48 Nie Gertruda go bardzo kocha, ale nie chce za niego wychodzi膰. Tego w podr臋cznikach te偶 nie by艂o. Wychodzenie zaraz sugeruje powr贸t do punktu wyj艣cia, wi臋c po co. a tak, chwilo trwaj. Na wieki wiek贸w amen. 16:36 pisarz niezrzeszony Wnikliwa analiza zwi膮zk贸w Lubelaka Tego si臋 nie spodziewa艂em Ale wracaj膮c do tematu: - A masz mo偶e teraz okres? - zagai艂 chytrze. - Ty jeste艣 prawdziwym wariatem - parskn臋艂a 艣miechem - najprawdziwszym. - Nie jestem wariatem tylko prawdziwym m臋偶czyzn膮 i chc臋 wiedzie膰 na czym stoj臋 - obruszy艂 si臋 - Widzia艂a艣 kiedy艣 prawdziwego m臋偶czyzn臋? - A ty widzia艂e艣? - Wpatrywa艂a si臋 w niego z ironicznym u艣miechem. - To masz, czy nie. - A ty masz? - Jeste艣 g艂upia i brzydka - zaperzy艂 si臋. Ju偶 ci臋 nie lubi臋. Wsta艂 od stolika i szybkim krokiem wymaszerowa艂 do damskiej toalety. Za sob膮 s艂ysza艂 kpi膮cy 艣miech Gertrudy. "G艂upia, stara wariatka" my艣la艂 "ale jestem przygotowany i na t臋 ewentualno艣膰". Ukradkiem wsypa艂 Gertrudzie do kawy proszek na przeczyszczenie. Teraz pozosta艂o mu zablokowa膰 drzwi w dw贸ch z trzech kabin w damskiej toalecie i zaczai膰 si臋 w jedynej dost臋pnej na niewdzi臋cznic臋. Przykucn膮艂 obok muszli klozetowej wciskaj膮c si臋 plecami w 艣cian臋, nakry艂 szmat膮 do mycia pod艂贸g i czeka艂. 16:38 Ch艂opie powiniene艣 ksi膮偶k臋 napisa膰 To lepsze ni偶 "Kod Leonarda da Vinci"

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 wszyscy znamy sryld臋
16:41 ALTAVISTA 16:41 pisarz niezrzeszony To nie tylko moje dzie艂o. Jak wida膰, jedna lub kilka (trudno mi to oceni膰), os贸b si臋 przy艂膮czy艂o 16:48 oj kIotzek kIotzek to tak jakbym czyta艂a Twoj膮 autobiografi臋 16:54 pisarz niezrzeszony Gwa艂townie pchni臋te drzwi od wychodka z hukiem odbi艂y si臋 od 艣ciany. Gertruda spocona, purpurowa na twarzy wpad艂a do toalety jak burza, zadar艂a sp贸dnic臋, zdj臋艂a majtki, z g艂o艣nym westchnieniem ulgi i g艂o艣nym pierdni臋ciem usiad艂a na muszli. Natychmiast us艂ysza艂 chlupot. Wyjrza艂 spod szmaty i patrzy艂 rozczarowany na majtki. "Nie ma podpaski" westchn膮艂 w duchu "wszystko na nic". Jednak偶e zauwa偶y艂, i偶 Gertruda trzyma lew膮 r臋k臋 przy 艂onie. Wyskoszy艂 spod maskuj膮cego go okrycia, na kl臋czkach rozwar艂 jej uda. Od贸r nieco go odurzy艂, ale nie zwraca艂 na to uwagi. Przeczucie go nie myli艂o. Gertruda przytrzymywa艂a palcami bia艂y, bawe艂niany sznureczek tampona. Wyszarpn膮艂 go z jej cia艂a i umkn膮艂 ze zdobycz膮 chichocz膮c niczym dzika hiena. 16:57 kIotzek a pr贸bowa艂e艣 si臋 leczy膰? a umyla odbyt po wyproznieniu :> 17:14 to jest poprostu the best 18:20 niczym niczym hiena, dziki szakal, pies dingo... biegl jak oszalaly, oczy podbiegly mu krwia, na ustach pojawila sie piana. Dopadl zdyszany do domu i swoje pierwsze kroki skierowal na kafeterie, do swojej ukochanej, do spelniania marzen i snow... drzacymi opuszakami prawej dloni (w lewej dzierzyl swe trofeum) wystukal: - Imbirkuuuuu!!! Jestes????? przywitala go cisza... coz moglo stac sie z moim imbirkiem, o ja nieszczesliwy.... lubelak przestal kontrolowac swoje odruchy, drzac z niepokoju, okrecal sznurek wokol wlasnej szyi, krew z tamponu powoli sciekal... najpierw po jablku adama, a nastepnie obwicie zaczela wsiakac w koszulke z Pluto... Juz, juz mial nadzieje, ze imbirek jednak sie odezwie, gdy drzwi owtworzyly sie z hukiem. karmiecielka stanela w drzwiach... ujrzawszy zakrawiona swa latorosl z rownie wielkich hukiem jak stala, tak j**la... 18:48 pisarz niezrzeszony Opami臋ta艂 si臋 i natychmiast zebra艂 krew do niewielkiej szklanej fiolki. Schowa艂 w szufladzie wraz z innymi magocznymi utensyliami i z i艣cie synowsk膮 czu艂o艣ci膮 zacz膮艂 cuci膰 matk臋. - Mamusiu, ju偶 wszystko dobrze. Tw贸j Grze艣 jest przy tobie - przemawia艂 do niej jak do ma艂ego dziecka poklepuj膮c jej ur贸偶owione tanim kosmetykiem policzki. Otworzy艂a oczy i natychmiast je zamkn臋艂a. Widok syna nigdy nie sprawia艂 jej szczeg贸lnej przyjemno艣ci. Poprawdzie, przyjemno艣ci nie sprawia艂 nikomu, ale matka szczeg贸lnie by艂a nim rozczarowana. Rozumia艂a jednak, 偶e im d艂u偶ej b臋dzie udawa膰 omdlenie, tym d艂u偶ej obmierz艂y owoc jej 艂ona b臋dzie jej dotyka艂 wion膮c nie艣wie偶ym oddechem prosto w jej wra偶liwe nozdrza. Z westchnieniem podnios艂a si臋 z pod艂ogi. - Chyba ju偶 nadszed艂 czas, aby tw贸j ojciec przeprowadzi艂 z tob膮 m臋sk膮 rozmow臋 - rzuci艂a wychodz膮c z pokoju. Lubelak dopad艂 komtutera i jak zaprogramowany robot z uporem wciska艂 klawisz F5 oczekuj膮c na sw膮 "ukochan膮". 18:57 f5 f7, f9... f16... wciskal bez opamietania wszystkie klawisze... nie pojawil sie jego imbirek, jego matylda srylda, jego natchnienie i muza... ale zaraz, zaraz... jaki ojciec, o czym maman mowi... lubelak nie dowierzal wlasnemu sluchowi, wlasnym zmyslom... a wiec jednak, mimo, ze wychowywany w specjalnej szkole, jako dziecko specjalnej troski, jako szczegolnie ciezki przypadek ADHD i on mial OJCA. prawdziwego tate. zawsze myslal, ze zostal wystrugany przez Gepetto albo innego strugacza, tak nieudane bylo jego dotychczaosowe zycie. nagle uwierzyl, ze wszystko juz bedzie inaczej. ze to, czego szukal w sieci, u matyldy, to byla tesknota za ojcem. stad ta milosc do kobiety, ktorej nie widzial na oczy. Matylda bardzo przypominala mu ojca....

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 wszyscy znamy sryld臋
19:14 pisarz niezrzeszony Pierwszy sk艂adnik do zakl臋cia ju偶 posiada艂. Potrzebowa艂 jeszcze trzech z臋b贸w 艣lepca pozbawionego wzroku przez kurtyzan臋 w czerwieni i w艂osu ladacznicy wyrwanego podczas k膮pieli w stawie podczas pe艂ni. Zacuka艂 si臋 przez chwil臋. Sk膮d wzi膮膰 pieni膮dze na kurtyzan臋, kt贸rej b臋dzie kaza艂 wyk膮pa膰 si臋 w stawie? Lubelak cz臋sto opowiada艂 o swym maj膮tku, posiadanych firmach, przeprowadzanych inwestycjach, ale tak naprawd臋 by艂 zwyczajnym go艂odupcem na utrzymaniu mamusi. Kr贸tko m贸wi膮c, nie 艣mierdzia艂 groszem tylko nie艣wie偶膮 bielizn膮. Mechanicznie spojrza艂 na wisz膮ce na 艣cianie obok obrazu z wizerunkiem Matki Boskiej Bole艣ciwej, przy kt贸rym nami臋tnie si臋 onanizowa艂 w czasach, gdy jeszcze nie posiada艂 komputera, zdj臋cie ukochanej mamusi. Tak. przecie偶 ka偶da matka pragnie szcz臋艣cia swojego dziecka. Postanowi艂, 偶e albo ukradnie jej wyp艂at臋, albo nam贸wi rodzicielk臋 do uprawiania nierz膮du. Maj膮c w domu prostytutk臋 m贸g艂by przy jej pomocy zdoby膰 oba sk艂adniki. Z rado艣ci zatar艂 r臋ce. 19:29 zacierajac rece poszedl do lazienki zalatwic potrzeby fizjologiczne. w tej kwestii akurat byl calkiem normalny. zacieral wiec rece, zacieral, coraz szybciej i szybciej, im bardziej zacieral, tym bardziej to zacieranie sprawialo mu przyjemnosc. nagle do lazienki weszla maman. lubelak juz nie byl tym malym, biednym, zahukanym chlopcem, byl juz mezczyzna i potrafil odpowiedno zaregowac. maman zatkalo, ale lubelak odparl: to moje cialo i bede je zacieral tak szybko, jak bede chcial... teraz juz wiedzial co robic ma dalej... 19:45 pisarz niezrzeszony Kobieta z coraz wi臋kszym zdumieniem patrzy艂a na owoc swojego 偶ywota. Coraz cz臋艣ciej podejrzewa艂a, 偶e nie tylko nie jest on jej synem, ale 偶e nie jest cz艂owikiem, tylko jakim艣 cholernym kosmit膮, kt贸ry przyby艂 na t臋 przepi臋kn膮 planet臋 tylko w jednym celu, aby zrujnowa膰 jej 偶ycie. Lubelak nie przerywaj膮c b艂ogiej masturbacji zagai艂 przymilnie. - Wiesz mamu艣 - g艂os mia艂 zupe艂nie spokojny - tak sobie pomy艣la艂em, 偶e mog艂aby艣 troch臋 dorobi膰 jako prostytutka - u艣miechn膮艂 si臋 uroczo. - A my艣lisz, 偶e z czego nas utrzymuj臋? Okr臋ci艂a si臋 na pi臋cie i wysz艂a z 艂azienki. 08:45 allejaja - A wi臋c mo偶e zi艣ci si臋 mo偶liwo艣膰 zdobycia kasy - pomy艣la艂 Grze艣, wycieraj膮c swojego ma艂ego pisiorka w papier toaletowy po spuszczeniu si臋 do lekko sp臋kanej muszli klozetowj. - Mamu艣, s艂yszysz!! - A tak z ciekawo艣ci ile kosztuje ta przyjemno艣膰 z tob膮? - m贸wi艂, delikatnie podpytuj膮c na jak膮 kas臋 mo偶e liczy膰. W jego nieforemnej i s艂abo ow艂osionej g艂贸wce zacz膮艂 艣wita膰 plan, jak zaiwani膰 matce potrzebne pieni膮dze. Musia艂 jeszcze dowiedzie膰 si臋, gdzie trzyma pieni膮dze. Wszed艂 do pokoju i jego oczom ukaza艂 si臋 widok podmywaj膮cej si臋 rodzicielki. Do艣膰 du偶a d**a z wielkim przedzia艂kiem po艣rodku 艣wieci艂a si臋 na 艣rodku pokoju ra偶膮c jego oczy. Och ... - westchn膮艂 lubelak, po czym szybkim krokiem dw贸ch r贸偶nej d艂ugo艣ci n贸g pocz艂apa艂 zn贸w do 艂azienki gdzie ponownie zacz膮艂 w niebotycznym tempie struga膰 rysia. 09:42 Zbigniew Lew Starowicz gratuluje pomys艂u ! 09:48 waligrucha nadal czytam... dziekuje terapie i prosze o wiecej 10:08 strugal strugal tego rysia, metodycznie i z mozolem. maman czekala za drzwiami lazienki cierpliwie, nie chcac zaklocac tych jedynych chwil prawdziwej rozkoszy, ktore zdarzaly sie jej latorsli jedynie w chwilach wielkiego wzburzenia. maman miala wazna wiadomosc do przekazania swemu srelakowi. jeszcze nie wiedziala jak, jeszcze nie wiedziala jakimi srodkami wyrazu ma zakomunikowac wlasnemu dziecku te dramatyczna wiadomosc... w koncu lubelak zakonczyl rekodzielo i zadowolony z siebie wyszedl z lazienki. maman poprosila aby usiadl, gdyz to, co mam do przekazania zapewne zwali go z nog. srelak przez moment zastanawial sie, czy jego skolatane nerwy sa jeszcze w stanie przyjac jedna dramatyczna wiadomosc tego dnia. tate jakosc zaakceptowal, ale co wiecej go jeszcze moglo dzisiaj spotkac???? srelak, rzekla maman, musisz wiedziec, ze od dzisiaj nie bedziesz mogl spotykac sie z srylda... odcieli nam net... srelak nie wierzyl wlasnym uszom... dopadl do komputera, zimnego i gluchego na jego prosby, zaczal z rozpaczy walic w klawiature, wyrywac wszystkie kable, myszka rozpadla sie na kilka czesci, ogon smetnie zwisal z biurka. to by koniec... koniec nadziei na lepsza przyszlosc. usnal chyba zmeczony, choc pomny przygody z zubrami nie powinien... zaczal snic swoj piekny sen...

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
mo偶e by艣 mnie zapyta艂 co dalej....w ko艅cu to ja jestem natchnieniem tego ob艂膮kanego skeczu :O

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Srylda, masz racj臋, trzeba wykropkowa膰 i zrzuci膰 zas艂on臋 milczenia na to, co wyprawiasz. Again.

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 wszyscy znamy sryld臋
10:13 pisarz niezrzeszony - Mamuniu, mo偶e pojedziemy nad wod臋? - Kobieta otworzy艂a oczy. W nocnych ciemno艣ciach jej rodzony syn tarmosi艂 j膮 za rami臋 - Pojed藕my, co? Noc taka ciep艂a. - Id藕 spa膰 Grzesiu. Rano pojedziemy - Odwr贸ci艂a si臋 na drugi bok. - Ale ja chc臋 teraz. - Syneczku, bo zadzwoni臋 do pana doktora i znowu dostaniesz te r贸偶owe pigu艂ki, kt贸rych tak nie lubisz. - Jak nie pojedziesz, to powiem tatusiowi, 偶e pracujesz w agencji - rzuci艂 chytrze. - Ale dlaczego w nocy chcesz jecha膰? - Bo jest pe艂nia a ty si臋 musisz wyk膮pa膰. O nic wi臋cej nie pyta艂a. Ch艂opakowi wyra藕nie si臋 pogorszy艂o. Zawsze by艂 kretynkiem, ma艂ym debilkiem rodziny, ale teraz, teraz by艂 wielkim debilem. Debilem przez du偶e "D". Wsta艂a i zacz臋艂a si臋 ubiera膰. "Lepiej go nie prowokowa膰" my艣la艂a "rano wezw臋 doktora a teraz b臋d臋 udawa艂a, 偶e wszystko jest OK". Staw nie by艂 du偶y. Ot male艅kie bajorko. Jesienna noc by艂a ch艂odna, ale bez sprzeciwu wesz艂a do wody. - Tyle wystarczy? - Teraz wyrw臋 ci w艂os - Lubelak by艂 wyra藕nie ukontentowany, aczkolwiek nieco niezdecydowany. Ksi臋ga magiczna nie precyzowa艂a, kt贸rego w艂osa ma u偶y膰. Postanowi艂 skubn膮膰 z ka偶dego po jednym - Dawaj mamu艣, nie ruszaj si臋 - Wyrwa艂 jej w艂os z g艂owy - A teraz dawaj cipsko, pach臋 i n贸偶k臋 - Ju偶 po chwili by艂 posiadaczem czterech dorodnych w艂osk贸w. Pieczo艂owicie schowa艂 je do fiolki - To co mamusia? Wracamy? Ale najpierw, dasz swojemu synkowi to, co masz najlepsze - Wy艂uska艂 ze spodni nabrzmia艂ego penisa. A raczej peniska. Spojrza艂a na niego takim wzrokiem, jakim ludzie zazwyczaj obrzucaj膮 psi膮 kup臋, gdy nieopatrznie zdarzy im si臋 w ni膮 wdepn膮膰. Nie komentowa艂a, ubra艂a si臋 i zawioz艂a swoje ekscentryczne dziecko do domu. Obra偶one ekscentryczne dziecko ca艂膮 drog臋 zawzi臋cie trzepa艂o kapucyna. 10:29 pisarz niezrzeszony - Mamuniu. Mam do ciebie wielk膮 pro艣b臋 - Lubelak sta艂 skruszony mn膮c skraj malowniczo zamotanego na szyi szaliczka z wielkim napisem "Matylda - srylda" - Czy mog艂aby艣 wy艂upi膰 oczy dziaduniowi? - Ale偶 oczywi艣cie kochanie. Zaraz mu je wy艂upi臋, ale najpierw we藕miesz tableteczk臋 - podesz艂a z opakowaniem prze艣licznie niczym kucyk Pony r贸偶owych pigu艂ek - Jedn膮 za mamusi臋, jedn膮 za tatusia, jedn膮 za dziadunia... - Wpycha艂a mu je do ust kolejno z zimnym postanowieniem, 偶e wyko艅czy t臋 maszkar臋, kt贸rej kiedy艣 nieopatrznie da艂a 偶ycie. Lubelak prze偶uwa艂 grzecznie pastylki. - Bo mi s膮 mamuniu potrzebne trzy z臋by dziadzia. Wiesz. Ale musz臋 mu je wybi膰, jak ju偶 b臋dzie 艣lepy. - Oczywi艣cie syneczku. To zrozumia艂e - Wepchn臋艂a mu w usta ostatni膮 tabletk臋 - A teraz si臋 po艂贸偶 kochanie. Lubelak sta艂 chwil臋 z ciel臋cym wyrazem twarzy i pad艂 jak d艂ugi. Mamusia dzwoni艂a do szpitala. Psychiatrycznego szpitala. Mo偶e si臋 wreszcie pozb臋dzie zaka艂y. 10:51 babun Po przyje藕dzie do domu mama chc膮c szybko zapomnie膰 o wszystkim posz艂a spa膰. Grzesiowi jednak nie by艂o na sen. Siad艂 przy zgliszczach tego, co wcze艣niej mo偶na by艂o nazwa膰 komputerem. Pieczo艂owicie zakupionym u wietnamczyka na rogu klejem szybkoschn膮cym, zacz膮艂 sklica膰 z resztek cz臋艣ci swego kompa. Co prawda by艂o jeszcze ciemno ale przy leciwym 艣wietle kaganka (zbi艂 偶ar贸wk臋 resztk膮 kabla od myszki) nawet mu to wychodzi艂o. W mi臋dzyczasie TP S.A. naprawi艂a przegryziony przez szczury kabel telefoniczny, wi臋c po po wybraniu numeru na modemie 0202122 w 57 pr贸bie po艂膮czy艂 si臋 z netem i z szybko艣ci膮 艣limaka morskiego zacz臋艂a si臋 otwiera膰 strona startowa. Jego podniecenie si臋gn臋艂o zenitu: - Dzia艂a!!! Dzia艂a!!! - wykrzycza艂 troszk臋 ciszej ni偶 zwykle, gdy偶 nie chcia艂 zbudzi膰 matki. Podnieci艂 si臋 niezmiernie wi臋c otworzy艂 stron臋 ze zdj臋ciami kopuluj膮cych staruszk贸w i zacz膮艂 szlifowa膰 szyn臋 (nazywa艂 to te偶 boksowaniem foki). Zamkn膮艂 oczy i da艂 si臋 s艂ysze膰 艂opot sk贸ry. Co艣 go jednak zacz臋艂o piec w okolicach g艂贸wki wi臋c chcia艂 u偶y膰 nawil偶acza, kt贸ry z regu艂y sta艂 obok zachlapanej klawiatury. Niestety - u偶y艂 wspomnianego kleju od wietnamczyka i sta艂o si臋!!! - K**wa!!!!!!! Sklei艂 mi si臋 fiut z r臋k膮!!! - wrzasn膮艂. - I co ja teraz zrobi臋? - zacz膮艂 si臋 zastanawia膰 w duchu.

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 wszyscy znamy sryld臋
10:52 w szpitalu W szpitalu, w psychiatrycznym szpitalu, ktory dziwnym zrzadzeniem losu usytuowany byl pod tym samym adresem, co gielda pierza w Gietrzwaldzie, trwal niestety strajk. W zasadzie pogotowie strajkowie. Lekarze leniwie krecili sie po korytarzach, pajenci przywiazani do swoich lozek i personelu podstawowego cierpliwie liczyli barany. Maman, uzywajac swoich tajemnych sztuczek, udalo sie jednak naklonic jedna z pielegniarek, aby przyjechala do lubelaka srelaka.... Czyzby sen mial sie ziscic????? Pielegniarka weszla do meszkania srelakow. W domu rozszedl sie zapach bimbru, tfu... imbiru.... 10:59 pisarz niezrzeszony Jeste艣cie 艣wietni Piel臋gniarka szybkim spojrzeniem omiot艂a pok贸j. - Nada si臋. Bierzemy. Zr臋cznie zapakowa艂a Lubelaka w kaftan bezpiecze艅stwa i wysz艂a z nim na korytarz. A tam. Niespodzianka. Zamotana w trzy identyczne kaftany siedzia艂a wielka Matylda. Jego mi艂o艣膰 i koszmar w jednym. - Kotku - za膰wierka艂a tubalnie - B臋dziemy w jednym szpitalu. Och, tak si臋 ciesz臋 skarbe艅ku. Chod藕 do swojej Asiuni. Usi艂owa艂a wyci膮gn膮膰 w jego kierunku swoje ogromne 艂apska. Na szcz臋艣cie, kaftany by艂y porz膮dnie zawi膮zane. 11:13 babun Nale偶y doda膰, 偶e sklejona r臋ka z fiutem nie by艂a w r臋kawie. - Mo偶e si臋 wyswobodz臋? - pomy艣la艂 - Mo偶e j膮 trafi臋? - wymamrota艂. Tabletki zacz臋艂y dzia艂a膰, lecz zamiast uspokajaj膮co, pobudzi艂y go okrutnie a w g艂贸wce zacz膮艂 艣wita膰 plan wybicia trzech z臋b贸w Matyldzie srlyldzie. - A mo偶e z臋by od niej si臋 nadadz膮? - pomy艣la艂 i zacz膮艂 si臋 si臋 strasznie szarpa膰 t膮 sklejon膮 r臋k膮. Si艂a by艂a du偶a i pu艣ci艂 cz臋艣ciowo klej a tak偶e sk贸ra na penisku. 11:47 dwie pieczenie na jednym ogniu Sk贸ra na penisku pu艣ci艂a. Srelak wydobyl z zapadlej piersi okrzyk triumfu podzytego wyraznym, aczkolwiek do przeycia, bolem. Pozbyl sie w koncu znienawidzonej stulejki!!!! Sila uczucia jest jednak wielka. Oderwawszy skore z penisa, wyswobodzona reka zaczela w esktazie szarpac pozostale wiezy. Szarpal, rwal, szalal, miotal sie i toczyl piane. Wyswobodzil sie w koncu i zmeczony przysiadl na chwilke. Zadumal sie nad losem czlowieczym... Co ja tutaj robie, co robie tu... kolatalo sie w glowie... 11:58 pisarz niezrzeszony Widzia艂 dooko艂a bia艂e 艣ciany, metalowe 艂贸偶ka i przypi臋tych do nich pensjonariuszy tego uroczego przybytku. Dobiega艂y go j臋ki, st臋kania i g艂o艣ne sapanie tu偶 obok. To Matylda przywi膮zana do swojej le偶anki oswobodzon膮 z p臋t r臋k膮 dra偶ni艂a sobie sutki. Przygl膮da艂 jej si臋 przez chwil臋. Obrzydzenie wykrzywi艂o jego i tak ju偶 nazbyt szpetn膮 twarz. Porwa艂 stoj膮cy obok taboret i przypieprzy艂 w jej obrzydliw膮 g臋b臋. - A masz Sryldo - Matyldo, a masz kwiatuszku pieprzony, a masz kaszalocie bagienny, smrodliwy potworze - W szale ok艂ada艂 j膮 nog膮 od krzesla i dysza艂 obelgi. Matylda nadal pie艣ci艂a sobie sutki. Z po艂amanego nosa i rozkwaszonych warg p艂yn臋艂y obfite strumyczki krwi, ale nic nie mog艂o przerwa膰 jej b艂ogiego stanu. 12:06 nigdy jeszcze srylda nie przezyla takiej rozkoszy. Nigdy jeszcze jej wargi nie byly takie nabrzmiale i zlaknione ust lubelaka. Nigdy jeszcze jej dziewicze otwory tak bardzo nie pragnely ciala obcego. Co robic, co robic... matylda goraczkowo myslala, nie zdradzajc sie z tym przed srelakiem. Nagle, niczym blyskawica przemknela mysl, pomiedzy dwiema szarymi komorkami. Juz wiem co mi sprawia przyjemnosc. Tak srelaku, bij mnie, kop mnie, gryz, rob mi znaki, mow mi brzydkie wyrazy, kys me, fak me... och tak, och tak... 12:27 tropicielka absurdu lubelak wycie艅czony szale艅czym ok艂adaniem matyldy nog膮 od krzes艂a (cho膰 praw膮 r臋ke mia艂 nader wprawion膮 w ruchach posuwisto-zwrotnych) pad艂 na szpitalne 艂贸zko, emocje powoli opada艂y, le偶a艂 wpztrzony w sufit od lat wymagaj膮cy remontu i liczy艂 p臋kni臋cia... w jego g艂owie rodzi艂 si臋 plan... plan ucieczki... 12:35 wygieta wagina zastanawial sie jak dac noge z tego smierdzacego i pelnego pryszczatych onanistow piekla. Nagle, niczym glosnie pierdniecie po zjedzeniu sporej ilosci bobu, do glowy wpadl mu genialny pomysl..." w chwili wielkiego uniesienia pochwa matyldy jest dosc szroka od ciaglych orgazmicznych skurczow a moze wsune sie tam cichutko i poczekam zachce sie jej kupe ...wowczas gdy ta podla bladz bedzie siadac na klozecie dam dyla przez rury kanalizacyjne...." 13:22 tropicielka absurdu mia艂 艣wiadomo艣膰 jak wielkiego po艣wi臋cenia wymaga膰 b臋dzie 贸w plan, ale to tylko jeszcze bardziej podsyci艂o ch臋膰 zemsty. my艣l o rych艂ej zem艣cie sprawi艂a, 偶e jego w膮tpliwej urody przyrodzenie zacz臋艂o pulsowa膰... niezgrabnym ruchem r臋ki si臋gn膮艂 w d贸艂 swojego cia艂a... jego d艂o艅, umazana krwi膮 matyldy, by艂a lepka i ciep艂a, zacz膮艂 ni膮 porusza膰... w jego g艂owie pojawi艂 si臋 obraz matyldy le偶膮cej u jego st贸p, skaml膮cej, b艂agaj膮cej o wybaczenie... obraz ten sprawi艂, 偶e...

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 wszyscy znamy sryld臋
13:38 pisarz niezrzeszony - Asiuuu. Asie艅ko - Zakrad艂 si臋 do jej 艂贸偶ka szepcz膮c czule - To ja. Tw贸j Lubelaczek - kociaczek. Zrobi臋 ci dobrze. Matylda odruchowo rozwar艂a t艂uste uda. Trwa艂a w maksymalnym rozkroku oczekuj膮c odrobiny czu艂o艣ci od kochanka. Rozchyli艂 mi臋siste p艂aty jej sromu i w艂o偶y艂 r臋k臋 w jej przepasne czelu艣ci. Wesz艂a po rami臋. Zadowolony w艂o偶y艂 drug膮, g艂ow臋, barki, wszed艂 ju偶 do pasa. Na szcz臋艣cie pojemna Matylda tak cz臋sto kontentowa艂a si臋 sporych rozmiar贸w przedmiotami, 偶e szpara pozostawa艂a w ci膮g艂y rozwarciu umo偶liwiaj膮c sta艂y dost臋p powietra. Lubelak par艂 dalej. Mozolnie, niczym 艣limak pe艂z w jej mokr膮, o艣lizg艂膮 jam臋. Workowata macica przyj臋艂a go ca艂ego. Niemal ca艂ego. Nie zmie艣ci艂a si臋 tylko stopa. Groteskowo wystawa艂a z Matyldy i niczym pi臋ta Achillesa mog艂a doprowadzi膰 bohatera do zguby. 13:50 och lubelaczku srelaczku jestem przepelniona toba, uczuciem do ciebie. Jest ono tak mocne i namacalne, ze mam wrazenie, iz wypelniasz mnie cala. Czuje cie pod sercem, kolo watroby, obok nerek, opelcionego wokol mojej trzustki. Jak cudownie jest czuc cie w sobie... 14:00 pisarz niezrzeszony - Doktorze. Pacjetka ma ogromne wzd臋cie. Niech pan spojrzy. Leciwy doktor poprawi艂 bile na nosie i patrzy艂 krytycznie na Matyld臋. Ogromniasty brzuch stercza艂 niczym kolosalny kopiec kartofli. Odchyli艂 ko艂dr臋 i oczom zebranych ukaza艂a si臋 niepierwszej czysto艣ci stopa Lubelaka z przero艣ni臋tymi, szponiastymi, trawionymi grzybic膮 pazurami. - Pacjentka chyba rodzi - stwierdzi艂 acz pewno艣ci w jego g艂osie nie by艂o. Prosz臋 wezwa膰 po艂o偶n膮. Po艂o偶na przyby艂a natychmiast. Fachowym ruchem z艂apa艂a wierzgaj膮c膮 stop臋 i szarpn臋艂a. Lubelak wyskoczy艂 ja z katapulty oblepiony szlamem i z g艂upim wyrazem pyska. - Ma pani syna - stwierdzi艂 doktor - Niepi臋kny, ale zawsze to syn. Gratuluj臋. Jak go pani nazwie? Matylda wpatrywa艂a si臋 t臋po w nachylone nad ni膮 twarze. "A wi臋c znowu rodzi艂am" my艣la艂a "Mam ju偶 troje dzieci - jestem cudown膮 kobiet膮". 14:03 bedzie mial na imie Kafesroriusz... wszak na kafe dane nam bylo ujrzec si臋 po raz pierwszy. Po raz pierwszy ktos zawladnal calym moim sercem, dusza moja, moim wnetrzem i zewnetrzem. Pojdz Kafesroriuszu w me ramiona, niech cie utule dziecino moja. 14:07 wygieta wagina i caly plan ucieczki poszedl w pi**u 14:08 pisarz niezrzeszony Og艂upia艂y i nieco niedotleniony Lubelak pad艂 w jej obj臋cia. - Wi臋c ty jeste艣 moj膮 mamusi膮? - szlocha艂 - Wiedzia艂em, 偶e co艣 nas 艂膮czy. Czu艂em to. Wtula艂 si臋 w jej obfity przepocony biust. - G艂odny jeste艣 - przemawia艂a do niego z czu艂o艣ci膮 - Mamusia da papu. Uwolni艂a ze stanika olbrzymi膮, 偶ylast膮 pier艣 i wepchn臋艂a mu sutek do buzi. I w贸wczas sta艂 si臋 prawdziwy cud. Z t艂ustej piersi pop艂yn臋艂o mleko, kt贸re Lubelak 艂apczywie poch艂ania艂. tak lubelaczku Dziecino ty moja. Jestem twoja mamusia, twoim tatusiem tez. To ja ciebie stworzylam, ulepilam jak Golema, z wlasnej sliny i grzybiczej martwicy podpaznokciowej. Nigdy cie nie opuszcze, nigdy nie zostawie, nigdy juz nie ulepie drugiego takiego. O snie moj, o wymarzony... 14:13 ach... bylabym zapomniala.... SSIJ!!!

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach

×