Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Ericssonka21

Ludzie wolą nie widzieć...

Polecane posty

Ostatnio mój przyjaciel opowiedział mi o koledze z uczelni. To 30-letni, dosyć zarozumiały facet. Ojciec sporej już dziewczynki, mąż. Myślałam, że jest tylko leniem. Na wakacje jeździ do niemiec, zarobi tam trochę i za to żyje cały rok. Jak na głowę rodziny to mało odpowiedzialne, ale pracą się nie skala. W weekendy woli okłamywać żonę i wymykać się na dyskoteki techno. Niestety dowiedziałam się też teraz, że regularnie tu i w Niemczech chodzi na dziwki. Chwali sie tym na całej uczelni (teraz jego marzeniem jest wyruchać murzynkę)... Jestem zażenowana... Nikt z nim już praktycznie nie rozmawia, mają dość jego osoby i słuchania o dziwkach i imprezach. Ale nikt nie pomyślał o jego rodzinie. On to robi czasem bez prezerwatywy, po alkoholu lub narkotykach. Może nieświadomą niczego żonę, którą zresztą znają zarazić wirusem zapalenia wątroby, HIV... O zwykłej kile nie zapominając... I co? I nic się nie odzywa, nie myśli o tym. Nie ich życie, nie ich sprawa. Niby tak. Ale z drugiej strone czy to normalne, że ludzi już nic nie rusza? Ile jest przypadków, ze żony dowiadują się o chorobie, kiedy mąż zaczyna na nia umierać? To nie jest zwykły romans, robi ryzykowne i czasem ohydne rzeczy. Ludzie nie chcą o tym słuchać, ale nikt nawet nie pomyśli o jego rodzinie. Nie mówię, że powinni lecieć i jej wszystko wyspiewać. Jednak sam fakt zwrócenia mu uwagi, powiedzenia: Koleś, jesteś pojebany. Cokolwiek. Oni po prostu nie rozmawiają z nim, a on dalej żyje w świętym przekonaniu, że jest panem świata. Jestem w szoku:o...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnbv
a ty madra co zrobilas ze udzielasz tu jakichs porad??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ło rony
NO TAK.... ale gdyby powiedzieć tej żonie , to czy uwierzy?Czy też może świata poza nim nie widzi?I powie że wymyślamy, że zazdrościmy itp....może jakoś sprytnie naprowadzić ją na trop żeby sama to odkryła? Nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz, a mnie nie. Ojciec mojej przyjaciółki jest nosicielem. Cudem nie zaraził matki. Kiedyś ktoś miał jej odwagę powiedzieć, że ćpa i chodzi na dziwiki. Okazało się, że on nawet na początku nie wiedziałm, że jest zarażony. Gdy kazała mu się przepadać wyszło na to, że jest chory. To jest po prostu moje zdanie. Nie odwróciłabym się na pięcie ze słowami: mnie to jebie. Bo mnie niestety problemy innych nie jebią. Ale każdy ma swoje zdanie, jak napisałam. Ludzie wolą nie widzieć, tylko potem jest lament i jak ten problem dotknie nas. Zakłamanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie wiem co oni mają zrobić. Narazie sama jest w szoku. Wiem, że na pewno nie wyraziłam swoje zdanie na temat tego typu zabawa. Czy bym powiedziała? To zależy, czy bym znała. Natomiast on to mówi każdemu. Zresztą... Wystarczy ją wysłać na jakąś dyskotekę. Sama by zobaczyła. Ale wiadomo koledzy kryją, ludzie udają, że nie widzą. Jest totalnie bezkarny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słuchaj jeśli cię tak boli
milczenie innych to sam spełnij swój obywatelski obowiązek. Jeśli tego nie zrobisz to nie jestes lepszy od innych i niepotrzebnie zakładasz ten topik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słuchaj jeśli cię tak boli
sorry "nie lepszA"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy ja mówię, że zna jedyny słuszny scenariusz? Nie znam. Jego TEZ NIE ZNAM. W ŻYCIU GO NIE OCZY NIE WIDZIAŁAM. To niby gdzie i do kogo mam pójść? Podaje tylko przykład na ludzką znieczulicę. Nie czuję się ponad innymi. Ja się tej obojętności boję. Ze kiedy ja będę w potrzebie nikt mi nie pomoże, bo jego to jebie. Jak wiele ludziom uchodzi tylko dlatego, że innych coś jebie. Podobno ma śliczną, mądrą córeczke i miłą żonę. Mnie ta opowieść zwyczajnie, po ludzku zabolała. Dlaczego odbieracie to jako atak na siebie i moga próbę podniesienia poczucia własnej wartości? Kosztem czego? Nieszczęścia innych? Ja po prostu widziałam w życiu jak wiele przez głupotę można sobie zrobić cierpienia. Znałam podobnych ludzi. Na szczeście u nich w porę ktoś się opamiętał. Ale gdyby nie? Ile kobiet jest nieświadomie zarażnych przez swoich partnerów... Poznałam kilka takich w necie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wynajmę teraz dektektywa, nie znam nawet nazwiska tego mężczynzny. To po prostu kolejna smutna historia. Ja nie mam tego "szcześcia" znać takich ludzi osobiście. Ja też jestem człowiekiem. Skąd pomysł, że ludzie wolą nie wiedzieć, tyczy się wszystkich prócz mnie? Mówię ogólnie. O sobie także. Nie wiem jakbym się zachowała. Na pewno nie milczała. Nie potrafię. Czy zrobiłabym coś więcej. Nie wiem. Z pewnością mogłoby się to obrócić przeciwko mnie. Czasem jednak trzeba zaryzykować. Ale każda sytuacja jest inna... Wiem tylko tyle, że nie minęłabym go obojętnie na uczelni. Ja nie umiałabym. Nie dlatego, że jestem lepsza. Może jestem gorsza od Was. Niepotrzebnie przejmuje się życiem innym. Zarazi lub zaraził żonę? Ok. Ona zarazi kogoś innego i życie toczy się dalej. Ale ja chociaż wiedziałabym, że nie mówiąc moge się przyczynić do takich lub takich wydarzeń. I tyle. Czasem po prostu obchodzą mnie inni. Tyle. Być może to ze mną jest coś nie tak, że po wysłuchaniu tej opowiastki myslę o tym i szkoda mi tej kobiety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ale słuchaj
nartzekasz na ludzką obojętnosć i znieczulicę zuoełnie jakbyś miała pretensje do innych że nie idą i nie uświadamiają jego żony, a sama nie robisz kompletnie nic. Zastanów się nad swoim zachowaniem i myśleniem. Nie masz prawa oceniać innych skoro sama wyjazujesz postawę kompletnie neutralną brak jakiegokolwiek działania. Równie dobrze ktoś z boku mógłby tym samym ciebie oskarżać że skoro nic nie robisz to widać jest ci to obojętne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludzie, ale ja nie wiem kto to jest... Nie oskarżam ludzi. Ja mam żal ogólnie, że taka sytuacja miała miejsce. O co wam ciągle chodzi? Mam iść, wynająć detektywa, podać pseudonim tej osoby i zbierać dowody?:o To nie jest mój kolega. W swoim życiu nie zrobiłam czegoś takiego. Gdy partner mojej przyjaciółki ją pobił nie udawałam, że nic się nie stało. Wolę, żeby on unikał mnie jak ognia, niż żeby wiedział, że może ją lać, a ja nie stanę w jej obronie. Zresztą ona wiedziała, że może mi zaufać. Nie oceniałam jej, że z nim jest. Pomogłam, kiedy potrzebowała i złapałam tego gnoja na rekę w środku nocy. Tego ode mnie oczekujecie. Potwierdzenia, że jestem taka jak piszę? Otóż jestem. Podaję tylko przykład. To nie jestem temat pod tytułem: Ci ludzie to debile. A w tle ja idiotka, która się od nich nie różni, bo na nich leje, a sama nic nie robi. A co ja mam zrobić? Podajcie mi rady. Chętnie wysłucham, jeżeli tam wam na tym zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierwsza to jak go odnaleźć, bo znam tylko jego kswykę i uczelnie na której studiuje. Dodam, że to nie moje miasto i nie moja uczelnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo napierdalasz na innych
że nic nie robią a sama nic nie robisz. Jak cie to boli to idź do niej a nie wymyślaj bezproduktywnych topików które w niczym nikomu nie pomogą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no bo napisalas tak jakbys go znala to sorry niefajna sytuacja, miliony takich na swiecie ale jak ci sie przypadkiem uda dowiedziec to dzwon do tej biednej laski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo napierdalasz na innych
nie znasz tej osoby ale słyszysz ploty najwidoczniej od tych ktorzy go znają. Więc co za problem zdobyć namiary.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bez komentarza. Zanim dalej zaczniesz mnie obrażać przecztaj raz jeszcze, ze zrozumieniem i sam wielce mądry napisz, co mam zrobić. Bo Ty nie zachowujesz się lepiej wysuwając na mój temat osądy, za które sam wyzywasz. Daj mi na detektywa, pomóż mi go odnaleźć. Będziesz wtedy pewny, że nie produkuję niepotrzebnych tematów. A jak Ci się nie podoba, to nie czytaj. Proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spotkałam kolegę, z którym nie utrzymuję stałych kontaktów. Nie słyszę plot, bo nie jestem z tej uczleni i z tego miasta nawet. Mieszkam wiele kilometrów dalej. Opowiedział mi tą historię, jako o debilu z uczelni, na którego zlewa. A mnie ta historia zasmuciła. Myślę o niej po prostu. Mam teraz szukać tego kolegi i wypytwać go o namiary, albo jechać tam i pytać obcych ludzi czy znają tego takiego gościa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdybym chociaż byla na tej uczelni... Czasem myślę o tym, co bym zrobiła, gdybym tam była. Czasem widuję tego kolegę. Mogę zapytać o tego gościa. Mogę tam pojechać. Ale on mi raczej sam nie da numeru do swojej żony... Tak naprawdę to powinni zrobić jego "przy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×