Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość plamkaa

czy ktoś z Was przezył zawód miłosny z którego nie

Polecane posty

Gość szczęsliwa kobietka
wcześniej napisałaś, że wtrącili się między was jego znajomi...nie wiem z jakich powodów na to pozwoliłaś...przezywałam coś podobnego, ale tu wtrącała się moja rodzina, mimo to postawiłam się i walczyłam o miłość...i choć i tak nie wyszło nie żałuję...a dlaczego bo moja rodzinka wie teraz, że w zaden z moich związków nie mają prawa sie mieszać, bo i tak im to nic nie da a ty dałas po prostu za wygraną...nie rozumiem tylko dlaczego??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość życie jest_piękne
Tak, było coś takiego. facet po prawie dwóch latach po chamsku ze mną zerwał, jednego dnia mówił że kocha, a drugiego zostawił, cały czas podsycał we mnie nadzieję że jednak się zejdziemy, a mnie wykańczała ta niepewność. W dodatku na odchodne powiedział mi że jestem brzydka, gruba i znajomi się z niego śmieją że on się z kimś takim spotyka. Były plany na przyszłość - a zostałam sama w obcym mieście, bez pracy i przyjaciół którzy wykruszyli się gdy się z nim spotykałam... W nocy wzięłam kilkanaście mocnych tabletek nasennych (Sanval - polecam jeśli ktoś ma kłopoty ze snem) i wylądowałam w szpitalu pod kroplówką, odratowali mnie w ostatniej chwili... Po tej przygodzie zrozumiałam że nie warto tak się przejmować, ale musiałam sama przez to przejść, widziałam łzy rodziny i bliskich, zrozumiałam że jestem dla kogoś ważna. Od tej pory cenię sobie każdy dzień życia i staram się je przeżyć jak najlepiej, bo gdyby tamtej nocy pogotowie przyjechało po mnie parę minut później, już by mnie tu nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monia*******
do szczesliwej kobiety.ja jestem w podobnej sytuacji jak ty,tylko mi bylo strasznie trudno podjac decyzje o rozstaniu.tez mam dziecko a moj facet okazal sie nieodpowiedzialnym,egoistycznym gowniarzem.caly czas obiecywal poprawe,przez kilka tygodni bylo ok.a pozniej znowu wychodzil z niego"syndrom smarkacza"jak ja to nazywam.mialam juz tego dosyc i wyprowadzilam sie od niego,chociaz nadal go kocham.w pewnym momencie uswiadomilam sobie,ze potrzebny mi jest prawdziwy mezczyzna,ktory da nam prawdziwe poczucie bezpieczenstwa a nie zludzenia.oczywiscie moj facet wydzwania do mnie,obiecuje poprawe,lepsze zycie ale ja jak narazie twardo mowie,ze to koniec.tylko czasami mam strasznego dola i mysle wtedy,czy na pewno dobrze postapilam.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja rozumiem plamę:) Też byłem zakochany dawno temu, właściwie to 10 lat temu wszystko się skończyło i pomimo moich późniejszych - nawet częstych związków bym powiedział, to nigdy nie mogłem zapomniec tamtej... W zasadzie to do dziś nie zapomniałem, ale przechodzę nad tym do porządku dziennego. Ja jestem tutaj ona tam. Nie można miec wszystkiego i należy się cieszyc z tego co się ma. Aczkolwiek czasem bywa to dobijające...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plamaaaaaaaaaa
Devotion ty tez tyle lat kochasz myslałam ze jestem sama pwiedz mi jak ty to roisz ze zyjesz normalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plamaaaaaaaaaa
masz jakis złoty srodek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plamaaaaaaaaaa
ja nie wiem juz co robić zeby było dobrze to jest jakaś abstrakcja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plamaaaaaaaaaa
moge do iebie napisac emeila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To trochę skomplikowane... Odpiszę Ci na tego maila, ale nie dziś, jutro dobrze?:) Przed chwilą wróciłem i padam na twarz:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysle ze gdy sie naprawde kochalo to dlugo sie nie zapomina.Ja mam nadal duzy senstyment do mojej pierwszej miłosci.Znamy sie 4 lata teraz juz bardzo zadko sie spotykamy ale gdy juz do tego dochodzi nie opuszcza mnie mysl co by bylo gdybysmy sie nie rozstali...mielismy bardzo duzo wspanialych chwil kiedys wspomnienia bolaly teraz przywolują usmiech i jednak troche goryczy.Potem byla druga milosc rownie pechowa i z niej sie lecze choc powinnam tego faceta nienawidzic z calych sil i tak bylo-przez jakis czas znow cos mnie opetalo i o nim mysle:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I wlasnie w tym przypadku jest najgorsze to ze on jest idealem faceta dla mnie mimo iz ma oczywiscie mnostwo wad a niektore z nich wlasnie zniszczyly ten zwiazek to i tak kazdego do niego porownuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech... No dobra:) Generalnie osoba którą kochamy ślepą miłością, jest przez nas idealizowana, w sposób świadomy, tudzież nieświadomy... Piszę w ślepy, bo przecież nie istnieje NIKT poza nim, poza nią. Ja czasem zapominam się i marzę o swojej byłej dziewczynie, chociaż już minęły lata, zmieniały się rządy, to lewica, to prawica, to liberałowie, to konserwatyści, to liberałowie, a moja miłośc była wciąż ta sama, gdzieś tam wyidealizowana w mojej głowie. Oporna na zmiany, oporna na modę. Nie miałem przyjemności jej widziec długimi miesiącami po tym jak się rozstaliśmy, potem nawet latami. Gdy już się zdarzyło mi ją widziec, to uginały mi się kolana, pociłem się, czułem że serce zaraz wyskoczy mi z piersi... Poruszał mnie jej obraz i porusza nadal... Hmm... nie wiem czy istnieje na to lek jakikolwiek, bo to trwa tak długo... Kiedyś w szkole zafascynowałem się \"Lalką\" Prusa, i tą możliwością ucieczki od miłości w świat nauki, jaką ta lektura proponowała. Zatem poszedłem na studia, bo chciałem wiedziec kim jestem hahaha. Człowiek platonicznie zakochany, nieszczęśliwie, czuje się gorszy od obiektu swej fascynacji i to jest już chyba reguła. Tak jest niemal zawsze. A nie zawsze jest to słuszne myślenie. Jednak naturalne punkt widzenia to, że on jest ideałem, a Ty jesteś kimś co najwyżej przeciętnym. Poczucie odrzucenia sprawia, iż czujesz się kimś bezwartościowym. Niepotrzebnym. Nie wiem, skończyłem jedne studia, bo nie chciałem byc zerem totalnym, potem parałem się filozofią, potem wszystkim, ale ta pustka nie znika. Czasem nie daje mi to spokoju, zwłaszcza gdy zdaje mi się, iż ciąglę zawijam na jakiejś jawie. Niby sen... Niestety, każdy jest indywidualistą i nie ma jednej uniwersalnej recepty. Może to jest rodzaj wyższej miłości, z którą trzeba się męczyc do końca swych dni. Myślę, że człowiek cierpiący widzi więcej, jeżeli tylko nie staje się monotematyczny w swych myślach. Mi pomagają codzienne zajęcia, stres, kłopoty, małe codzienne przyjemności, życie, reszta jest tylko krajobrazem, po którym się poruszam:) Po nocy zawsze nastaje dzień;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
albo podświadomy lęk przed stworzeniem normalnie fukncjonującego związku ________________________________________ sądzisz, ze niektórzy "zakochują się" tylko w osobach, z którymi z jakichś powodów (niekoniecznie nieodwzajemnionego uczucia) nie mogą być ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
09:44 nefrytowakotka Ona nie kocha faceta... żywego a jego wyobrażenie. Jest zakochana w uczuciu do niego. Kocha kochać uczucie. I tak bardzo sie przyzwyczaiła do cierpienia że nie wyobraża sobie końca tego, bo będzie jej je brak.... cierpienia wlasnie. Gdyby ten facet nagle zainteresował sie nią realnie.. cały świat by runął. Ot i taka prawda. ________________________________________ a skąd ty to wiesz ? Rozumiem, że można krytykować, oceniać czyjeś poglądy, ale uczucia, tym bardziej kiedy ktoś nie wyraża żadnych wątpliwości i twierdzi, że są prawdziwe, głębokie ?! wg mnie to bezczelność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie mój cytat przedstwaiłaś/eś , ale zgadzam się z nim. !0 lat to już po prostu gruba przesada, żeby mówić że po takim czasie wciąż nie można się po jakimś związku pozbierać. owszem, można pamiętać go, ale sorki, ale czuć w takiej osobie sporą dawkę neurotyzmu. Radzę poradzić się specjalisty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja myslę, że każdy przeżywa stratę indywidualnie. Dlatego pisanie, że np ROK to jest dobrze, ale DWA lata to już użalanie się-to bzdura. Ale myslę też, że jeśli ktoś wpada w depresję i rozpacza 10 lat tak samo intensywnie to wymaga pomocy. Bo to znaczy, że chce samego siebie unicestwić, a to ma już szerszy kontekst w osobie cierpiącego. Tu już nie chodzi o stratę, ale o bycie ofiarą, z czego ma się czasem emocjonalne korzyści. Co innego sentyment...:), który czasem się obudzi, ale to CZASEM. A co innego rozpacz przez 10 lat, która np utrudnia obecne zycie itd. Wtedy warto się zastanowić. powodzenia Wszystkim porzuconym, opuszczonym🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest niczym obsesja, albo jak narkotyk niestety. Przy mocnym uzależnieniu spróbuj odstawic towar, zobaczysz co się z Tobą będzie działo:) Gdyby wszyscy musieli z takim problemem chodzic do specjalisty, to prawdopodobnie Ci specjaliści urobieni byliby po uszy:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po resztą osoba która jest zakochana w taki sposób, zakochana lub zauroczona, czuję się osobą gorszą od obiektu swoich westchnień. Wątpię też, by przy takim nastawieniu do samego siebie, udała się do psychologa. Ludziom raczej trudno wyrzucic z siebie swoje słabości, dzielic się nimi z innymi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale nie 10 lat dziecko drogie. Przerabiałem już takie tematy więc nie chcę mi się produkować. Na forum chcę wypoczywać i pożartować a nie znów pracą się zajmować. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plamkaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Was wszystkich kocha za to co mówicie nawet jesli jest to złe i dobijajace skroro jednego kochalam 8 lat to nie uwazam zeby drugigego nie mozna było kochać dłuzej zreszta nie mam amiaru sie z tego leczeyć awet jeslli wykonczy mnie to kiedyś psychiczne czuje ze to on jest i pisany jesli sie myle to trudno bede czekać nawet jesli i tak z nim nie bede dziekuje Devation nie kaze Wam mnie rozumieć bo mozecie mieć rozne opinie na ten temat i nie jestem na Was zła piszcie dalej !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Księżyc, tak jestem bezczelna że ośmielilam sie to ocenić. Straszne. Ocenilam, bo kiedys przeszłam przez cos takiego. Trwało to rok. I znalazlam sie na krawedzi. I pomógł mi psycholog. Kopnął mnie mocno w d**pę i otrzeźwił. Gdyby nie on, trwalabym w tym idiotyźmie długo i długo i sama nakrecała się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Herakles To nie mój cytat przedstwaiłaś/eś , ale zgadzam się z nim. !0 lat to już po prostu gruba przesada, żeby mówić że po takim czasie wciąż nie można się po jakimś związku pozbierać. owszem, można pamiętać go, ale sorki, ale czuć w takiej osobie sporą dawkę neurotyzmu. Radzę poradzić się specjalisty. _________________ przeczytałam też twoje odpowiedzi i wiem, że myślisz tak samo "sokri", ale twoja opinia nic dla mnie nie znaczy i radzę czytać uważniej - nie wylewałam tu swych żali aktualnie nie jestem w żałobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daj namiar na takiego
skutecznego psychologa. Mnie już bez sensu trzyma trzeci rok i nie zanosi się na koniec. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plamkaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
widocznie było mi to pisane moze napisze o tym kiedys ksiazke zasiade w duzym bujanym fotelu i opisze wszystko to nie jest tak ze nie zyje zyje tylko ze ta mysl gdzies krazy po orbicie mam swoje plany i cele tylko wiadomo jest troche trudniej tak jakby niz kiedyś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×