Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość plamkaa

czy ktoś z Was przezył zawód miłosny z którego nie

Polecane posty

Księżyc -> czytałem od początku ten temat i wiem o co w nim chodzi. Póżniej już nie chciało mi się tego teoretyzowania słuchać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11:48 nefrytowakotka Księżyc, tak jestem bezczelna że ośmielilam sie to ocenić. Straszne. Ocenilam, bo kiedys przeszłam przez cos takiego. Trwało to rok. I znalazlam sie na krawedzi. I pomógł mi psycholog. Kopnął mnie mocno w d**pę i otrzeźwił. Gdyby nie on, trwalabym w tym idiotyźmie długo i długo i sama nakrecała się. ________________________________ ..przeszłaś ale widać inaczej, poza tym przecież każdy jest inny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm... Historia zna wiele takich platonicznych "związków". Linz, roku 1910, młody Hitler spotyka w parku piękną nieznajomą. Zakochuje się w niej bez pamięci. Historycy ustalili tożsamośc tej kobiety, miała na imię Stefanie. Przed wyjazdem do Wiednia wysyła jej kartkę w której pisze, iż ożeni się z nią, gdy stanie się wielkim artystą. Jest rok 1915, w zasyfionach okopach Hitler myśli właśnie o niej, w gazecie zamieszcza życzenia dla swojej wyimaginowanej miłości, a mija przecież kilka lat. Wydaje się, że meritum nie jest upływający czas, tylko osobowośc. Skoro można kochac partnera z którym się jest latami (a czasem wszystko to farsa), to dlaczego nie można kochac, tego z którym się nie jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plamkaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
patrz Devotion masz racje faktycznie to jak narkotyk zbyt mało jest psychologow jakby tak kazdy chodził to musieliby pacować 24 godziny szybko by sie zmeczyli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plamkaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
nie wiedziałam o tym Hitlerze ciekawe to co mówisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\" Ale nie pisz bzdur, że nie możesz się po jakimś tam związku już 10 lat pozbierać !\" uhm, fajne:) skoro pisze, że nie może się pozbierac, to znaczy, że akurat ONA NIE MOŻE się pozbierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plamkaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
juz nie wiem do kogo to było ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem jedna
do szcześliwej kobiety ---- > kiedyś zaprezentowałam na forum takie podejście jak Ty i zostałam za nie ostro zjechana... do tego stopnia , ze zaczełam sie zastanawiac czy nie jestem zimną suką ... na szczescie okazało sie ze nie ja jedna mam takie zdanie... uffffff ........ ;) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plamkaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
ja jednak ciesze sie ze moglam wkoncu poruszyc ten temat i ze sie odwazylam przynajmniej wiem co inni o tym myslal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj każdy jest skonstruowany inaczej. O ile jeszcze mamy te same narządy to potrzeby już zupełnie inne (poza fizjologią rzecz jasna). Wszystkie podobieństwa kończą się na pochodzeniu. Osobowośc duchowa i poglądy kształtują się pod wpływem srodowiska, przyjaciół, rodziny, ale zawsze pozostaje w nas indywidualizm, który sprawia że postrzegamy świat właśnie tak a nie inaczej. Jeden przykłada większą wagę do pieniędzy, inny do uciech cielesnych, kolejny do miłosci, jeszcze inny do nauki. Gdybyśmy wszyscy myśleli tymi samymi kategoriami i poruszali się po jednej płaszczyźnie duchowej, wszystko okazałoby się nużące... To właśnie powoduje, że to co dla jednego jest czymś oczywistym, dla drugiego wydaje się byc jakimś ekstremum:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plamkaaaaaaaaaaa
fajnie sie z Toba gada przynajmnie cos madrego mówisz nie zasze mozna trafic na takie osoby serio

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo woli swoje nieudane życie przypisać właśnie takiemu "niepozbieraniu" się po jakimś tam związku. Kolejne próby poznania kogoś, związania się z kimś się nie udały, więc się wraca wspomnieniami do swojej miłości, ale całe życie będzie tak sobie i innym tłumaczyć, że nie może sobie przez 10 lat dać rady po byłym ? Nie prościej się przyznać, że się jest słabym psychicznie i zamkniętym w sobie ? Nie lepiej szukać rozwiązania, próbować się zmienić i zacząć normalnie żyć ? - Nie, bo lepiej jest się zamknąć na świat, nic nie próbować i użalać się nad sobą przez kolejne 10 lat twierdząc to samo. Pamięć pamięcią co do miłości, ale widać jak na dłoni, że ma jakiś wewnętrzny problem z sobą i ten problem nie pozwala jej próbować związać się z kimś innym, nie pozwala jej w pełni żyć i czerpać radość z tego życia a nie ból po poprzednim mężczyżnie z którym była. Boi się zaryzykować i coś ważnego o sobie prawdopodobnie ukrywa, coś, co ma istotny wpływ na taki stan rzeczy w jakim się znajduje od tylu lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nie lepiej szukać rozwiązania, próbować się zmienić i zacząć normalnie żyć ?" lepiej:) nic nie jest dane za zawsze. a każdy ma wolną wolę, także nasza największa miłośc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm... nie nazwałbym swojego życia nieudanym i nie sądzę by ona tak myślała o swoim. Często takie rzeczy przytrafiają się ludziom, którzy są właśnie w związkach. Błednym jest generalizowanie, iż męczą się z tym ludzie jedynie samotni. W życiu nie ma reguł takich samych jak w pokerze, gdzie kolor bije fulla...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plamkaaaaaaaaaaa
popieram

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psychologia jest tą właśnie nauką, która próbuje systematyzowac pewne zachowania, badając przyczyny i skutki, wydaje mi się jednak, że jest to na pewien sposób odzieranie z indywidualizmu człowieka. Zdaje się, że może to również powodowac to, iż pewne słabości można błędnie zdiagnozowac jako schorzenia. Taka pewna próba zaszufladkowania człowieka w oparciu o naukę. W jednym ze swych aforyzmów Frriedrich Nietsche pisał, iż próby systematyzowania są... o dupę rozbic:) Rzecz jasna wyraził to w bardziej szykownych słowach, mnie trudno się z nim nie zgodzic. Psychologia stając się naukom, przez sam ten fakt narzuca pewne reguły, schematy etc. A człowieka nie można zamknąc w pewnych ramach zachowań...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech wstałem później niż zwykle, słucham sobie nową płytkę Recoil'a, zwłaszcza kawałek The Killing Ground praktycznie non stop, chyba jestem monomelodyjny. W międzyczasie jak tu piszę, zdążyłem pojechac po zakupy do sklepu mięsnego, bo w lodówce miałem już tylko światło. Dopijam trzecią kawę, zarzuciłem sobie Ibuprom, bo odczuwam koszmarny ból głowy, wypijam trzecią neskę i zastanawiam się, czy zajechac do znajomej, bo pogoda rewelacyjna...:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jendakże psychologia jest potrzebnom naukom:D:D cóż bysmy poczęli bez systematyzacji pewnych spraw i zachowań, poginelibysmy:D ale, ale.....właśnie uważam, że może odzierać z indywidualizmu. Bo na przykład gdzie kończy sie wrażliwośc, a zaczyna neurotyzm?To wszystko jest tak naprawdę bardzo płynne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiem jedno, kazdy czlowiek bedzie meczyl sie dluzej i inaczej. nie warto jednak porownywac i mowic skor bylyam z kims iles tam lat i ten caly czas kochalam to teraz tez moge kochac. jest drobna roznica w byciu z kims i kochaniu go a nie byciu z kims i kochaniu go. pewnie ze trudno sie otrzasnac no ale zycie chyba nie polega na tym zeby siasc i powiedziec to ja go kocham i juz. z wlasnego doswiadczenia wiem ze czasem to nie jest wcale juz milosc tylko kurczowe trzymanie sie tej mysli i wmawianie sobie ze to jest milosc i tak musi byc i ja sie nie otrzasne.a skoro juz raz kochalas i to dlugo to wiesz ze mozna przestac w koncu i sie otrzasnac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale kiedy stała się tą nauką? Bardzo późno i do dziś nadal pozostaje to kontrowersją, czy powinna się wśród nich znaleźc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadza się, można wszystko. Zastanawiające jest tylko, że zamiast spróbowac kogoś zrozumiec, wolimy go atakowac inwertywami, co chyba nie jest miłe. Dziewczyna zastanawiała się, czy napisac to co czuje, zupełnie anonimowo w sieci, a wy ją wysyłacie do psychologa:D To mi przypomina dzieciństwo, gdy się przewróciłem i zrobiłem sobie "ziaziu" w kolano, ojciec zamiast mnie przytulic, ofuknął że łamaga ze mnie. Dlatego teraz jestem taki skrzywiony psychicznie hehe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Devotion.. ale jak chciałbyś systematyzować choroby psychiczne, które przyznasz istnieją?nie od dziś przecież. Jak chciałbyś leczyć ludzi, którzy mają problemy emocjonalne, depresje i całą resztę?owszem, to nie pozwala traktować człowieka zbyt indywidualnie, ale jest po prostu niezbędne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słuchasz płyty Recoil'a -> kto to taki ? Nie znam :) Jaki to rodzaj muzyki jest ? A co do piszących tutaj, to pamiętajcie, że kafeteria jest dobrą terapią na jakiekolwiek problemy, tylko uważajcie, żeby się nie uzależnić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paranoja psychonoidalna, zdawałoby się, że łatwo ja zdiagnozowac, przeczytałem dziesiątki artykułów na temat zdrowia psychicznego despotów, i w każdej pracy piszą coś innego, bo jest zbyt wiele uwarunkowań by stwierdzic to jednoznacznie. Jeden pisze tak, drugi inaczej. Np. w pracy światowej sławy internisty Antona Neumayera, w której opisuje stan zdrowia oraz psychiki Bonapartego, Hitlera i Stalina wspaniale widac, iż nie da się tego jednoznacznie określic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Recoil, to solowy projekt byłego klawiszowca Depeche Mode - Alana Wildera. Tej muzyki nie można wrzucic w żaden styl muzyczny, ja zawsze słuchając tej muzyki przechodzę różne nastroje, od przygnębienia po radośc. Gdy zamykam oczy widzę zapełniony saloon, a w powietrzu unosi się zapach dymu nikotynowego zmieszany ze słodkimi perfumami:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×