Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Aleksandra Szyszka

problem z zaręcznynami - czy on sam ma na to wpaść?

Polecane posty

Gość Aleksandra Szyszka

Jesteśmy ze sobą 3 lata, od 7 miesięcy mieszkamy razem (na własnym - wzięliśmy kredyt mieszkaniowy). Oboje pracujemy. Jesteśmy szczęśliwi, jednak mi osobiście brakuje tego symbolu...wiem, że mężczyźni inaczej do tego podchodzą i nie są tak sentymentalni, jak my - kobiety (przynajmniej większość mężczyzn, bo wiadomo, zawsze są liczne wyjątki). Jak słyszę inne dziewczyny opowiadające, jak to ich ukochany sie oświadczył, to aż łezka mi się w oku kręci - tak strasznie bym też chciała to przeżyć. Nie wiem, co mam robić- cierpliwie czekać - rok, dwa , trzy może wogóle? czy jakoś delikatnie zasugerować, porozmawiać? Nie chciałabym też wywierać żadnej presji na moim partnerze. Jak to u Was było?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja rada; zapytaj swojego chłopaka jakie ma plany na przyszłość, czy chce wziąć ślub, posiadać dzieci itd. Może on do szczęścia nie potrzebuje aby wasz związek został zalegalizowany albo jeszcze nie jest gotowy na ślub. Trochę to dziwne, że przez 3 lata nie poruszaliście tego tematu. A ile macie lat? Może on czuje się za młody do żeniaczki. Ja z moim narzeczonym zaręczyliśmy się po 6 latach, a moja koleżanka po 3 miesiącach więc widzisz różne są związki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my jesteśmy razem 6 lat, od 2 razem mieszkamy, budujemy wspólny dom, staramy się o dziecko... rozmowy na temat ewentualnego małżeństwa i dzieci rozpoczęły się w sumie szybko, gdzieś po pół roku bycia razem. ustaliliśmy że nie jest nam to potrzebne do szczęścia - oczywiście o małżeństwie mówię, nie o dzieciach. myślę że taka rozmowa o przyszłości, o waszych planach i oczekiwaniach byłaby na miejscu. oczywiście nie w formie takiej, że ty chcesz ślubu i to jak najszybciej. tylko że dla ciebie ślub jest ważnym symbolem, że chcialabyś kiedyś... dowiesz się czy dla niego też jest to ważne, jaki on ma do tego stosunek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aleksandra Szyszka
Ja mam 24, on 26. Często rozmawiamy o planach na przyszłość, o stworzeniu kiedyś wspólnej firmy, o dzieciach, nawet rozmawialiśmy o ich liczbie. Dzieci planujemy za jakieś 4-5 lat. Myślicie, że dopiero wtedy się oświadczy? Czy w ogóle? Ja bym chciała już...głupio mi poruszać z nim ten temat, gdyż każda rozmowa o ewentualnym ślubie, zaręczynach jest w pewnym sensie sugerowaniem. JA bym chciała tak z potrzeby serca........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aleksandra Szyszka
Nie wiem, czy dobrze się wyraziłam, ale chodziło mi o to, że chciałabym, by on sam na to wpadł :P czy za dużo chciałabym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aleksandra Szyszka
no niech chociaż sam zacznie o tym rozmowę, bo mi głupio..przecież to facet się oświadcza, a nie dziewczyna podpytuje o zaręczyny i plany ślubne. jakos mi tak by bylo glupio wiec omijam ten temat. oczywiscie w glebi serca marze by on sie mnie zapytal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ja tez sie zastanawiam
czy moj chlopak sam na to wpadnie choc jestesmy krocej..o slubie baka w jakiejs przyszlosci, ale jak sie kiedys neichcacy dowiedzialam zareczyny to decyzja obojga...ciekawa wersja.. a z kolezanke ktore lepiej znam to 2 musialy facetow przydusic bo oni sami na to nie wpadli..tak ze hmm faceci sa dziwni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagienkaaaaaaaaaa
mój dobry kolega kiedyś mi się zwierzał, że jego dziewczyna (wtedy staż 3 lata) delikatnie mu sugeruje...aczkolwiek, nie był przekonany, czy sugeruje :) Znając męskie zdolności odczytywania sugestii, to ona mu sie chyba narzucała. Oświadczył się oczywiście. Teraz są już małżeństwem. Fajna laska, pasują do siebie i myślę, że i bez tych jej sugestii doszłoby do ślubu. Szkoda mi jej tylko, bo mogła mieć to , o czym marzyła - oświadczyny na które sam facet wpadł. Były pewnie kilka lat później, ale byłyby. A jakie to odświeżenie związku :)-taki romantyczny gest po wielu latach bycia razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maarceella
Znam parę, gdzie ona była cholernie zazdrosna o jego byłą dziewczynę. Pomiędzy słowami sugerowała mu zaręczyny, aczkolwiek bardzo subtelnie.Dlatego też, by ona czuła sie pewniej, on się oświadczył. Oboje nie mają dużych wymagań, jeśli chodzi o związek, ale nie pasują do siebie. Będąc psychologiem i pracując z wieloma parami, po prostu to widzę. Musieliby się bardzo zmienić, a w jego przypadku to nie możliwe, gdyż każdą zmianę traktuje, ulepszenie siebie, czyli podchodzi do tego z pozycji "ona mnie nie akceptuje". Mając te 25 lat, mężczyzna ma już ukształtowany charakter i raczej tej cechy nie zmieni. . Myślę, że za jakieś 2-3 lata, mniej więcej po tym okresie, on by się sam z siebie oświadczył, ale nie byliby już razem. Teraz ich papierek będzie trzymał ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że bez powiedzenia wprost może być w Twoim przypadku ciężko. Przecież chłop już wszystko ma - Ciebie na co dzień, wspólne M, a z rozmów o dzieciach wywnioskował, że i to mu się dostanie:) To na chłopski rozum - po co ślub?? Wszystko ma, a zobowiązań - żadnych. W razie czego nawet majątku nie musi dzielić. Dla wielu to układ idealny, i trzeba naprawdę kopa, żeby zmienić im myślenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do mi mala A widzisz coś złego w mieszkaniu razem przed ślubem? Uważam, że to czy chlopak jej się oświadczy nie zalezy od mieszkania razem. Ja mieszkam z chlopakiem od dwóch lat i co? i pobieramy się...mieszkanie ze sobą to dobre sprawdzenie się, czy poradzimy sobie razem z szarą codziennością, taka jest prawda!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, to może trochę niefeministyczne w złym rozumieniu feminizmu, co powiem - ale to kobiety tracą na tej ogólnej "wolności obyczajów" :P Zgadzam się oczywiście. Oczywiście są dziewczyny, dla których to dobre rozwiązanie, ale są w mniejszości. Większość jednak chciałaby ślubu, choćby dla ułatwienia życia - nazwiska dla dziecka, możności orientowania się w razie wypadku itp. Feminizm - źle pojęty, bo suma sumarum o interes kobiet wcale nie dbający - w zasadzie w tym względzie bardziej przysłużył się facetom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela - ale wiesz, co innego planować ślub i w międzyczasie zamieszkać razem, a co innego, gdy przechodzi to niepostrzeżenie w stan permanentny. Prowizorki zawsze najdłużej się trzymają :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popieram owo i małą mi
Mieszkanie razem to świetny pomysł ale już PO zaręczynach. Nie mówię, że musi być kupiona suknia i ustalona data ślubu. Ja bym się nie zdecydowała na zamieszkanie razem na etapie nieformalnego 'chodzenia' ze sobą jeśli zależałoby mi ślubie w przyszłości, bałabym się, że facet nie wykaże już chęci i inicjatywy - przecież wszystko ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temat rzeka ...
można gdybać bez końca po zaręczynach zamieszkać i się sprawdzić: ok, jak kupicie mieszkanie - już pozamiatane, czy pasujecie do siebie czy nie, jesteście skazani na siebie poza tym może też być tak, że do ślubu nie dojdzie, bo przecież jesteście po zaręczynach, mieszkacie już razem więc "wszystko już ma" i jest gites. tak czy owak nie ma jasnej odpowiedzi. Każdy ma swój rozum i wartości którymi się kieruje. Kupno mieszkania w zasadzie przesądza całą sprawę, na tą chwilę autorko, możesz jedynie postawić jemu warunek: dzieci owszem, ale po ślubie (tak wydaje mi się najrozsądniej) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja może jeszcze wyłożę, dlaczego uważam, że to krzywda głównie dla kobiet, bo może to dla kogoś nie być zrozumiałe: jeżeli nie ma w planach dzieci, to pół biedy. Ale jeżeli dzieci się planuje, to kobieta musi mieć świadomość, że będzie moment, gdy będzie całkowicie zależna od faceta - bo może ciąża być zagrożona, może już nie mieć możliwości wrócić do pracy (albo dostać wykop, bo "ciężarnym dziękujemy"), no i później musi je choć trochę odchować. Jest w tym czasie bardzo bezbronna, bardzo narażona. A - w uproszczeniu - jak facetowi znudzi się brzuchata baba z humorkami, niezbyt atrakcyjna z racji ciągłego zmęczenia, to w czym problem? Znajdzie sobie inną. Jasne, że mógłby nawet po ślubie - ale jednak rozwód to długie formalności, poczucie klęski, stres... Jasne, że są wyjątki, ale to mniejszość. Inna sprawa - podejrzanie często (z obserwacji wnosząc) po takim rozstaniu to ONA zostaje z kredytami. Jakby nie patrzeć, faceci zdradzają częściej, a kobiety bywają bardzo naiwne w kwestii finansów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie, zgadzam sie z temat - rzeka. Dla mnie mieszkanie przed ślubem w ogóle nie wchodzi w grę, ze względów ideologicznych :classic_cool: Ale jednak z tych niedostępnych dla mnie opcji ;) różnicuję mieszkanie razem przez parę lat a zamieszkanie razem przy planowaniu ślubu (planowanie ślubu to nie to samo, co zaręczyny; mi chodzi już o sytuację "sala wynajęta ksiądz zaklepany" ). No i wiadomo - nie w mieszkaniu za kredyt...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
owo-100% racji. my ze soba mieszkamy, ale tak szczerze, gdybym przeczuwała, że chce mi się oświadczyć to bym jeszcze ten rok poczekała. Miałam powody by stwierdzić, że przed ołtarzem nie staniemy jeszcze dłuuuugooooo.Teraz kombinujemy, żeby ten czas "poślubny" różnił się do tego, co jest teraz- chodzi o to, żeby jedynym znakiem, że wczoraj było wesele nie był placek przy wieczornym oglądaniu Simpsonów-a tak bywa. Plusem jest to, że zauważyłam w sobie jedną cechę, którą muszę zwalczać- wkurzam się kiedy mój N się mną nie zajmuje non stop po przyjściu z pracy(tu powinna byc taka bużka z rumieńcami wstydu). Wcześniej (związek na doległość 2,5 roku)widywaliśmy się niezbyt często i przyzwyczajona byłam do tego, że skoro się już spotkamy to poświęca mi cały czas. Wiedziałam, że to nierealne, kiedy się ze sobą przebywa prawie całą dobę, ale miałam takie dziwne odruchy zazdrości. Nie spodziewałam się tego po sobie, bo nie "trzymamy się na smyczy". Choć jedna babka po rozwodzie stwierdziła, ze nie pozwoli swojej córce się hajtać bez wcześniejszego zamieszkania z facetem, choćby miała za to zapłacić z własnej kieszeni. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co w tym złego że sie mieszka przed ślubem uważam ze to najlepsze co moe byc by sie dokładnie sprwdzic czy do siebie pasuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak widać wspólne mieszkanie nie gwarantuje świetnego poznania się:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no jak sie nie rozmawia w zwiazku tak jest ja zaszw móiw to co mam na myśli i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najwazniejsze to nie naciskaj pogadaj z nim o tym ale nie narzucja sie zeby potem nie mowil ze zrobil to dlatego bo Ty chcialas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie byłoby czymś strasznym dowiedzieć się (zwlaszcza przed planowanym slubem) ze \"nie pasujemy z facetem do siebie\"....ze \"nie sprawdzilismy sie\"...nie miszkamy razem ale to jaki jest widzę w roznych sytuacjach kiedy np., wyjezdzamy razem na wakacje czy w codziennych sytuacjach, moze nie domowych, ale zyciowych...Kiedys chcialam z nim zamieszkac (mamy juz dom, czeka na nas po slubie) ale Rodzice sie burzyli wiec powiedzielismy -ok, KOCHAMY SIE to jest dla nas najwazniejsze a nie to czy ktoś sciera ze stolu, sprzata po sobie czy robi glosne bąki nad ranem....dlatego nie uznaje takiego \'sprawdzania sie\'...aczkolwiek jest to logiczne, przyznaje....eh.....no trudno, autorce proponuje, by nie naciskala jakos brutalnie faceta, ale zagadala zwyczajnie kiedy on mysli sie chajtac :P nawet pol zartem jesli cos wspomni o slubie powiedz, ze Ty nic nie wiesz albo ze Ty to juz sie chyba nie doiczekasz :P wez kup gazete z sukniami slubnymi i poloz ostentacyjnie na biurku, albo sie pochwal, ze oo pozyczylas od kolezanki bo miala i chcesz poogladac,:) wiesz..tak na sposob....niech facet ruszy dupsko bo inaczej bedzie mu za WYGONIE W TAkim stanie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja się zgadzam z mi mała oraz owo. Po co facet ma się oświadczać skoro ma wszystko co mu potrzeba? Kobietę w domu, często matkę dzieci itd. U nas była odwrotna sytuacja, co prawda nie zamieszkaliśmy razem przed ślubem ale to ja ciągle odkładałam decyzje o ślubie :P Mój facet nalegał a mi było wygodnie, dopiero po sześciu latach dojrzałam do ślubu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciągle jeszcze
pokutuje to głupie stwierdzenie, że nie trzeba mieszkać z facetem, bo jak będzie wszystko miał, to nie będzie chciał ślubu. A jak nie będzie, to sobie was slubem kupi ? Powiecie - tak, zamieszkamy razem, bo bardzo cie kocham, ale dawaj mi pierscionek, bo ma basia kasia i ala, a ja nie mam ! Faktycznie uczucie, że hoho :) szkoda, że jesteście ciągle wychowywane w poczuciu, że najlepsze co może was spotkać to to, że ktoś was wreszcie chce :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ciagle jeszcze
tobie to dopiero musi byc przykro, bo po poscie widac, ze ciebie raczej nikt na zone nie chce :P zgadzam sie - niechec do slubu przewaznie ciazy wlasnie kobiecie z racji.. ciazy i dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona7777
a ja popieram ciegle jeszcze...traktujecie faceta jak jakiegos pieska, ktorego jak sie do czegos przyzwyczai to juz tak zostanie...przeciez do jasnej cholery malzenstwo jest decyzja dwojga ludzi i to czy sie mieszka przed slubem nie powinno decydowac o tym.Jezeli sie kochacie to chyba obydwoje chcecie zostac razem do konca zycia a nie "ciagniecie" faceta do oltarza jak zwierzatko na smyczy, gdzie na koncu bedzie nagroda "zamieszkanie razem i wreszcie wyczekiwany sex"..bo jak sie z wami nie ozeni to nie bedzie sexu i mieszkani...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaraz cholera weźmie. Taaa biedni chłopcy, barankowie niewinni, zła pani chce ich zaciągnąć przed ołtarz. Buuu. Niedojrzałe dupki i tyle. Niechęć do jakichkolwiek deklaracji jest zarazą dzisiejszych czasów. I świadczy o BRAKU DOJRZAŁOŚCi. Gwoli ścisłości: TO KOBIETA PO śLUBIE MA GORZEJ. Mam teraz dziadka w szpitalu. staruszek, ciągle ktoś z nas musi przy nim być. Dzieci, wnuki, żona. Z nim na sali dwóch starych kawalerów jeden po 70 drugi tuż przed. Jeden dzwonił ostatnio z mojego telefonu do sąsiada, żeby po operacji przyszedł do niego i przyniósł mu ubrania na zmianę. Zakupy (takie bieżące) robią mu z dobrego serca rodziny jego sąsiadów z sali. Onegdaj kupowałam mu 3 parówki, bo tak brdzo mu się chciało - a nie mógł poprosić nikogo z rodziny, bo nikogo nie ma. Sam o sobie mówi: \"Wolny strzelec\". Uhm. Żałosne. Tak się kończy bronienie się przed ślubem rękami i nogami, mili chłopcy. Szczęść Boże życzę i dużo zdrowia. Będzie potrzebne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
„Jezeli sie kochacie to chyba obydwoje chcecie zostac razem do konca zycia a nie "ciagniecie" faceta do oltarza jak zwierzatko na smyczy, gdzie na koncu bedzie nagroda "zamieszkanie razem i wreszcie wyczekiwany sex"..” ona7777— W takim razie w czym problem aby wziąć ślub i dopiero razem zamieszkać? Skoro jest miłość to dlaczego pojawia się strach przed zalegalizowaniem związku? Czyżby z obawy, że trudniej będzie się z małżeństwa wycofać niż z konkubinatu? Strach przed odpowiedzialnością. Pomijam w tym wątku pary, którym wcale nie zależy na papierku, są jednak związki gdzie jednej stronie zależy na ślubie a druga broni się rękami i nogami przed nim i wtedy pojawia się problem. Temat nie dotyczy seksu przed ślubem więc nie wiem czemu tutaj poruszasz tą kwestię. Może nie wiesz ale można uprawić regularnie seks nie mieszkając razem :) „szkoda, że jesteście ciągle wychowywane w poczuciu, że najlepsze co może was spotkać to to, że ktoś was wreszcie chce :(” ciągle jeszcze—mylisz się :D Dlaczego kobietą w dzisiejszych czasach próbuje się wmówić, że powinny tylko skupiać się na karierze zawodowej zapominając o założeniu rodziny. Później w wieku 40-lat jest płacz bo odkładało się decyzje o ślubie, dziecku.... Poza tym Ciebie pewnie nikt nie chce, dlatego tak sączysz żółć :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×