temat jak inny on jest zonaty ale ja czuje ze go kocham

I byc moze zostane za to zbluzgana ale nic na to nie poradze: ciagle o nim mysle, on ciagle chodzi mi po glowie. Ten stan trwa juz pare miesiecy. Poznalam go w pracy. Zawsze elegancki, dystyngowany, troche na dystans. Kiedy mial problem zawsze wolal i wola mnie. Zawsze z tym usmiechem: " o jak dobrze ze tu jestes, mam do ciebie sprawe". Niestety konczy sie tylko na sprawach zawodowych badz rozmowie o pracy. Ze wszystkich pracownikow, najbardziej zakolegowal sie ze mna. Czesto zartowalismy, plotkowalismy i mimo ze nigdy nie poprosil o zadne spotkanie ani nic wydawalo mi sie ze cos czuje do mnie. Niestety spadl na mnie zimny prysznic bo on ma zone. Nigdy tego nie mowil, obraczki tez nie nosi. Jednak ja ma i ponoc uchodzi za taka co ma ciagle jakies waty. Wiem, ze powinnam przestac o nim myslec, ale nie potrafie. Jest jak obsesja. Moze jest jednak jakas szansa by go uwiesc? Skoro tamta jest glupia nie zasluguje na niego, ja na pewno traktowalabym go inaczej. poradzcie mi.

wez sobie na wstrzymanie, skoro ma zone, to nie wtracaj sie do zwiazku, nie ma wolnych facetow????

Chcialabym sobie wziasc na wstrz

nie daje jeszcze usprawiedliwienia i nie tłumaczy zdrady

ucielo mi wypowiedz:((( Krotko mowiac: chcioalabym wziasc sobie na wstrzymanie ale nie potrafie. A ze widze go codziennie to jestem zmuszona patrzec i cierpiec.

to ze tamta ma waty---nikt nikogo nie zdradzil. zreszta on poza tym ze jest mily, nigdy nie dal do zrozumienia ze chce czegos wiecej. Ja tak to wydedukowalam bo chetniej gada ze mna niz z innymi, ale gada i to wszystko. Ma super kulture, super inteligencje, mozna z nim porozmawiac o wszystkim. Co ta jego zona miala w sobie ze ja wzial? I jeszcze ponoc uchodzi za zrzede. Ja bym dusze za tego faceta oddala. Probowalam o nim zapomniec ale jak? widuje go codziennie w pracy.