Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Armina

Kazdy zwiazek to porazka!

Polecane posty

Mam wrazenie ze wisi na demna jakies fatum.Nie moge stworzyc normalnego zwiazku w ktorym czulabym sie dobrze wszystkie są toksyczne albo konczą sie dla mnie tragicznie...Bylam juz w niejednym zwiazku.Na poczatku wiadomo pierwsze zauroczenia ,pierwsze doswiadczenia wszystko bylo niepowazne i konczylo sie po kilku kilkunastu tygodniach.Bardzo szybko zawsze dochodzilam do siebie i znow umawialam sie na randki-byłam straszną flirciarą mialam mnostwo znajomych wieszkosc mojego czasu to wlasnie spotkania z nimi,imprezy i randki-wszystko bylo wtedy bardzo plytkie i opieralo sie raczej bardziej na pociagu i przyjazni-nie mialam jeszcze pojecia czym jest w ogole milosc i zaangazowanie w zwiazku. Wszystko sie zmienilo 4 lata temu.Poznalam wtedy faceta i odrazu od pierwszego spotkania bylo to coś zupelnie innego niz dotychczas.Jednak balam sie przynać do tego jak mi zalezy ,do tego obydwoje bylismy w rownym wieku obydwoje tak samo niedojrzali w pierwszym powaznym zwiazku.Bylo trudno.Spotykalismy sie codziennie bo nie moglismy bez siebie wytrzymac nawet kilku godzin.Spedzalismy razem cale dnie i noce zaniedbujac wszystko inne-bylismy totalnie nierozlaczni i zadko gdzies wychodzilismy do znajomych bo nas to kompletnie nie intersowalo.Ciagle sie klocilismy o wszystko i obydwoje balismy sie konca tego zwiazku nie mielismy nikogo poza sobą.I tak bylo przez rok.Po roku on mi powiedzial ze nie moze tak dluzej-ze chce sprobowac czegos innego byc z kims innym miec porownanie.Poza tym obydwoje bylismy juz bardzo zmeczeni ja bylam nadal niesamowicie zakochana i nie chcialam sie zgodzic na rozstanie ale jednoczesnie wierzylam ze on beze mnie nie wytrzyma.(Juz nie wdajac sie w kolejne szczegoly powiem tylko ze nie wrocilismy juz potem do siebie -a ja dalej wierzylam i czekalam jeszcze przez nastepne poltora roku)Chodzilam na randki moje zycie towarzyskie rozkwitalo probowalam tez ulozyc sobie zwiazek z kims innym tak jak robil ten moj eks.Jednak nie udawalo sie to bo na nikim tak szczerze poza nim mi nie zalezalo.Bylam coraz bardziej sflustrowana i przestawalam wierzyc ze kiedykolwiek zaczne normalnie zyc bez niego.Zawalilam sobie szkole i wiele z moich wyjsc konczylo sie powrotem do domu chwiejnym krokiem az poznalam kogos i znow poczulam to co te kilka lat temu.Malo tego ten facet jako jedyny tak bardzo wpasowal sie w moje wyobrazenie kogos idealnego dla mnie-nie wierzylam we wlasne szczescie.Wszystko bylo jak w bajce obydwoje szalenczo zakochani i szczesliwi wiedzialam ze to na pewno juz ten jedyny jednak po roku znow sie wszystko zepsulo.Rozstalismy sie ,poczatkowo mielismy dac sobie tylko czas...jednak on potem stwierdzil ze mimo iz kocha mnie nie moze ze mnie dalej byc(to chyba jakies takie standardowe gadanie ktore ma dodac szczypte sadyzmu-druga osoba dalej sie wtedy łudzi i cierpi-mistrzowskie zagranie) Ja dalej bylam w nim zakochana i nie chcialam sie z tym pogodzic. Teraz niby juz sobie z tym poradzilam nie mam bowiem zamiaru stracic kolejnego poltora roku na czekanie na kogokolwiek nie mam z nim zadnego kontaktu i choc czesto chce sie odezwac i mysle o tym wiem ze nie moge tego zrobic bo znow bedzie zbyt ciezko sie pozbierac.Poza tym zostal strach ze po raz trzeci wszystko skonczy sie tak samo.Ze w koncu znow sie zakocham w koncu zaufam z jeszcze wiekszym trudem niz dotychczas a niedlugo potem po prostu czar prysnie a ja znow zostane z zlamanym sercem.Wcale nie unikam facetow teraz ale podchodze do nich z duza rozerwą i odrazu mowie ze zwiazki mnie nie interesują-choc tak naprawde czuje sie cholernie samotna i chcialabym z kims byc ,jednak strach jest silnijszy poza tym nie potrafila bym byc z kims do kogo nic nie czuje-jednak nawet nie wiem czy jeszcze potrafie bo jestem totalnie wypalona i mam dosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość air4one
dokladnie, zwiazki sa a jutro ich nie ma, nie ma sensu sie "zatracac", gorzej sie na tym wychodzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stosuj autorko przerwy i zaczynaj odpowiednie zdania od nowego akapitu, gdy piszesz tak długie teksty. Lepiej i łatwiej jest przebrnąć przez taki tekst ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No dokladnie nie konczy sie na nich zycie i ja wracam do mojego podejścia z przed jakiegos czasu ZADNYCH ZWIAZKOW i koniec kropa:) pomnożony nihilizm zaawansowany egoizm i jechane!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Herakles - specjalnie dla Ciebie post z akapitami hahaha;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×