Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

glupiajestem

wykoncze nas oboje...

Polecane posty

witam wszystkich. mam problem z ktorym nie potrafie sobie poradzic.chodzi o to ze jestm osoba strasznie porywcza i nerwowa przez co bardzo ranie swojego faceta kocham go bardzo nie robie tego specjalnie ale taka juz jestem.kiedy mam zly humor on powie cos co mi sie spodoba wiec zaczynam straszna awanture. potrafie klocic sie i obrazac o wszystko.kiedy pozniej mi glupio i go przepraszam zawsze wybacza i zartuje ze niby sie przyzwyczail ale wiem ze bardzo mu przykro.widzialam nawet lzy w jego oczach po ostatniej klotni.wiem ze mnie kocha ale wkoncu bedzie mial dosc i odejdzie napewno:( chce to zmienic ale nie potrafie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babuuut
TYLKO psychoterapia Cię ratuje. On iedyś odejdzie, jeżeli nie poszukasz pomocy u psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niewiem co mam robic nie chce go stracic ale jak tak bedzie dalej to porazka.chyba rzeczywiscie tylko psycholog mnie ratuje,mnie i nasz zwiazek:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
idz do psychologa a najlepiej do psychiatry , niech cie zdiagnozuje i jednoczesnie do endokrynologa zrob badania hormonalne i w jednym i w drugim przypadku po leczeniu wyluzujesz i bedzie spokoj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem ze to najlepsze wyjscie ale nigdy nie sadzilam ze bede musiala korzystac z pomocy lekarza w takiej sprawie.jest mi tak strasznie przykro ze taka jestem.w glebi serca nie jestem zla ale...ech szkoda slow.jesli to mi nie pomoze to sama od niego odejde tak pewnie bedzie lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie odchodz tylko przeczytaj strone ktorej adres ci podalam i zobacz jak duzo ludzi na to choruje :o polowa ludzi powinna sie leczyc i nie jest to nic zlego, wstydliwego czy godnego potępienia..takie czasy..zbieraj sie do lekarza... sa leki ktore stabilizuja nastroje i bedziesz potulna jak owieczka a samych lekow nie odczujesz ..zero otepienia..zluzuj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem masz racje .poprostu sie boje juz momentami samej siebie.jutro pojde do lekarza a jak juz bede w lepszym stanie bede musiala wynagrodzic mojemu facetowi te wszystkie krzywdy jakie wyrzadzilam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chce zrzedzidz ale jednak bede z tym wynagradzaniem to juz pasuje do borderline skup sie calkowicie na sobie to mu najlepiej wynagrodzi cierpienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie nerwuj sie tak bardzo, pogadaj z partnerem ze gdy zaczynasz sei denerwowac niech cie opamieta jakos, zawsze we dwoje mozecie dojsc do tego a z czasem zobaczysz ze bedzie lepiej nauczysz sie kontrolowac swoje zachowanie a partner powinien ci w tym pomoc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wkur** się na pozór o nic ale jestem strasznie nerwowa niech tylko coś nie pójdzie po mojej myśli i od razu dogryzam słówkami... Mój narzeczony płakał nie raz nie dwa... po czym serce mi pęka ochłone i czuje się podle źle ... Jeżeli wszystko jest ok wszystko idzie z tzw włosem jest idealnie super ale pare dni coś nie tak i znowu :/ A tak bardzo się kochamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiedzialam ze zle robie ale jakos omijalam temat.do wczoraj kiedy zrobilam kolejna awnture .nie zapomne wyrazu jego twarzy.widzialam jak cierpi.moj tata byl swiadkiem jednej z takich scen i powiedzial ze mu za mnie wstyd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Allliczek
Do Insult: dzięki za adres stronki - chyba znalazłam powód mojego (również) problemu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak mysle o tym teraz widze jakie to straszne i zalosne jest.kiedy o tym mysle czuje sie wstretnie.ale kiedy zaczynam sie klocic to na bok odchodza wszelkie zachamowania i skrupuly:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bulallala
eee, pytanko.... bo tak czytam i wydaje mi sie to bardzo zgodne... pytanie do Ciebie, nie musisz tu odpowiadac: czy któres z Twoich rodziców naduzywa/nadużywalo alkoholu? jest takie cos jak syndrom Dorosłe Dziecko Alkoholika (DDA). mini - diagnoza: http://www.psychologia.edu.pl/index.php?dz=autodiagnoza&op=opis&id=1936 i http://www.dda.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=49&Itemid=66 i http://www.dda.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=59&Itemid=66 Gdyby można wybierac, to chyba polecam DDA niz borderline:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bulallala
polecam tekst pod rozwazenie indywidualne i pzrygladanie sie sobie: O złości Złość to zupełnie normalna reakcja na niektóre sytuacje i odpowiedź na pytanie: "czy wszystko ze mną w porządku" brzmi "tak". Nie ma nic złego w odczuwaniu złości ani w komunikatach "ja": "Jestem rozłoszczony". Jeśli jednak często ogarnia cię złość, zastanów się nad interesującą sprawą: Złość nie jest pierwotnym uczuciem, lecz emocją drugorzędną, a może nawet trzeciorzędną. Nikt nie ulega jej od razu - poprzedzają ją inne odczucia. Wyobraź sobie na przykład, że jedziesz autostradą i wyprzedzający cię samochód nagle ścina ci drogę, że prawie dochodzi do zderzenia. Jaką to wywołałoby w tobie pierwszą emocję, co poczułbyś najpierw? Czy byłby to strach? Włosy stanęłyby ci dęba, prawda? O mało byś nie zginą! Dopiero potem poczułbyś gniew. Jeśli należysz do osób, które często ogarnia złość, następnym razem, kiedy jej ulegniesz, zapytaj sam siebie: "Co czułem najpierw, co poprzedziło gniew? Czy byłem zawstydzony? A może przestraszony, sfrustrowany, zraniony?" jeśli potrafisz rozpoznać swoje pierwsze emocje związane z jakąś sytuacją, sięgnij do nich i okaż je zamiast się złościć, ponieważ osobom, z którymi chcesz doprowadzić do konfrontacji, trudno wówczas przyjąć twój gniew. Nawet jeśli twoje intencje są od tego dalekie, złość jest odbierana zasadniczo jako przejaw wrogości wobec drugiej osoby przynależący do obwiniających i pełnych krytyki komunikatów "ty", a kiedy ktoś czuje się atakowany, będzie reagował obronnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia-20latka
nie potrafisz a moze za malo sie starasz,jesli Go kochasz to kazda Jego lezka powinna dac Ci do myslenia ,musisz cos z tym zrobic,bo nie wiem czy facet wytrzyma na dluzsza mete zreszta sama znasz Go najlepiej powodzenia 3mam kciuki Kasia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gravedigger
napisałem to w innym temacie: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3686249 moja jeszcze niedawno partnerka tak miała inteligentna, mądra, wykształcona dziewczyna, do tej pory świetnie nam się rozmawia na różne tematy nie potrafiła dyskutować o problemach, które w związku zawsze jakieś w końcu wystąpią. U niej to był krzyk, wyzwiska, próbowała mnie popychać - nigdy nie zrobiłem czegoś podobnego, nigdy ani razu nie użyłem inwektyw, nawet głosu nie podniosłem nie wspominając o czymś innym już nie jesteśmy razem, mamy trzyletnie dziecko, dla którego jest świetną matką a ja staram się być jak najlepszym ojcem i które kocham nad życie. ale to co wyprawiała, doprowadziło u mnie do stresu, z którego dopiero po wyprowadzce wyszedłem. Dopiero odradzam się na nowo, dochodzę do stanu psychicznego sprzed tego związku więcej informacji - nie jestem jakimś mięczakiem, wszędzie potrafię walczyć o swoje, powiedziałbym, że testosteronu mi nie brakuje Paniom, które robią takie numery powiadam: mam nadzieję, że ten brak szacunku dla partnera spowoduje, że hurtowo pozakładacie tematy "dlaczego on mnie zostawił". proszę się głupio nie tłumaczyć "że taka już jestem", że "mój znak zodiaku tak ma" ani "bo miałam trudne dzieciństwo" Po to macie mózg w swoich główkach, żeby go używać. Nie macie pojęcia jakie to spustoszenie sieje w uczuciach waszego partnera do Was. Ja np. nie potrafię się obrażać, gniewać, pomimo tego, że mówiłem, że to nie jest zachowanie fair. Ale to się odkładało we mnie cały czas. Gdybym się zdecydował na zdradę (naprawdę nie wiem, czemu tego nie zrobiłem - bo okazje miałem, fajny ze mnie gość ) to nie dlatego, że brakowało mi seksu tylko ze względu na cieniutką nić uczuć. Pomyślcie o tym (jeżeli potraficie to robić).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gravedigger kobiety z zaburzeniem typu borderline nie sa w stanie nad tym zapanowac bez leczenia, wiec moze warto bylo poszukac pomocy u specjalisty zamiast teraz pisac o uzywaniu mozgu? to ciezka choroba, nieleczona rujnuje zwiazki taka kobieta kocha ale nie panuje nad wybuchami zlosci,nie wie kiedy to nadejdzie...itp itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gravedigger
czyli po prostu - są chore psychicznie, tak? No, kiedy zasugerowałem, że może warto się zwrócić do lekarza, to dopiero była awantura - jak to, uważam ją za wariatkę? Użyłem sformułowania, że "jej zachowania są niezrównoważone". Wypominała mi to zasadzie do końca związku. A odnośnie używania mózgu, to wiem jedno - ja mam zamiar używać swojego - NIGDY więcej nie zwiążę się z żadną kobietą, która przejawi jakikolwiek syndrom takiego zachowania. Wcześniej - o naiwności - myślałem, że ona się zmieni itd. Jasne. A teraz: pierwsza tego typu akcja mojej partnerki- i mnie nie ma. Krótka piłka. Szkoda mojego życia, żeby męczyć się z kimś takim. Sam traktuję kobiety z szacunkiem i wymagam tego samego w stosunku do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
polowa ludzi ma cos z glowa...tak juz jest nie znam twojej bylej wiec nie wiem, ludzie sa rozni, jesli sie nie chciala leczyc to raczej nie miala wyrzutow sumienia zwiazanych z tym ze cie rani a co za tym idzie dobrze ze nie jestescie razem a co do drugiej czesci wypowiedzi calkowicie cie popieram... masz uraz..pewnie na cale zycie zwykle wieloletni partnerzy takich "przypadkow" wymagaja juz leczenia psychologicznego :D czlowiek krzywi czlowieka...zawsze tak bylo i bedzie kurwa :D temat rzeka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gravedigger
Myślę, że sobie poradzę bez pomocy lekarza - przez całe życie wszystko było ok, radziłem sobie z każdym problemem, nie stresowałem się. Od wyprowadzki znów się nie stresuję. Znowu staję się (a może nawet już jestem) tym samym facetem co wcześniej. Przeczytałem link, który podałaś - myślę, że to jest to. Do tego co napisałem dochodziła manipulacja, szantaż emocjonalny, utrudnianie kontaktu z rodziną, postawa "cały świat przeciwko mnie". Zastanawiam się teraz tylko i boję, jak to wpłynie na moje dziecko :/ A co do urazu - nie wiem, czy można tak to nazwać. Gdybym wcześniej potrafił właściwie zdiagnozować zostawiłbym ją w cholerę dużo wcześniej, ale nieee - ja miałem dobre serce, pamiętałem "te dobre chwile", chciałem być. Panowie, jeżeli ktoś z Was czyta to co napisałem i znalazł jakieś podobieństwa do zachowań swojej partnerki dam jedną radę: RUN FORREST, RUN!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sie przyznam ze ja tez wybucham czesto zloscia gdy cos nie tak jest... tez mojego chlopaka kocham nad zycie bardzo bardzo mocno, i swiata poza nim nie widze no ale , ... moj charakter, wybuchowy jak granat :( i sie zloszcze i krzycze i placze pozniej, to chwile trwa pozniej sie opmietuje i placze jak male dziecko...wstyd mi zawsze jest . nie chce krzywdzic mojego chloopaka a wiem ze to robie, staram sie panowac nad tym, powiedzialam mu ze tak mam ze musi byc jak ja chce i zeby mi pomogl zebym sie nie zloscila tak bardzo staral sie mnie przywolac do "rozsadku" no i tak bylo, pomagal...ale jedna sytuacja...jedna :( i.. znow wybuchlam, powiedzial ze nie moze sie ciagnac cos co sie ciagle powtarza, powiedzial ze musi pomyslec, ze musimy sie przerwe zrobic, zgodzilam sie na to, teraz cierpie bardzo , spac nie moge , placze, tesknie ...ciagle on w mojej glowie, co robi i z kim, czy nie znalazl sobie innej. ostatnio jak rozmawialismy pzrez telefon to powiedzial mi ze ine mu nie w glowie , zapytalam co z nami bedzie i czy bedzie ok, odp. mi ze to ode mnie zalezy... teraz powoli dociera/raczej juz dotarlo/ ze go kocham i co robie zle, wiem ze tak byc nie moze i cos z tym musze zrobic. ... MUSZE... bo nie chce stracic czlowieka ktorego naprawde kcham... glupia jestem... wiesz, ja cie rozumiem, wiem ze duzo jest tu takich osob, nie zawsze sie o tym rozmawia, ale radze ci zebys wziela sie w garsc i NIE PODDAWALA sie, bo jezeli tak jest jak piszesz ze go kochasz nie warto tego psuc, tym ze masz taki a nie inny charakter. naprawde, tylko RAZEM z tym walczcie!!!RAZEM!!! niech on nie zostawia cie teraz bo bedzie jeszcze gorzej...wiem po sobie, . pozdr 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gravedigger
de puerto konino, Piszesz, że to Twój charakter? Ty nie masz charakteru, Ty masz charakterek. Współczuję Twojemu chłopakowi - wiem doskonale, co przeżywał. Moja partnerka też mnie kochała nad życie, co nie przeszkadzało jej zupełnie wyniszczać mnie psychicznie. Dobrze zrobił i mam nadzieję, że się nie rozmyśli przypadkiem. Ja "dałem nam jeszcze jedną szansę" i skończyło się to jak się skończyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gravedigger ...moze i moj charakterek, ale nie wiesz co spowodowalo ze sie tak zachowalam... otoz znalazlo sie pare osob co ciagle mi dogadywalo na temat mojego chlopaka, ze mnie nie kocha ze tylko jest ze mna po to by miec co przed.upic, ze nie chce mnie ze ma inna na oku , itp itd... wiesz pewne rzeczy ja toleruje zawsze ale do czasu i jak kazdy czlowiek uwazam ze co za duzo to nie zdrowo, wiec zaczelam to w sobie dusic, no ale przeroslo mnie to... wierz mi ze bardzo trudno jest cos takiego znosic jak ktos nagaduje na ukochana ci osobe i w odwrotnym kierunku tak samo. ale nie zgodze sie ze nie mam charakteru, kazdy ma charakter tylko e on sie chcac nie chcac ksztaltuje cale zycie i w roznych sytuacjach zachowujemy sie roznie... zcasem nawet nie potrafiy siebie zrozumiec i nie wierze ze ty zawsze jestes taki sam. i powiem, ze moj chlopak duzo mi pomogl, i gdyby nie tamte wydarzenie to byloby ok, wiem to bo staralam sie zarowno ja jak i moj chlopak, tez mnie kocha (l) i chcial by bylo oki, wiem "zawalilam" sprawe jestem winna, ale jakby on sie tez zachowywal inaczej tez byloby inaczej. nie zwalam winy na niego, bo zawsze wina lezy po srodku, niestety taka prawda ZAWSZE sa obie strony winne ( wykluczajac jakies tam wyjatkowe sytuacje) ale w moim przypadku tak bylo zarowno ja jak i on jestesmy winni, tyle ze ja sobie zdaje sprawe ze mojej winy jest wiecej.... gravedigger...ale mam prosbe, opisz swoje uczucia, chcialabym poznac jak to jest byc z taka osoba... ktora jest nerwowa.. wiesz... ja czytalam o tym bolderiere ale to odlegle jest poki co, mam nadzieje z enie wdepne w to bagno....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gravedigger
nie twierdzę wcale, że jestem idealny albo święty - ale zawsze gram fair i dotrzymuję umów. Jakie są moje uczucia teraz (mam prawie 30 lat) ? 1. miłość do dziecka 2. ulga. ogromna 3. potrzeba bliskości, której brakowało mi przez tyle czasu (wierz mi, że to było długo, a ja nie potrafiłem jej zdradzić pomimo potrzeby bliskości z drugim człowiekiem, po prostu to się kłóciło z moim poczuciem uczciwości). Teraz zacząłem spotykać się z kobietą, ale na razie nie wiem, co z tego wyniknie na dłuższą metę. Ale potrzeba kontaktu z kimś (nie chodzi tylko o seks) powoduje, że się nie zastanawiam nad tym, po prostu cieszę się chwilą. No i trochę jednak rezerwę w sobie mam, bo o poważnym zwiazku nie myślę. 4. czasem - zastanawiam się, czemu moja była robiła takie coś. Gdyby nie to, bylibyśmy cały czas razem. W wielu sprawach była ( i jest nadal) po prostu świetna. A wtedy? 1. Stres. Bo nie wiesz, czy Twój niewinny żart zostanie odczytany jako najgorsza złośliwość, bo nie wiesz, czy to co powiesz nie zostanie odczytane jako atak na nią, czy próba pomocy nie wywoła awantury pod tytułem "uważasz, że sama nie wiem" albo "wymądrzasz się" itd itp 2. Żal. Bo osoba, której ufasz bezgranicznie wykorzystuje to co jej mówisz aby Cię ranić i poniżać - ciągle i ciągle i ciągle 3. Ogłupienie. Bo dostajesz po tyłku od swojego partnera i nie wiesz za co. Po prostu. Nie ma żadnego, sensownego wzorca. Dzisiaj to, co mówisz jest ok, jutro jak powiesz to samo - awantura. W końcu uświadamiasz sobie, że cokolwiek nie zrobisz, będzie źle. Czasem. A czesem nie. W efekcie pojawia się 4. Pasywność - no bo skoro i tak nic nie działa i to co robisz jest nie tak, to już lepiej nic nie robić, po cholerę się męczyć? 5. Poczucie uwięzienia w klatce bez wyjścia. To tylko dla tych, którzy mają dziecko - reszta może bez zastanowienia - i powinna - natychmiast przeprowadzić akcję ewakuacyjną z takiego związku. 6. Przestaje Ci zależeć na bliskości z nią. Na seksie z nią. Jesteś młody, masz czym i wiesz jak ale jak popatrzysz na "swoją terrorystkę" pomimo, że potrafi zachować się seksownie i wie jak zrobić, żeby było przyjemnie nie zbliżasz się do niej. Nie mówiąc o tym, że nie wiadomo, czy nie zostaniesz odrzucony. to jest to, co mi przychodzi do głowy pomogło? mam nadzieję, bo pisząc to przypomniałem sobie jak zmarnowałem kilka lat życia, a to nigdy nie jest miłe gravedigger

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przykro mi, ze musiales znow sobie pzrypomnac... tak pomoglo, bo pokazales mi jak moze sie czuc druga strona tej atmosfery... nie potrafilam sobie nigdy wyobrazic tego, ale teraz powoli doszlam do wniosku i roznych przemyslen. wiem i rozumiem ze nie bylo tobie latwo, ale jej pewnie tez nie... potem napewno zalowala.. przegladalam to forum i wielu tu topikow o podobnej tematyce.... widzisz.. ja nie do konca az tak sie wkurzam o byle pierdoly, chociaz jak mi sie zdarzy to tylko w okresie okresu tak tydzien przed to masakra i 2 poczatkowe dni. wiem to nie wytlumaczenie ale wtedy jestem najbardziej drazliwa... tak w rzeczywistosci to bardzo spokojna jestm, otwarta do ludzi i znajomosci, potrafie sei smiac, cieszyc kazdym dniem, dostzregac otaczajace piekno...jestem bardzo wrazliwa, dlatego tez tak bardzo boje sie utraty tego ktorego kocham... najbardziej sie denerwuje gdy ktos probuje wdepnac z buciorami w moje zycie i chce zmacic cos co dla mnie wazne jest, niszczac moje plany, marzenia i jakies cele.... rozumiesz mnie choc troche...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gravedigger
jak czytam to co piszesz, to widzę swoją byłą. Też potrafiłą być otwarta na ludzi, życzliwa, śmiać się i cieszyć. A wieczorem Dr Jekyll zamieniał się w Mr Hyde'a. Pewnie jej nie było łatwo i cierpiała z różnych powodów. Ale wiesz co - z punktu widzenia "ofiary" to nie żadnego znaczenia. Naprawdę. Najgorsze co może ta ofiara zrobić, to zacząć więcej martwić się o swojego "kata" niż o siebie. Wtedy rzeczywiście sama wyląduje u psychiatry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×