Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gracjanna

Co czujesz do swojego meza?

Polecane posty

Gość dobry temat
romansowalam bo glupia bylam.zaluje bardzo ale czasu nie cofne niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Evika, nie wiem czy Twoja corcia bedzie szczesliwa majac mame i tate, ktorzy sie nie kochaja. Odejsc na pewno jest bardzo trudno, moja przyjaciolka wlasnie przez to przechodzi (ja staram sie byc przy niej), tez ma dziecko... i mimo, ze w domu nie bylo zadnych patologii, to jej synek bardzo odczuwal niechec rodzicow do siebie. Oczywiscie, ze dobro dziecka jest najwazniejsze, ale dobro dziecka, to nie za wszelka cene mama i tata pod jednym dachem...czasem tak nie da rady. Dobrze, ze masz prace o jakiej marzylas, moze da Ci ona na tyle niezaleznosci, ze bedziesz w stanie zdecydowac sie na odejscie....a moze jest jeszcze ratunek. Chyba watro probowac, byle nie w nieskonczonosc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Evika...a moze istnieje jakas szansa na wyprowadzke?? To straszne co piszesz..jeszcze raz sie powtarza teoria, ze z tesciami ciezko jest zyc. Moi sa bardzo dobrzy, ale ja rowniez klocilabym sie z mezem mieszkajac u tesciow. Trzymaj sie dziewczyno!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobry temat
dziewczyny tez tak mialam ze chcialam odejsc. mialam do kad do kogo.Nie bylo problemu.ale jak ten drugi zaczal robic plany na przyszlisc planowac slub ze mna,dziecko to mi stanela twarz mojego meza przed oczami i ryczalam jak dziecko. poprostu go kochalam i kocham nadal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, mysle, ze jesli jestes szczesliwa z tym drugim i znasz go na tyle, ze mozesz mu zaufac...to chyba powinnas sie z nim zwiazac. Musisz byc tylko pewna, ze Twoje przejscia nie beda dla niego wielkim ciezarem. Trudna decyzja, ale jesli jestes pewna, ze nie ma juz czego ratowac to chyba nie ma innego wyjscia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katrin121
Do czekolady-naiwność,niwność,naiwność...takCię odebrałam/Do pozostałych tkwiących w nieudanym małżeństwie-rozumiem w 100%,te dylematy,wahania,zostać czy odejść,bo to nie ma sensu/kilka lat temu byłam na ,,zakręcie"/jestem 25 lat po ślubie,mamy 2 synów,muszę przyznać że mój mąż nigdy nie powinien zakładać rodziny-żaden ojciec,żaden mąż-tylko bardzo dobry człowiek-dla innych.Zostałam z nim-za dużo zależności między nami(nie będę o tym pisać za dużo),wybrałam wg mnie mniejsze zło(chociaż nirjednokrotnie nie byłam pewna czy dobrze zrobiłam zostając z nim)/wracając do czasów mej młodości-nie wyszłabym za niego napewno!!!a tak to niestety za pózno na zmiany-jestem pesymistką,twardo stąpającą po ziemi/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ludzie ale tak naprawdę
to sami jesteście sobie winni poza nielicznymi przypadkami prawda jest taka że jest papier to kończą sie starania a jak się zorintujecie co jest grane to jużza późno żeby to poskładać bo się wypaliło a do tej samej rzeki nie wchodzi się dwa razy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katrin121
Małżeństwo to nie motylki w brzuchu,miłość w małżeństwie po kilkunastu latach jest inna-odpowiedzialność.przywiązanie,kompromisy,wspieranie wzajemne,stawanie murem za sobą,szacunek.......jeśli tego nie ma nie ma małżeństwa/napisała do mnie koleżanka ze Stanów po kilkunastu latach niewidzenia się-ma męża na którym się nigdy nie zawiodła,życzyła każdej kobiecie takiego męża jakiego ona ma....zazdroszczę jej jak cholera/zawsze o tym marzyłam. A sobie życzę wytrwałości i mądrości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do katrin 121
Myslisz i piszesz jak ja. Jednaj ja to skończę, bo zwariuje. Nie chcę na łozu smierci żałować, ze nie odeszłam. Moje wpisy to "nienawisc i pogardę' tak a propos. A dzis mi się jeszcze tych uczuc dolało. :

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mon_a33
Nienawiść, obojętność, wstręt. Jestem z nim tylko ze względu na mieszkanie, które opłaca. Ale przy pierwszej okazji go zostawię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mon_a33
Nienawidze jego pijaństwa, prymitywnych dowcipów, braku kultury, ciągłego przeliczania forsy i poniżania mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kii
a ja mojego kocham nad zycie!!! jest slodkim misiaczkiem i uwwielbiam byc z nim... a on ze mna :D jest idealnie. kocham zycie, jest tak pieknie. kazdemu zycze takiej milosci:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mon_a33
I teraz siedzę i płaczę, jest mi cholernie smutno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mony
Każdego ranka, każdej nocy Dla męki ktoś na świat przychodzi Kazdego ranka, każdej nocy Dla szczęśliwości ktoś się rodzi. Jedni się rodzą dla radości, Inni dla nocy i ciemnosci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mnie sie nie podoba
ja mojego męża nad życie, jest moim najlepszym przyjacielem, z tym że jesteśmy małżenstwem dopiero rok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werkaa
ja swojego męża przeważnie kocham ;-) , czasem nie lubię, a czasem nienawidzę. nie zamieniłabym go na innego. mieszkamy razem juz 7 lat (2 po ślubie), a teraz go nie ma już od ponad 2 tygodni i tęsknię i wegetuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez raczej obojetnosc a
mon_a33 -ja juz nie placze, bo kiedy widze, jak moj syn patrzy wtedy na mnie to mi sie zyc odechciewa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytanie do mamy41
Jaka jest Twoja recepta na udany związek? Wogóle niech te wszystkie osoby, które są w szczęśliwym związku dadzą jakieś rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katrin121
co by się nie działo-zawsze na zimno starajc€ie się prze€kalkulować zyski i straty!!! to pomaga/bez emocji,bez nerwów-no i podstawa-czy będzie mi lepiej(pod każdym względem)czy gorzej/no i żeby jak najmnej osób skrzywdzić-ja zostałam z mężem,bo gdybym odeszła skrzywdziłabym ich więcej-a tak się zahartowałam i żyję na poziomie/ale to rade tylko dla realistek a nie egoistek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteśmy ze sobą wiele lat. Bez ślubu, póki co, ale jesteśmy. Znamy się na wylot. Przeżyliśmy ze sobą wspaniałe chwile. Tych złych też nam los nie szczędził, ale zawsze wychodziliśmy z nich obronną ręką. Jestem pewna, że kocham Go nad życie. Jestem pewna, że On kocha mnie nad życie. Nie raz to udowodnił. Nie sądzę, żeby jakiś tam świstek mógł to kiedykolwiek zmienić. Nie boję się przyszłości z Nim. Bo nie ma przyszłości bez Niego:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kii
a my duzo ze soba rozmawiamy... nasz zwiazek jest wystawiony na probe, juz od roku mieszkam za granica, ale niedlugo wracam. nic sie przez ten czas nie popsulo. nie klocilismy sie, a jak juz to rozmawialismy o tym, i w koncu okazywalo sie czyja byla wina. ale trzeba umiec sie do niej przyznac!! jak czujecie ze to wasza to nie unoscie sie duma.... ja tak robie, on tez. i jest cudownie. juz od 2 lat:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mroweczka303
ja mojego meza jeszcze kocham pomimo tego,ze ciezko jest z nim wytrzymac.teraz przechodzimy powazny kryzys.powstal miedzy nami mur,ktorego nie umiem zlikwidowac.wyprowadzilam sie wiec z naszego mieszkania,bo musze to wszystko na nowo sobie poukladac.maz po 8 latach malzenstwa zmienil sie strasznie.z czulego,kochanego czlowieka zmienil sie w pozbawionego uczuc czlowieka,a na dotatek zaczal naduzywac alkoholu.prosilam,blagalam zeby sie zminil,ale to nic nie dalo wiec kiedy go postraszylam,ze sie wyprowadze,a on nic nie zrobil,zeby mnie powstrzymac wiec pewnego dnia spakowalam sie i wyprowadzilam. na poczatku myslalam,ze to definitywny koniecnaszego malzenstwa,ale teraz sama nie wiem co mam zrobic.odejsc od niego na zawsze czy wierzyc,ze sie zmieni i czekac kiedy to nastapi.blagam poradzcie mi cos,bo zwarjuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez raczej obojetnosc a
mroweczka303-moim zdaniem zrob tak jak Ci serce podpowiada, nie sluchaj innych,przeciez nikt go nie zna tak dobrze jak Ty. ja czekalam az sie jakos zmieni, zreflektuje, ale mimo obietnic i chwilowej poprwy-nic, juz mam dosc czekania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PROśBA
dziewczyny prosba skomentujcie od Was wiele zależy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rada na udany zwiazek? Nie ma konkretnej rady i ja jej nie udziele. Zycie kazdego dnia powinno wskazywac jak zyc. U mnie to jest tak: Kompromis, porozumienie, akceptacja. Pewnie, ze czasami jedna lub druga strona nie wytrzyma i musi sie wykrzyczec. U mnie tez tak bywa. Ja nie twierdze, ze moj zwiazek jest bez zadnej skazy. Skazy, zadrapania bywaja, ale potrafimy je normalnie opatrzec, naprawic. Szanujemy siebie nawzajem, tworzymy zwiazek partnerski oparty na zaufaniu. Pewnie, ze byla i jest zazdrosc, ale rozmowa, rozmowa, rozmowa..............to podstawa :) Pewnie, ze czasami mialam dosc meza i wydawalo mi sie, ze rzucilabym to w diably i poszla gdzie mnie oczy poniosa :).........Nie zrobilam tego nigdy i nie zrobie, bo na sama mysl, ze mogloby zabraknac w moim zyciu mojego mezczyzny, mojego meza, serce az mnie boli. I moj maz twierdzi to samo :). I nie chodzi tu o strach przed zostaniem samemu, nieporadzeniu sobie. Tu chodzi o zwykla milosc i strach przed utrata kochanej osoby :) Na poczatku uczylismy sie siebie, docieralismy sie. Dzisiaj wiem, ze nam sie udalo, ze jestesmy swoimi polowkami i tak juz zostanie do konca naszych dni :) Hmmm, tak pomyslalam o tej radzie. Jednak jej udziele. Nie starajcie sie nikogo na sile zmienic, bo kazdy jest inny. A jesli nie wychodzi? Mysle, ze bardzo czesto w dzisiejszych czasach ludzie dobieraja sie zle, podejmuja pohopne decyzje. Znaja sie tylko z imprez, dyskotek, a potem w zyciu okazuje sie, ze zycie to nie taniec, nie zabawa, a ciezka harowka, pamietajcie o tym :) Zycze udanych malzenstw i podejmowania slusznych decyzji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna zakochana żona
A u mnie? Staż: 3 lata po ślubie. W związku od 7 lat. Kocham go. Czasem mam wrażenie, że jest słońcem na mojej orbicie. Dał mi wspaniałego syna. I wiele cudownych wspomnień. Wiem, że gdyby odszedł zawaliłby się mój świat. Serce mnie boli na myśl, że mogłabym go stracić. Jednak... Od jakiegoś roku czuję, że się ode mnie oddala. Nie przytula mnie tyle co dawaniej. Nie spędza ze mną wieczorów bo woli posiedzieć na komputerze. Nie jest taki czuły jak kiedyś... Stał się bardziej wymagający, czepialski i kapryśny... Kłóci się o rzeczy na które kilka lat temu nie zwróciłby nawet uwagi... Czuję się niedoceniana, niedopieszczona i zaniedbywana... Jak próbuję mu to powiedzieć to mówi, że wymyślalm sobie nieistniejące problemy... A ja umieram od środka, widząc, że dla niego jestem tylko kolejnym meblem w naszym domu. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MY?Ponad 10 lat po slubie i w sercach ciagle maj :).A co do niego czuje?Bezgraniczna milosc,wielkie zaufanie.Gdy jestesmy razem czuje sie bezpiecznie i cudownie.Kiedy o nim pomysle ogarnia mnie ciepelko najmilsze na swiecie:).Poza tym to ciagle poda mi sie fizycznie i pociaga jak cholercia!🌻. A przepis na udany zwiazek.........nie ma takiego,jednak milosc i zaufanie to podstawa wszystkiego,nie tylko udanego zwiazku. Pozdrawiam🌻🌻🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sardynka6
ktos pytal o recepte na szczesliwy zwiazek :) mysle ze konieczne sa solidne podwaliny tzn podobne poglady w waznych sprawach ktore umozliwia mieszkanie, zycie razem i zalozenie rodziny bez niepotrzebnych konfliktow i ranienia sie. druga osoba nie moze nas draznic podczas mieszkania razem. wazne zeby znac wady drugiej osoby i ja akceptowac. poza tym..wazne jest podobny sposob klocenia sie i rozwiazywania konfliktow, nie obrazanie sie. trzeba sie tez dobrac pod wzgledem charakterow osoba wybuchowa z wybuchowa moga sie wiecznie gryzc. zreszta w biegiem lat ludzie sie zmieniaja i ciezko jest przewidziec w ktorym kierunku pojda te zmiany. nie jestem w szczesliwym zwiazku, ale po 4 letnim nie udanym i to sa moje przemyslenia :) acha i jeszcze zanim sie dobierze sobie partnera trzeba sie zastnanowic nad cechami ktore musi miec i ktorych absolutnie nie bedziemy tolerowac...i nie liczyc ze sie zmieni dla nas, bo nic z tych rzeczy sie nie wydarzy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×