Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ___Lilia___

Nie potrafię już życ z babcią pod jednym dachem...

Polecane posty

Gość ___Lilia___

Mam z tego powodu okropną chandrę, zmienne nastroje i sama widzę ze staje się niemiła dla jej osoby. Ogólnie mam męża i dwójkę dzieci. czuję jakby do tego dochodził ktoś trzeci. Coraz mniej czuje ze stanowimy własne czteroosobowe państewko. Mam ciągłą presję, czuje jakiś niepisany nacisk na siebie, ze jednak jest ktoś jeszcze. ktoś kto wie właściwie wszystko o naszym życiu i jedyny moment w jakim nie uczestniczy to nasze z mężem spotkania w łóżku. Jednocześnie czuje wyrzuty, że odtrącam na siłę kogoś kto dużo w życiu mi podarował i jednocześnie jest człowiekiem skromnym, pokornym i w sumie ktoś z boku patrząc powiedziałby, że nie wchodzącym w drogę. Tylko dlaczego ja to wszystko czuje inaczej?!? Bo jednak poza łóżkowymi tematami z moim mężem babcia w całej reszcie na codzień uczestniczy. W wychowaniu dzieci, zakupach codziennych itd. Zaczynam się duuusic w tym składzie! Myśleliśmy z mężem o przeprowadzce. Ale nie stać nas niestety na to. Jak więc mam żyć?!? Wiem ze atmosfera zaczyna sie robić coraz bardziej męcząca dla obu stron. My potrzebujemy nacieszyć sie naszym małym światem póki dzieci są małe i nie możemy, bo ciągle dochodzi ktoś jeszcze. A ten ktoś jednocześnie chyba czuje ze nam jest nie najlepiej i tez przypuszczam ze czuje sie nie najlepiej. Poradźcie co robić, bo ja niedługo zwariuje w tym świecie realnym i ze swoimi myślami. Zaczynam sie nienawidzić za niektóre. Ale czy to źle, że walczę o tych najbardziej mi bliskich i o własne terytorium?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Doskonale Cię rozumiem:-(Mialam taką samą sytuację.Wytrzymaliśmy 1.5roku.Postawilam na małżeństwo,rodzinę i wyprowadziliśmy się.Stracilam mieszkanie(miało być moje po jej śmierci,ja dałam pieniądze na wykup)ale zyskałam spokój i szczęście .To prawda,było ciężko finansowo ale daliśmy radę.Wy też sobie dacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba wystarczy jej stres,który przeżywa,mieszkając z tak wyrodną wnuczką.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ___Lilia___
Dziękuję foleta za takie słowa. Za zrozumienie.J a wiem, że to wszystko nie jest normalne i myślę, że zrozumieć kogoś takiego jak ja może tylko ten kto znalazł się w takiej samej sytuacji. Dlatego jak to nazwałaś mnie Marketa "wyrodną wnuczką" może i ma jakiś sens dla Ciebie, ale przypuszczam, że jednak nie miałaś okazji "zasmakować" takiego życia. Dlatego posuwasz się do takich określeń. Mogłabym w nieskończoność wyliczać różnice w sposobie życia moim, a babci. Inaczej jej upór czasem jest nie do zniesienia dla nas - nie odezwie się jak jej o coś zwrócisz słuszną uwagę, a po czasie zrobi to jeszcze raz. Przytoczyłam wcześniej sprawy łóżkowe jako naszą jedyną intymność z mężem, bo prawda jest taka, że my nawet jak mamy gorsze dni to nie możemy sie we dwójkę pokłócić, bo o wszystkim wie babcia. I może dalej uważasz ze jestem wyrodna, ale ja po prostu potrzebuję jakiegoś wsparcia, naprowadzenia, pomocy, bo niedługo ktoś rzeczywiście nie wytrzyma. I dodam, że ja w tym układzie już jestem znacznie dłużej niż foleta. Podkreslam - nie chcę krzywdzić babci, źle się czuję w takim domu, w takiej atmosferze, ale ja już nie potrafię żyć w takim trójkącie... Chce mi się wyć! A mam wrażenie, że jest to sytuacja bez wyjścia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przykra sytuacja.Może najlepiej byłoby wyprowadzić się ale i odwiedzać babcię często , żeby nie poczuła się za bardzo odrzucona ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nic wielkiego
współczuję Wam. Jednak z drugiej strony tak bywa, gdy założy się rodzinę bez podstawy czyli własnego kąta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ___Lilia___
Włąsnie tak bym to widziała. Wyprowadzić się i żyć we własnej czteroosobowej rodzinie - mąż i dwójka dzieciaczków. Odwiedzać babcię. Nie czuć tego co czuje teraz. Ale nie stać nas na nowe mieszkanie czy wynajęcie. Nie wiem już gdzie i jak szukać wyjścia z tej naprawdę chorej i coraz trudniejszej sytacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem ze mozesz sie czuc zle mieszkajac z babcia bo to godzi w wasza prywatnosc ale po pierwsze piszesz jakbys miala lekka pretensje ze ona uczestniczy w waszym zyciu - to jest jej mieszkanie, to co ma zrobic? Siedziec jak mruk i sie nie odzywac? A moze umrzec zebyscie mogli odziedziczyc mieszkanie? Wprawadzajac sie przeciez wiedzieliscie ze nie zniknie... Ja tez nie mam pieniedzy na kupno mieszkania ale wynajmuje z partnerem co miesiac jestesmy na minusie ale za to mamy sisze i spokoj co polecam nawet jezeli wiaze sie to z debetem - lepsze to niz odchodzenie od zmyslow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×