Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Anielica90

Proszę pomóżcie- kocham, a utraciłam swojego partnera

Polecane posty

Gość Anielica90

Owszem może usłyszę słowa, iż nie jestem doświadczona- że jeszcze wiele przede mną, ale potrzebuje porad, i czuję, iż muszę się wypowiedzieć, gdyż mam nadzieję że wszyscy po przeczytaniu mojego monologu- doradzicie mi, na przykładzie własnych doświadczeń. Wysłuchajcie mojej historii. Jestem nastolatką, za niedługo kończę 18 lat. Jestem bardzo wrażliwą dziewczyną, a do tego przeszłam też swoje „miłostki”- przez 8 miesięcy byłam w związku z narkomanem, mając nadzieje, iż może mu pomogę wyjść z nałogu. Nie udało się, nie chcę się na tym problemie skupiać, ale nie byłam nigdy przez niego dobrze traktowana. Miałam wtedy 15 lat, bił mnie i groził. Skończyło się- zapominałam o nim 2 lata. Liceum- zupełnie inne życie. To już nie gimnazjum. Poznałam go w Internecie. Spotkaliśmy się- i już wtedy zaiskrzyło. Nigdy przy nikim nie czułam się tak bezpiecznie jak przy nim. Byłam jego najdłuższą partnerką(z innymi był 1 miesiąc- przy czym one go zostawiały). Ma po prostu dziwny charakter. Jest jednocześnie- kochany, ciepły, czuły, uczuciowy, troskliwy, cierpliwy-ale ma w sobie jakby drugą osobę, która zachowuje się jakby nie świadomie. Jest podatny na otoczenie i to bardzo. Dla niego słowa innych-to jakby przemówienie ”guru”. Podporządkuje się ludziom. Niektórzy go wykorzystywali- ale nie ja. Pokochałam go za to jaki jest. Ma nieciekawą sytuacje rodzinną- ojciec zmarł, matka znów wzięła ślub mieszka z rodzeństwem i jest traktowany jak kopciuszek- tylko na usługi. Przy mnie czuł się jak przy rodzinie, łączyła nas naprawdę silna więź, mieliśmy swoje kłótnie, ale wszelkie często kończyły się po chwili. Starał się zawsze być wobec mnie szczery. Pragnął, byśmy już zawsze z sobą byli. Problem pojawił się gdy poszedł do nowej szkoły. Nowe wartości, wpoili mu kumple że jak się ze mną nie prześpi- to znaczy że jest cienias, i że nie kocham go. Jest prawiczkiem. Ja jednak nie chciałam tego robić- nie byłam gotowa. Czuje, że chce być tego pewna,i mimo że go kocham nie byłam gotowa psychicznie. Kłótnie - że pragnie mnie, że ja go nie chcę, że go odpycham, następnie że ja pragnę ślubu i rodziny( a on nie jest na to gotów) spowodował awanturę- gdy temat był poruszany kończyło się to wszystko kłótnią. Raz już zerwaliśmy w związku z tym, że ja zachowywałam się nie do końca fair(podczas okresu byłam bardzo wybuchowa i dużo klęłam i płakałam)- jak już mówiłam jestem za wrażliwą osobą. Możliwe, że to też go denerwowało-, ale pozostałam jego małą myszką:( Dwa tygodnie temu…przez Wielkanoc, nie odzywał się. Był oschły i zimny. Przez telefon dowiedziałam się, że mnie zostawia,(bo różnimy się wartościami-czyli stosunek)… a on kogoś poznał(laskę, która jest chętna). Przez telefon życzyłam mu szczęścia, płakałam i powiedziałam pod koniec żegnaj- pytałam czy ją kocha- powiedział ze to nie możliwe, że o mnie nie da się tak łatwo zapomnieć. Stwierdził że tak będzie dla nas lepiej. A gdy spytałam go czy mnie nie kocha cisza w telefonie(kiedyś powiedział, że skłamał by gdybyśmy zerwali a on powiedział ze nie kocha)..od tego czasu żadnego odzewu ani z mojej ani z jego strony. Dziś podał przez kolegę książkę, która mu pożyczyłam kiedyś. Z tamtą się widują. Ja nie chcę zapomnieć. Mam nadzieje, że rozumiecie. Pragnę zrobić jakiś ruch, ale nie wiem jaki. Proszę o pomoc. Przepraszam za ten długi monolog.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×