Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość No_Surprises

Pod jednym dachem z perfidnym oszustem...

Polecane posty

Gość No_Surprises

To sie dowiedzialam... Moj wieloletni partner jest potwornym lgarzem, oszustem, zdrajca... moge znalezc o wiele wiecej podobnych okreslen, kazde do niego pasuje. Nigdy go nie sprawdzalam, bo nie mam w zwyczaju tego robic, zawsze uwazalam, ze skoro cos mowi, to widocznie tak jest, bez wnikania w szczegoly... Zawsze mielismy oddzielne konta, kazde mialo swoja prace i zadne nie zagladalo drugiemu do portfela, komputera, komorki, torebki... Jakis czas temu dowiedzialam sie, ze ma 'przejsciowe' klopoty z firma i przyjelam to do wiadomosci, zycie toczylo sie dalej, razem zasypialismy, razem budzilismy sie, on stal sie jakby bardziej nerwowy, skory do klotni, podrazniony, zlozylam to na karb tych 'przejsciowych' klopotow. Ktoregos dnia poprosil mnie o duza sume pieniedzy, ktora rzekomo mialabym 'zainwestowac' we wspolny interes. Zgodzilam sie, ale pod warunkiem, ze poznam szczegoly, bo nie zamierzam wszystkich oszczednosci pakowac w cos, o czym nic nie wiem, tylko dlatego, ze mnie poprosil. Ku mojemu zdziwieniu, wsciekl sie i powiedzial, ze skoro nie chce, to on poradzi sobie sam. I tak bedzie lepiej dla nas obojga :) Tyle, ze od tego czasu zaczelam baczniej przygladac sie tym jego 'klopotom' i 'interesom'... Okazalo sie, ze od kilku miesiecy zalegamy ('my', bo mieszkamy w jednym domu) z platnosciami roznych rachunkow, firma leasingowa przyslala pismo z informacja, ze w zwiazku ze zwloka w platnosciach, chce rozwiazac umowe - w leasingu mamy dom i jego samochod... Od kilku miesiecy zalega z platnosciami u swoich kontrahentow, ktorzy zaczynaja tracic cierpliwosc... Takie rzeczy nie dzieja sie z dnia na dzien, jest mi przykro, ze po kilku spedzonych wspolnie latach nie zasluguje na poznanie prawdy, jakakolwiek by ona nie byla. Czasem z lekkim zalem patrzylam na znajome pary/malzenstwa, ktore mialy jakas tam 'wspolnote majatkowa' (u nas oboje zdecydowalismy, ze kazde pracuje na wlasny rachunek)... teraz blogoslawie dzien, w ktorym podjelam decyzje o niezaleznosci. Z drugiej jednak strony patrze na klopoty mojego, badz co badz, ukochanego mezczyzny i... chyba nie chce mu pomoc, zbyt wiele w tym wszystkim niewiadomych, a ja juz mu nie ufam - oczywiscie nadal twierdzi, ze wszystko jest w porzadku i pod kontrola... Jedno jest pewne, stracilam spokoj ducha na dlugo... oby nie na zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myslę, że żle robisz- myslę że jest mu głupio powiedzieć ci prawdę- może gdybyś powiedziała- słuchaj wiem że twoje problemy finansowe są dużo wieksze niż mówiłes- powiedziałby ci prawdę od początku do końca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
razem wstajecie, razem zasypiacie- a gdy tonie twój mąż pozwalasz mu na to bez mrugnięcia okiem- straszna z ciebie materialistka- jego na swój sposób rozumiem- cięzko się przyznać do pewnych rzeczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ike => przeciętna kobieta, czego chcesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jako snie przekonuja mnie
twoje zawile tlumaczenia ..... wybielasz siebie- oczerniasz jego .... :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
autorka jest mądrą kobietą!! uczciwie pracuje i będzie miała na chleb i dach nad głową. problemy finansowe nie rodzą się z dnia na dzień i praktycznie zawsze są wynikiem zaniedbań, kombinacji czy nieodpowiedzialności. jak facet nie jest w stanie zdobyć się na powiedzenie prawdy swojej partnerce to niech nie oczekuje że ona się zdobędzie na danie mu pieniędzy. zaufanie musi działać w dwie strony...jesli on jej na tyle nie ufa i jest jej na tyle niepewny że nie powie prawdy to jakie podstawy ma ona by zaufać mu? facet nie powie to niech radzi sobie sam, a ona jak mu w interesach nie pomoże to przecie go pod most nie wygna ani z głodu nie da umrzeć prawda? zresztą przy tylu zadłużeniach to pewnie by ta jej kasa w błoto poszła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No_Surprises
"przeciętna kobieta, czego chcesz?" A czego mozna chciec? Sytuacja wyglada tak: jest facet, ktory nie ma odwagi/checi/jaj/czegokolwiek mu tam brakuje, zeby powiedziec prawde od poczatku do konca, jestem ja, ktora ma wspanialomyslnie oddac mu prawie wszystko, co ma, bo o to poprosil (nie rozmawiamy o kilku tysiacach zlotych czy nawet euro) i jest cale mnostwo zawalonych spraw. To, co opisalam, to tylko niewielki skrawek jego klopotow, pozyczal juz pieniadze wielokrotnie i inwestowal je tak, ze nie bylo z czego oddawac, dlaczego ja mam ryzykowac utrate wszystkiego? W imie czego? Zrobilabym dla niego wiele, ale nie w sytuacji, gdy dowiaduje sie o wszystkim ostatnia, gdy jego prawnik pyta mnie o sprawy, o ktorych istnieniu nie mam pojecia, gdy czuje sie, jak 'myszka', ktora 'wiedziala ostatnia' (to dla tych, ktorzy pamietaja szlagiery muzyki dzieciecej sprzed lat) - a mieszkamy razem od prawie 5 lat! Malo tego, zasuwam rowniez w jego firmie, bo aktualnie nie stac go na wystarczajaca liczbe pracownikow (o pomoc poprosil mnie mowiac, ze 'nikt tego nie zrobi lepiej niz ja' ;) ). Nie mam potrzeby sie wybielac, ani oczerniac jego. Wiem, ze zdarzaja sie bledne decyzje, nieuczciwi kontrahenci, ze kazdy moze miec pecha i utracic plynnosc finansowa... Ale dlaczego dowiaduje sie o tym w chwili, kiedy wielu spraw nie da sie juz odkrecic? "a gdy tonie twój mąż pozwalasz mu na to bez mrugnięcia okiem" Nie jestesmy malzenstwem i to jest duzy plus calej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość męskie oko
Uchowaj Boże od takiej zimnej baby! Mam nadzieję, że to prowokacja, bo jeśli nie....? Takie zamrażarki chodzą naprawdę po świecie? Brrrrr!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mąż nie mąż- dla mnie to żadna różnica- jeśli chodzi o wspólne życie- jeśli mówisz że nie jesteście małżeństwem na całe szczęście to sama potwierdzasz to co powiedziałam- znasz powiedzenie widziały gały co brały? mówisz że nie pierwszy raz ma problemy- to nie narzekaj tylko albo w te albo we wte- nie każdy jest super menagerem- widząc że mu nie idzie wcześniej mogłaś rozmawiać raczej o nie bawieniu się w interesy ale pójściu do pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiem ci szczerze- gdyby twój facet wiedział że może ci to powiedzieć to by ci powiedział- winy w tym , że ci nie powiedział szukaj raczej w sobie- ale skoro ma sie takie podejście do życia - jakie masz....... też bym komuś takiemu nie powiedziała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ja wszystko rozumiem, tylko po z nim jestes skoro to taki słabiak? A jeśli już trzymacie kasę osobno zrzucając się tylko na rachunki, to na chuj mu pożyczasz? Coś ci się chyba pomieszało. JAk się coś wybiera to trzeba w tym trwać konsekwentnie. "wspanialomyslnie" => osz kurwa... Wielka pani łaskę robi. Idźcie w pizdu z taką łaską i z taką babą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No_Surprises
"widząc że mu nie idzie wcześniej mogłaś rozmawiać raczej o nie bawieniu się w interesy ale pójściu do pracy" Sek w tym, ze NIE widzialam. Teraz dowiaduje sie o sprawach sprzed lat, o ludziach, ktorzy przychodza po jakies pieniadze, o rodzinie, ktora sie zadluzyla, zeby wyciagnac go z klopotow... Po prostu jest mi przykro, ze nie chcial mnie wtajemniczyc w swoje zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pieniądze autorki nic by tu nie pomogly... jesli ten facet wykonal juz iles tam rozpaczliwych ruchow, coraz bardziej się pogrązając i trwoniąc coraz to wieksze, pozyczone juz pieniądze, to kasa autorki poszlaby na kolejną taką histeryczną inwestycje... Wg mnie trzeba dbac przede wszystkim o wlasny tylek a facet autorki o swoj nie zadbał... rozumiem, ze nie chcial mowic od razu, bo myslal ze sam da rade pokonac trudnosci... ale doprowadzil do sytuacji w ktorej nie ma juz w zasadzie sensownego wyjscia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pierniczysz dziewczyno jak potłuczona- to jak wy żyjecie że pracując w jego firmie niby nic nie wiesz? niby teraz nagle każdy ci się zwierza jaki on był kiedyś- wziełam i uwierzyłam:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
komiczne masz racje- nie każdy się do tego nadaje- chłopiec ot co musi teraz spłacic długi dzięki providentom i im podobnym- bo na najbliższą osobę nie ma co liczyć - grzecznie zauważę- że długi jakoś muszą spłacić bo niedługo wyprowadza się ze wspólnego gniazdka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a niedlugo u drzwi Twoich stanie komornik:P z tego co widze,to przede wszystkim ten facet,nawet jesli boi sie przyznac do klopotow przed ukochana kobieta,naraza ja w ten sposob na roznego rodzaju nieprzyjemnosci. I w imie czego pytam- w imie urazenia meskiej dumy, ze sobie nie poradzil?? a tak to zalegaja teraz z oplatami,powoli zaczna sie odzywac wierzyciele, dom i samochod w leasingu jest na was oboje tak? No nie zadroszcze jednym slowem takiej sytuacji:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
śnieżynka a po co im wspólny dom czy samochód- potrzebne im tylko łóżko - żeby razem zasypiac i razem się budzic- bo po za tym jak widać między nimi nic więcej nie ma - wiedzą o sobie po 5 latach zupełnie nic- gratuluję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
świeżynka_22 => o jakim "kochaniu" ty tu mówisz? Pani na wysokościach mu łaske wyświadcza. Nic dziwnego, że wasal sra pod siebie.:classic_cool: "Nie musza kochać. Byleby się bali" Bucik to był gość :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"niby teraz nagle każdy ci się zwierza jaki on był kiedyś- wziełam i uwierzyłam" gwarantuje Ci, ze to mozliwe.... kumpel zajmuje sie upadłościami przedsiębiorstw - nawet nie wiesz jakie cuda wianki potafia mężowie wywijac żonom, wcale niegłupim i dosc ogarniętym życiowo na dodatek wspolniczkom w firmach, ktore jak sie okazuje są zadluzone na miliony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sorry komiczne- jak sa głupie .......wspólniczka ma pilnować interesu a nie ślepo wierzyc w banialuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Komiczne ma rację. Ja, jako naczelna frajerka, przetestowałam to. Taa.. zgodziłam się pomóc. Finał jest nieciekawy.. wręcz tragiczny. Dla mnie oczywiście. Nauka z tego? Trust no one.:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to slowo ukochana kobieta mialo byc ironiczne,bo mysle,ze zaden facet w imie tego,by zachowac twarz super samca,ktory ze wszystkim sobie radzi,nie narazi kobiety na takie badz co badz upokorzenie. Bo dziwnie to bedzie wygladac,jak otworzy drzwi i zobaczy komornika:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mówie o pomocy- masz - inwestuj- strać- tylko- spłacić długi -zamknąc firmę- wysłac do pracy- ot co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katkaa23
no nie wiem.. zostawiac ukochanego mezczyzne dlatego, ze ma problemy finansowe i sobie z nimi nie radzi?? ja zostalam z ukochanym czlowiekiem pomimo tego, ze mial on o wiele powazniejszy problem niz brak pieniedzy i mysle,ze jakbys kochala swojego faceta to bys sie o niego martwila i (jesli jestes taka madra) to bys mu pomogla z klopotow wyjsc ale swoja droga, nie bez powodu Twoj facet nie przychodzi do Ciebie z problemami wspolczuje mu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko, gratuluje rozumu, praktyczności i podejścia do sprawy żyjesz z nim juz kilka lat, a on ukrywał przed toba kłopoty finansowe a teraz ludzie z forum, chcą cie zaszczuć, bo nie rzucasz sie z pomocą ukochanemu, nie oddajesz mu wszystkich swoich oszczędności, a najlepiej gdybys sie sama zadłużyła uwierz mi, że gdybys sie bez pytania rzuciał na ratunek facetowi a potem popadła w kłopoty (co jest nieuniknione) to tak samo by cie zjechały, tylko tym razem wyrzucając, ze masz miękka dupę i nie myslisz ja ci gartuluje, jestes bezpieczna jaśnie pan nie raczył wtajemniczyć cię w swoje problemy, to znaczy, że ci nie ufał a teraz ty masz bez mrugnięcia okiem zaufać jemu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fvsfvs
Żal mi opisanego mężczyzny, rozumiem że obawiał się mówić o problemach. Zawziętości i braku empatii u autorki tematu nie pojmuję ale zaszczycać dłuższą wypowiedzią nie zamierzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość współczuję ci autorko
Dobrze, ze Wasz uklad/zwiazek mial taka postac, jaka mial (bo chyba nie bedzie wspolnej przyslzosci po czyms takim). Moze i jest jakastam meska duma, ktora nie pozwala przyznac sie do porazki, ale jak sie tonie w bagnie juz x czasu, to mozna by o tym wczesniej zakomunikowac, a nie narazac partnerke na straty. Autorko - masz leb na karku, gratuluje. Nie sluchaj tych, ktorzy najpierw rzucaja sie z wrzaskiem, ze powinnas mu pomoc bez wzgledu na wszystko, stracic wlasna kase i mieszkac pod mostem w imie milosci, a potem Ci sami dowalaja, ze to Twoja wina, bo powinnas byc jasnowidzem i od razu sie zorientowac :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×