Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bez szans na związek

Kocham... a muszę odejść

Polecane posty

Gość Bez szans na związek

cześć :) - odrobinę optymizmu na początek, bo później będzie już tylko gorzej... Mam chłopaka, z którym jestem ponad 2 lata, kocham go bardzo, chyba był mi pisany i jeśli kiedykolwiek prosiłam Boga o mężczyznę idealnego to mial być właśnie taki jaki jest... Tylko widocznie Bóg ma poczucie humoru lepsze od mojego... Streszczając: -mój chłopak uległ wypadkowi zanim byliśmy ze sobą, chyba własnie z tego jego poprzednia dziewczyna odeszła...-ja byłam z nim przez cały ten czas, wspierałam, jeździłam po szpitalach, szukałam najlepszych lekarzy - wyzdrowiał za co dziękuję Bogu z całych sił! - kiedy się poznaliśmy byl takim... niepoprawnym romantykiem, marzycielem, pełnym radości - zawsze mnie to cieszyło, to dobrze kiedy ludzie mają powody by żyć... Tyle tylko, że coś się zmieniło - ja dojrzałam przez te 2 lata, chciałabym zalożyć rodzinę, mam pracę, dobrze zarabiam... On natomiast ciągle studiuje, bo ciągle zmienia zdanie co do tego kim chcialby być, jego marzenia są... takie nierealne, w stylu: "wybuduję wierzowiec i będę wynajmował pod powierzchnie biurowe" - HOLAAAA za co wybuduje? gdzie wybuduje? jak? Przecież nie ma ani pracy, ciągle musi być pod opieką lekarzy (w razie...) marzy o kredytach, podczas gdy nawet motorynki nie ma pod zastaw... Jeszcze nie tak dawno miałam siły by próbować go zmieniać, teraz już mi się nie chce... Ile razy można tłumaczyć, że nie zrobi biznesu stulecia przed 30tką, że by móc o czymkolwiek mysleć trzeba się zabrać do roboty, a nie siedzieć i marzyć... Ale on marzy... a ja nawet nie chcę słuchać o kolejnych jego genialnych pomysłach... To już jest koniec naszego związku... związku bez przyszłości... Nie chce by było, że ja lecę na kasę i pozbawiam chłopaka marzeń - dla mnie mógłby mieć najniższą krajową, byleby miał powód by rano wstać, by rozumiał, że nie można całe życie przeleżeć w łóżkui marzyć, a jeśli właśnie taką drogę wybiera, to ja skecam na najbliższych światłach... Tak się chciałam wyżalić... a tak bardzo go kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkt wke
skoro go kochasz to nie odchodz,poczekaj jeszcze,badz z nim....jestescie jeszcze mlodzi,praca sie znajdzie,zobaczysz...jak go naprawde kochasz to bedziesz zalowac ze go zostawilas...wiem po sobie..mialam podobne rozterki i zerwalam....wytrzymalam miesiac bez niego...jak kolwiek byloby byle byc z nim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bez szans na związek
KOCHAM tylko przestaje wierzyć w to, że miłość przenosi góry, zmienia ludzi, sprawia, że człowiek jest dla drugiej osoby zrobić wszystko... Bo czy ja chcę zbyt wiele? Nie potrzebuję tych "biznesów" chcę mieć normalną, zwykłą rodzinę, która nie musi jeździć na Majorkę, wystarczy Polskie morze, czy nawet do siostry na weekend... Nie mam wygórowanych pragnień... chcę by było nam dobrze, zwyczajnie, byśmy nie musieli się martwić o ZUSy, o US, by po 8 godzinach móc usiąść, pożartować, a nie szybciej i szybciej bo biznes, ewentualnie bym nie musiała wracać z pracy i słuchać, gdzie tym razem będzie studiował i na pytanie jak mu minął dzien nie słyszeć "normalnie... dziś myślałem o....". Po prostu nie będę w stanie nieść na swych ramonach siebie, męża i dzieci - trochę za dużo jak na 1 osobę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betix
moze on mysli ze to za twoje zarobione pieniadze bedzie budowal te wierzowce... hehehehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MINIPINI
Miłością nie wykarmisz rodziny i nie zapłacisz za leki - odejdź... Lepiej być samemu niż mieć na utrzymaniu trutnia - teraz może jeszcze jakoś to znosisz, ale za 5, 10 lat? A potem co rozwód? Płacz? Jeszcze więcej pretensji... Lepiej zrezygnowac i dać szansę sobie, bo Twój chłopak już chyba dość ich miał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała_pralinka
witam, znam ten ból, jestem w sytuacji dość podobnej - jestem z kimś kogo kocham, ale to osoba nieodpowiedzialna, nie potrafi skończyć studiów mimo tego że jest starszy ode mnie (ja już skończyłam i szukam pracy), nie pracuje, a jeśli tylko w jakiś sposób zdobędzie kasę (dostanie od opiekunów, pożyczy) to zaraz całą roztwoni na "przyjemności" - alkohol czy papierosy... poza tym bywa cyniczny wobec mnie, nie potrafi powiedzieć czułych słów (jedynie napisać w smsie). wiem to żenujące... ktoś mógłby zapytać dlaczego z nim jestem... ? czy miłość jest aż tak ślepa??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakryczna masakra
Bravo dziewczyno! Dobrze, ze widzisz to wszystko. Wydajesz sie osoba na tyle dojrzala, by powazniej pomyslec o przyszlosci. I nie ludz sie, ze Twoj facet sie zmieni, ze Ty moglabys go zmienic wkladajac jeszcze troche swojej pracy, wiary itp. On jest z innej bajki. Samymi uczuciami nie da sie zyc. Wiem, ze go kochasz. Wiem rowniez, ze nastal dla Ciebie taki moment, w ktorym zdalas sobie sprawe, ze Twoj mezczyzna to tylko slowa, slowa, slowa.... zupelnie bez czynow. Nie da sie budowac czegos trwalszego tylko na slowach. Przykro mi z tego powodu, bo wiem, ze ta decyzja bedzie Cie sporo kosztowac. Nie masz wyjscia. Sama Waszej przyszlosci budowac nie mozesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała_pralinka
dziękuję za te słowa, myślę że sporo w tym racji, już teraz zdaje sobie sprawę że nie ma na czym budować. słowa bez pokrycia? obiecywanki bez spełnienia? - wszystko się zgadza. dodatkowo frustracja, gdy coś mu nie wychodzi - wrzaski, krzyki jakby ktoś go gwałcił... dramat. to boli i wiem, że jest trudne, ale cieszę się, że jest ktoś kto mnie rozumie... kochałam 8 miesięcy, ale wiem że mam już tego dość. miałam nadzieję, że uda mi się coś zmienić... gdy myślę o rozstaniu, chce mi się płakać, ale zdaję sobie sprawę że na wychowywanie dużego dziecka gotowa nie jestem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
różnie z tym bywa autorko. Moze on ma depresje?? nie pomyslałaś o tym?? Powiem Ci cos o sobie. jestem jeszcze młoda, mój eks był starszy ode mnie o 12 lat, ja dopiero po studiach, szukałam pracy, w czasie studiów pracowałam, zarabiałam grosze , ale zarabiałam. Mój facet zawsze mnie krytykował ze on nie chce kolejnej która bedzie miała przyjśc na gotowe, ze ja nie garne sie do pracy, bo nie tłumaczyłam mu sie z jej szukania. Zaczęłam staż to było mu źle bo powinnam mieć stały etat, teraz chce iść na studia lepsze, które dadzą mi fach, bo na prace z przyszłością nie mam w tej chwili co liczyć:( a nie bede ciagle włóczyc sie po sklepach. Facet pomysł studiów krytykował jak mógł, jako jedyna osoba z mojego otoczenia. Stworzył we mnie taka blokade ze o swoich problemach wolałam powiedziec innym facetom niz jemu, on przez to uwazał ze ja nic nie robie, ze sie obijam. Moze on po prostu nie moze znaleźc pracy, co teraz robi sie coraz to trudniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×