Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość .dama.nie.sama.

jestem kochana, lecz ja nie kocham...

Polecane posty

Gość .dama.nie.sama.

mam "pragnienie" wygadać sie w koncu... wyobrazacie sobie dziewczyny być z "najczulszym,najkochanszym,itd" mezczyzna....a go i tak nie kochac..... moj "ukochany" zrobilby dla mnie wszystko, stara sie tak...jak jeszcze pol roku temu niepomyslalabym ze sa tacy mezczyzni... dalam sie wciagnac w ten zwiazek bo ... wlasnie dlaczego...bo wczesniej ktos mnie bardzo zranil (zdradzil ! ) i czulam sie samotna smutna przygnebiona.... i jak go poznalam (nazwe go marek) to "zauroczylam" sie ta jego dobrocią....i tym ze ktos tak zabiega o moje wzgledy... ale chocbym chciala...zmuszala sie...to i tak wiem ze to nie miłośc... :( czuje ze nigdynie bede go tak kochac jak tego ktory tak mnie zranil... nie dogadujemy sie (nie zgadzamy) wpawie w niczym... on katolik,baardzo wierzacy.... ja ateistka..... on kocha kosciol, Boga, jest przeciwko aborcji itd... czyli odmiennosc mnie.... a druga strona medalu.... jestem w tym zwiazku bo wiem ze nikt tak mnie nie pokocha... mowilam mu nawet ze to nie jest "to" ale on twierdzi ze ja go pokocham jak o tamtym zapomne.... on mi daje czas.... ...............ironia losu......... co gorsze? byc kochana...lecz nie kochac.... kochać....lecz nie byc kochaną.......?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak go zostawisz, to potem sie zorientujesz, ze to jednak bylo TO, bo to tak zawsze jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moge sie wpakowac
w to samo... moze nie kochana ..ale .... od niecalego miesiaca spotykam sie z facetem jemu zaczyna zalezec ... a mnie przestaje .. ja wiem ze tego nie pociagne ....... ty tez tak nie rob .... to oszukiwanie chlopaka kiedys itak odejdziesz dla innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .dama.nie.sama.
prawdopodobie tak... lecz on jest taki ......"niedoswiadczony" ma prawie 30 lat... a nie byl jeszcze w dluzszym zwiazku... ze mna kochal sie moze po razz 4 raz w zyciu.... wiec to tez "nam" nie wychodzi.... juz nie chce kolejnych 6 lat uczenia faceta co ma robic dobrze a co zle....co kobiety lubia a czego nie,,, i ta jego wiara...rozumiem ze mozna sobie wierzyc i jest ok ale pewne kwestoe sa denerwujace... wiem ze to glupie prawda.../ jedne pytaja sie co maja zrobic bo facet nie kocha nie stara sie.. i ze sa inne problemy na swiecie... ja chcialam dowiedziec sie czy ktos jest w podobnej sytacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rece opadaja....
jak mozesz go tak ranic... Jestes najgorszym typem czlowieka,jaki istnieje.Jestes bez serca...P***** egoistka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .dama.nie.sama.
ale ja mu mowie ze to niejest taka milosc jaką darzylam tamtego... nie odbieram od niego tel....bo nie mam o czym z nim rozmawiac... a jemu wystarczy tylko swiadomosc ze jestem..... a najgorsze jest to ze chyba bym go "zabiła" gdybym naprawde odeszla....i jest mi go żal....bo nie chce go skrzywdzic.... ale tez krzywdze go tym ze go nie kocham.... czyz nie jest tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .dama.juz.sama
juz po wszystkim.... dzis "kazalam" mu odejsc... powiedzialam ze go nie kocham i ze to koniec... wiem ze dobrze zrobiłam bo jakbym zwlekała dluzej to on cierpial by bardziej... powiedzcie czy wy chcielibyscie byc z kims kto was nie kocha???? lub byc z kimś kogo nie kochacie.....??? on teraz tego nie rozumie....jest zly na mnie a ja na siebie bo tak bardzo go zraniłam.... :( ale przeciez szczerosc to postawa.... juz nie moglam dluzej "zmuszac" sie do uczucia.... co to za zycie kiedy tak kogos ranimy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lola22
jestem w dokładnie identycznej sytuacji... ale nie potrafię się zdobyć, by powiedzieć mu tak jak Ty. nie przeżyłby tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość e.j
jestem w bardzo podobnej sytuacji...tylko, że u mnie nie jest tak że się w niczym nie zgadzamy. lubię go i dlatego się z nim spotykam. niestety tylko lubię... jakis czas temu wyznal mi milosc.powiedzialam ze nie potrafie tego odwzajemnic a on, ze sie nie podda i bedzie sie staral zebym i ja mu kiedys powiedziala, ze go kocham... tak jak Ty kiedys bylam zraniona i mam wrazenie ze juz nigdy nikogo tak nie pokocham jak kiedys tamtego. minęlo juz duzo czasu i nie mysle o bylym. tesknie tylko za tamtym uczuciem. ten chlopak jest o niebo lepszy a jednak cos jest nie tak...jestem zła na siebie bo zawsze marzylam o takim kochającym mężczyźnie, a jak go mam to brakuje zwykłej chemii. kiedy sie spotykamy jest ok .lubię z nim spędzac czas ale gdy za kazdym razem jak mowi o swoich uczuciach czuję sie okropnie. czuję presję. spotykamy się 4 miesiace, nie jestesmy oficjalnie para a juz teraz nie wiem czy bedę potrafila zerwac ta znajomosc...dzis o tym teoretycznie rozmawialismy to powiedzial ze bylby zdolny przyjechac i pasc przede mna na kolana zebym jeszcze raz sie zastanowila bo jestem warta wszystkiego. cały czas mi powtarza że nigdy wcześniej nie czuł czegos takiego i jak zależy mu na tym uczuciu...nie chcę go zranic,mówię mu jak jest a on mimo to świata poza mną nie widzi... czasem mysle,że on wcale nie potrzebuje mojej miłości.wystarczy mu tylko jego uczucie i to że jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dorcia dorcia
tez mam bardzo podobnie. byalm bardzo zraniona przez faceta. a teraz jest kto i tez czuje presje gdy on mowi mi ze mnie kocha, lubie go, dogadujemy sie, nie chce go ranic, on nie che roztania,che spedzic zycie ze mna chcialbym go pokochac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość e.j.
a chciec to nie móc.niestety:( rozumiem to bardzo dobrze. liczę na to, że miłośc przyjdzie z czasem ale obawiam się, że moge sie przeliczyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plastic fantastic
ja właśnie zaczynam taki związek o ile można nazywać to związkiem:/ chłopak jest mądry i szanuje kobiety.. czego większości brakuje.. chciałabym go pokochać.. ale z tego co piszecie wynika, że i tak nic z tego nie wyjdzie:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania 3
Pamiętajcie że przeciwieństwa się przyciągają!!! Ja jestem w wieloletnim związku a między nami przepaść przeciwieństw. Miłość jest koneczna, ale u mnie i u niego uczucie się rozwijało powoli. Nie wolno tylko bać się kolejnego związku i patrzeć przez pryzmat zdrady poprzedniego faceta na nowego, bo można przegapić coś bardzo cennego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewa 2487
Jeśli go stracisz wtedy pewnie zrozumiesz jak bardzo ci na nim zalezy. Zeby cos docenic trzeba to stracic, tak zwykle jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Barbie55
ja jestem z chłopakiem od roku. bardzo mu na mnie zalezy a mi coraz mniej. porzedni chłopak bardzo mnie zranił ale ciągle o nim mysle i tesknie. a teraz zaczełam spotykac sie z jeszcze innym i nie wiem czy mam zerwac z moim chłopakiem czy tą nowa znajomość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogodynkaa
Tez tak mam. Jestem z facetem który mnie bezgranicznie kocha ale ja nie odwzajemniam tych uczuć. Zerwalam z nim raz dla jego własnego dobra, powiedzialam mu jak jest ale mnie błagal żebyśmy przynajmniej sprobowali. Po kilku dniach uleglam jego prośbom i zgodzilam sie mimo ze wiem ze nic z tego nie bedzie. Nie wiem dlaczego to zrobilam. Po prostu bardzo go lubie, jest wspaniałym facetem . Wielokrotnie mowilam mu ze zasługuje na kobietę ktora naprawde go pokocha ale on twierdzi ze jak spróbujemy to ja na pewno sie zmienię. Boje sie ze im dłużej to będzie trwało tym bardziej zaboli rozstanie. Zwlaszcza ze poprzednia kobieta bardzo go zranila. Nie chce stracić przyjaciela ale wiem ze po rozstaniu nasza przyjaźń juz nie ma szans. Zapomnialam napisać jeszcze ze im jest bardzo wierzącym katolikiem a ja mam troche inne poglądy na religię, do tego interesuję sie psychologią a ostatnio wciągnął mnie temat świadomego snienia co mu sie bardzo nie spodobało, zaczął mi opowiadać o demonsch, opetaniach itp. i kazał mi przestać interesować sie tym tematem jednocześnie próbuje mnie na siłę nawracac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Problem dziś polega na tym że ludzie mylą pożądanie z miłością. Pokochać prawdziwie można każdego, jeśli się to potrafi. A nie każdy jest zdolny do prawdziwej miłości. To o czym mówicie to pożądanie, nic więcej. U was po prostu to troszkę inaczej jest wzbudzane. I nie poczujecie tego jeśli facet się o was stara, bo w ten sposób nie wzbudzi waszego pożądania. Skąd to wiem? Ja nauczyłem się kochać, i mogę pokochać każdą jedną osobę. Po prostu wpuścić ją do serca. Choć nie przy każdej czuje to silne uczucie, które jest pożądaniem. Ale i ono mi już nie jest potrzebne do zakochania się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anitttta
gość 2017.01.17 "Problem dziś polega na tym że ludzie mylą pożądanie z miłością. Pokochać prawdziwie można każdego, jeśli się to potrafi. A nie każdy jest zdolny do prawdziwej miłości. To o czym mówicie to pożądanie, nic więcej. U was po prostu to troszkę inaczej jest wzbudzane. I nie poczujecie tego jeśli facet się o was stara, bo w ten sposób nie wzbudzi waszego pożądania. Skąd to wiem? Ja nauczyłem się kochać, i mogę pokochać każdą jedną osobę. Po prostu wpuścić ją do serca. Choć nie przy każdej czuje to silne uczucie, które jest pożądaniem. Ale i ono mi już nie jest potrzebne do zakochania się." Pięknie ujęte! A ja właśnie dałam szansę komuś, kogo myślałam, że pokochać nie umiem.. Też byłam zraniona po 5 letnim związku, kiedy to mój świat rozpadł sie na milion kawałków. Mojego obecnego chłopaka poznałam kiedy te kawałki dopiero podnosiłam próbując skleić, a emocjonalnie nadal związana byłam z poprzednim.. Tak samo zafascynowałam się dobrem, łagodnością, oddaniem tego obecnego, ale nie umiałam długo tego docenić.. Oddalałam się, dawałam do zrozumienia, że to nie ma sensu i przed świętami i zaplanowanym wspólnym Sylwestrem chciałam sprawę zakończyć, aby go nie ranić. Widziałam, jak bardzo mnie pokochał, nie rozumiałam dlaczego, bo nie znaliśmy się długo, ale wiedzałam, że nie zasługuje na takie zranienie, ponieważ sam niedawno też przeżył rozstanie a jest niesamowitym chłopakiem. Porozmawiałam wtedy z kimś mądrym. Z moją Mamą. Powiedziała, że nie musze z nim być, ale co mi szkodzi dać mu trochę czasu i że jak ma się rozpaść, to się rozpadnie i umrze śmiercią naturalną. Po co psuć mu święta i Sylwestra i sobie samej też. W Wigilię zakochałam się z nim jak z trzesącymi dłońmi przyszedł do mnie w odwiedziny (mimo, że dawałam mu do zrozumienia, że nie mam czasu ani chęci) i podzielił się opłatkiem z wszystkimi członkami mojej rodziny i ze mną... A później po prostu mnie przytulił. Coś we mnie drgnęło. W Sylwestra wiedziałam, już, że to Ten jedyny. Najdroższy. Otwórzcie swoje serca, dajcie szanse nie tylko tym wspaniałym chłopakom, ale samym sobie. Na prawdziwe szczęście. O ile tego w zyciu szukacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coś o miłości
W pełni się zgadzam z powyższymi twierdzeniami, każdego można pokochać prawdziwą miłością i być z nim szczęśliwym. Dodam tylko, że w mojej skromnej ocenie wielu ludzi stało się egoistami w sferze uczuć "bo mi się należy", "bo ja nie kocham" "bo coś nie pykło", "bo w łóżku się nie zgrywamy" itp. Prawdziwą Miłość powinno się budować po przez szacunek, bliskość, wierność, oddanie. Tylko w ten sposób sami będziemy szczęśliwi, stworzymy trwały związek i kochającą rodzinę. Nie jestem w stanie zrozumieć jak można nie kochać osoby która nas obdarza miłością, zwłaszcza jeżeli mówimy o miłości bezgranicznej. To jest wręcz nieludzkie. Odrzucając taką miłość wręcz skazujemy się na bycie nieszczęśliwymi i to z nami jest coś nie tak. Powinniśmy zacząć nad sobą pracować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luizjana

Ja mam również problem. Opisze mój przypadek. Dam mu imię John. 2 lata temu poznałam Johna i zakochałam się po uszy, był wtedy niedostępny i nie odwzajemniał moich uczuć, zerwał ze mną po 4 miesiącach (nie chcąc mnie ranić). Płakałam, nienawidziłam go, postąpiłam żałośnie, błagałam o jego powrót i zeszliśmy się tak 2 razy na chwile.. bez sensu. Kolejne kilka miesięcy nie mieliśmy kontaktu, oboje znaleźliśmy inne osoby, ale w moim przypadku jak się potem okaże, do nikogo już nic nie mogłam poczuc głębszego. Gdy zerwałam z moim doczesnym chłopakiem, John się odezwał, chciał się przyjaznic, ja już miałam do niego dystans wiec się zgodziłam. Widywaliśmy się jak znajomi, jemu zaczynało coraz bardziej zależeć, widziałam to, ale nie chciałam powtarzać historii sprzed około roku. Trwał ten friendzone kolejne pół roku. W międzyczasie spotykałam się z innymi chłopakami, nie robiłam z nimi nic więcej niż jakieś buziaki (jestem staroświecka). Do żadnego z nich nic nie czułam. John pewnego dnia do mnie przyjechał, powiedział ze ma dosyc, ze mnie kocha i cierpi z tego powodu, ze wybieram innych niż jego, zerwał ze mną kontakt. Po tygodniu, wiedząc ze nie mogę stracić mojej najbliższej osoby, przyjaciela i stwierdziłam ze spróbujemy. Wydawało mi się, ze to jest to, kocham go tak jak 2 lata temu, trwa to już 3 miesiące, a ja się czuje nieszczęśliwa i winna. Miło mi się spędza z nim czas, lecz jak się nie widzimy to Wgl o nim nie myśle, nie tęsknie. W marzeniach i wizjach przyszłości nie widzę go u mojego boku. Czuje ze postępuje źle z samą sobą. Najgorsze jest to, ze jemu bardzo zależy, za 2 dni walentynki, chce je z nim spędzić, ale nie wiem co dalej. Potrzebuje rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vera

Mam podobnie. Nawet dałam się wciągnąć w grę, że to ja go kocham, chyba z poczucia winy.  PIsaliśmy ze sobą przez kilka lat na whatsappie. On mnie pociągał seksualnie bo czułam, że mnie kocha  ale ja go nie kochałam.

Obecnie odeszłam. Bardzo szkoda mi tej relacji, bo jest mi bliski ale.....nie potrafię go pokochać, raczej jest to seks. Myślę,że sam do tego doprowadził, bo mi cały czas nie wierzył, powątpiewał gdy chciałam go pokochać, gdy prawie mi się udało.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Jestem facetem 40 letnim i mam niemal identyczny problem, co autorka tematu. Byłem z partnerką 10 lat, zdradzała mnie, kochałem ją najmocniej na świecie. 3 lata temu poznałem w pracy Olgę, właśnie też katoliczka, 30 lat, bardzo atrakcyjna, jest dla mnie niesamowicie dobra, kocha mnie nad życie, tak ogromnie cieszy się naszym związkiem, wspaniale prowadzi dom, wiem, zę byłaby wymarzoną żona i niejeden facet na moim miejsu by po niebo skakał, ale też jestem z nią dlatego, ze jest taka dobra i wiem, ze drugiej takiej nie znajdę, bo w 5 związkach już byłem. Ona ma wartości jakie ma, ale idą też za tym wartości rodzinne i dbanie o mnie. Aż mi czasem głupio, bo ona nie zarabia wiele, a gdybym zobaczył coś w sklepie, co mi się podoba, to ona natychmiast by mi kupiła nie zważając na cenę. Jest taka wspaniała, a ja nie potrafię jej kochać, za to nad życie kochałem swoją byłą, która mnie zdradzała na lewo i prawo i traktowała jak g... I jak to zrozumieć??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vera

A może ona Cię kocha, tylko Ty tego nie widzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś nas tak mocno kocha , to nie powinno się odrzucać takiej miłości. Nigdy. Bo za co kochacie tych swoich byłych ? Domyślam się, że głównie za atrakcyjny wygląd i ciekawą osobowość, jednak nienadającą się do stałego związku..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×