Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Katherine

Tracę nadzieję na spotkanie miłości.

Polecane posty

Mam 21 lat, ale jeszcze nigdy nie byłam zakochana, nie wiem co to znaczy, jedynie się domyślam i marzę, bo tak naprawdę mam romantyczną duszę. Na ten stan mają wpływ również moje związkowe doświadczenia, kilka prób kolejno nieudanych, raniłam i przeżywałam, ale nie mogłam inaczej. Sutuację pogorszył ostatni\"związek\", chłopak jak z bajki, \"okładkowa\"uroda, inteligentny, wartościowy, po studiach, z pracą. Ale dla mnie to nic nie znaczy jeśli nie ma \"tego czegoś\" i znów...płaczę, nie mam już siły. I tu nie chodzi wyłącznie o wymagania, nie musi być bogaty, mega przystojny, ja poprostu chcę się zakochać, chcę poczuć, że chcę z kimś być, tak naprawdę. Ładny obrazek mogę sobie powiesić nad łóżkiem, ale jeśli nie ma w nim duszy, czegość co przyciąga, prędzej czy pozniej mi się znudzi i zdejmę go. W dodatku w stosunku do obcych ludzi a zwłaszcza facetów jestem mega nieśmiała, chyba też boję się ryzyka, nie wierzę w siebie, chociaż podobno nie mam ku temu podstaw. Czy naprawdę muszę zabić w sobie ten romantyzm, pragnienie czegoś wyjątkowego, szczerego ? Boję się, że tak, mam już 21 lat, kolejne kumpele wychodzą za mąż, a ja.... nawet nie wiem jak to jest chcieć spędzić z kimś życie. Wiem, że się uzalam, ale nie rozmwaiam z nikim o tym, uchodzę za pewną siebie dziewczynę z wyskokimi wymaganiami, za kogoś doswiadczonego, ale to tylko maska. Mało kto lubi okazywać przed innymi swoje słabości, coraz częsciej płaczę :( Większosc mojch znajomych nie jest już zainteresowana \"otwartymi imprezami\", mają stałych partnerów, wolą domowki w kamelarnym gronie, a ja wolalabym wyjść do ludzi, to wziększa szansę poznania kogoś, poza tym kocham taniec, tęsknię za tym... Najgorsze, ze tracę tę wiarę, zaczynam się zaaklimatyzwoać do zycia w samotności, nawet nie wiecie jak ciężko komuś tak spragnionemu uczucia i bliskosci uczyc się z tym zyc. Moze ktos mnie zjedzie, ze szukam księcia z bajki, ale to serio nie tak, skonczylam z takimi oczekiwaniami. Byłabym hipokrytką, gdybym napisała, ze mam wymagania na najnizszym poziomie, np. uwielbiam ludzi inteligentnych, z pasją, uwielbiam dyskutować, wyrazac się na rózne tematy.On moze miec wady(oczywiscie pewnych nie toleruję), to nie jest takie istotne, nie ma idealow. Nie raz bylam na siebie zla, ze nie kocham tego, z kim jestem, akceptowalam jego cechy, ale poprostu jedynie go lubiłam i nie pociągal mnie tak jak bym chciala, chciaz chcialabym stworzyc z nim związek. Nie mogłam oszukiwać siebie i jego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a spotykasz się
w ogóle z jakimiś facetami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loloo
skad jestes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tatełe F23 > Raczej nie można skrócić tej rzeki frustracji, żalu i bólu, poprostu dusza mi się łamie, a ja chcę ja ratować, bo tylko nadzieja mnie zywi, tylko ona. Inaczej juz dawno bylabym cyniczną frustratką i znakomicie zapowodającą się pracoholiczką, która rozpaczliwie próbuje tłumić uczucia i przekonac siebie i świat, że jest szczesliwa bez tlenu-miłosci. Teraz się z nikim nie spotykam, ale piszę z kimś przez Internet, planujemy spotkanie , rozumiemy się i fajnie nam się dyskutuje, ale niczego nie zakładamy, moze zakonczy się poprostu na kolezenstwie lub przyjazni. Oczywiscie on mnie namiwia na spotkanie, bo we mnie automatycznie pojawia się ten pieprzony lęk, brak wiary w siebie :( Boję się tez, ze to pogorszy nasze fajne wirtualne relacje, juz raz to przezylam. Wiem, wiem jak to wygląda z boku, \"chcialabym, a boję się\". Pochodzę z takiego miasteczka niedaleko Torunia, ale większość czasu spędzam w Bydgoszczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×