Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Robert.G.W

poradźcie - co robić?

Polecane posty

Gość Robert.G.W

Mam (w zasadzie mamy - z moją narzeczoną, przyszłą żoną) problem. Stwierdzono u niej całkowitą bezpłodność, totalną niemożność zajścia w ciążę. Agnieszka ma nieco ponad 22 lata. Wie o tym od dłuższego czasu, badała się u masy lekarzy, wszędzie słyszy to samo - nie ma możliwości, nie będzie Pani mogla nigdy zajść w ciążę. Wiem o tym od początku naszego związku, ma pelne moje wsparcie, rozmawiamy czasem (w dobrych momentach) o naszym przyszlym adoptowanym dziecku. niestety, są momenty kryzysowe. Każda wzmianka o dzieciach na forum rodzinnym wywołuje natychmiastowe spięcie, powstrzymywane łzy. Nie mówiąc o problemie powodowanym faktem, że w jakiś sposób cala jej rodzina dowiedziała się o bezpłodności. Najbardziej wyprowadzają ją z równowagi uwagi, że na pewno będzie ok, tej i tamtej się udało i tak dalej. Bo ona wie - jest nieco inaczej, niż u "tej" i "tamtej". Kryzysy przychodzą falami, ostatnio jest bardzo źle. Ma problemy ze snem, nie może się na niczym skupić, łatwo się denerwuje. Nie uśmiecha się szczerze tak często, jak kiedyś. Nie wiem, jak z nią rozmawiać, cały czas zapewniam o wsparciu, jestem przy niej - naprawdę, wydaje mi się, że robię wszystko co podpowiada mi intuicja i serce. Niestety - to pomaga tylko momentami, nie ma wpływu na całość. Proszę, podzielcie się ze mną swoimi doświadczeniami, doradźcie, o czym i jak z nią rozmawiać tak, żeby nie powodować natychmiastowych wybuchów złości z jej strony, jak jej pomagać na co dzień, jaką przyjąć postawę. Robert

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muchowata della krostovia
Nie posiadam doświadczeń w tym zakresie, ale dziwi mnie, że tak młode dziewczę od DŁUŻSZEGO czasu chodzi po lekarzach w sprawie bezpłodności. Naprawdę dziwne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zacaluje cie myrevin
sciemniasz koles, nie widziales Myrevina? :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie Ty jeden masz ten problem
Mój mąż ma ze mną ten sam problem.. Świetnie rozumiem Twoją dziewczynę. Nie wiem co może jej pomóc.. ja ciągle mam doły na tym tle. Na pewno nie bagatelizuj jej problemów, nie próbuj wmawiać że przesadza, że bezpłodność to nie tragedia- bo dla niej to widocznie JEST tragedia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Robert.G.W
muchowata - hmm... zalóżmy, że to pewne. Mechaniczne uszkodzenia wywolane w okresie dojrzewania. Znów ta sama reakcja swoja drogą - podważenie faktu bezplodności. Też mi to najlatwiej przychodzi - bedzie lepiej, medycyna idzie do przodu, przecież pora na to będzie za jakiś czas, więc może się zmienią możliwości leczenia - ale to wlaśnie wywoluje u niej agresję i frustrację. Niestety, pewnie slusznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Robert.G.W
nie Ty jeden --> strasznie ciężko widzieć, co się z nią dzieje i nie móc pomóc. Staram się zrozumieć - i "logicznie" oraz jako ktoś, kto nie bedzie ojcem, rozumiem. Ale wiem tez, że my, mężczyźni, jakbysmy się nie starali, nie zrozumiemy tego tak, jak Wy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli to taka tragedia, to jeszcze nie wszystko stracone. Skoro nie akceptujesz faktu, że może być lepiej - bądź nie ma takiej możliwości, to może warto zastanowić się nad adopcją?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Robert.G.W
ngLka - już się nad tym zastanawialiśmy i wiemy, że w odpowiednim momencie bedzemy się starać o adopcję. i dla mnie, jako mężczyzny, to niemalże "rozwiązuje" (rozwiązywaloby) problem. Mój. Ale nie Jej, co jest oczywiste. Niemniej możliwośc adopcji nie zmienia tego, co moja ukochana czuje - i jak się czuje. Chociaż na codzień jest bardzo pewną siebie, przebojowa osobą, widzę, że zaczyna się bardzo źle dziać w kestii jej poczucia wlasnej wartości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co do wybuchów złości - tego chyba nie przeskoczysz, dopóki będzie walczyć z samą sobą, każdemu zajmuje to różną ilość czasu, musi swoje "przeżyć", w końcu dla niej, dla Was to tragedia i lepiej, jak reaguje w ten sposób niż udaje, że nie ma problemu a za 5 lat rozstanie, bo negatywne emocje przepełniły czarę . Jak też sądzę, że tu trafniejszy byłby psycholog, niż forum...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tajka hawajkaDziewczyno, przestań się wpitalać w każdy temat bez przeczytania treśći bieżącej. Przeczytaj teraz czego ten temat dotyczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tajka hawajka
nglka , spojarzalam na tytuł tego tematu " poradzcie co robic" pasuje to do mojego problemu , tez mam problem i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To pozostaw ten problem w jednym temacie i nie zaśmiecaj. Maz swój topic i tam pozostań.To tak jakbyś weszła na bloga osoby chorej na rak i napisała "ale tu życiem tętni, tak kolorowo i wesoło, zapraszam na swojego blogusia".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tajka hawajka
nglka no w sumie masz racje , chlopak ma naprawde problem (odwrotny do mojego) sory przepraszam :( zycze szczescia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W takich sytuacjach trudno jest doradzać jak sie nie ma w tym zakresie doswiadczenia. A moze warto było by ją umówić z psychologiem. Moim zdaniem dobrym dla Was rozwiazaniem byłaby adopcja...Nie wiem czy słyszałeś o takich przypadkach gdy rodzina adoptuje dziecko, bo wie że nigdy nie bedą mogli mieć włąsnych (lekarze nie daja żadnych nadzieji na ciaże) i nagle cos sie w kobiecie odblokowuje i zachodzi w ciaze i rodzi zdrowe dziecko. U mnie w rodzinie był taki przypadek więc czasami los płata figle i to całkiem przyjemne i miłe :) Mam nadzieje ze w waszym przypadku też tak bedzie. Życzę Wam tego z całego serca :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Robert.G.W
dziękuję Wam za odpowiedzi. Milo czytać tak szybko pojawiające się posty, mimo wszystko. Byla u psychologa. Nie wiem - pewnie źle trafila, bo wracala od tej kobiety zawsze w jeszcze gorszym stanie, niż wyjściowy. W końcu przerwala wizyty. Zastanawiam się, czy ja sam nie powinienem pójśc do specjalisty, to pewnie dobry pomysl. Fakt adopcji jest przez nas zaakaceptowany, tak, jak pisalem. Jeszcze nie teraz, za dwa, trzy lata. Nie poprawia to jednak jej stanu, związanego z tym, ze w jej mniemaniu jej czegoś "brakuje". Jako kobiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Robert.G.W
Jedna rzecz - nasze dziecko, które adoptujemy. Bardzo pozytywnie, cieszymy się oboje, że jest taka mozliwośc. Druga rzecz - Agnieszki opinia o sobie i jej zmagania z tym problemem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może wspólna wizyta u Psychologa? Wybadajcie może najpierw, który lekarz ma dobrą opinię bądź specjalizuje się w przypadkach podobnych do Waszego... nie każdy Psycholog jest dobry. Myślę, że warto zadzwonić do Ośrodków Adopcyjnych i podpytać o dobrego Psychologa dla Par, które borykają się z bezpłodnością... to może być dobry trop na znalezienie specjalisty a nie "tylko psychologa".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×