Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Josephhine

Wychodzę za mąz, ale chyba nie kocham ...skomplikowana sytuacja

Polecane posty

Co za różnica, pokochasz później, pozatym miłośc i tak przemija a jest przyzwyczajenie, bardzo podobne zjawisko, ja kochałem sporo lat a teraz chyba stracę rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Josephhine
Polka --> no seks bez zarzutów ... wręcz super bym powiedziała :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zycze szybkiego rozwodu - bezedury pleciesz, kasz kogoś a po kilku latach i tak szlag może trafić, nie ma reguły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to mi pokazuje ze musze
zerwac poki facet sie nie oswiadczyl.... a chyba niedlugo by chcial..... tylko patrzec .... jestesmy miesiac razem a on juz jeste totalnie zazrosny, klejacy ciapek, czlowiek: tak, kochanie. niby fajny dobry i zrobi wszytsko na moja komende, ale brak mi inwencji, wspolnych zainteresowan, iskry ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cocoo
a ja Cię rozumiem i bardzo mi Ciebie szkoda, bo wiem co czujesz i jak Ci z tym źle. Nie doradzę żebyś była z Nim szczera, albo żebyś Go zostawiła- bo tak doradza tylko ktoś kto w takiej sytuacji nie był... A ja jestem i wiem, że masz mętlik w głowie i nie potrafisz od niego odejść, bo jest świetnym facetem, który nie zasługuje na los który niestety niechybnie go czeka... Ja się odważyłam- odeszłam i to do tego jedynego. Niestety nie potrafiłam poradzić sobie z wyrzutami sumienia, co spowodowało rozpad związku, a ja wróciłam do tego który kocha mimo wszystko i co? Nie jestem szczęśliwa i tak naprawdę nigdy z Nim nie będę- ale nie chce mi się już o szczęście walczyć. Przynajmniej życie mam spokojne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klaudynaa
Tez jakoby jestem zwiazana z tematem ... ahh duzo by gadac... test osobowosci wg dalay lamy - wyniki sa niezwykle (z trzech tylko pytan) tu ---> http://is.gd/Vin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandraa...
mam chlopaka jest z nim 6 lat... i tez nie czuje tego co na poczatku, jest mi z nim dobrze owszem ale czy ja Go Kocham, chyba to przywiazanie przyzwyczajenie... i moze tez Ty zastanow sie czy to milosc czy jednak przyjacielksa relacja ... o slubie jeszcze nie myslimy lecz Ty jestes w innej sytuacji... mysle ze nie warto marnnowac sobie zycia, kiedys mozecie tego zalowac oboje i oboje cierpiec a po co ?? Zastanow sie bo ja juz podjelam decyzje i mysle zew dobra teraz pora na jej realizacje :) Tobie tez radze poukladac to wszytko :) Trzymam kciuki i doskonale Cie rozumiem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sruuuuuuuuuuuuuuuuu
miałam podobnie, ciągnęłam to parę miechów, najpierw jakaś fascynacja, krótki epizot czegoś na miarę zakochania a pozniej otrzeźwienie. Zaczął mnie draznić, zaczał mnie nudzić, nie zadowalał mnie w łóżku, miał inne zainteresowania, inny temperament, inną wizję naszego zwiazku, zaangazował się jak jakiś nastolatek, bez realnych szans na związek, zbyt duże róznice. Męczyłam się chyba z miesiąc z podjęciem decyzji. Wmawiałam, że wszystko będzie dobrze, bo przecież jest moim przyjacielem, szanuje, zakochany bez pamięci........i inne srutututu...Czułam wyrzuty sumienia, stress sięgał zenitu, nie było to łatwe. Meczyłam się strasznie. Drażnił mnie nawet jego dotyk, obecność, to że nie pozwala mi się rozwijać, że jest ciepłą kluchą i nie nadąża za mną. Wiedziałam, że będzie mi go brakowało, byłam do niego przywiązana, chciałam o to z jednej strony walczyć i wierzyć, że miłość rozkwitnie, a z drugiej strony czułam, że to jednak nie to. Rozastałam się z nim, wygadałam co czuję, że to przyjacielski związek, że myślę o nachodzą mnie myśli o byłym, o tej chemii i ogniu i nie umiem się zaangażować w ten nasz związek, który stał się już tylko jednostronny. Było mi ciężko podjąć decyzję. Straciłam przyjaciela, ale poczułam ulgę. I przeszła mi ta "miłość" bardzo szybko. Uważam, że to była dobra decyzja i to najlepsza rzecz jaką mogłam dla niego zrobić. Do tej pory udaje, że mnie nie widzi, dorosły facet, zachowuje się jak gówniarz. Mozecie z zewnątrz wyzywac od suk, ale to nic nie zmieni, zycie nie jest czarno białe, a uczucia mają rózne odcienie i nie jest tak, że się całkiem nie kocha, kocha się po przyjacielsku, ale gdy nie ma tej iskry to przyjacielska miłość nie wystarcza na związek. Gdy się raz kochało, to takie ciepłe uczucia japrzyjaźń i pwność nie wystarcza. U mnie też tak było, że po pół roku po rozstaniu z moją wielką milością związałam sie z przyjacielem. Niestety w takich sytuacjach czesto to jest tylko plaster na złamane serce. Tak to niestety wychodzi. Teraz juz nie popełnię takich błedów. Chemia słabnie, ale jak wiesz, ze nie chcesz miec dzieci z tym czlowiekiem, wspolnej przyszłości to uciekaj jak najszybciej. Jesli to sa chwilowe wahania, idealizowanie początków miłosci i ognia, to walcz, bo mozna go podsycic ciągle na nowo. Wyjedz na tydzień. Zobacz czy tęsknisz. Uspokój myśli i podejmij rozmowę, to trudne, ale czym dłużej zwlekasz to gorzej cierpisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nastepna nie wie o co chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo trzeba dobrze wybrać
Niektóre z Was piszą, że po czasie okazało się, że macie inne zainteresowania, potrzeby, temperament. Myślę, że na samym początku właśnie trzeba wybrać osobę, w której można się zakochać. Bo właśnie po czasie można się rozczarować, a po co. Nawet w miłości potrzeba nieco rozsądku. Marzyło mi się kiedyś, że zakocha się we mnie jakiś przypadkowo spotkany facet, jak się okaże super facet idealny dla mnie pod każdym względem, będzie chciał mnie zdobyc itp. Ale to marzenia. Kiedy poznałam bliżej kogoś nieznajomego i mnie zauroczył, okazywało się, że oprócz chemii, czyli iskrzenia, większość "Rzeczy" w tej osobie mi nie odpowiada, nie jest tak ambitny jak się spodziewałam, nie ma podobnych zainteresowań i wiele innych. Swojego narzeczonego poznałam w zasadzie poprzez wspólną koleżankę, Ona mu o mnie opowiedziała i On chciał mnie poznać. Najpierw zaczęliśmy od rozmowy, aby dowiedzieć się jak najwięcej o sobie i okazało się, że mamy wiele wspólnego, że to facet, którego mogłabym pokochać, na pierwszych spotkaniach zaiskrzyło i zostaliśmy już razem. Dopiero w nim widziałam przyszłego męża i ojca mych dzieci. Brakowało mi tylko tego, że nie poznaliśmy się w takich okolicznościach jak pisałam wyżej, ale czy to ma znaczenie ? W pewnym momencie w związku pojawia się spokój, nie ma takich uniesień jak na początku, ale to normalne w związku, dlatego trzeba się starać podniecać ten ogień, który nas połączył na początku. Mojego ukochanego też zostawiła dziewczyna przed ślubem i naprawdę nie wiem dlaczego - to wspaniały facet, wiadomo ideałów nie ma, ale każdej bym takiego życzyła, naprawdę. W każdym razie może i dobrze, że są takie kobiety bo dzieki temu ja poznałam Mojego Skarba i zostanę Jego żoną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Droga autorko
Miałam podobnie. Faceta poznałam po nieudanym związku. Na początku było cudownie ale trwało to zaledwie kilka miesięcy może pół roku. Później zrozumiałam że to szalone uczucie przeminęło ale ciągłąm ten związek. Dziś jesteśmy po ślubie i powiem ci że dopiero przed ołtarzem wypowiadając słowa przysięgi zrozumiałam że nie umiałabym być z nikim innym że to właśnie on jest tym jedynym. I że ludzie często mylą miłość z zakochaniem. A zakochanie trwa naprawdę krótko. Miłość trwa całe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje refleksje
To, że masz problem jest oczywiste. Ale chciałbym zaprotestować przeciw kilku wypowiedziom na tym forum. napisała "...Miłość i tak kiedyś wygasa i zamienia się w przyzwyczajenie...." i powtórzył to DziabDziak . Absolutnie się ztym nie zgadzam, a trochę lat już przeżyłem. Są to dwa wcale nie wykluczające się wzajemnie stany. Wielu przykłada prosty szablon do losów związku dwojga ludzi; najpierw jest zauroczenie (jaki przystojny, mądry, przyjacielski, tak doskonale pocieszający, rozumiejący, opiekuńczy itd) potem następuje miłość (nie jest doskonały, wcale nie taki jakbym chciała ale go kocham-bez względu na jego wady) a wreszcie (najczęściej po wspólnym zamieszkaniu) pojawia się przyzwyczjenie. Poznajemy swoje kolejne (nie znane wcześniej) wady i zalety. Coraz rzadziej demonstrujemy swoją miłość (skończył się etap "podboju", proza życia, nowe obowiązki...) I coraz więcej wątpliwości: czy my się jeszcze kochamy czy to już tylko "przyzwyczajenie". Takie przyzwyczajenie pojawia się zawsze ale nie znaczy to, że pojawia się zamiast miłości. Ta miłość jest zdecydowanie inna a my wciąż pamiętamy jej pierwszy etap (kiedy serce biło jak szalone na sam widok ukochanej osoby, na jej dotyk, na czułe słowa....) I zaczyna nam tego brakować. I pojawiają się wątpliwości: czy (on mnie) ja jego jeszcze kocham? Jest to najtrudniejszy etap życia i wielu ludzi nie przechodzi tej próby..... I tak się zastanawiam czy Ty nie jesteś właśnie na takim etapie. Jest już przyzwyczajenie (po 5 latach związku), nie ma porywów serca- prosty wniosek - nie ma miłości. Ale jak dać sobie samej odpowiedź na pytanie czy kocham? Tego nie wiem. [Polka Zapalka] radzi "musisz jakis czas pobyc z dala od niego" - myślę, że rozłąka może pozwolić zweryfikować Twoje uczucia. Ale jak w takiej fazie związku zaaranżować ją? Tylko przypadek mógłby być reżyserem takiej rozłąki bo nie wyobrażam sobie szczerej rozmowy, w której musiałyby paść słowa - nie jestem pewna czy Cię kocham.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W sercu masz odpowiedź
Nie wychodź za niego za mąz, bo będziesz nieszczęsliwa do końca życia. Daj sobie szansę na życie z kimś, kogo pokochasz z wzajemnością! Życie masz tylko jedno, zbyt krótkie i zbyt cenne, to Ty masz je przeżyć, nikt za Ciebie tego nie zrobi, dlatego zadaj pytanie swojemu sercu!! a nie myśl, jaki on będzie rozżalony jak go zostawisz, bo facet i tak kiedyś Cię zdradzi i okaże się świnią jak każdy, a wtedy tylko będziesz żalować, że teraz tracilaś w ogóle czas na takie głupie zastanawianie się, czy jego to zaboli czy nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytanie do autorki
Tak w ogóle to jak ty chodzisz z nim do lóżka, jak go nie kochasz... dla sportu??? Żal................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do W sercu masz odpowiedź
"Daj sobie szansę na życie z kimś, kogo pokochasz z wzajemnością!". A są tacy? Bo dalej piszesz, że "facet i tak kiedyś Cię zdradzi i okaże się świnią jak każdy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Pytanie do autorki
Czyżby były jeszcze takie dziewczyny, które "idą do łóżka" bo kochają i są tego pewne? Już myślałem, że dzisiaj wszystkie zaczynają od łóżka a dopiero później zastanawiają się czy może fajnie było by kogoś pokochać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytanie do autorki
To był tylko taki żart, przecież wiadomo, że wszystko zaczyna się "ab ovo" (tłumaczę - od jajka). Potem jest już tylko przyzwyczajenie. A w tak zwanym międzyczasie WIELKA TĘSKNOTA ZA PRAWDZIWĄ MIŁOŚCIĄ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje refleksje
Tak, sex jest super. A jeżeli jest oparty na prawdziwej miłości to nigdy nie stanie się rutyną czy przyzwyczajeniem i daje radość przez całe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobre dziewcze
Najbardziej mnie wkurza jak ktoś pisze "skrzywdziłaś tego kogoś", itd., nie nam kogoś osądzać. Dobrze, że wszyscy są zawsze tak w porządku wobec innych. Ciężka sprawa, myślę, że nie będziesz miała odwagi(albo będzie Ci ciężko się zebrać), aby to zakończyć, bo sprawy zabrnęły bardzo daleko, ale... jeden krok może znacznie odmienić Twoje życie, może akurat....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tanya
Do Autorki. I jaką decyzję podjęłaś??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochammmmmmmmmgoooo
autorko,powiem ci tylko jedno,nie wychodz za niego za maz, jestes niepewna i to wystarczy zeby sie z nim nie wiazac,popelnilam kiedys taki blad, do samego konca nie bylam pewna czy wyjsc za niego za maz, zrobilam to i po 5 miesiacach sie rozstalismy, jestem obecnie w trakcie rozprawy rozwodowej,nie rob tego, trzeba byc pewnym swoich uczuc i tej osoby jak chce sie brac slub,ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość truskawkowy deserek
też tak miałam i skończyłam ten związek... ale teraz przynajmniej mam świadomość że nie zniszczyłam życia sobie i oczywiście partnerowi, bo co to za związek w którym tylko jedna strona kocha. Do decyzji o zerwaniu dorastałam dwa lata, ale teraz jestem szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja ci powiem tak
A ja ci powiem tak: czasem wielka milosc nie wystarcza i ludzie sie rozstaja wiec to co do niego czujesz\co jest miedzy wami moze tym razem wystarczyc. Zycze powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Georgetaaaaaaa
To odejdz od niego i zostaw go komus innemu, pomysl skoro go nie kochasz zabierasz go innej dziewczynie ktora moglaby go pokochac calym sercem! I pozniej sa zdrady, kochanki ktore sa tepione, a tak naprawde winni temu wszystkiemu sa tak niedojrzali ludzie jak ty!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bojabojaboja
Porozmawiaj z nim, decyzje o ewentualnym rozstaniu powinno się podejmować razem. Piszesz, że nie jesteś pewna, a nie, że go nie kochasz. To jest Twój narzeczony, osoba, do której ze wszystkim powinnaś umieć się zwracać nawet ze sprawami tak trudnymi i bolesnymi. W tym momencie nie jesteś w porządku, bo mimo takich odczuć jak piszesz i przemyśleń ukrywasz to przed nim. On w tym czasie myśli, że wszystko jest ok i nadal go darzysz neizmiennym uczuciem. To jest oszustwo i jak najszybciej powinnaś się zebrać na rozmowę. W życiu różnie się niestety układa, czasem i w taki sposób, ale nawet z takiego miejsca w jakim się teraz znaleźliście jest jeszcze czas a może nawet najwyższy czas, żeby w razie czego się zawrócić. Oboje macie prawo do miłości, do ułożenia sobie życia tak jak oboje sobie wymarzyliście a tkwiąc w kłamstwie odbierasz tę szansę sobie, a co najgorsze nic nie świadomemu narzeczonemu. Może po prostu coś trzeba zmienić w Waszym związku, coś wspólnie naprawić, dostarczyć tego, czego Tobie zabrakło. A jeśli rzeczywiście zabrakło miłości, to się jednak rozstać. Spójrz na to z tej strony, że mimo, że ewentualne rozstanie zaboli Twojego partnera, to jednocześnie zwróci mu wolność i szansę na to, żeby po jakimś czasie znalazł jeszcze swoje szczęście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×