Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zrozpaczony bławatek

ROZPACZ SMUTEK BEZSENS ŻYCIA DEPRESJA - PRÓBA ,,S

Polecane posty

Zakładam ten topik dla ludzi nieszczęśliwych .Dla tych którzy nie radzą sobie ze swoim życiem.Od razu mówię że nie mam żadnych nałogów.Potrzebuję pomocy od ludzi , którzy będą chcieli mi pomóc wyzdrowieć .Mam pełną rodzinę , pracę ale mimo tego jestem chodzącym nieszczęściem , chociaż na zewnątrz tego nie okazuję .Mam zaniżoną samoocenę i chorobliwą wręcz potrzebę miłości ( od męża ) i akceptacji .Ostatnio też między nami były ciche dni .Kochamy się szalenie i ranimy się szalenie.Nie umiemy ze sobą żyć i bez siebie tym bardziej .Mogę śmiało powiedzieć , że go kocham i nienawidzę .To zależy od tego , czy jest aktualnie dobrze czy żle.Jestem też zazdrosna .Mąż mnie kocha nad życie ( przynajmniej tak twierdzi ), ja mu raz wierzę raz nie .Ranimy się wzajemnie okrutnie, a potem razem płaczemy , żałujemy i godzimy się , tak jest w kółko od lat już.Mąż też jest bardzo o mnie zazdrosny i dręczy mnie tym .Nie ufa mi a tego mi bardzo potrzeba .Kocham go nad życie i rozwód nie wchodzi w rachubę , jeżeli miałabym go zostawić to tylko przez śmierć.Ostatnio ignorował mnie ponad tydzień ,wyszedł z domu a ja ? Wzięłam wszystkie tabletki jakie były w domu , a było ich dużo.Różne , najróżniejsze i wszystkie jakie były .Położyłam się do łóżka ,wcześniej napisałam mu okropny list pożegnalny .Myślałam że nie będzie go w domu przynajmniej przez 2 godziny .Przyszedł po pół godzince i mówił coś do mne , szarpał ,z ust szła mi piana i byłam już sina ( tak mówił).Zadzwonił po pogotowie , to było teraz w ostatni wtorek .Potem całkowita utrata świadomości .Obudziłam się w szpitalu .Powiedział lekarz , że gdyby mąż wrócił o pół godziny dłużej , już by mni nie odratowali.Miałam tak zatruty organizm .Dlaczego to zrobiłam ? A ja chcę życ , chcę się śmiać , cieszyć życiem , mężem , dziećmi .Potrzebuję pomocy , chcę się zaakceptować , chcę czuć miłość , wierzyć w nią .Już niejednokrotnie bralam masę tabletek nasennych i spałam 2 dni .Wiem że mąż musi mnie szalenie kochać skoro to wszystko toleruje .Nie chcę tak robić , ale przychodzi problem , ja od razu w płacz i chcę natychmiast wycofać się z życia . Nie potępiajcie mnie a raczej niech się znajdą prawdziwi przyjaciele , którzy mi pomogą kochać i żyć normalnie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja myślę
że oboje powinniście skorzystać z pomocy psychologa bo zamęczycie się wzajemnie, ile lat jesteście razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do zrozpaczony bławatek : Napisz do mnie na priva - może coś Ci doradzę?Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zrozpaczony bławatek jestem z Tobą,choć nie wiem jak Ci pomóc...to trudne,bo sama kocham,a za razem ranie tą osobę i nie wiem dlaczego. Kocham go z całego serca jak tylko potrafie!!!choć na zewnątrz wygląda to zupełnie innaczej-że mam serce z kamienia. Tylko,ze Ty masz szanse to zmienic,a ja swoim postepowaniem zaprzepaściłam miłość osoby na której zależało mi najbardziej na świecie!!! Życze powodzenia i abyś znalazła osoby,które swoimi mądrościami pomogą Ci wejść na sam szczyt szczęscia. Jedno co myśle to to ,ze zarówno Ty jak i Twoj mąż musicie pracowac nad własnym szczesciem.Nie wystarczy tylko Twoja inicjatywa...tu trzeba wiecej:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slodkaminka
ja tam nie biore tabl;etek, tylko dostaje szalu z samotnosci niedlugo juz nawet nikt na mnie nie spojrzy bo bede stara i brzydka:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem w tej chwili sama w domu , znowu przychodzą mi do głowy najczarniejsze scenariusze mojego marnego życia.W zeszłym tygodniu omal nie straciłam życia a rodzinka nadal mnie olewa .Czy oni naprawdę mają mnie tak dosyć ? W takim razie po co mąż dzwonił po pogotowie .Ani ja ani on nie męczylibyśmy się ze sobą .Jedynie żal mi dzieci.Wczoraj zadzwoniłam do mojej mamy i powiedziałam jej o mojej próbie samobójczej .Była aktualnie w pracy , więc nie mogła rozmawiać .Mąż na chwilę przejął telefon ale miałam wrażenie , że bardziej jest przeciw mnie niż za mną .Rozłączyli się .Myślałam że wieczorem mama zadzwoni już na spokojnie ze stacjonarnego , by się dowiedzieć o co tak naprawdę chodzi.Byłam pewna , bo jestem córką .Zawiodłam się .Nie zadzwoniła .Matka ma mnie gdzieś .Zawsze uważała tylko syna , ja byłam z boku , wyśmiewana , pomijana , olewana .W szkole nie dawałam sobie rady , w domu ciągłe awantury z ojcem.Już kiedyś chciałam wyskoczyć z balkonu z 10 piętra , bo miałam już wszystkiego dość, jednak matka mnie złapała w ostatniej chwili.Teraz żyję ale co to za życie.Cała rodzina mnie odrzuciła , nikogo nie interesuje co się ze mną dzieje.Mąż znowu mnie ignoruje , wszystko jest odemnie ważniejsze .Wszystko.Jaki sens ma takie życie ? Jestem za słaba .Nie widzę sensu życia , chce mi się płakać .Chcę zasnąc i już się nigdy nie obudzić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kolejny bezsensowny dzień .Mąż ucieka odemnie , jednocześnie mówiąc że kocha.Dziś spał na fotelu zamiast ze mną .Nie chce lub tłumaczy się że nie ma czasu ze mną porozmawiać i wogóle rozmawiać.Czuję się jednym wielkim zerem , niczym .Odwraca wzrok gdy się w domu mijamy .Gdy całuje na pożegnanie , przeważnie w policzek , nie patrzy mi w oczy.Moja próba samobójcza niczego nie wniosła , dalej mnie ignoruje .Zagaduję do niego , ale on ma zawsze ważniejsze sprawy odemnie.A ja ? Tak samo jak i bez powietrza nie potrafię żyć bez jego miłości.Razem jesteśmy już 21 lat .Jestem atrakcyjną , zadbaną kobietą , jest zazdrosny , tylko dlaczego nie potrafi mi okazać miłoci .Ja się pomału wykańczam bo jest coraz gorzej. Moje serce płacze.Nie wytrzymam tak dłużej żyć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wi-fi
Bławatku , trzymaj się ,przeczytałam Twoje wpisy i jest Cię naprawdę żal.Byłam podobna do Ciebie ,ale w porę zrozumiałam ,że na mężu świat się nie kończy .Jesteś w takim stanie ,że teraz nie pomożemy Ci na forum , kotku, musisz iść do lekarza . Świat jest piękny , żyć warto , wiem, co warte jest życie bez miłości.?Piszesz, że się kochacie , ale jakoś nie widzę dobrej woli ze strony męża , masz dzieci i o nich pomyśl,jaką im krzywdę uczynisz raniąc siebie.Dla dzieci musisz być mocna , oni oczekują od Ciebie wsparcia i pomocy ,a ty musisz wierzyć w to, że dzieci cię kochają .Na teraz , wypij melisę i wyjdź na spacer , zobacz że słońce świeci i świat jest piękny.Proszę nie zasklepiaj się w swoim bólu ,zbierz się kupy , nie daj się pokonać .Piszesz że jesteś , piękną , atrakcyjną kobietą , to ważne , tak trzymaj i pokazuj światu swoje oblicze a nie zamykaj się w czterech ścianach.Pomyśl sobie , na przekór wszystkim i wszystkiemu nie dam się , wyjdź na zakupy , zrób sobie jakąś przyjemność .Proszę Cię zmobilizuj się i wyjdź z domu , spotkaj się z ludźmi , potrzebujesz kontaktu z innymi .Pozdrawiam Cię .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bławatku choćbyśmy nie wiem co tutaj napisały, nie pomożemy Ci. Pomóc musisz sobie sama wybierając dobrego psychologa/psychiatrę. I to jak najszybciej, sama nie dasz sobie z tym rady.. Porozmawiaj z mężem, zapytaj co sadzi o wizycie u lekarza- wydaje mi sie, a nawet jestem pewna, że w takiej sytuacji, jaką nam tu nakresliłas, oboje powinniście podjąć terapię. Życie jest takie piękne, nie warto się męczyć, naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też Chciałabym Ci pomóc bo podobnie jak Ty czuję się samotna wśród ludzi którzy mnie otaczają, Mam 19 lat nie mam męża i dziecka. Mam chłopaka którego kocham ale też kłócimy się i godzimy bez przerwy, ośrodków już odwiedziłam dużo.. przez kilka lat żyłam w totalnej niechęci do świata i ludzi.także mam już dosyć psychologów i psychiatrów, ciężko znaleźć odpowiedniego, żaden mi nie pomógł, nadal nie jestem szczęśliwa, nadal są chwilę kiedy bardzo płaczę. Brakuje mi powietrza i przyjaciółki na dobre i złe ale zaufać też nie warto zbyt szybko nikomu. pewnie Ci nie pomogę bo masz dużo poważniejsze przejścia niż ja pozatym pewnie jestem też o wiele młodsza więc co ja mogę wiedzieć .. trzymam za Ciebie kciuki potrzebujesz pomocy ale nie wiem od kogo, może Tobie pomógłby jakis dobry ośrodek ale musialabys sama tego chcieć, nie na siłe (tak jak ja pierwszy raz pojechałam w takie miejsce niechętnie) Ciężko powiedzieć Co jest dla Ciebie najlepszym rozwiązaniem bo nie można poznać człowieka czytając zaledwie malutką skróconą historię jego życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny , jesteście fantastyczne .Radość mnie ogarnia na samą myśl , że jest ktoś , kogo obchodzi mój los.Czytając Was płaczę , ale ze szczęścia , że chcecie mi pomóc , a to bardzo dla mnie ważne.Byłam dziś z dzieckiem w przychodni na szczepieniu , wraz z mężem .Był uśmiechnięty , zagadywał , prawił komplementy .Rano mu trochę nagadałam do słuchu , delikatnie mówiąc.Teraz jest z dzieckiem na spacerze.Ja nigdy nie okazuję załamania na zewnątrz ,wiele mnie to kosztuje , żeby się uśmiechać do ludzi przez łzy , ale staram się nikomu nie dać poznać , że w domu jest coś nie tak.To są takie chwile , kiedy jestem szczęśliwa i kiedy nie chce mi się żyć .Których jest więcej , to zależy od sytuacji.W chwili obecnej jest dobrze .Do mamy napisałam wczoraj list na 4 strony , wygarniając jej wszystko , brak miłości , odrzucenie , brak akceptacji , do brata i bratowej również .Temat mojego rodzinnego miasta i mojej rodziny to temat zakończony dla mnie .Zbyt bardzo mnie skrzywdzili .Listy są wysłane , więc klamka zapadła.Ja mam tu rodzinę .Mąż i dzieci to moja rodzina i dla nich pragnę być i żyć . Piszcie do mnie , jesteście w stanie pomóc mi na forum .Zbieram się do kupy .Za wszystko dziękuję i proszę o jeszcze .❤️👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzymam za Ciebie kciuki, teraz będzie coraz cieplej to pomyśl o urlopie w spokojnym miejscu, żeby odetchnąć......... ja rok temu miałam pojechać tutaj www.magurka.pl nic nadzwyczajnego:) ale tanio i przytulnie bez wiekszych atrakcji - ale itak nie wyszlo zaliczka byla zaplacona ale nie moglam pojechac i przepadlo.. w tym roku mysle raczej by wyskoczyc nad morze, bo nie mam az tak wielkich dolow zeby nie patrzec na ludzi, chetniej pojechałabym w jakies zywsze miejsce. ale to jeszcze zobaczymy, najwazejsze duzo rozmawiac z rodzinka i z mezem o wszystkim....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wi-fi
Bławatku , no zobacz jak pięknie , wreszcie zobaczyłaś słońce zza chmur, cieszę się bardzo .Pamiętaj jednak ,że możesz w tej chwili przechodzić etap górki , w zależności jak mocny był dołek ,tak mocna może być górka .Te etapy są naprzemienne i musisz zdać sobie z tego sprawę . Bardzo dobrze się stało , że wyrzuciłaś z siebie całą złość , smutek pisząc listy .Tak trzeba, trzeba rozprawiać się z problemami na bieżąco , nie wolno pozwolić by się nawarstwiały. Tylko niech Ci przyjdzie do głowy myśl że zrobiłaś to niepotrzebnie , albo żałować, że je napisałaś .To wspaniale, że mąż dostrzegł Twoje piękno i poczułaś się kochana .Życzę Ci pogody ducha i chodź zawsze z podniesioną głową .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem , po prostu nie wiem jak mam wam dziękować .Jesteście moim oparciem , a tak niewiele brakowało , by mnie już tu nie było.Co do tych listów , to dobrze że to popieracie .Nie będzie matka całe życie mówić co mam robić.Nigdy , wraz z ojcem niezaakceptowali mojego męża ani dzieci.Zawsze mówili że jeśli chcę przyjechać w odwiedziny , to pod warunkiem że sama .A co to znaczy sama ? Przecież mam rodzinę.Mąż robił i robi nadal wszystko by go polubili i zaakceptowali , ale oni nie dają mu żadnej szansy .Nie moglismy razem jeżdzić do nich na urlop , bo sobie nie życzyli .Matka zganiała na ojca , że to on nie chce .Po jego śmierci będziecie przyjeżdżać - mówiła .Tak się stało , że 3 lata temu , tata zamknął oczy .Mama dzwoniła że mam przyjechać na pogrzeb , ale pod warunkiem że SAMA .Byłam sama , ale od tamtej pory już tam nie byłam .Bratowa przejęła rządy ,nie dając mi prawa do niczego .Mama jest za nimi .Toleruje ich dzieci , moje nie .Ale ja mam to gdzieś .Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HEhhhhhhh
Matka mojego chlopaka tez mnie nie akceptuje traktuje jak wroga a w zyciu ze mna nie rozmawiala. jest tak zazdrosna o niego ze wrecz zaslepiona a to glownie dzieki mnie zaczal bardziej sie starac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blawatku powinnas
natychmiast zasiegnac porady psychiatry.Nie psychologa,oni sa od lekkich klopocikow.Dobrego,madrego psychiatre tez bedzie ciezko znalezc("wiekszosc to idioci") ale trzymamy kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wi-fi
Wiesz Bławatku , po tym co teraz napisałaś , nie mam wątpliwości ,że Twoim głównym problemem ,są złe relacje z rodziną . Bardzo dobrze ,że się wreszcie odważyłaś i wygarnęłaś wszystko.Moim zdaniem nie powinnaś aż tak ulegać matce i na pogrzeb ojca mogłaś zabrać całą swoją rodzinę .Ale cóż stało się , nie zmienisz już faktu , natomiast masz prawo odwiedzać swój rodzinny dom wraz ze swoją rodziną .Jeśli mieszkacie daleko od siebie to jest łatwiej bratowej sterować Twoją matką i nastawiać ją przeciwko Tobie.Nie poddaj się ,pamiętaj ,że sama masz dzieci ,które oczekują od Ciebie miłości i zrozumienia , męża który bardzo Cię kocha i niech nic więcej się dla Ciebie nie liczy .Życzę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WI FI Podpisuję się pod tym co do mnie teraz napisałaś .Wydaje mi się a raczej jestem pewna , że masz całkowitą rację.Problemem moim są złe relacje z rodziną .Wszystko to nakręca moja bratowa , której zależy na tym bardzo , by mnie trzymac z dala od matki.Ciągną z niej kasy ile się da , broń Boże żeby mnie co nie dała.Ja całe życie pracuję wraz z mężem na swoje dzieci , od nikogo nie wołam pomocy , bratowa zaś , powiedziała że nie po to wyszła za mąż za ,,miastowego\'\' żeby iść do pracy , ona tu przyszła na panią i basta.Nigdy nie przepracowala ani godzinki a ma wszystko , jest pasożytem naszej rodziny .Dopóki żył ojciec , to jeszcze było jako tako , ale jak zmarł bratowa poczuła się panią wszystkiego .Po ojcu niczego nie dostałam , oni wszystko zagarnęli.Po matce będzie kiedyś tak samo a są 2 mieszkania .Jedno powinno być moje , mimo że tam nie mieszkam .oni twierdzą inaczej - wyjechałaś to ci się nic nie należy .Musiałabym im zakładać sprawę w sądzie , a dzieli nas 400 km odległości. Ja już sobie dałam z tym wszystkim spokój a mama niech żyje jak najdłużej.Bratu napisałam że wszystko jest jego i że mogą spać spokojnie.Nie chcę niczego ale i nie chcę ich widzieć na oczy.Ich już nie ma .Jeśli chodzi o mamę to jest sterowana przez bratową .Wygarnęlam jej wszystko od dzieciństwa az po dzisiejsze czasy .Dość tego że będa mi niszczyli życie.Nie pozwolę im więcej na to.Napisałam że zmieniamy miejsce zamieszkania , pozmieniałam wszystkim domownikom numery komórek , a w ciągu 2 tygodni będę miała również nowy stacjonarny oczywiście zastrzeżony.Nie chcę mieć z nimi żadnego kontaktu , bo oni mnie niszczą , prawie mnie zabili.Skoro nas nie chcą , to kij im w oko .Niech sobie żyją po swojemu.A moja ukochana rodzinka , czyli mąż i cudowne kochane dzieci będą żyli spokojniej.Nie dam się więcej terroryzować .Gdyby przyszła jakaś korenspondencja od tamtych , napiszę adresat nie zamieszkuje pod ww adresem i zwrot do nadawcy .Nie mam zamiaru czytać ich bzdur .Dla mnie liczy się już tylko MOJA RODZINA - tamtych nie ma .Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wi-fi
Nawet nie wiesz ,jak bardzo się cieszę czytając te słowa,czuję że zaczynasz racjonalnie myśleć.To prawda , liczy się tylko Twoja rodzina , oni są daleko i niech tak pozostanie.Jeśli nie mogłaś z nimi dojść do ładu przez tyle lat , to już te relacje raczej się nie zmienią.Machnij na nich ręką i zacznij żyć swoim życiem .Masz wspaniałe dzieci i dla nich musisz żyć i być im oparciem.Jeśli chodzi o sprawy spadkowe ,to oczywiście należy Ci się część po ojcu ,lub po obojgu rodzicach.Masz prawo do założenia sprawy spadkowej , pod warunkiem, że rodzice nie przepisali prawa własności na brata i bratową .Nie znam się zbytnio na tych sprawach ale każdy prawnik Ci pomoże i wyjaśni.Wiele przepisów prawnych możesz również znaleźć w internecie.Nie chodzi o to, że Cię namawiam do tego ale nakreślam ogólną sytuację. Myślę, że w obecnej chwili , Tobie potrzebny jest spokój wewnętrzny i tylko to się liczy,zadbaj o siebie o swoją psychikę , wyjdź z dołka ,a później pomyślisz na spokojnie co z tym zrobić .Trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WI - FI Dziękuję za to że mnie tak dzielnie wspierasz .W szpitalu po tym wszystkim , psycholog doradzała mi bym sobie znalazła przyjaciółkę , do której będę mogła to wszystko z siebie wyrzucać .Niestety tutaj nie mam takowej , bo nikomu na tyle nie ufam by rozmawiać o tak poważnych sprawach .To nie wchodzi w rachubę .Ludzie są podli i wszystko by potem wykorzystali przeciwko mnie.Jednakże w Tobie widzę taką powiernicę , już dużo mnie wsparłaś i pomogłaś , za co Ci serdecznie dziękuję .Nie wiem skąd jesteś i ile masz lat ale wiem jedno , jesteś dorosłą mądrą kobietą. Z mężem relacje coraz lepsze , ja jestem o wiele spokojniejsza , kochamy się szaleńczo całymi nocami , jakbyśmy się odkryli na nowo .Dzieci są spokojne i zadowolone .Wyznajemy sobie miłość po kilka razy dziennie , no ale to tak zawsze nie będzie.Wcześniej czy póżniej się o coś pokłócimy jak to w małżeństwie , ale potem się szybciutko pogodzimy.Liczą się tylko oni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wi-fi
Cieszę się jeśli uważasz ,że Ci pomogłam ,wiele w życiu przeszłam i takie stany jak Ty ostatnio przeżywałaś nie są mi obce.Gdybyś podała mi adres e-mailowy to mogłabym do Ciebie napisać .Łatwiej o wielu sprawach rozmawia się kiedy ma się świadomość ,że rozmawia się w cztery oczy .Jeśli masz ochotę na dalszą znajomość , będzie mi bardzo miło bliżej Cię poznać . Bardzo się cieszę ,że z mężem już się układa , to ważne by w takich chwilach mieć wsparcie od najbliższej osoby.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WI - FI Nie mam adresu meilowego.Mogę Ci ewentualnie podać nr gg.Tylko nie wiem czy to dla mnie bezpieczne .Wiesz potem różni mogą do mnie pisać różne głupoty.Mam ochotę i chcę się dalej z tobą przyjażnić , z tego co piszesz też masz podobne doświadczenia i dlatego jesteś mnie w stanie zrozumieć. Może nieraz w życiu i ja będę ci mogła pomóc.Dobranoc kochana i do jutra mam nadzieję .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aphasia83
zrozpaczony bławatek trafiłam przypadkiem na ten wątek i powiem Ci,że ja także miałam wiele naprawdę złych dni w życiu,ale złe chwile mają to do siebie,że zawsze mijają.Tylko nie należy się poddawać,nie oglądać się za siebie tylko patrzeć w przysżłość.Masz męża dzieci i to na nich powinnaś się teraz skupić!Masz dla kogo żyć!Napisz jeszcze co u Ciebie...Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aphasia 83 Dzięki że się przyłączasz do tej dyskusji.Jest mi potrzebna każda życzliwa mi osoba , która może mi pomóc.Zostań z nami na tym topiku .U mnie narazie dobrze tak jak już pisałam , ale co przyniesie przyszłość - nie wiadomo.Jedno wiem , matka i reszta mojej rodzinki nie rozwalą mi mojej rodziny .Nikomu na to nie pozwolę .Niech się trzymają od nas z daleka .Jak przyjdzie list , odeślę na nadawcę z adnotacją - adresat nieznany .Nie mam zamiaru czytać tych bzdur co mi napiszą .Znowu potem negatywnie odbije się to na mnie i na moich najbliższych.Pozdrawiam i zostań z nami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Dziś śnił mi się szpital , w którym się ostatnio znalazłam w tak tragicznych okolicznościach .Jeszcze ten dramat we mnie siedzi i ta myśl , że niebyłoby mnie już na tym świecie, a mąż stawiałby świeczki na mym grobie .Boże , jestem sama przerażona tą myślą że tak mogło być .Na szczęście nie jest , ja żyję a dzieci cieszą się moim widokiem i miłością .Śnił mi się facet , który ze mną był na sali , też niedoszły samobójca .Jak się okazało dokładnie w moim wieku .On zrobił to już 11 raz , wyobrażacie sobie 11 raz targnął się na swoje życie .Dużo rozmawialiśmy ze sobą .Tym razem zrobił to dlatego że zmarła mu matka , a tylko jak twierdził ją jedyną miał na świecie.Pytałam go dlaczego to robi , dlaczego nie chce żyć .Odpowiadał że dlatego że nie ma rodziny , czyli żona , dzieci itd.Ale on miał poważne schorzenie psychiatryczne a mianowicie shizofremię paranoidalną i był już od lat na rencie.Myślę że on nie ma szans na normalne życie ale nie jestem lekarzem i może się mylę.Daj Boże by tak było.A zamiast na pogrzebie u matki był w szpitalu. Nie łatwo to sobie wszystko w życiu poukładać , tak jak by się chciało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×