Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość odechciewa mi sie

kompletnie wszytkiego

Polecane posty

Gość odechciewa mi sie

ledwo co oglosilismy date slubu a juz sa niesnaski ze wszytkimi. pierwszy problem to to, ze slub bedzie w pazdzierniku i rodzina z daleka jest obrazona, ze nie latem bo trzeba bedzie brac dodatkowy dzien urlopu. nikt nie mysli, ze ja wprost nie znosze upalu i od razu skreslalam wszytkie miesiace letnie. kolejna sprawa to DJ zamiast zespolu. moj facet nie jest polakiem, jakos nie wyobrazam sobie, ze on ledwo co znajac podstawy polskiego bedzie sie dobrze bawil na wlasnym weselu sluchajac polskich debilnych przyspiewek. nie mowiac o jego rodzine. uradzilismy, ze wynajmiemy wodzireja co mowi w obu jezykach, zeby zabawial gosci a piosenki beda z obu krajow.oczywiscie mojej rodzinie to nie wsmak. z tego powodu nie bedzie tez podziekowan bo w sumie jego rodzina nie zrozumie. postanowilismy, ze bedzie po prostu piosenka z dedykacja dla rodzicow. zreszta te podziekowania wydaja sie mi troche sztuczne i co wiecej chyba to jakis zwyczaj przyciagniety z zachodu. pomijam juz jakie wojny byly o wybor sali i menu - "wojna o schabowego" z moja rodzina i wojna o dania z jego kuchni narodowej. nikomu nic nie pasuje a dogodzic wszytkim naraz ciezko. wojna o zaproszenie poszczegolnych osob. nie chce zaparszac ciotek i pociotkow co ich w zyciu na oczy nie widzialam, nie mam ochoty wywalac pieniedzy na impreze dla kogos kogo nawet nie znam. wszytko to nic - dzisiaj babcia oswiadczyla, ze nie pojawi sie na moim slubie. a to dlatego, ze zobaczyla moja sukienke, ktora nie jest snieznobiala. moja sukienka jest w kolorze kremowym. w bialym wygladam jak trup a saloarium mi sie nie usmiecha. jua taka moja urda. moja babcia natomiast uwaza, ze tylko biala bo jak to wyglada. jeszcze ludzie pomysla, ze w cizy jestem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ehhhhhhh z tą suknią to prawda- moja mama też chce koniecznie, żebym była w bieli i w welonie- a ja nawet bez przymierzania wiem, że wyglądać w tym będę jak siódme dziecko stróża...argument- bo to tylko raz w życiu można założyć. Te tylko raz w życiu to mi już uszami wyłazi. (a panny w ciąży w bieli pod ołtarz pomykają tak czy inaczej). Przykre to jest kiedy rodzina przybiera postawę roszczeniową.... A dogodzić wszystkim się nie da niestety. To Wasz dzień i powinien wyglądać tak, ja Wy tego chcecie- inaczej będziecie się czuli jak aktorzy na przedstawieniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi- organizacji miałaś dość??????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SYSUNIA WERSACZE
mi mała --> HEHEHE PEWNIE FACET CIE ZOSTAWIŁ HAHA I BARDZO DOBRZE, ZA TWÓJ PYSKATY RYJ PEWNIE, NIE MOGŁ Z TOBA WYTRZYMAĆ HAHAHA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nam się data przesunęła..........na niewiadomo kiedy....w tym roku chyba nie da rady.............też przez organizację :( ryczałam mojemu N w rękaw jakąś godzinę........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
współczuję Ci autorko. ALe niestety muszę dodać (nie mogę wytrzymać ), ze najbardziej rozbawiła mnie Twoja babcia :) panaceum jest jedno: nikomu nie musisz dogadzać bo to po prostu nie jest możliwe, by wszystkim jednocześnie. Zapraszasz gości a nie współorganizatorów, co decydują co i jak ma wygladać. Goście mają jedyne zadanie: cieszyć się z tego, co mają jak ja się cieszę, ze tę szopkę mam już za sobą. W mojej sytuacji awantur nie było bo ucinałam szybko jakiekolwiek podrygi do wtrącania się...ale w środku kosztowało mnie to bardzo dużo. Persen i 2 meliski ... i zwisało mi, co tam ... gadają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lara27 a jakie miałaś "niesamowite i nie do przyjęcia" pomysły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli są to wątpliwości pt "Czy to właściwy mężczyzna" to albo dopadł Cię przedślubny stres, co jest niegrożne i dość typowe, albo przeciwnie- do głosu doszło coś, co było tłumione- i wybuchło :( Nic nie wymyślimy, jeśli nie napiszesz czegoś więcej- ale to już zależy od Ciebie- czy chcerz czy nie to omówić na forum czy nie........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viss
NO dziewczęta widzę, ze wszystkim nam powoli siadają nerwy. Moja babcia też sie na mój slub nie wybiera, bo jest już stara i co będzie siedzieć uhh. Siostry mojego narzeczonego co i rusz wszystkie wiedzą lepeij. A to gdzie wesele, jaką sukienkę i za co wg nich przepłaciłam. Też welony mieć nie będę, wole diadem delikatny czy jakiś kwiat. Mama się nie wtrąca za bardzo, ale czasami też dobić potrafi. ruda22 imię na N hym? mała mi- główka w górę, to już ostateczna decyzja nie cofniesz jej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Viss imię na M, na innym topicu używamy N jako skrót od narzeczony. Nerwy- owszem, siadają..... U nas rozbija się o kasę- nam zależy na "naszej" dacie i wolelibyśmy skromniej, ale tego dnia- 27.12.2008. Rodzice poczuli się w obowiązku dołożyć do imprezy a my się na to niebacznie zgodziliśmy- taka tradycja :O -więc maja coś do powiedzenia........ponoć skromniej, ale przyzwoicie się już nie da...hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaaaaaa i oczywiście rodzinka od strony ojca, moja "ulubiona " sa żli, bo ja się pierwsza hajtam, a ich córka przecież starsza ode mnie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viss
a ja się zastanawiałam nad imieniem na N dla faceta i żadne zwykłe mi nie przyszło do głowy. I już myślałam czy moze ma Natan na imię hihihi ja na szczęscie nazbierałam kasę na wesele sama, a i tak się inni czują mądrzejsi bo starsi. Wesela nie chciałam, ale dałam się namówić na żekomy czar blabla jak go nie czułma tak i nie czuję. Moja mama biadolióła, że jedną mnie ma i nawet w suknie nie zobaczy to niech ma ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viss
boże to ludzie jeszcze takich rzeczy się trzymają?! na siłę bidulkę teraz za mąz wypchna, bo gdzie to być gorszą od kuzynki. Niech się biczuje dziewczę taki wstyd rodzicom przynieść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Viss nie wiem, ile trzeba mieć w łepetynie, żeby za takie cuś się obrażać, ale oni już nie raz mnie zaskoczyli :D z kuzynka się przyjażnię i ona to mniej przeżywa niż jej starsi. Też jestem jedynaczką i moi rodzice tak skomentowali naszą wizję wesela "Tylko jedne wesele mamy do zrobienia i jeszcze takie do d..y"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odechciewa mi sie
to tez slyszalam. ze jesdtem mlodsza a szybciej za maz wychodze i ciekawe dlaczego nie planujemy na dwa lata przed tylko slub za pol roku. pewnie dzieciak w drodze .. takie domysly. i jeszcze ta suknia. a najwieksza szpile wbila mi ciocia 'ze tez ciebie ktos z ta nadwaga zechcial'. waze 65 kilo, mam 170 cam wzrostu i nie czuje sie za gruba. ale oczywiscie rodzinka wbija szpile, ze do slubu nie wypada isc w rozmiarze powyzej 36. babcia nawet dodala, ze wszytkie pnnay takie szczuplutkie i co ona sasiadkom pokaze. jestem tym wszytkim zirytowana. rodzina na drugim koncu polski obrazila sie, ze nie dostarczymy zaproszen osobiscie wiec oni nie wiedza czy to naprawde ich zapraszamy czy nie. pomijam, ze mieszkam za granica i nie stac mnie na jezdzenie po calej polsce zeby wszytkich zapraszac, ze nie wspomne o tym, ze mam ledwie tydzien urlopu latem. rodzina jezdzi po mnie, ze skoro mieszkam za granica to mam kasy jak lodu wiec czemu wesele jest tylko na 100 osob, przeciez moge zaprosic wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mloda andzelina dzoli
odechciewa... Zawsze możesz kategorycznie stwierdzić, że jak się rodzinie nie podoba - to ślub będzie tylko w gronie małżonków i świadków. Pod gołym niebem. A do picia będzie tylko Zbyszko dwie cytryny. Tupnij nogą:-) Kto tu jest najważniejszy? :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odechciewa mi sie
tuîe ale juz nie mam sily. zreszta co ja moge. najbardziej ze wszytkich wkurzyla mnie moja ciotka. nierob cholerny, w zyciu do zadnej pracy nie poszla. powiedziala, ze wyrzucam pieniadze w bloto bo po co mi sukienka za 600 € a przeciez ja do kurwy nedzey na to uczciewie pracuje. musialam sie wyzalic. sory dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viss
hahha dobre nigdy nie rozumiałam tego roznoszenia zaproszeń, toż to jakiś koszmar. A co przysyłane zaproszenie to na niby? hyh Jakis koszmar z tą nadwagą przy taki wzroście, taka waga, idealna. Ciotunia widać martwi się o swoje dzieci, ale pamieta swoje problemy bo skad by inaczej taki mądrości. ruda22 mojej mamie nawet nie chodzi o jakąs super fetę,a le, że wiesz suknia, kościół itp zobaczyć jeydne dziecko. Mi to już by było obojętne gdyby nie rodzinka narzeczonego...ci to wogóle naspraszali milion ciotek i kuzynów, aż im wyszło ok. 60 osób ( i nie chodzi tu o kasę nawet), ale o to, że wyszło nam weselicho. POzatym oni są taką tradycjną rodiznką, a ja i moja mama raczej inaczej patrzymy na świat. Zażyczyli sobie flaczków, bo to taki przysmak, a ja tego nienawidzę i nie ma o tym mowy. Najbardziej mnie wkurza, że w tym wszystkim rozdarty jest mój ukochany, bo siostry mu zawsze doradzały i to ich pytał o radę. Teraz się wtrynniają i on by im w sumie przyklasnął, bo co mu tam. Ja się stawiam, on trzyma ze mna, ale powoli to zaczyna wyglądać, ze ja nim rzadzę itp. Wszytskiego byśmy unikneli gdyby nie uszczęsliwanie na siłę: załatwianie mi sali, ozdób na samochód- koszmarnych zresztą, albo tekst kupimy ci lodowke. MOże niech ktoś spyta mnie o zdanie halooo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mysza69
No to nie zle Ci ciotka dowalila :( Ja mam 168 i gdy poznalam mojego narzeczonego wazylam 50 kg teraz waze 110 i intensywnie cwicze zeby schudnac do wesela :) nie robie tego dla nikogo tylko dla siebie :) Poza tym moj luby oswiaczyl ze kocha mnie za to jaka jestem a dodatkowe kilogramy grzeja ja w nocy :P To taki zarcik :) Dziewczyny glowa do gory bedzie git, tez mam przejscia z moja rodzinka i tesciami ale ni przejmuje sie tym bo nie pozwole nikomu zeby mi zepsul tego wyjatkowego dnia. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odechciewa mi sie
wszytko mnie wkurza i wlasnie rozmyslam, czy nie wziac slubu po cichu zdala od wszytkich bo nie mam ochoty nikomu dogadzac. nie wiem skad to sie wzielo ale jak dzwonie z zaproszeniem na wesele (wole wczesniej bo miesiac przed tez powiedza, ze za pozno i nie zdarza na kiecke nowa odlozyc) to uslyszalam, ze "kto to wie co bedzie, moze jeszze sie rozejdziecie" - slowa cioci z daleka. czesc rodziny jest obrazona, ze wychodze za obcokrajowca, ze zostawiam rodzicow samych i w ogole ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teżPannaMlodaPrzyszla
specyficzną masz tą rodzinkę nie ma co...w uprzejmości się nie bawią. Dla mnie to szczyt braku wychowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
ja bym na taki tekst "a może sie rozejdziecie" odpowiedziała "a to w takim razie cioci nie zapraszam skoro ciocia mi źle życzy. do widzenia" i bym odłożyła słuchawkę i cieszyła się, że mam miejsce przy stole weselnym wolne dla dobrego znajomego (a na ciotkę sie obraziła, bo ani wiek ani koligacja nie uprawnia nikogo do mówienia tak bardzo przykrych rzeczy). weź dziewczyno nie udawaj że deszcz pada jak kto na ciebie pluje, bo to z czym sie spotykasz to jest chamstwo i brak taktu po niżej wszelkiej krytyki. przestań dzwonić po rodzinie i wysłuchiwać, wyślij zaproszenia i jak kiecy nie zdążą kupić to nie przyjadą i super..jednej nieszczerej gęby do podziwiania na weselu mniej :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 000000000000000000000000
Dejzi jak zwykle ma "mądre"rady...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moi rodzice sa bardzo konserwatywni, i moja mama jest typem osoby wtracania sie w moje zycie, ale..... sami oplacamy caly slub, rodzice nie daja ani grosza. po drugie, o dziwo, dopiero przy kupnie sukni, dowiedzialam sie ze 27 lat temu, moja mama tez sie wylamala i miala suknie koloru ecru, i toczek z woalka na glowie. ot co :D bo tez mam suknie koloru waniliowego, i myslalam ze bedzie gadka, ale poszlo w sumie gladko :D poza tym zrobilam liste moich pomyslow weselnych i powiedzialam zeby je sobie przyswoili :D ale oczywiscie nie bylo tak gladko. Pierwsze rozmowy ,po zareczynach, konczyly sie klotnia i placzem. Ale co nas nie abija to nas wzmocni :D postawialam na swoim i tyle . zaden placz i krzyk mnie nie ruszyly, a rodzice w koncu odpuscili. tyle:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze jak tak sobie czytam co tu piszecie to mi się włos jeży, mam chyba wielkie szczęście, przez 20 lat byłam jedynaczką teraz mój brat ma 5 latek i w sumie rodzice cieszą się bardzo że mogą wyprawić nam wesele bo \"następne za jakieś 20 lat będzie...\" od samego początku bardzo nam pomogli bo od miejsca gdzie będzie wesele mieszkamy 500 km, ale wszystko wybraliśmy sobie sami, oni to przyjmowali jako naszą decyzję i cieszą się każdym szczegółem, to samo moja przyszła teściowa, powiedziała że ma odłożone na wesele mojego N już od dawna i dostaniemy te pieniążki,podobnie jak dostał \"swój przydział jego brat\" a co z nimi zrobimy to nasza sprawa. I tak zbieramy sami na wesele ale rodzice obu stron nie ukrywam bardzo bardzo nam pomogą, ale ani razu nie usłyszałam tekstu że \"my tu się dopłacamy i mamy prawo do tego czy owego\", raczej słyszę że oni brali szybko i tak bez porywów bo ja byłam w drodze, i cieszą się bardzo że ja mogę mieć taki wymarzony, niczego nie krytykują ale służą naprawdę DOBRĄ I POMOCNĄ RADĄ ... to strasznie przykre że inni rodzice nie potrafią do tego tak podejść, to przecież ma być najpiękniejszy dzień ich pociech .... Więc dziewczyny trzymajcie się !!! Pamiętajcie że to dzień który będziecie wspominać całe życie, to Wy wtedy \"gracie pierwsze skrzypce\". Walczcie o swoje marzenia we dwoje przecież stanowicie silny front :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do niedawna się nie stresowałam, ale kilka ostatnich dni to już jest prawdziwy ślubny horror:( Tak jak autorka, mam wszystkiego dość, wczoraj płakałam cały wieczór bo znów się pokłóciliśmy. Mój facet w ogóle się nie interesuje przygotowaniami, to ja mam dzwonić, jeździć, pytać i najlepiej jeszcze płacić:-O On ma samochód, ja się poruszam autobusami, i to ja mam drzeć z kopyta przez pół miasta do hurtowni po dekoracje, bo on zaraz po pracy sobie jedzie do domu. To ja wracam codziennie do domu o 8mej wieczór, to ja cały długi weekend harowałam w domu i nikt mi nie pomógł, aż sobie paznokcie prawie połamałam, a on balował 3 dni:( Jego matka chce nam udekorować auto jakimiś złoconymi obrączkami i balonami, a gdy ja chciałam kupić delikatną dekorację - to beeeee. Jego matka ustala rozsadzenie gości przy stolikach. Jego matka miała pretensje, ze jak przywiozłam suknię z salonu, to się w nią nie ubrałam i nie pokazałam się jej, bo ona chce widzieć! Chyba bym na głowę upadła żeby w nówce sukni szorować po zasranym przez kury i kaczki podwórku! No i to święte oburzenie, że welonu nie będzie i rękawiczek! Ja chciałam wesele w fajnej restauracji koło mojego domu, ale okazało się że za mała bo on ma wielką rodzinę, zaprasza jakieś dziesiąte wody po kisielu, i musieliśmy zamówić inny lokal. Ja musiałam ograniczyć liczbę moich przyjaciół i znajomych - żeby jego rodzina się zmieściła. Smutno mi że tak mało moich gości bedzie, a tyle osób których prawie wcale nie znam:( Przepraszam za objętość tej wypowiedzi, ale jeszcze chwilę i do Jarosławia mnie odwiozą:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ojej! Ale historia. Autorko! Głowa do góry! To Twój ślub i to Ty decydujesz, co i jak ma wyglądać. Nie mogę wprost uwierzyć, że tak Ci się rodzina rzuca, z powodu Twoich pomysłów. U mnie tylko w zasadzie jeden wujek się obraził, że ślub nie jest w miejscu zamieszkania panny młodej (czyli moim) i to na pewno po to "żeby on nie przyjechał". H... mu w d... i 3 metry sznurka!!!! Najgorzej to z tą babcią. Ale cóż - na starszych ludzi nic nie poradzisz. Ja chciałam najpierw mieć do sukni kapelusz, jednak okazało się, że mi zupełnie żaden kapelusz nie pasuje. Jednak na wieść, że chcę mieć kapelusz, mój kolega z pracy (30-paro latek) stwierdził: "No coś Ty! Jaki kapelusz! Welon ma być! Tak to sobie każdy pomyśli, że jesteś zasiana!" (tłumaczenie: zasiana = dziecko w drodze). Wiesz, na Twoim miejscu, to normalnie zrezygnowałabym z wesela. Tak po prostu. Zrobiłabym skromny ślub, dla najbliższej rodziny i przyjaciół - a potem OBIADEK. Jeśli bez babci - trudno. To Twój ślub i Twoja wymarzona suknia. Tutaj potrzeba właśnie trochę zdrowego egoizmu. A potem zaprosiłabym wszystkich przyjaciół na jakąś większą, wspólną imprezę w knajpie, żeby razem z nimi poświętować. Innego wyjścia nie widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ma do mnie pretensje że obrączki i suknię zamówilam w innym mieście, jakby to moja wina była że nic w mojej pipidówie mi się nie podobało. Dziwi się że chodzę do kosmetyczki i że się sama nie będę malować - bo po co ci to:( On by najchętniej urządził wesele w remizie, z flakami, bigosem i zabawami z przetaczaniem jajka, sprosił dwie wsie i księdza proboszcza, salę ozdobił balonami i takimi wycinankami z kapsli po mleku co się dawniej ozdabiało, do tego 2 dni poprawin przy własnoręcznym samogonie. Z kim ja się związałam:-O Jesteśmy z jakichś dwóch różnych światów chyba.... Mam nadzieję że to typowo przedślubny stres, a nie jakieś poważne wątpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viss
ojj laura moze to tak ma być przed slubem...pamiętam przed weselem kuzynki, oni ciagle się kłócili a dzisiaj kilka lat po slubie i szczęsliwi. Ale chyba dobrze byłoby z nim pogadać, spróbować mu uzmysłowić jak jesteś zmęczona. Mamy akurat nie zmienisz... Moj narzeczony nie pomaga mi przy załatwianiu, ale nie puściłby mnie samej autobusami taki kawał drogi raczej, albo przynjamniej odebrał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×