Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość odechciewa mi sie

kompletnie wszytkiego

Polecane posty

Laura! Dziewczyno! Głęboki oddech i popatrz w niebo (błękit uspokaja). Swojego N to niestety musisz ustawić do pionu. Jednak wiem, że to jest tzw. normalna reakcja każdego faceta. Wszystko dzieje się obok nich. Po prostu inaczej to wszystko przeżywają. Ja już się też dałam niejako wpędzić w taki diabelski młyn, ale w porę przejrzałam na oczy. Wypisałam wszystko, co trzeba zrobić i kiedy (jestem - jak by nie patrzeć, lepszą organizatorką, niż on) i mu pokazałam. Właściwie na każdy miesiąc - do września mam przypisaną kupę rzeczy do załatwienia i dopiero, jak to zobaczył, otworzyły się oczka, że ślub i wesele, to nie bułka z masłem. Potem podzieliliśmy się zadaniami. Opracowałam sobie budżet (w Excellu), poprosiłam o parę rzeczy przyszłą szwagierkę (terminy u fryzjera, kosmetyczki, zamówienie tortów i ciast w miejscowości, gdzie będzie ślub), a mój N jest odpowiedzialny za transport dla gości, przystrojenie samochodu i DJ. Oraz za schudnięcie ;) Akurat nam to się rodzice do niczego nie wtrącają. Bo rzeczywiście z teściówką, to już gorsza sprawa. Ale zawsze można wybrnąć politycznie z każdego tematu: "Mamo, masz rację, zgadzam się z Tobą w 100%, oczywiście, że tą sukienkę Ci pokażę. To kiedy mnie odwiedzisz?" To samo z rozsadzeniem gości - niech usadza swoją część rodziny. Możesz jej powiedzieć, że Twoja mama chce usadzić waszą część rodziny - dać jej rozpiskę z miejscami przy stole i wskazać, w którym miejscu może sobie porządzić. Co do samochodu, to - żeby się nie obraziła - powiedziałabym - "O! Fajny pomysł! Naprawdę! Tylko, że ja już rozmawiałam z kwiaciarnią i dali mi duży rabat, jeśli zamówię u nich kwiaty dla siebie, do butonierki dla Pana Młodego i na samochód. I wszystko zrobią mi w jednym stylu, tak elegancko. Wszyscy sąsiedzi będą zazdrościć!". Albo coś takiego. Nie wiem, ale ja bym baloników i złotych obrączek na samochodzie nie przeżyła. Tylko ubranej na biało lalki brakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laura! No pewnie, że to stres. Pamiętaj, że wychodzisz za mąż za człowieka, którego pokochałaś, a nie za JEGO NAWIEDZONĄ RODZINKĘ!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viss
Dejzi, wydaje mi się, że tu nie chdozi o to aby pan młódy emocjonował się butami czy rajstopami...Ale o fakt, ze pomoże jej załatwić elementarne sprawy. Taa z tą suknią i obraczkami to kojarze z mojego doświadczenia, że machnełam sobie za bóg wie ile, a przecież koleżanka siostry miała taką ładną suknię do odsprzedania ....To nie ja muszę mieć nie wiadomo skąd... niech spadają. Raz w życiu moze idziesz się umalować do kosmetyczki, ja nigdy wczesniej nie byłam i pewnie więcej też nie pójdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Suknia to już w ogóle inna historia. Wypożyczam suknię, szyją ją dla mnie i potem ją zwracam, kosztuje mnie to 1500 zł, plus 150 zł koło i 250 zł bolerko. Może i dużo, ale to jedyna suknia która mi się podobała i na tym akurat nie chciałam oszczędzać. Komentarze były takie: mój ojciec: No przecież twoja bratowa ma suknię jeszcze bo nie sprzedała, to byś w niej poszła - a ślub brata był 5 lat temu moja teściowa: a ta i ta ma taką śliczną suknię do sprzedania, i tylko 500 zł chce moja szwagierka: a tamta ma prawie taką samą, tutaj w salonie kupiła, nie wypożyczyła! i 1000 zł tylko! No ale myślę że ostateczny efekt powinien ich wszystkich "załatwić":-D Dziękuję za słowa wsparcia, również mojemu wiernemu ogonowi dejzi, i chyba dziś pójdę do apteki po persen:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maadaaleenaa
A ja żałuje że będziemy mieli wesele, wesele za dwa miesiące a my mnóstwo rzeczy nie mamy załatwionych, ale odpowiedź na to mojego M. oczywiście jest jedna mamy na to czas, jak go proszę aby mi w czymś pomógł to słyszę że on jest zmęczony a poza tym to go nie interesuje :( Przyszła teściowa cały boży dzień siedzi i ogląda telewizje, nic nie robi i jak do nich przyjdę to tylko mi przypomina że jeszcze to i to mam załatwić, że to trzeba wcześniej i żebym pamiętała, a ja szczerze mówiąc mam już to gdzieś i nic nie załatwiam, bo nie mam siły z nimi walczyć. A co do rodziny to moja też się popisała,lokal w którym mamy wesele jest na drugim końcu miasta (od kościoła) jakieś 26km i jak rozwoziliśmy zaprszenia to każdy a dlaczego tak daleko- moja nabliższa rodzina mieszka na tej samej ulicy co ja, wrrr Laura ciebie pewnie dopadł stres bo to już pare dni zostało, a ja mam dwa miesiące a mam już takie wątpliwości że nie wiem co ze sobą zrobić :( mój M.oczywiście wszystko bagatelizuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laura Diazz Ty poważnie chcesz za neigo wyjść?:( Sorry, ale po co Ci facet, który nie umie chociażby zrozumieć, jak ważny jest dla Ciebie ten dzień i wesprzeć Cię w przygotowaniach? Ja nie mówię, że ma cały w skowronkach biegać po sklepach i dobierać kolor kwiatuszków do dywanu w kościele, ale to co piszesz jest przerażające :( Mam nadzieję, ze to tylko tak chwilowo nie radzi sobie z sytuacją, a wasze codzienne zycie wygląda zupełnie inaczej. Trzymam za Ciebie kciuki, nie daj się, pamiętaj TO JEST TWóJ DZIEń i nie pozwól, by ktokolwiek Ci go zepsuł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elle - tak, zamierzam za niego wyjść:) Mam nadzieję że to tylko takie przedślubne schizy, ostatnio na zmianę: albo ja mam ochotę go zamordować, albo on mnie, ale słyszałam że przed weselem to normalne;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to jeszcze raz trzymam kciuki i nie daj się zwariować ;) 🌻 Swoją drogą im dłużej czytam te przedślubne wątki tym mniejszą mam ochotę wychodzić za mąż:P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi mała - z klasą zakończyłaś tamten topik na twój temat, i to sie liczy:) To jest właśnie ta pomarańczowa wredota - czepią się jednego słowa jakie człowiek kiedyś tam powiedział w desperacji i potem trują dupę:-O Stwierdziłam że nie będę się użerać - zostawiłam mu dekorację auta, niech zrobi to tak jak uważa, mnie to nie interesuje. Jakbym miała się wszystkim tak stresować to mi spod mojej świeżej farby zaraz jakieś siwe włosy wyjdą:-P Zajmę się po prostu sobą: kosmetyczka, suknia, wygląd. Moi goście mają spanie, jedzenie, transport - jego 60 osobami nie będę się przejmować, jak chciał tyle to niech się martwi. Teściowa to mnie może pocałować w moją wypielęgnowaną d...ę:-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laura ostatnie zdanie zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie :D Zapamiętam na przyszłość :D Będzie dobrze dziołchy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi tez już się odechciewa. Poważnie Jeszce 4 miesiące do ślubu a ja już mam serdecznie dość, a zwłaszcza jak mój narzeczony uraczył mnie dzis kolejnym tekstem. No wymiękam Dlaczego oni są tacy niereformowalni??? Tak się złożyło że w tym roku mamy bardzo dużo wesel wśród rodziny i znajomych a nasze jest właściwe ostatnie. Więc jak ognia staram się unikać wszelkich podobieńst bo wolałabym nie słyszeć potem złośliwych komentarzy od uroczych kuzyneczek czy nowo nabytej szwagierki... Wiecie jak to jest, zaraz się zacznie że sukienki podobne, zaproszenia też i ta cała reszta... A nie chcę być do nikogo porównywana. Dziś się dowiedziałam że brat mojego M, który hajta się za miesiąc zmienił piosenkę na pierwszy taniec, na taką samą jaką my wybraliśmy już jakiś czas temu... (tak to jest jak się ma długi jęzur i wygada się swoje plany...:0 ) No więc ja dziś do mojego że my jedan musimy w tej sytuacji zmienić piosenkę, a on po raz setny do mnie że \"A kto na to będzie patrzył...\"... no wkuwria mnie takie podejście maksymalnie, bo jako Panna Młoda chcę żeby ten dzień był niepowtarzalny i najpiękniejszy, to chyba normalne, każda z nas tak chce. No dziewczyny, jakich argumentów użyć żeby takiego jołopa za przeproszeniem przekonać że lepiej jednak wybrać coś innego..??? No bo mi już ręcę opadają:/ To samo jest z zaproszeniami, jego krawtem, itd, dużo by się jeszce takich rzeczy znalazło... Już sobie obiecałam że jak coś ustalimy to nie pisnę ni słowa nikomu, bo zaraz sie okazuje że koleżance też sie to podoba i ona tez chce, a przez to my co chwilę musimy zmieniać plany, bo ja nie chcę żeby było tak samo jak u krysi czy marysi... no jak mu do rozsądku przemówić?? na wszystko ma jedną odpowiedz - kto na to będzie patrzył. A pewnie że ktoś kuźwa spojrzy!!!!!:/ Mam dość. Chciałam się wygadać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lili Bazili Wiesz co, to nie załatwiaj nic dla swojego przyszłego męża. Bo w ten sposób, to on się czuje, że Ty się wszystkim zajmiesz i się wycofuje z przygotowań. A jak na 2 tyg. przed ślubem zapyta - gdzie mój krawat? To mu powiedz - a wiesz co, idź w dżinsach i tej bluzie Twojej ulubionej, przecież i tak nikt nie będzie patrzył. A co do muzyki, to jeżeli mieliście wymyślony jakiś układ taneczny do tej wybranej piosenki, postaraj się znaleźć coś w podobym rytmie - resztę można wtedy szybko dopasować. Jeśli się Pan nie chce zaangażować w dobór piosenki - wybierz to, co Tobie się podoba. Nie chce się włączyć, to zostanie postawiony przed faktem dokonanym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laurka---> kurcze naprawde wszyscy mają rację, to stresowe złości Cię dopadły:) i masz rację że TWOi goście i sama Ty się liczysz i mysl o sobie, o przyjemnościach:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholerka, czuje że z moim bedzie podobny problem:/ dziewczyny mój N. nie lubi tańczyc i ostatnio stwierdzil ze trzeba bedzie sie gdzies ulotnić z wesela zeby nie tańczyc....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i zgadzam się z mi małą; RODZINKA SIEJE ZAMĘT, zarówno nasza jak i naszego N :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 000000000000000000000000000000
Laura Diaz luknęłam na Twoją stopkę:) to prawie już!!!!!!!!!!!!!!!!!!życzę Ci zeby wszystko było ok i nie denerwuj się bo nic potem nie będziesz z ceremonii pamiętała:) odezwij się gdzieś na forum po weselu jak już emocję miną:) ciekawa jestem:) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co się czuje 2 dni przed ślubem. Trudno powiedzieć;) Świat jest taki sam jak 2 miesiące czy 2 lata przed, może dlatego że do mnie nie dociera:-D No i najważniejsze: pogodziliśmy się, w taki cudowny sposób, że aż się popłakałam, on mnie przytulił itd. Obiecaliśmy się że już się nie będziemy klócić, żeby sobie nie spaskudzić dnia ślubu, wszystko układa się super i jestem bardzo szczęśliwa:) Czego i Wam życzę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja postawiłam sprawę jasno (na szczęście rodzina moja jak i męża w miarę tolerancyjna): To jest NASZ ślub i nie będziemy go urządzać tak, żeby innym dogodzić, tylko sobie. Kropka. Braliśmy ślub jedynie cywilny, ja szłam we włosach ostrzyżonych na jeża i w kremowym garniturze (ze spodniami, z czym na początku też babcia męża nie mogła się pogodzić, ale co miała za wyjście;-) Zamiast wesela był tylko słodki podwieczorek dla rodziny, po którym ja ze świeżo upieczonym małżonkiem przemieściliśmy się spacerkiem do pubu, w którym odbyła się z kolei imprezka dla naszych przyjaciół:-) I, mimo kilku nieporozumień przedślubnych i dużego stresu, wspominam ten dzień FANTASTYCZNIE:-) Pamiętaj, to Wasz dzień i nie dajcie go sobie zepsuć cudzymi żądaniami. To Wam ma się podobać. A jak ktoś z rodziny chce się z tego powodu obrazić, to... jego strata. Tak uważam, zawsze tak uważałam i źle na tym nie wyszłam:-) A wszystkim koniec końców nasz trochę nietypowy ślub bardzo się podobał (\"wesele\" także-tym, którzy byli na nie zaproszeni). Nawet teściowi, który z początku nie mógł przeboleć, że nie będzie normalnego wesela z porządnym jedzeniem;-p Pozdrawiam ciepło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny jak czytam Wasze wypowiedzi to dochodzę do wniosku że ja tak po prostu nie chcę... Nie wyobrażam sobie tak gonić, starać się wszystkim dogodzić, a takie sytuacje są przecież nieuniknione... Więcej stresu niż to wszystko warte:/ Ale mi na razie nie grozi ślub, całe szczęście. Laura, życzę Ci wszystkiego najlepszego! :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saint..
Ale się uśmiałam niektórymi wypowiedziami :D Dziewczyny dam wam złoty środek na wszystko. Słuchajcie wszystkich, wszystkim przytakujcie, a i tak róbcie swoje. Ja tak robię i się sprawdza i wszyscy są zadowoleni. A agresję wyładowuję w domu, zazwyczaj sprzątając i kląc mnogo :) A jeśli chodzi o faceta to mój jest rasowym samcem. Jego słynny tekst "zejdź na ziemnię bo zaczynasz fiksować, to tylko ślub jest". Nie powiem bo do szału mnie doprowadza brak jego wkładu w przygotowania. Udziela się tylko w przypadku, gdy chodzi o pieniądze...przykład "ile chcesz dać za sukienkę? ponad 2000? chyba cię pogięło! kieckę za 4 stówy można kupić a i tak tylko raz założysz" Ten cytat nie wymaga komentarza... Oczywiście wysłuchałam i pokazałam mu kieckę za 4850 zł która mi się podoba. Na targach ślubnych pokazałam inną za 1800 zł i stwierdził że ta za 1800 ładna jest i ładnie będę w niej wyglądać. Jakie to chłopy są głupie to aż przerażenie bierze. Wszystko trzeba sposobem, żeby było tak jak my chcemy. A dlaczego to dla kobiet ważny dzień, tłumaczyłam mu już ze 20 razy i nie skumał. Dobrze nam się układa na codzień (razem mieszkamy) ale różnice w podejściu do życia są ewidentne, aż dziwne że się jeszcze nie pozabijaliśmy. A wszystko wychodzi podczas organizacji wesela. Nic dziwnego że tyle ślubów nie doszło do skutku, bo faceci to tępaki są, a rodziny potrafią szpilę wbić bardzo pamiętliwie i do tego w grę wchodzą pieniądze. Achh..brak mi już słów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×