Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kaspjana

dylemat - tylko poważne odpowiedzi proszę

Polecane posty

Gość Kaspjana

Otóż powoli przymierzamy sie do ślubu. W wielu kwestiach się zgadzamy bądź idziemy na kompromis. Jednakże w 1 nadal ciężko nam jest dojść do porozumienia.. A mianowicie chodzi o gości weselnych. Obydwoje nie lubimy wesel i rodzinnych spendów, a więc liczba miała być min - tylko najbliżsi. No i tu jest taka kwestia... Przez pewne sytuacje z dzieciństwa mój narzeczony źle się czuje, gdy jest w centrum uwagi (na ślubie to nieuniknione). On wolałby by slub był tylko ze świadkami, choć wiem, że jest mu z tym ciężko, że chciałby zrobić wszystko bym mnie uszczęśliwić w tym dniu (chodzi o obecność moich najbliższych), wiem, że bije się z myślami, ale to wszystko jest silniejsze od niego... szukamy jakiegoś złotego środka.. Jesteśmy dorosłymi i dojrzałymi ludźmi, mamy już swoje lata, a problem ten nie jest błahy. Proszę, napiszcie, czy mieliście styczność z taką sytuacją i jak ona została rozwiązana? Dziękuję za wszystkie poważne odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ślub tylko z świadkami - rodzicom byłoby bardzo przykro gdyby nie zostali zaproszeni. Nie musicie zapraszać dalekich ciotek i wujków. Wydaje mi sie ze minimum to śwaidkowie, rodzice i rodzeństwo. ja bym się źle czuła gdyby tych osób zabrakło na moim ślubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moni...
My mielismy ten sam problem. Oboje nie chcielismy duzego wesela raz ze nie lubimy takich wielkich imprez na pokaz a dwa ze to mnostwo kasy bo jak robic to juz porządne albo wcale a dostalismy mieszkanie i sporo kasy idzie w jego urządzenie. Wiec robimy wesele tylko dla najblizszej rodziny tzn obowiazkowo rodzice, dziadkowie, rodzenstwo, świadkowie, chrzesni, moje 2 najlepsze przyjaciolki ze swoimi połówkami i 3 najlepsi przyjeciele mojego mężczyzny rowniez ze swoimi kobeiatmi, w sumie 26 osob bo nasze rodziny nie sa liczne. Dlatego robimy uroczysty obiad w eleganckiej restauracji gdzie bedziecie tez oddzielna salka do potanczenia dla naszych gosci wiec naprawde jestesmy zadowoleni z tego rozwiązania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Już żona...
Tylko My dwoje i świadkowie, nikt zbędny więcej po prostu :-)/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaspjana
dziękuję Dziewczyny za odpowiedzi, ale niestety nie o to dokładnie mi chodziło... :( chodzi o to, że jeżeli będą goście, to napewno tylko najbliżsi i bedzie obiad z ewentualną potańcówką. Jednakże chodziło mi o to jak rozwiązać problem kwestii kościoła:( tragiczne dzieciństwo odbiło sie mocno na narzeczonym i ma problem z publicznymi wystapieniami/z byciem w centrum zainteresowania. Chodzi o samą kwestię stania przed ołtarzem i wypowiedzenia słów przysięgi... Gdyby nie to to nie byłoby problemu. On boi się ze zemdleje, że sie ośmieszy (nikt by tego z rodziny tak nie odebrał, ale on bedzie sie źle czuł). Potem z przyjęciem nie ma żadnego problemu. Tylko o Kociół chodzi... Naprawdę to dla mnie problem. Wierzę, że mnie zrozumiecie i pomożecie. Proszę... Już żona... --> a mogłabys napisać jaka jest Wasza sytuacja rodzinna i jak to wszytko "przeszło" w rodzinie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alexxxa
Może wybralibyście jakiś mały kościólek w romantycznym miejscu w pewnym oddaleniu od domu. Wtedy obacnośc was dwojga i tylko świadkow bylaby bardzo naturalna. Fajnym pomysłem jest kościółek na Kalatówkach w Tatrach A obiad dla gości możecie zrobic nawet innego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość październikowy tatko
miałem to samo,obawa przed jakąś urojoną kompromitacją w kościele,jednak jak doszło co do czego to nie powiem stres był spory ale doniosłość sytuacji wzięła górę i jakoś się dopasowałem do swej roli,gorzej było po wyjściu z kościoła ten korowód gości (150osób) składających życzenia,my tu jeszcze pod wrażeniem ceremonii a tu trzeba się miło uśmiechać do ciotek i wujków,potem chleb i sól przed salą weselną,1szy taniec,toasty itp,jest tego troszkę do przeżycia w tym dniu.Rada mojego starszego brata była taka przed kościołem małą lufkę wódeczki na rozluźnienie i drugą głębszą w aucie w drodze na sale weselną.Niestety nie zastosowałem się do tych rad,choć teraz myślę że tą drugą w aucie mogłem sobie golnąć na luźniejszy 1szy taniec.Pozdrawiam,bedzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leniwa trzydziestka
ślub to tylko jeden dzień, mija szybko, na stres i nerwy można wziąc jakąś tabletkę, też czułam się fatalnie bo nie lubię byc w centrum uwagi, nie lubię i nie umiem tańczyc itp...ale mimo wszystko jakos przetrwałam, po prostu uznałam całą tą otoczkę ślubu za coś nieuniknionego i coś co trzeba po prostu przebolec.... chciałam skromnego wesela ale musiałam przystac na większą listę gości bo mąż ma dużą rodzinę ślub i wesele to raptem kilka godzin które w czasie silnych wzruszeń zdają się zaledwie chwilą....cały czas człowiek jest tak zaaferowany i zajęty że nie ma czasu nawet usiąśc i coś zjeśc czy odpocząc...ciągle ktoś porywa do tańca, chce porozmawiac itp... do dziś sie śmieję że na weselu nie udało mi się zjeśc jednego nawet dania bo gdy tylko usiadłąm do stołu ktoś mnie gdzieś porywał a gdy wracałam mojego talerza juz nie było....dopiero po północy udało mi się gdzieś w koncie zjeśc banana i złapac kieliszek z Malibu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leniwa trzydziestka
tfu, kącie oczywiście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja widzę 2 potencjalne wyjścia. 1. Lęk przed publicznymi wystąpieniami to jedna z odmian fobii społecznej. Można ją potraktować jak każdą inną fobię - pójść do psychologa, rozwiązać sprawę w zarodku. Bo przecież na waszym ślubie się nie skończy - czasem trzeba wystąpić w pracy, na jakiejś konferencji, jest też mnóstwo sytuacji codziennych, gdy to przeszkadza... Te rzeczy się leczy, i to bardzo skutecznie:) To naprawdę żaden wstyd! 2. Jeżeli jesteście wierzący, spróbujcie skupić się na duchowej stronie tego, co się będzie działo w Kościele. Nie rozdrabniajcie się myśląc o gościach. Naprawdę można przeżyć sam ślub w ten sposób, że nie widzi się nikogo dookoła :) Wesele to co innego, ale ślub to naprawdę może być głębokie i intymne przeżycie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaspjana
dziękuję Wam bardzo za odpowiedzi i poważne potraktowanie tematu. co do ślubu z samymi świadkami - mimo, ze chciałabym z jednej strony, to w sumie to nie przejdzie:( raz, że najbliższa rodzina chce być, a dwa - ja chciałabym by byli. Co do syt.narzeczonego - z każdym dniem jest coraz lepiej z tym ale nie chce czekac juz dłużej na ślub - mamy swoje lata, a poza tym nie wiem czy bede musiała czekać kilka m-cy czy lat. W codziennym funkcjonowaniu czy w pracy nie przeszkadza to mu. Chodzi o ten ślub:( Co do kwestii przyjęcia (jak juz podejmiemy decyzje odnośnie gości), to na pewno nie bedzie wesela z 1-ym tańcem itd. To będzie zwykła obiado-kolacja z możliwościa potańczenia, jak ktoś bedzie chciał. Nic wiecej - nie lubimy wesel, zabaw itd. wiec dlatego bedzie to wyglądało tak, jak napisałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×