Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość malaysia

Kura domowa - obowiązek czy praca?

Polecane posty

Gość malaysia

Wczoraj podczas klótni mąż mi powiedział, że powinnam być mu wdzięczna bo mnie utrzymuje i dzięki niemu mogę sobie spać do 10 i się lenić całymi dniami. I, że w razie rozwodu powinnam spłacić te koszty utrzymania... :O Powiedziałam, żeby to sobie wybił z głowy bo ja na siebie zarabiam. Prowadzę mu dom. Piorę, prasuję, sprzątam, pilnuję, by zawsze miał gorący obiad, kanapki do pracy, wychowuję nasze dziecko, robię zakupy itp... Powiedziałam, że ma darmową gosposię, kucharkę, sprzątaczkę i opiekunkę do dziecka... I, że nie jestm mu winna nawet złotówki. Zaczął się śmiac i powiedział, że żaden sąd nie uzna takiej argumentacji bo to mój zasmarkany obowiązek. No to mu mówię, że jego zasmarkanym obowiązkiem jest chodznie do pracy a moim wychowywanie dziecka i proadzenie domu... dlaczego wiec jemu mają płacić a mnie nie? I, że i tak wychodze w tym układzie na minus bo on wraca z pracy, je obiad i wali się na kanapę ogladać TV a ja jak zachrzaniałam cały dzień tak zachrzanim dalej bo jeszcze prasowanie czeka, dziecko trzeba wykapac, kolację rodzinie zrobić... i tak do momentu położenia się spać... i od rana znów to samo. Kto ma rację? I czy w oczach sądu rzeczywiście mam wobec męza jakiś dług?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i dlatego własnie nigdy w życiu nie zrezygnuję z pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczywiscieeeeeeeeeeeeeeeeeee
nie masz zadnego dlugu i masz racje on zarabia ale ty tez masz pewnego rodzaju prace

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten facet to idiota, po pierwsze nalezy ci sie część majatku- wex dobrego adwokata od tego zalezy jak duza to będzie częćć, po drugie alimenty na siebie i dziecko- frajer.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sad wysmieje
taki argument. powiedz mu jeszcze,ze urlop tez ci sie nalezy. a swoja droga wspolczuje meza-a raczej jego podejscia do sprawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CZARNOOKIE STWORZENIE
Po pierwsze, skoro macie dziecko, które wymaga opieki, to musicie podzielić się obowiązkami przy nim, a także domowymi. Więc albo oboje pracujecie i macie opiekunkę/gosposię, albo jedno z Was pracuje w domu, drugie na utrzymanie, albo oboje pracujecie na pół tatu i zajmujecie się domem i dzieckiem. Jeśli on pracuje, Twój obowiązek to dbałość o dom. Jeśli Ty byś pracowała zawodowo, on winien się tym zająć. I tyle. To jedna sprawa. A druga... przesadzasz ciężko. Pierzesz wszystko ręcznie, czy pralka Ci pierze, że tak to podkreślasz? Sprzątasz wszystko codziennie, czy tylko to, co się pobrudzi i dziecko nabałagani? Zakupy są aż tak trudne? Nosisz po jednej bułce ze sklepu na końcu osiedla i nie masz lodówki? Ja kiedyś musiałam sobie poradzić bez pralki, lodówki i pracując zawodowo. Fakt, jednej rzeczy nie miałam - dziecka. Ale nie ukrywajmy - zazwyczaj praca w domu zajmuje mniej czasu, niż zawodowa. Ale z drugiej strony, jest to jakieś wyrzeczenie - gdy Twój mąż dba o karierę, Ty w najlepszym razie stoisz w miejscu, jeśli nie cofasz się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malaysia
My się nie rozwodzimy. Po prostu sie kłóciliśmy bo nadepnęłam na mężowską ambicję. A mianowicie, chodziło o to, że odziedziczyłam 3 pokojowe mieszkanie. Bardzo mi się to lokum nie podoba. Co prawda jet super lokalizacja ale samo mieszkanie nie jest fajne... pokoje są niewymiarowe, rozmieszczenie pokoi głupie, balkon mikroskopijny... Więc znalazłam starszego pana, który jest bardzo chętny zamienić się ze mną bo sam ma wieksze mieszkanie (4 pokojowe) ale czynsz wysoki a jest sam... więc chce zamienić na mniejsze z mniejszym czynszem... No ale w momencie zamiany mój mąż nabiera praw do mieszkania... bo to chyba tak jakbym sprzedała to spadkowe i kupiła nowe... i to nowe jest już wspólne. A chcę się zabezpieczyć więc poprosiłam męża, byśmy podpisali intercyzę, by mieszkanie po zamianie nadal było tylko moje... bo kuźwa po 15 latach małzeństwa nie chcę spłacać własnego mieszkania.. a w ogóle szlag mnie trafi jak mąz sobie kogoś przygrucha (o czym się cały czas czyta na tym forum) i ja z dziecmi będę musiała płacić jakiejś flądrze za mieszknie po MOICH dziadkach. No i mąż się zaprarł, że nic nie podpisze... że chcę go wychujać. Że On mnie utrzymuje od 3 lat a w moim mieszkaniu zawsze będzie gościem itp... No i się wywiazała gadka. No i się zastanawiam czy rzeczywiście mam wobec niego dług i ta połowa mieszkania nalezy mu się jak psu buda czy prauję na sienie wychowując mu dziecko i piorac jego skarpety. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malaysia
do CZARNOOKIEGO STWORZENIA Wstaję o 8.00 rano. Wstawiam pranie (mam dwóch chłopaków więc u mnie ze 2-3 pralki dziennie). zaczynam sprzątać. Kurze, odkurzanie, kuchnia ze zmywaniem ścian bo mam pierdolca na punkcie czytosci w kuchni, podłogi na kolanach, łazienka, kibel. Samo zebranie zabawek z całego mieszkania to 30 minut. W między czasie wstaje syn, przebrać, nakarmić... syn nie usiedzi 10 miut bez brojenia... O 12 kończe sprzątanie. Wychodzimy po zakupy. Nieraz robię ze 3 rundy bo mieszkamy na 5 pietrze BEZ WINDY... więc siatki, wózek, dziecko... za dużo nie wezmę za jednym podejściem, dzecka samego nie zostawię... z synem na spacer przynajmniej 2 godzinny... Wracam ok 15... Pot po tyłku cieknie bo za maym trzeba biegać... nie usiądziesz na ławce i nie poczytasz... Rozbieram dziecko, roziweszam pranie, robie dziecku podwieczorek... zabiueram się za obiad w tym czasie dzieciak znów roznosi zabawki po całym domu. O 16 przychodzi mąż... On je i czyta gazetkę ja łykamw pospiechu obiad jednocześnie karmiąc dziecko... Spzatam po obiedzie i znów 30 miut sprzątania zabawek. Jest 18 kiedy zabieram się za prasowanie wczorajszego prania... W miedzyczasie latam za dzieckiem, ktore wspina się na parapety czy wyciaga mąki i cukry z szafek lub wywaa wszytkie buty po przedpooju... Ok 20 odkładam prasowanie bo musze wyapac dziecko i zronić rodznie kolację... Po kapieli ubieram malca w pizamę, robię mu kaszkę... podsuwam pod nos kolację mezowi. Czytam bajki dziecku, lulam go do smu. O 21 wracam do deksi do prasowania i tak do 22-23 aż wszyto skonczę... Dopiero wtedy mam czas dla siebie... Pół godziny bo zazwyczaj jestem zbyt zmęczona by posiedzieć dłużej. zazwyczaj po prostu się wykapie i idę spać... I tak wygląda mój dzień. W biegu. Na prawdę cięzko przesadzam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Nie, nie przesadzasz. Tylko się zastanawiam po kiego chuja braliście ślub i płodziliście potomstwo, jeśli sobie nie ufacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CZARNOOKIE STWORZENIE
Tak. Przesadzasz. Z codziennym odkurzaniem i myciem ścian na przykład. Łazienkę wystarczy myć 2 x w tygodniu, to nie WC publiczny, gdzie przychodzą setki osób. Robisz to dla siebie, nikomu innemu codzienne ich zmywanie nie jest do szczęścia potrzebne. A skoro robisz - nie narzekaj. Ucz dzieci sprzątać po sobie. Skoro macie 3 pokoje - jeden może być dziecinny. A zabawki sprzątniesz wieczorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
CZARNOOKIE STWORZENIE => oj, może ma takie hobby zapierniczać :P Ja sprzątam raz w tygodniu :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CZARNOOKIE STWORZENIE
Rozejrzyj się, czy w Twojej okolicy nie ma kobiet w podobnej sytuacji. Może umówicie się, że jedna z Was weźmie wspólne dzieci na plac zabaw, druga chwilkę odsapnie. Obiad rób na 2 dni, czasem używaj gotowych półproduktów. Jaki podwieczorek przygotowujesz dziecku? Daj mu sok z kartonika i banana :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za sens w tym
malzenstwie moje-twoje. jak sie ludzie kochaja to jest nasze. a teraz w czyim mieszkaniu mieszkacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty jesteś maniaczka czystości czy co?? Po cholere sprżatasz codziennie? A dziecko niech nauczy sie odnosic zabawki na miejsce. Przecież chyba ma wlasny pokój? Na własne życzenie sietak zabijasz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale na kafe masz czs siedzieć
nie masz tak źle, niektóre kobiety pracują i robią połowe z czynności, które wymieniłaś wspólnie z małżonkiem i godzą to wszystko ze sobą poza tym nie wierzę, że każdy twój dzień tak wygląda - przykładowo z tym praniem - codziennie 3 pralki? grubo przesadzone 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malaysia
Wiesz dlaczego codziennie odkuyrzam czy zmywam podłogi? Masz dzieci? Wiesz co to ciastka wtarte w dywan czy puree ziemnoaczane rozsmarowane po podłodze? Albo klejący sok rozlany na posadzkę?Rodzynki powlepiane w dywan, mąka wyciągnięta z szafki i rozniesiona po całym mieszkaniu albo ziemia wykopana z doniczki i wożona w koparce po całej chacie abo ściany w kuchni zabryzgane zupka marchewkową bo dziecko zaczyna mieć pierwsze przebłyski samodzielności... Mój syn tak własnie robi. Jakby odpuściła choc na jeden dzień toby później nie odskrobała tego ze ścian albo przykleiła się do podłogi Nie sprzatam z zamiłowania. Sprzatam z koniecznosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CZARNOOKIE STWORZENIE
Aha. Jeszcze jedno. Kupuj rzeczy, których nie trzeba prasować :) ja w całym swym życiu nie wyprasowałam nawet jednej koszuli :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a masz czas
na seks? a mąż dziećmi się nie zajmuje? nie bawi się z nimi? biedna jesteś, nie masz czasu na rozwój, na swoje pasje, na naukę, na książki... po co podstawiasz mężowi kolację pod nos? jemu jest tak wygodnie i ci nie pomaga. ma rączki, niech sobie sam zrobi kolację dbasz o siebie / pewnie nie, bo kiedy :o szanuj się kobieto, nie jesteś domowym robotem ale człowiekiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no niezle - jeszcze sie nie rozwodzicie, ale juz na wszelki wypadek sobie planujecie wszystko, co komu ma przypasc? serio, to wasze malzenstwo jakies dziwne jest... facet smie Ci wypominac, ze dzieki niemu w domu siedzisz? to Ty mu powiedz, ze dzieki temu, ze Ty siedzisz, on juz nie ma zadnych domowych obowiazkow, bo jakbys poszla do pracy - cale sprzatania, gotowanie, prasowanie i opieka nad dziecmi musialyby byc podzielone miedzy Was na polowe, a tak Ty odwalasz wszystko za niego. swoja droga, chyba mimo wszystko cierpisz na nadmiar czasu, z tego, co czytam - pare osob juz dobrze napisalo, ze sprzatanie calego mieszkania codziennie to jakas paranoja i absurd. kobiety, pracujace zawodowo i majace pracujacych mezow i tez dzieci do tego, pukaja sie w glowe z politowaniem. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
malaysia- radzę lepiej wychowaj dziecko- jedzenie przy stole o określonych porach niweluje wtarte żarcie w poddłoge do minimum i tylko przy stoliku malucha- qrwa tyo podstawowa czynność, bosh kobiety jak wy sobie lubicie utrudniać i sie zaharowywac:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Autorko => dzieci to mali psychopaci; klaps = warunkowanie klasyczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CZARNOOKIE STWORZENIE
Nie mam dzieci. Ale przyjaciółka ma czwórkę oraz kota. I czas dla siebie :) Wyrzuć z domu dywany, kwiatki powieś tak, by nie można ich było dosięgnąć. Cukier etc. także lub zamknij szafkę na klucz. Ściany pomaluj farbą olejną - zupka zejdzie nawet po tygodniu. Aha, w niedzielę mąż zajmuje się dziećmi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wg sądu jeśli zajmowałaś sie domem i dzieckiem to tak jakbys pracowała i majątek dzieli sie na pół:) To cięzka praca , masz bezczelnego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annaaa444
glupia baba tak sie dac wykorzxystac :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brak organizacji, totalny brak dyscypliny...sama dołki pod soba kopiesz autorko, ale kasa ci się nalezy- mimo wszystko:D niemniej ubolewam nad takimi kobietami jak ty- niewolnica dzieci, czystości, męza- sama sobie jesteś winna lub po prostu to lubisz:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co za problem
nie mamy jeszcze dzieci, ale podzial obowiazkow w domu jest. Jakos tak naturalnie wszystko wyszlo, moze to tez kwestia wychowania w domu rodzinnym???? Na szczescie u meza tez byl podzial miedzy tescia i tesciowa i teraz nie narzekam. W domu rodzinnym to ja wszystko robilam, moja mama tylko lezala i paznokcie malowala, ojciec harowal calymi dniami a ja harowalam w domu:O Teraz jak juz jestem po slubie prawie rok to normalnie sielanka, takze nie martwie sie, jak to bedzie z dzieckiem, grunt, to dobry podzial obowiazkow, a jeszcze lepiej, jakby maz mial jakis dobry przyklad z domu, bo stamtad sie wynowi takie zachowania:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmmmmmm
po pierwsze jeśli ty sama zajmujesz się domem i dzieckiem, a on tylko zarabia, to nic mu nie jesteś winna. po drugie jeśli chcesz mieszkanie sprzedać i kupić inne i nadal być jedyną właścicielka, to musisz przy spisaniu aktu kupna zaznaczyć, ze pieniądze pochodzą ze sprzedaży mieszkania, będącego twoją wyłączną własnością. przynajmniej takie informacje dostałam od prawnika, kiedy miałam podobną sytuację. i współczuję męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lesida ale on
nosz do jasnej cholery, ja się dziwię głupocie niektórych ludzi ja mam 2 dzieci rok po roku, czyli prawie jak blizniaki, dawałam radę ze wszystkim, w domu było posprzatane, poprasowane, dzieci zadbane, ja zawsze paznokcie pomalowane, miałam czas na wszystko, i pójść do kosmetyczki, do fryzjera, poczytać, iśc do koleżanki na plotki. I też zajmowałam się dwójką maluchów. Ale byłam zorganizowana. I jeszcze mieliśmy czas na wycieczki, wyjścia wieczorem, czy zapraszanie znajomych do nas. Ty po prostu jesteś niezorganizowana, no i sorry - głupia. Założę się, że jako niewolnica swojego męża nigdy nie zostawiłaś go na dłużej z dziećmi, żeby zobaczył, jak to jest, jak trzeba zrobić zakupy, obiad i mnóstwo innych rzeczy. Ja ten okres siedzenia w domu z dziećmi wspominam bardzo mile, bo miałam czas dla siebie, a bardzo dużo czytam, miałam czas na znajomych, radziłam sobie bardzo dobrze z organizacją czasu. I obidy dwudaniowe robiłam, ciasto zawsze raz na tydzień, i dla dzieci zupki osobne itp. Poza tym, do jasnej cholery, czemu nie pójdziesz do pracy?? Ja poszłam, jak moje młodsze dziecko skończyło rok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kropka kolorowa
:-) malaysiu - wszystko można zorganizować tak, aby mieć trochę czasu dla siebie. Ma rację koleżaka z postu powyżej: nie powinnaś byc niewolnicą swojego męża. Ja również wychowywałam dzieci, nie pracując.I również najmilej wspominam ten czas właśnie: był to dla mnie czas wolności w możliwości obserwowania z miłością jak rosną i rozwijają się nasze dzieci. Z tym, że stanowczo i spokojnie poprosiłam męża aby przejął popołudniami część moich obowiązków domowych: wyjścia na spacer z dziećmi, zrobienia zakupów, poczytania na dobranoc, powieszenia prania czy chociażby naszykowanie kolacji dla wszystkich. Kiedy początkowo się opierał powiedziałam wyraźnie: nie mam i nie starczy mi siły by ciągnąć tak sama. Nawyżej nie zjesz kolacji, zakupy nie będą zrobione. Po propstu: musi zrozumieć, ze jego rola męża i ojca nie kończy się na zarabianiu pieniędzy. Tak jak Twoja nie kończy się na bycie tym czym sama wymieniłaś na wstępie. Życzę powodzenia:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lesida ale on
No właśnie, wszystko da się zorganizować. A jak wygląda wasze codziennie życie? wychodzicie gdzieś? Ty wychodzisz sama? Zostaje mąż sam z dziećmi? Jeśli nie będzie zostwał z dziećmi na długo, to nigdy nie zobaczy jak to jest. Poza tym, jest jeszcze jeden problem - Twoje dzieci są bardzo niewychowane z tego, co piszesz. Albo po prostu nie dajesz sobie z nimi rady. Też miałam 2 maluszków, ale takich rzezcy , jakie Ty opisujesz, u mnie nie było. Dzieci się bawiły, ale nie śmieciły tak. Pilnowałam je, tłumaczyłam. Jakoś nie robiły dużego bałaganu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×