Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Brzydal29

Związek - czym jest, czym powinien być? Zapraszam do dyskusji.

Polecane posty

W ostatnich miesiącach dużo się zastanawiam nad tym, czym powinien być związek dwojga ludzi. Ograniczmy go tylko do związku damsko-męskiego. Nie dyskryminuje tu nikogo, po prostu wydaje mi się, że mimo wszystko taki związek jest trudniejszy, mimo tego, że związki homoseksualne nie są powszechnie akceptowalne w społeczeństwie (w naszym na pewno nie). Tak więc związek heteroseksualny, zostańmy przy tym. Moje przemyślenia są inspirowane między innymi tym topikiem: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3239698 i tym co mi napisała jedna osoba, taka malutka, kochaniutka :) . Więc czym jest ten związek, czym powinien być? W swoim pojmowaniu tego aspektu życia zawsze kojarzyłem go z instytucją małżeństwa. Jednak kiedy naprawdę zapragnąłem stworzyć tą więź z kobietą, konkretną, a stało się to nie tak dawno (wcześniej, kiedy kochałem inne kobiety, też tego chciałem, ale nie myślałem o tym, z czym to się je, może za młody byłem, zbyt niedojrzały) to zauważyłem, że jestem osobą dosyć otwarta w tym względzie i daleko mi do konserwatyzmu moich rodziców, czy jeszcze wcześniejszych pokoleń. Nie wiem, może to po prostu duch obecnych czasów. Zatem na pewno małżeństwo nie jest dla mnie koniecznością, myślę, że to dobre zwieńczenie, przypieczętowanie udanego związku. Uważam, że nie ma nic złego w przysiędze małżeńskiej, ale do tego trzeba być gotowym, trzeba być tego pewnym. Niestety, wiele par zbyt pochopnie podejmuje decyzję o ślubie. A najgorszą rzeczą jest dla mnie małżeństwo z powodu wpadki, bez miłości. To jest okrutne zarówno w stosunku do partnera (ale czy można wtedy go tak nazwać?), jak i, a może przede wszystkim dla dziecka. Nie będę tu rozwijał tego tematu szerzej, ale dziecko wychowywane w domu bez wzajemnej miłości rodziców jest pozbawiane czegoś bardzo cennego i w większości przypadków ma to wpływ na dalsze jego życie. Życiową głupotą jest także łączenie się ludzi w pary tylko z czystego wygodnictwa, czy strachu przed samotnością. To co może się wydawać z początku fajne, z upływem czasu będzie coraz mniej przyjemne. Po prostu coraz więcej rzeczy będzie nas irytowało w partnerze i nie będziemy w stanie nad tym zapanować. I tak ziarnko do ziarnka … Nie, taki związek nie ma przyszłości. Więc dlaczego tak wiele osób tego próbuje? Jest to dla mnie nie pojęte, ale jako idealista to tak mam. Obym nigdy się nie złamał i nie wplątał w takie coś, bez uczucia, bez duchowej bliskości. Życie bywa okrutne i niestety ludzie się łamią, zadowalają byle czym, choć powinni dążyć do ideału. Aspektem nie do pominięcia, kiedy mówimy o międzyludzkich relacjach jest z całą pewnością sprawa naszej seksualności. Tak, to też jest powód tworzenia związków, niestety, a może stety, tu jestem jak najbardziej konserwatywny. Tworzenie czegokolwiek głębszego na fundamencie tak kruchym jest zwyczajnie niemożliwe. Seks, seks, seks. Tak, z całą pewnością nie sposób nie myśleć o nim, zaprząta nam głowę, często pcha do działania. I to jest jak najbardziej normalne i pozytywne. Ale seks musi mieć jakieś podparcie, zaczepienie w głębszych relacjach z drugim człowiekiem. Jeśli tego nie ma jest tylko zabawą, hedonistycznym bożkiem, ślepo wielbionym, bez zastanowienia się co jest jego istotą. Twierdzę, że istotą seksu jest miłość, a skoro tak to dawanie. Większość związków opartych an seksie to przede wszystkim zaspokojenie swoich potrzeb, branie jak najwięcej od partnera, oczekiwanie, że otrzyma się to, czego nam potrzeba, czyli zaspokojenie. Górę bierze egoizm, chęć osiągnięcia własnej satysfakcji. Czy uważacie, że to właściwe podejście? Czym więc miałby być związek, czym powinien się odznaczać i czym winien być powodowany? Zasadnicza sprawa, mocne podstawy. Wzajemne poznanie, szacunek, szczerość, ale przede wszystkim silne uczucie. Miłość powinna być najważniejszą przyczyną wiązania się ludzi ze sobą. Żeby jednak wiedzieć, że to jest miłość, trzeba dłuższego czasu, trzeba poznawać to uczucie, próbować je określić i w końcu zrozumieć, czym ono jest. Czy było to przelotne zauroczenie, czy jednak osoba, która jest w naszych myślach znaczy dla nas znacznie więcej, niż mogłoby nam się wydawać. Oczywiście silne uczucia jakimi darzymy jakąś osobę nie gwarantują jeszcze niczego, nawet jeśli są odwzajemniane. Aby coś zbudować, należy z całą pewnością przeznaczyć wszystkie swoje siły, trzeba 100% zaangażowania i wiedzy, jak te klocki dopasować. Wiedza, niestety rzecz nabyta, w taki, czy inny sposób. Ale jakąś wiedzę na temat relacji międzyludzkich trzeba mieć, żeby w ogóle mogło się udać. Dlatego też tak ważne jest wzajemne poznawanie się, to jest etap budowy związku. Jeśli warunki zostaną spełnione, może coś sensownego powstanie. Później to już tylko nie doprowadzić do zawalenia, pielęgnować, dbać, jak trzeba to remontować, ale na pewno nie zostawić ten twór samemu sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najważniejsze sprawy, niezbędne moim zdaniem w udanym związku: - wzajemne bezgraniczne zaufanie, - przejawy zazdrości (nie wyklucza zaufania) - szczerość - umiejętność rozmawiania o trudnych sprawach - otwartość na partnera i wyrozumiałość - wzajemny kompromis - miłość, miłość i jeszcze raz miłość (pojęcie bardzo szerokie) Takie jedno maleństwo :) napisało mi, że osoba z którą będzie, musi do niej mieć stuprocentowe zaufanie, że nie ludzi być ograniczana, że musi mieć swobodę. Ja myślę, że można mieć takie zaufanie do kogoś i, że owszem, związek niesie za sobą pewne ograniczenia, ale nie muszą być ona aż tak uciążliwe, nawet więcej, mogą one być pożądane. Zaufać nie jest łatwo, czasem sam człowiek nie potrafi sobie zaufać, a co dopiero drugiej osobie. Ale ja się zapytam tak, jeśli naprawdę czujesz, że to właśnie ta osoba, że zależy Ci na niej jak na nikim innym i ta osoba daje Ci odczuć, ze podobnie myśli o Tobie, to czy nie warto zaufać? Nie warto przezwyciężyć własne słabości, chore myśli, które chodzą po głowie? To jest możliwe, jestem tego pewien, choć pewnie nieraz przyjdzie się zmagać ze samym sobą i cichymi podszeptami, nie wiadomo skąd. Że nie jest szczera/szczery, że zdradza, kłamie, że to, że tamto. Nieważne, trzeba wierzyć w drugą osobę. I druga sprawa z tym związana, zazdrość. Nie da się wyeliminować zazdrości, nie da się i już. To jest coś, co według mnie świadczy o tym, że nadal kochamy, że nadal nam zależy. I jest jak najbardziej pożądane!!! Ale uwaga, wszystko w rozsądnych granicach i z poszanowaniem drugiej osoby (niestety zawsze może się coś wymsknąć, co sprawi ból). Chorobliwa zazdrość jest czymś złym i świadczy o braku zaufania. A zwykła zazdrość jest potrzebna, to sygnał, że partnerowi zależy na nas. Ja osobiście chciałbym, aby ktoś czasami był o mnie zazdrosny :). Szczerość jest konieczna. Kiedy jej nie ma i pojawiają się kłamstwa (kłamstewka to nic strasznego) to zaczyna się coś psuć. Prędzej, czy później takie rzeczy widać, ze ktoś nie jest ok w stosunku do nas, że nie mówi nam prawdy, że coś ukrywa. Jeżeli ciągnie się to długo, to w pewnym momencie wszystko staje się jasne. Czujemy się zranieni, skrzywdzenia przez drugą osobę, całe to zaufanie szlag trafia. A jak trudno odbudować to, chyba nie muszę pisać (czasami jest to już niemożliwe). Więc jeśli wymagamy od kogoś pełnego zaufania, to wypadałoby aby w sprawach ważnych (każdy wie, czuje jakie to są) być szczerym. Coś za coś, nie da się tworzyć związku na kłamstwach. Prawda, choćby nie wiem jak była bolesna, jest lepsza niż życie w zakłamaniu. Umiejętność rozmowy na trudne tematy. Każdy związek może przeżywać okres kryzysu. Trzeba wtedy rozmawiać, a nie oddalać się od siebie i pokazywać fałszywą dumę. Jeśli nam zależy, to walczmy ile sił o to, aby było jak najlepiej. Otwartość i wyrozumiałość. Ludzie często mają strasznie wysokie mniemanie o sobie (niektórzy znów chorobliwie niskie :) ). Trzeba nauczyć się partnera, nie można ciągle wytykać palcem co jest źle, czasami lepiej jest przymknąć oczy. Oczywiście są sprawy, które wymagają czasami uświadomienia drugiej osobie. Ale wtedy nic na siłę, powolutku i może się uda. Może wystarczy dojść do kompromisu, jak odpuszczę troszkę i ty podobnie. A co do ograniczeń, no cóż. Mogą być tego typu: - chciałbym aby to do mnie zwracała się ukochana osoba, kiedy potrzebuje pomocy, wsparcia, do nikogo innego, nawet kiedy powinienem sam z taką pomocą przyjść, a z jakiegoś powodu tego nie zrobiłem jeszcze - to co jest między nami, powinno pozostać tam - pragnąłbym być tym najważniejszym i jeśli musiała by wybierać (nie z mojego powodu) to wybrałaby mnie - chciałbym wiedzieć, że jest przy mnie i mogę na nią zawsze liczyć, że zawsze będę ważniejszy, niż wszystko i wszyscy inni, zresztą to powinno działać w obie strony Takie tam przykłady, w pewnym stopniu ograniczają, bo mogą postawić przed wyborem. Ale w życiu ciągle dokonujemy jakichś wyborów, więc … Tak już na sam koniec, ja wierzę w prawdziwe partnerstwo, czyli to wszystko o czym pisałem wcześniej i o wiele więcej plus czynnik niezbędny w związku, czyli miłość. O miłości nie będę pisał, bom niepoprawny romantyk. Ot taki mój mały wywód, może nie do końca uporządkowany i rozwinięty, ale co tam. Luźne przemyślenia, ale chyba nie tak całkiem bez sensu? Zapraszam do dyskusji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ale seks musi mieć jakieś podparcie, zaczepienie w głębszych relacjach z drugim człowiekiem. " biorac pod uwage to, ze jestes facetem gratuluje ci znalezienia sie w wymierajacej ich odmianie (choc moze nie ma czego gratulowac, bo ewolucja skutecznie was eliminuje), a owa odmiana charakteryzuje sie odczuwaniem potrzeby bliskosci emocjonalnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"lanie wody. Brzydal- związku się nie układa i nie planuje wg sztucznych schematów. każdy jest inny, a miłość ma to do siebie, że jest spontaniczna i naprawdę mało przemyślana" No i widzisz, dlatego tak wiele związków jest tak naprawdę fikcją. To co tu napisałem, to nie jest żaden plan. To są przemyślenia, a trzeba myśleć nad tym, bo na spontanie to można 2-3 lata przejechać, a co później? Rutyna, nuda, nieporozumienia, kłótnie, oddalanie się od siebie, zdrady. Długo by można wymieniać. Owszem miłość jest spontaniczna, jest piękna, ale są różne jej etapy. Później ona sama już nie wystarcza, trzeba dbać o to uczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"odczuwaniem potrzeby bliskosci emocjonalnej" Może być coś piękniejszego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy moze byc cos piekniejszego? to chyba indywidualna sprawa, ale z pewnoscia jest to jedna z najpiekniejszych rzeczy, jakich mozna pdoczas zycia doswiadczyc. niestety szkody, jakie niesie angazowanie sie w emocjonalna bliskosc sa nieporownywalnie wieksze do korzysci z tego wyniesionych... poza tym, masz racje w tym, co piszesz na temat udanego zwiazku. w sumie, to nie ma z czym polemizowac. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- wzajemne bezgraniczne zaufanie, ze szczyptą instynktu samozachowaczego,który nie pozwoli soać naszej intuicji - przejawy zazdrości (nie wyklucza zaufania) owszem ,ale z umiarem - szczerość Nie za wszelką cenę i nie o wszystkim, facet to nie przyjaciółka ani nie psychoterapeuta. A przeszłość jest przeszłościa i finito. - umiejętność rozmawiania o trudnych sprawach owszem, i nie uciekanie od tych rozmów ale tez nie piłowanie do umeczenia - otwartość na partnera i wyrozumiałość otwartość tak, wyrozumiałośćz ograniczeniami - wzajemny kompromis Czyim kosztem? - miłość, miłość i jeszcze raz miłość (pojęcie bardzo szerokie) hmm to jasne:D A gdzie seks?????O_O PS Mi Mała pozdrowienia od greckiego chóru:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna Bella
Związek nie jest przystanią. Jest podróżą we dwoje, dalej:) Mówię Ci, bo cię kocham. Kochasz i rozumiesz mnie:) a mowimy rozne rzeczy, ze kocham, ze pewney rzeczy widze inaczej itp:) związek to dialog i uczucie:) ot cały sekret:) my dwoje musimy umiec zyc nawet w obliczu apokalipsy, gdy przyjda złe dni..pomor, zaraza.. zyjemy w czsach ostatecznych:) wiec? Czy da sie nauczyc zyc w apokalispie? nie.Ona nadjedzie i ja przezyjmey:) to samo ze zwiazkiem:0 uczymy sie w trakcie a nie przed zwiazkiem;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"samo rozkładanie miłości jako niepojętego, nadludzkiego zjawiska na czynniki pierwsze i analizowanie jej jest wg mnie co najmniej komiczne" Ja tu nie piszę o miłości, raczej o jej otoczce, czyli związku dwojga ludzi. To mimo wszystko nie to samo. Jak juz napisałem jestem niepoprawnym romantykiem i nie odwarzyłbym się stwierdzić, ze miłość jest do ogarnięcia rozumem. "jeśli kogoś kochasz, to właśnie to uczucie, plus instynkt, podpowiadają Ci jakim być, jak żyć, żeby było szczęsliwie" O i widzisz, tu jest problem, w takim myśleniu. Bo jak ktoś może czytać, nie znając nawet alfabetu? Jak więc może wiedzieć co uczyni partnera szczęśliwym (samego siebie też) jeśli nawet się nad tym nie zastanowił, nie spróbował tego odkryć. Będę jej kupował kwiaty co dziennie, wydaje mi się, że przyniesie jej to troszkę radości. A co jeśli ona nie lubi kwiatów, ale on o tym nie wie, bo nie zadał sobie trudu jej poznania. Jest miłość, całkowite zaślepienie i wiara, że ta jest niezniszczalna. Ja też w to wierze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna Bella
Miłość we dwoje to najwieksze bogctwo człowieka na ziemi:) Nie ma nic piekniejszego, niz ta jednosc;) I nie ma wiekszych przyjemnosci i korzysci niz bliskosc, duchowa, serca, mysli, ciał - razem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna Bella
bo nie zadał sobie trudu jej poznania -- piękne a wiecie, że w związku, bedąc już w nim, dalej mamy za zadanie poznawac się;) bo..być może kwiaty, ktore tak lubiła z wiekim przestały jej sie podobać. Może w wieku 45 lat woli bzy..;) niż fiołki itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nie za wszelką cenę i nie o wszystkim, facet to nie przyjaciółka ani nie psychoterapeuta. A przeszłość jest przeszłościa i finito." Jak dla mnie ważna jest tylko teraźniejszość. Na przeszłość wpływu nie mamy, na przyszłość i owszem, ale o tym decyduje to co robimy teraz, każdego dnia. Jeśli skupimy się na teraźniejszości, to o przyszłość nie musimy się bać (oczywiście zawsze trzeba się liczyć ze zdarzeniami losowymi). "- wzajemny kompromis Czyim kosztem?" Tu nie może być mowy o kosztach, ustępstwa powinny być równe z każdej strony, w każdym spornym przypadku. Bo wtedy łatwiej zaakceptować ewentualną "stratę" obu stronom. Można się też skusić czasami na altruistyczny gest i samemu całkowicie odpuścić, ale w żadnym wypadku nie oczekiwać tego od drugiej strony. Jak już coś to opcja z obustronnymi wyrzeczeniami. "A gdzie seks?????O_O" Seks to oczywista oczywistość :). Niezbędne dopełnienie miłości, najprymitywniejsza, a zarazem najczystsza forma jej okazywania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brzydal.... nie ma czegoś takiego jak równe koszta w kompromisie uwierz mi. Zawsze czyjś koszt jest większy, pytanie tylko która strona podczas negocjacji sie ugnie pierwsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"to samo ze zwiazkiem:0 uczymy sie w trakcie a nie przed zwiazkiem " Niestety, większość uczy się na swoich błędach i dopiero za którymś razem się udaje. I nie oszukujmy się, nie dzieje się tak bez przyczyny. Zawsze można powiedzieć, ze wtedy to nie była miłość. Ja bym tak siebie nie potrafił okłamywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna Bella
13:58 bardzo mądre:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ouiiii
Tego wszystkiego nie da się tak sklasyfikować. Czasami poznajesz kogoś przez przypadek. Ani przebieg tej znajomości, ani osoba nie odpowiadają Twoim oczekiwaniom. Ale dlatego, że Cię zaskakują, wydają się lepsze niż każdy plan. Jak się zakochasz, to już za późno na układanie planu, możesz jedynie ratować resztki rozumu. Nie ma szczęśliwych miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"a wiecie, że w związku, bedąc już w nim, dalej mamy za zadanie poznawac się;)" Owszem :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma recepty,czy definicji udanego związku. To nielogiczne...ile ludzi tyle propozycji. Nie wszyscy sie nadają do związku,to też trzeba przyjąc do wiadomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Brzydal.... nie ma czegoś takiego jak równe koszta w kompromisie uwierz mi. Zawsze czyjś koszt jest większy, pytanie tylko która strona podczas negocjacji sie ugnie pierwsza." Może i tak, ale co stoi na przeszkodzie, aby następnym razem było odwrotnie? Zresztą trzeba dążyć do tego, aby kompromis satysfakcjonował obie strony i już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtrtrtrtrtr
Nie chce mi się dużo pisać o tym co myślę na temat miłości. Ale odniosę się do uwag wyżej. Otóż mój "on" może: - nie ufać mi całkowicie ani ja jemu, - nie być szczery ani ja wobec niego, - nie umieć rozmawiać o sprawach trudnych, - nie być do końca otwarty przede mną i na mnie, i wzajemnie, - nie potrafić dążyć do kompromisów i ich osiągać... byle chciał być ze mną, martwił się o mnie, był lojalny, szanował mnie. Tego samego ja wymagam od siebie: troski o niego, lojalności, szacunku. To ważne gdy jest się z drugim człowiekiem, może ważniejsze niż wywnętrznianie się przed nim i wymaganie tego samego. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do kompromisu jeszcze, to fakt nefry, masz rację. Nie da się zmierzyć czegoś co jest niemierzalne. A w tej materii nie da się stosować żadnych miar. Więcej, mniej - wszystko zależy od punktu widzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapewniam Cię, że przy negocjacji umowy/kontraktu tak jest:D Ale w związku nie za bardzo... Strona silniejsza jesli raz ustapisz będzie oczekiwala zawsze ustepowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ouiiii
Poza tym to jest oczywiste, że trzeba się rozumieć, umieć rozmawiać, być wyrozumiałym. Jeżeli się człowiek zakocha, to ma nieodpartą chęć kontaktu z obiektem miłości. Kontaktu fizycznego, emocjonalnego, intelektualnego. Bez rozmowy się nie obejdzie. Tyle, że znam kogoś, kto idealnie mnie rozumie i wspiera w każdej sytuacji, nigdy nie wyśmiewa, nawet jak opowiadam o kompletnych bzdurach, np. nie wiem, jaki kolor rajstop sobie kupić, zawsze mi pomaga i podchodzi do tego z należyta powagą, wiedząc przy tym, co naprawdę jest dla mnie ważne. Jest ktoś, z kim mogę gadać 24/dobę, zawsze, o wszystkim, nie ma tematu, którego bym nie mogła poruszyć. I czuje potrzebę przebywania z ta osobą i ją kocham. Ale jest to mój przyjaciel. I juz nic więcej nie będzie nas łączyć, bo kilka razy się na tej osobie zawiodłam. Mimo, że łączyło nas bardzo wiele, straciłam poczucie bezpieczeństwa w tej relacji i po wszystkim. Jeżeli układasz takie plany, co jest konieczne a co nie, musisz brać pod uwagę wszystkie aspekty. Czasami zabraknie jednej, małej rzeczy i nie ma szansy nie tylko na udany związek, ale na jakikolwiek związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"nie ma czegoś takiego jak równe koszta w kompromisie uwierz mi. Zawsze czyjś koszt jest większy, pytanie tylko która strona podczas negocjacji sie ugnie pierwsza.\" - mnie się wydaje że związek to całe pasmo kompromisów i raz jedno ustępuje bardziej ...a innym razem drugie, ważne żeby była w tym jakas równowaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Jak się zakochasz, to już za późno na układanie planu, możesz jedynie ratować resztki rozumu. Nie ma szczęśliwych miłości. " Powtarzam jeszcze raz, to nie jest żaden plan, tylko przemyślenia. Każdy powinien się zastanowić czego oczekuje, co ewentualnie będzie musiał poświęcić i czy jest na to gotów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna Bella
nefrytkowa..i tu sie mylisz. Zalezy z kim tworzysz związek. Jak z osobą głupią, małoelokwentną, egosityczną to ona zawsze bedzie oczekiwac ze jej pomysły są ok i druga strona ma jej ustepowac. I ja do takiego związku sie nie nadaje. Wole byc solo:) Zresztą co to za zwiazek..to rządy jednej osoby;) Właśnie empatia, mądrość życiowa nakazuje, że dziś ja ustepuję, jutro on, a najczęsciej oboje. Wtedy nie ma żali..bo ja ja ciągle mówię pass..itp.. On ciągnie w góry? ja nad morze? aby było bez żali i każdy w tym roku zaczerpnął swego szcześcia; tydzień dzielimy na góry i na morze:) Jeśli zrobi się tak jak inni, że w tym rokuw góry a potem za rok nad morze..zapewniam, że bez żau i kłotni się nie obejdzie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ale w związku nie za bardzo... Strona silniejsza jesli raz ustapisz będzie oczekiwala zawsze ustepowania." Generalizujesz nefry, nie ma czegoś takiego jak zawsze, jak już tu napisano różni są ludzie i czasami, nawet często nieprzewidywalni. A idąc tym tropem, to nie ma nawet sensu opisać rzeczy nie do opisania. Ale jednak ludzie mają to do siebie, ze ciągle próbują :D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Jeżeli układasz takie plany, co jest konieczne a co nie, musisz brać pod uwagę wszystkie aspekty. Czasami zabraknie jednej, małej rzeczy i nie ma szansy nie tylko na udany związek, ale na jakikolwiek związek." Nie używajcie tu proszę słowa "plan". Nie jestem idiotą i wiem, ze nie da się zaplanować życia z góry, można robić jakieś małe kroczki, próbować coś zrealizować, ale nie robić jakieś górnolotne plany na np. związek. To są przemyślenia, co powinno być, jak powinno być i, że trzeba się starać, aby w ogóle było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trtrtrtrtrtr - według mnie szczerość jest nierozerwalna z szacunkiem. Okłamując kogoś nie szanujesz go. Oczywiście mówię tu o ważnych rzeczach, a nie pierdołach za przeproszeniem. Kłamstewko, to nie kłamstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brzydalka
a ja nie wiem....Jesteśmy po ślubie, myśleliśmy o dzieciach. Mąż pracuje, ja mam trudną sytuację (likwidacja zakładu pracy) Ostatnio siadłam i powiedziałam coś takiego: słuchaj, jeżeli sytuacja nie wyjaśni się do czerwca, jeżeli nie znajdę pracy, to odstawię tabletki i we wrześniu chciałabym zacząć starać się o dziecko. Dostałam opiernicz. Nakrzyczał na mnie, że sama sobie wszystko zaplanowałam, że postawiłam przed faktem dokonanym. Zrobiło mi się przykro i powiedziałąm mu,że gdybym chciała postawić go przed faktem dokonanym, to nic bym mu nie powiedziała i zaszła w ciążę. A on zaczął krzyczeć: "wiesz co bym wtedy zrobił??!!!" na to ja się pytam "Co?" a on "Nie chciałabyś wiedzieć". Potem powiedział, że jeżeli w taki sposób "zrobiłabym sobie dziecko" zatajając to w jakiś sposób to to dziecko nie będzie jego. Potem w kłótni wypierał się tych słów, obrażał mnie, mówił,że sobie coś wymysliłam po czym potwierdził to i tłumaczył,ze byc moze powiedział ale sens był inny. Proszę powiedzcie, kto tu jest nie w porządku, bo zaczynam chyba wariować. Nigdy nie sądziłam,że usłyszę coś takiego od męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×