Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zaciekawionaaa

Co myślicie o prowadzeniu panny młodej do ołtarza przez ojca?

Polecane posty

Gość Zaciekawionaaa

Ja nie wiem, mi się to wydaje takie amerykańskie. W sumie tylko raz się spotkałam z tym że ojciec prowadzi pannę młodą do ołtarza. Mi to sie zawsze wydawało że młodzi powinni iść sami w nowe życie. A skoro pannę młoda prowadzi ojciec to dlaczego nie matka też i dlaczego w takim razie pana młodego nikt nie prowadzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zaciekawionaaa
no w sumie ja też bym nie chciała. Szanuje ojca ale tak samo jak matkę. Dlaczego tylko on miałby mnie prowadzić nie rozumiem o co w tym chodzi. Dlaczego ojciec, a matka już nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zaciekawionaaa
A i dlaczego w takim razie pana młodego tez się nie prowadzi, jeśli to z szacunku dla rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niektórym się wydaje że zwyczaj ma coś wspólnego z szacunkiem do rodziców ale nie stąd to sie wzięło. Podobno zwyczaj wziął się z czasów kiedy to ojcowie wybierali męża córce, prowadzili ją do ołtarza i oddawali w ręce zięcia (stąd ten ojciec), pewnie żeby nie uciekała :D. W moich stronach właśnie z tym się zwyczaj taki kojarzy a nie z szacunkiem do rodziców, no bo właśnie. Dlaczego matka też nie prowadzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cos wspolnego
dokladnie taka jest geneza tego zwyczaju - wlasnosc ojca przechodzi na ziecia - a wlasnoscia jest corka i przyszla zona. zwyczaj upodlajacy kobiete. w szwecji zakazali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nareszcie zatrybiło
Klawy pomysł. Ja też tak chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zaciekawionaaa
Mnie kumpela namawiała na takie coś ale mi się to zbyt amerykańskie wydaje, a ja wole jednak po polskiemu. A jeszcze jak się dowiedziałam skąd ten zwyczaj to jeszcze bardziej mi się nie widzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj narzeczony nie jest Polakiem, ale slub bedziemy brac w Polsce i akurat chce,zeby jakis mezczyzna z mojej rodziny prowadzil mnie do oltarza. Mi sie to podoba osobiscie. Tak samo jak podoba mi sie zwyczaj,ze mloda para nie moze sie zobaczyc przez 24 godziny przed slubem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety a moze stety
wole taka tradycje niz wodzireja na weselu i balony na klatce;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zaciekawionaaa
Dziękuje wszystkim za ich opinie. Szkoda że ta tradycja ma takie korzenie nieciekawe. W sumie wiedziałam że to prowadzenie do ołtarza ma coś wspólnego z aprobatą rodziców mojego narzeczonego, ale o tym skąd to sie wywodzi nie miałam pojęcia. Teraz chyba inaczej sie na to patrzy niż w tamtych czasach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi się podoba, spotkałam się z tym i nie wyglądało wcale sztucznie a dostojnie. Tradycje i zwyczaje weselne cały czas się zmieniają, jakbyście chciały być jej tak ściśle przestrzegać to powinnyście iść w stroju ludowym a nie w białej sukni. Ciekawe też czy któraś z panien mlodych, które maja welony myśli o tym, że kiedyś były one po tylko to, by pan młody nie uciekł sprzed ołtarza, porażony urodą panny, właśnie przy takich aranżowanych małżeństwach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w moim miescie juz 15 lat temu
to widzialam.Jaka nowa moda?? pozatym to ojciec z matka wychowuja corke do czasu kiedy wychodzi ona za maz i wlasnie ojciec 'oddaje 'ja zieciowi. taki zwyczaj. Mi sie podoba. Ja natomiast mialam inaczej...Po nas ksiadz wyszedl z kosciola i nas wprowadzil :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja jestem za
Mi się taki zwyczaj podoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moim zdaniem nie jest wazne skad ten zwyczaj sie wywodzi, bo intencje dawno sie zmienily, jak ktos chce to czemu nie sama bym sie nie zdecydowala :), bo to takie amerykanskie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bukaa
Ostatnio bylam na ślubie, gdzie ojciec prowadził pannę młodą do ołtarza. Nie rzuciło to się w oczy, że to tak "po amerykańsku". Mnie się podobało, jeżeli masz na taki coś ochotę, to się zdecyduj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przez ojca..
ja bym nie chciała. 1. Nie podoba mi się geneza i wydźwięk - nie czuję się własnością ojca i nie będę własnością męża:P 2. Nie przepadam za swoim ojcem i nie chciałabym go mieszać w jakikolwiek sposób do ceremonii mojego ślubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mnie z kolei ten \"zwyczaj\" bardzo się podoba i chciałabym, by mój tato prowadził mnie do ołtarza... pracuję nad tym, by Go przekonać;) droczy się ze mną, że nie ma mowy ;):P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten,,zwyczaj" pamiętam na polskich ślubach jak byłam jeszcze dzieckiem :) Mi osobiście się podoba.Nie widzę w tym niczego śmiesznego.Ze śmiechu pokładają sie ludzie nie poważni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Princpolo -owszem, w jakiejś części Polski taki zwyczaj mógł sobie być, wtedy kontynujemy tradycję Polska. Ale w 90% dziewczyny oglądają "hamerykański" film i przenoszą to na swoj ślub "bo to takie ładne" podobnie sprawa ma się z gołębiami- z tego co kojarze, to żydowski zwyczaj. Oczywiście tradycje się zmieniają, mamy globalizację itp itd ale mnie ten zwyczaj się nie podoba. Ksiądz na naukach też się z tego śmiał. Ale róbta se co chceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krótko mówiąc ..
Do pewnego momentu wydawało mi się to fajne, dopóki sama nie zobaczyłam tego na własne oczy. Wyglądało to beznadziejnie ... młody stał przy ołtarzu a młodą prowadził ojciec - nie bardzo wiedzieli jak sie zachowac ---> goście w końcu zaczeli się śmiać zamiast wzruszyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się w sumie raz z tym spotkałam. Z brzegu to wyglądało ładnie i normalnie. Ale właśnie jak już widziałam na kasecie później to właśnie podszedł tatuś do zięcia podali sobie ręce i potem przekazał córeczkę w ręce zięcia. Aż mi się normalnie przypomniało samo z siebie skąd to się wywodzi. No ale nie ważne skąd to się wywodzi. Jak ktoś chce to czego nie. Teraz jest inny zwyczaj i ojciec nie wybiera męża więc skoro idziemy w welonie i białej sukni po staremu to czego ma też tatuś nie prowadzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie byloby zle gdyby nie bylo
takie amarykanskie... Ja nie bede miala tego dylematu. Tato by mnie nie poprowadzil ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nigdy nie kojarzył z traktowaniem córki jako własności przechodzącej w ręce męża, zawsze postrzegałam to jako taki symbol - że kończy się nasz droga którą kroczyliśmy razem w rodzicami przy ramieniu, że Ojciec jako opiekun rodziny odprowadza swoją córkę na koniec ich wspólnej drogi bo po ślubie który za chwilę ma wziąć - już będzie kroczyła nową drogą - więc od ołtarza odchodzi już ramię w ramię ze swoim małżonkiem .... przyznaję że nie znałam genezy zwyczaju jaką tu przytaczacie ale to akurat nie ma znaczenia co do AMERYKANIZACJI - zwyczaj prowadzenia panny do ołtarza przez ojca jest śmieszny bo \"amerykański\" ... sorry ale walentynki i haloween skąd niby przyszło??? a co roku tysiące Polaków brzydko mówiąc mało pierdolca nie dostaje na punkcie serduszek i ostatnio też dyń - a to chyba bardziej jest żenujące i daje po oczach i nikt nie myśli że to takie \"amerykańskie\"....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewinek84====
Ja np bylam na slubie gdzie pana mlodego prowadzila mama a nastepnie weszla do kosciola panna mloda z ojcem wygladalo naturalnie i b fajnie. A rodzice byli tacy dumni=!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Broneczka, w polskiej tradycji to, o czym wspominasz czyli symboliczne zakończenie współnej drogi odbywa się podczas Błogosławieństwa. Od tego moementu córka/syn kroczą wspólną drogą i właśnie pierwszą ich dorgą jest ta do ołtarza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja Wam napiszę, że postrzegam to podobnie jak Broneczka :) również jako pewną metaforę: wkroczenie na nową drogę życia, zakończenie młodzieńczego etapu i rozpoczęcie zupełnie nowego i mi się to podoba :) Baa.. już dawno sobie wymyśliłam, że mój tata do ołtarza mnie zaprowadzi :) czy to zbyt \"amerykańskie\"??? lepiej wykorzystać takie akcenty owej okropnej amerykanizacji, niż faszerować dzieci fast foodami, colą i chipsami, ekscytować się w Walentynki pyzatymi amorami i zewsząd ogarniającymi nas czerwonym serduszkami i beznadziejnym halloween, podczas którego wpaja się dzieciakom, że zaduma i Wszystkich Świętych to nuda, ale podświetlone dynie, maskarada i nocne maszkary, to najodpowiedniejsza forma spędzania tych listopadowych nocy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×