Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sędzimir

Rozwód - nie oszukujmy się wina przeważnie leży po obu stronach.

Polecane posty

Gość gość
22;27,to najprostsze wytlumaczenie niemocy....... xx wytłumaczenie czego? Winy? Rozwodu? xx psychozę się leczy, ale najpierw trzeba znaleźć i wyeliminować przyczynę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nic nie robienie,tkwienie w zlym toksycznym zwiazku to niektorych wytlumaczenie wlasnej niemocy,checi ruszenia z miejsca nie tylko gadanie,ze jest zle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosc 9.46 Chyba nigdy nie byłaś w toksycznym związku bo nie wiesz o czym piszesz. Mozna owszem odejść gdy ma sie gdzie, gdy masz jakaś pomoc. Ja miałam małe dzieci, nie miałam pracy bo mi pan i władca nie pozwalał, gdzie mailami iść ? Na ulice? Wiele kobiet dopiero sie usamodzielnia jak dzieci dorosną.moja sąsiadka miała 4 dzieci każde rodziła co 5 lat, wiec kiedy miała odejść? A co mozna zrobić kiedy rodzina tyrana tylko go wspiera a tobie nie pomaga ? Nie masz dokąd pójść , musisz co dzień wstać dać dzieciom jeść , wyprawić do szkoły..... Fajnie sie gada komuś kto tego nie przeżył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a sasiadka nie miala rozumu, tylko rodzila dzeicko co 5 lat ??? widac, dobrze jej bylo w lozku z mezem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:10 slyszalas o czyms takim, jak g**** w malzenstwie? Czy moze zony, tak jak prostytutki, nie moga byc zgwalcone...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma tutaj z kim dyskutować, to prości ludzie, nie rozumieją tych mechanizmów. Dla nich zgwałcona kobieta jest winna bo prowokowała. A co dopiero ktos kto tkwi w toksycznej relacji. Ja twkiłam najpierw z przyzwyczajenia i z takiego przekonania ze tak już jest, miałam na tyle siły i cierpliwości, że żyłąm tak ale jak każdy mam swoje granice wytrzymałości. Cięzko jest zrobić rkok, cięzko jest przerwac tabu wszyscy cię mijają na ulicy z uśmiechem życza zdrowia, pozdrawiają męża. Rodzina się cieszy z odwiedzin, wszystko na pozór wydaje sie takie normalne. Normalna rodzina normalne relacje, dzieci wakacje spotkania grill, ognisko ze znajomymi. Nie chce się psuć tych chwil kiedy na pokaz jest normalnie. Za to w domu w czterech ścianach w jednej chwili może się rozpętac prawdziwe piekło i co... dzwonić do taty? do znajomych? Którzy nie mają o niczym pijęcia? Dzwonić na policję w małym miasteczku żeby wszyscy nagle uznali Cię za patologiczną rodzinę? Boisz się przejśc przez to wszystko boisz się co będzie dalej, co się stanie.... A kiedy wreszcie przezwyciężasz ten strach okazuje się że obawy były słuszne. rozkręca się wojna w której policja Ci nie pomoże liczysz tylko na siebie, bo wszyscy nagle uciekają, nie chca się mieszać. Cała ta atrapa sielanki, spotkań na łonie natury, urodzin basi, kasi madzi.... nagle znika. To było złudzenie, nie ma już znajomych, rodzina mówi radź sobie sama to wasze sprawy. Nie wszyscy Ci wierzą, bo przecież to taki spokojny człowiek, a ten spokojny człowiek też opowiada o tobie różne rzeczy, że kłamiesz, że chcesz wrobić.... Policja odmawia interwencji bo to kłótnia małżeńska. Takie sa realia w Polsce gdzie mąż ma założoną niebieską kartę. Nie ma pomocy dla ofiar przemocy, miałam jedno spotkanie w opiece społecznej na którym czułam się jak patologia. wtedy zrozumiałam, że po prostu muszę przez to przejść jak najmniejszym kosztem psychicznym, nie miałam kasy na prawnika wszystkie pisma sama napisałam wysłałam do sądu i czekałam na rozprawę, zapadł rozwód bez orzekania o winie i jestem wolnym człowiekiem. Nagle tez gdy zniknęły problemy to znowu pojawili się znajomi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14;36 skad wiesz ze byla g/w/a/ł/c/o/n/a ? chwalila sie? a poza tym sa spirale, tabletki i inne sposoby by w ciaze nie zachodzic, wiec przestan pisac bzdury ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spirale, tabletki ...Nie rozśmieszaj mnie. Nie masz pojęcia co to jest żyć z tyranem przemocowecm! Bez kasy i kontrolowana na każdym kroku! A niby kiedy kobieta ma iść do lekarza po te tabletki? Po spirale? Czym zapłacić w aptece????? Żart Wszystko jest proste dla kogoś kto tego nie doświadczył! Moja koleżanka nie mogła nawet iść kontrolnie do gina a jak zaszła w 3 ciąże to została pobita tak ze sie nie mogła ruszać. Nigdzie nie chodziła, plac zabaw pod blokiem, i to nie zawsze. On robił zakupy, ona często nawet z domu wyjsć nie mogła bo ja za karę zamykał. On jej nawet majtki wąchał czy aby go nie zdradza, mimo że ona w domu siedziała z dzieckiem. A ty tu z tabletkami wyskakujesz.. ...takich związków jest mnóstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jaki zart? kobieto ! jak nie stac bylo babki prywtanie, to jest ginekolog na fundusz zdrowia :-) a tabletki kosztuja grosze, poza tym najglupsze co moze zrobic zona , to calkowicie uzaleznic sie finansowo od meza, takie jest moje zdanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moze nie każda kobieta ma ochotę rujnować zdrowie tabletkami czy spirala. Nie wiesz jak jest w takich związkach , to sa ICH OSOBISTE PROBLEMY i nie tobie to oceniać!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piszecie o jakiejś patologii,toksycznych związkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie... ja na szczescie nie obracam sie w takim patologicznym srodowisku ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też ie obracałam się w patologicznych środowisku. Nie jstem głupia. ale żyłam ( na szczęście krótko ) z psychicznym przemocowcem, narcyzem. Na początku wszystko pięknie, czułam się jak królewna, ale tej jego atencji było aż za wiele. Spragniona uczuć brałam to za dobrą kartę- bo to pewnie TEN. Nareszcie. Życie z nim to znoszenie zmiennych nastrojów i stopniowe gnojenie mnie. Bałam się odezwać ( potem mnie dyskredytował), źle siedziałam, źle się zachowywałam, źle ubierałam, obrałam całą pietruszkę a miałam obrać pół- mówił mi wyraźnie, ale ja go nie słucham itd. Brrr . Nie ma co krytykować, bo dzieje się to stopniowo, w środku nie zawsze widać, tylko powoli traci człowiek poczucie wartości. Co ciekawe - narcyz szybko na zabój zakochał się w innej i rzucił mnie bezpardonowo- i na szczęście bo już po dwóch dniach poczułam ulgę. Nie myślcie, że takie rzeczy dzieją się tylko w patologii, po prostu są patologią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie ktoś kiedys powiedził, ze wina lezy po środku a reszta powtarza. Nie zawsze i często wina leży po jednej stronie. Często mężczyzni mówią, że kobieta przestała mieć ochotę na itp. glupoty, tylko zeby się usprawiedliwić,że znależli kochankę, hazart, alkoholizm. Ciekawe, że żaden facet nie usiądzie ze swoja żona i jej nie powie co mu nie pasuje. Łatwiej znależć dupę i wiśta wio

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to samo dotyczy kobiet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dopiero po jakims czasie widac czyja byla wina, kto zachowal sie odpowiedzialnie i z klasą, a kto dalej popelnia zyciowe błędy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj tato wyprowadzil sie od mamy, gdy ja i moje rodzenstwo bylismy juz dorosli. Nie mial innej kobiety, po prostu zabral pare gratow i wyjechal na "ojcowiznę" :-) Ich malzenstwo od poczatku nie bylo udane, a teraz zyja sobie osobno i tak jest dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A było to 20 lat temu i nie wzięli rozwodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niby często leży po obu stronach, i w takich sytuacjach warto po prostu rozmawiać. Czasem nawet rozmowa jednak nie pomaga i nie pozostaje niestety nic innego. Tak było w moim przypadku i postanowiłam skorzystać z usług kancelarii http://www.adwokat-jaworzno.com.pl/ która pomogła mi w całym postępowaniu i w sporządzeniu odpowiednich pism rozwodowych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się z autorem topiku wina leży po obu stronach pod jednym warunkiem gdy rozstanie jest bez udziału osoby trzeciej (kochanka-ki,bez zdrady ) Tylko takich rozwodów jest ułamek i są rzadkością . W ten czas można winić oboje partnerów nie możnością dojścia do kompromisu aby żyć wspólnie (chodz jest to problematyczne gdy jeden sie stara poprawić relacje drugi olewa i odchodzi) wina i tak jest po obu stronach może bć kwestia %. :) Tylko życie jest inne smiem twierdzić że 90% rozwodów jest z winy a raczej udziału osoby trzeciej a w ten czas obwiniając partnera że odchodzę do kochanki-ka bo to bo tamto ,czy czegoś nie miałem nie dostałem to przegiecie i zwykłe kretyńskie szukanie usprawiedliwienia . Jest jeszcze patologia i rozstania z nią zwiazane tylko to słowo jest dziś mocno nadużywane tak samo jak toksyczny zwiazek to powód też ułamkowy w rozwodach. czesto nazwy toksyczny zwiazek nadużywają kobiety (bardzo przepraszam ale 2/3 ) by usprawiedliwić coś i się wybielić wiem bo przeżyłem to niechciałem nikogo urazić moją wypowiedzią jeśli jednak uraziłem przepraszam znam życie i wiem jak potrafi dokopać pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasem jednemu z partnerów poprostu odbija. Odkochuje sie, zakochuje w kimś innym i wtedy druga strona nie jest temu winna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasem jednemu z partnerów poprostu odbija. Odkoch*je sie, zakoch*je w kimś innym i wtedy druga strona nie jest temu winna. xxx Tylko pytanie czy w zgodnych, dobrych małżeństwach takie rzeczy też się zdarzają. czy jeżeli ludzie są przyjaciółmi, partnerami i kochankami, to takie coś może skończyć się momentalnie tylko dlatego, że pojawiła się osoba trzecia? Często czytam tu wyznania zdradzonych kobiet, które piszą "byłam świetna zoną, codziennie gotowałam i mam rozmiar x". pewnie faceci tez mogą powiedzieć "byłem świetnym mężem, bo dużo zarabiam i przybijam gwoździe w domu". Zupełnie jakby nie widzieli, że to za mało, że ograniczając się tylko do pewnych zadań, staja sie przyczyna zdrady. Nie chcę usprawiedliwiać zdradzaczy, jestem od tego daleka, ale zastanawiam się czy faktycznie zdarzaja się zdrady w idealnych małżeństwach. Pomijam tu oczywiście seksoholików, bo tacy kieruja sie w zyciu jednym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cygan36
U mnie było tak.Jakieś 2 lata temu mój związek z byłą żoną zaczął sie psuć z powodu jej zazdrości o mnie,kontrola telefonu,gdzie wychodzę,skąd przychodzę itp.Potem odpuściła ale zaczęły się kłótnie o tzw.byle gówno a z pracy często przychodziła nerwowa i wyżywała się na mnie! Potem wymyśliła że jednak będziemy spać osobno.Dobrze że złożyła ten pozew i dostaliśmy bez orzekania o winie bo przez tę głupią kobietę wylądowałbym chyba w psychiatryku albo bym ją ubił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość wczoraj Też tak kiedyś myślałem :) Idealne małżeństwa nie istnieją ,może na początku tak wyglada gdy uczucie jest bardzo silne ale to czas koryguje i kazdy zwiazek oparty jest na kompromisie inaczej się nie da po prostu. zdrada to zdrada i nie warto doszukiwać się przyczyn . to tak jak by zachowanie chorego adwokata co szuka usprawiedliwienia na zbrodnie :) mozemy mówić zdrada w afekcie czy z premedytacją to śmieszne rozumowanie . dam wam może głupi przykład syn jak był mały bawił się i kopnął pieska w rozmowie tłumaczył się że był zły bo mu przeszkadzał ,na to nie ma usprawiedliwienia tak niewolno . wiem głupi przykład ale i usprawiedliwienie jakiekolwiek zdrady jest tak samo głupie . rozstania są i bedą oby bez osób trzecich bo w ten czas wina jest tylko po 1 stronie . w swoim życiu zauważyłem ze otoczenie i znajomi mają ogromny wpływ na każdy zwiazek pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co powiecie na to. Był sobie chłopak i dziewczyna, byli ze sobą, spotykali się dwa lata wszystko niby łądnie, następnie ślub dziecko pierwsze potem dziecko drugie i ten chłopak, zamiast stawac się mężczyzną to nadal pozostawał chłopakiem. Powoli jak ktoś tu wcześniej pisał zaczął swoją zonę gnoić, podkopywac jej wiarę w siebie, jej rodzina nie taka, znajomi nie tacy. Jest złą matką, do niczego się nie nadaje, do tego doszło nadużywanie alkoholu, wybywanie z domu do kumpli, nie liczenie się w kwestii materialnej. Ona nie mogła sobie kupić antyprespirantu bez jego zgody, on mógł sobie kupić o wiele więcej nawet z nią nie konsultując tego. Wypominanie że nie pracuje (drugie dziecko było jeszcze niemowlakiem) A gdy poiszła do pracy, to twierdził, że teraz on będzie siedziałw domu bo ona musi odpracowac te lata przez które on na nią łozył. Już nie mówię o pomocy w czymkolwiek, bo to już sprawa wydawać by się mogło błacha, ale niestety, nie można było na niego liczyć, nawet w chorobach. Więc z czasem, to wyglądało tak... Ona siedziw domu z dziecmi, nigdzie nie wychodzi chyba, że z dizecmi. On lata po kumplach i robi co chce, przychodzi do domu i ma być obiad dla władcy bo jak nie to awantura i gnojenie. Ona zaczyna miewac stany depresyjne, wiadomo jest że po wielu próbach i prośbach, rozmowach tłumaczeniach które nic nie dawały przestała cokolwiek czuć do swojego męża. Nawet zastanawiała się czy kiedykolwiek czuła bo wydawało jej się to niemożliwe, jak można w ogóle lubić kogoś takiego a co dopiero kochac. Jest nieszczesliwa, myśli o rozwodzie ale to straszny dylemat ze względu na dzieci, boi się też tego piekła, czuje się jak w pułapce bez wyjścia. Wtedy pojawia się ktoś kto daje jej ogromna siłę. Czyli osoba trzecia którą ona obdarzyła uczucie będąc jeszcze w związku małżeńskim. Od tego czasu wszystko się zmienia, decyzja zapadła i rozwód został przeprowadzony bez orzekania o winie. Oczywiście nie obyło się bez szopek, ze strony jej męża, obietnic, scen zazdrości.... Ale przecież ona mu tak na prawdę dała to czego chciał...On chciał wolności i życia kawalerskiego. Czy jest tutaj jej wina? Jak myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość dziś nie mi oceniać jej życie . zdrada jest zdradą , Jeśli jest bardzo źle w zwiazku należy go rozwiazać i koniec . Przestajemy kogoś kochać czujemy się zle w zwiazku z nim ,nic nie pomaga by to naprawić (tak bywa w życiu czasami ) należy rozwiazać zwiazek . Czekanie aż pojawi sie koło ratunkowe to podłość nic wiecej. znam takie przypadki romanse jeden, drugi ,trzeci jak któryś wypali to rozstanie (nie kazdy się godzi na stały zwiazek z mężatką ). nie opowiem takiej samej historii (w 99% podobnej) gdzie prawda była zgoła inna a historia opowiadana tak samo bo mogę kogoś urazić . Ja prywatnie nie uznaje zadnego usprawiedliwienia na zdrade i rozstanie gdy jest osoba trzecia to zwykłe świństwo,podłość brak podstawowych zasad i norm .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najpierw powinno sie rozstać z ta osoba która nam nie pasuje a dopiero potem wiązać sie z inna. Proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasem trafiasz na kogoś w trakcie rozwodu i co, trzeba się przestać spotykać bo jeszcze nie ma rozwodu, bzdura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie , nie bzdura. Myślec trzeba!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to jest ze niektórzy całe życie szukają drugiej połówki, miłości życia a innym przytrafia sie kilka razy ot tak ...w biegu, pomiędzy jednym związkiem a drugim , trzecim....?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×