Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smakija765

Czy można być ze soba po zdradzie?

Polecane posty

Gość wykladowca
Problem zdrady i czlowieka jest bardzo zlozony bo spolecznie jestesmy bardzo podobny do szympansow, jednoczesnie jest nam narzucone wiele "praw", ktore nie sa zgodne z nasza natura. Nieprawda ze statystycznie 30% zwiazkow po zdradzie ostaje sie. Jest to niska wartosc i bardzo zblizona do 1/5 zwiazkow (czyli 20%) ktore sie ostaje po seksie z wieksza liczba parnerow. W rzeczywistosci obraz jest inny. Z jednej strony ponad 80% mezczyzn dopuszcza sie conajmniej raz w zyciu tzw. skoku w bok przy czym wiekoszosc poprzestaje na tym. Z zdrugiej strony az 20% dzieci w malzenstwach ma "nie swojego" ojca ale sa to przypadki kiedy ojciec wychowujacy z reguly tego nie wie!! To duza wartosc jesli sie wezme pod uwage kontekst. Jesli to tego dodamy % rozwodow, ktorego nie znam ale szacuje wlasnie na 1/3 w Polsce to tak naprawde ciagle zyjemy w zdradzie, ktora tolerujemy, akceptujemy. Poza tym rozpad zwiazku nie musi byc zwiazany ze zdrada ale z zanikiem wiezi. Dlaczego, bo tacy jestesmy. Mezczyzna - w naturze ma chec "zdobywania" kobiet. Niewielu mezczyzn potrafi nad tym zapanowac a reguly spoleczne niszcza meskosc co staje sie ogromnym problemem spolecznym w zfeminizowanym spolecznenstwie - wystarczy poczytac na ten temat artykuly Kobieta - w naturze ma chec "zapewnienia bytu". Tylko 21% kobiet wychodzi za maz podajac jako powod milosc do parnera. Pozstale powody to chec podwyzszenia zstatusu materialnego i spolecznego, strach przed samotnoscia i staropaninstwem, "nacisk spoleczny", jest 4 takie najwazniejsze podowy, nie wiem czy wymienilem je wszytkie. Ludzie, nie zdajac sobie sprawy z tego jak mysli i czuje facet, albo jak mysli i czuje kobieta, tworza KONTRAKTY na zycie, realizujac swoje pragnienia, marzenia, cele, spelniajac sie, nazywaja to miloscia a miloscia to nie jest bo milosc nie jest zalezna od wdziecznosci za wiernosci, poswiecenia ale jest wiezia miedzy ludzmi, wzajemnym zrozumieniem, wolnoscia, oddaniem ale innego rodzaju. Potem przychodza pretensje, jest zawod ale skad ma przyjsc wzajemne zrozumienie, czulosci jak od poczatku nie bylo milosci? Wtedy parnerzy, glownie kobiety kieruja oskarzenia wobec parnera, nie widzac ze poczatek mial miejsce w zawartym kontrakcie, z ktorego strony moze nie zdawaly sobie sprawy nakarmione iddylicznymi wizjami albo swoimi falszywymi wyobrazeniami. To co napisalem dotyczy wiekoszosci zwiazkow. Czy w takim razie mozna wogole mowic o zdradzie? Albo zdradzie czego? Kontraktu? Natomiast jesli jest milosc, zdrady nie ma. Bo milosc w sobie ma brak zazdrosci, jest wyrozumiala, rozumie i szanuje parnera, itd. Problemem w zyciu nie jest tzw. "zdrada" bo ona jest zapisana w nasz charakter i wynika przede wszystkim z tego ze zawierane sa kontrakty nie z milosci. Jest to jak traktujemy drugiego czlowieka, a to wynika z milosci i kolko sie zamyka. Sam rozpad zwiazku nie wynika ze zdrady ale z naszego rozumienia drugiego czlowieka. Wiekszosc ludzi kochajac kilkoro swoich dzieci nie zabrania im wyboru i kochania ich parnerow. W stosunku do parnera mamy inne wymagania wylacznosci a przeciez milosc jest takim samym uczuciem? Nie umiemy oddzielic naszej imntymnosci z parnerem od ontymnosci jego z kims innym. Tego nie akceptujemy ale akceptujemy glaskanie nas reka przez parnera kiedy wczesniej podcieral nia swoj obsrany tylek. Dziwne to porownanie ale pokazuje to ze my nie kochamy parnera dajac mu swobode realzacji siebie ale traktujemy Go jako swoja wlasnosc. Trudno wiec mowic o milosci i wiernosci jesli tzw. "wiernosci" nie bedzie wyborem czlowieka dla milsoci lub z szacunku dla parnera. W wiekszosci jest jednak narzucona w jakis sposob, dodajac do tego powod zawierania zwiazkow, mamy to co mamy. Zyjemy w malpiarnii. To po co te wzajemne pretesje? Albo zycie "jak we mgle"? To co napisalem jest przeciwko spolecznemu, ale falszywemu przekonaniu ze zwiazki sa z milosci, i ze zwiazki zobowiazuje do wiernosci. Nawet jesli sie tak w jakiejs chwili mysli, to nie jest to oparte na rzeczywistosci. Jak moze zwiazek przetrwac jesli ludzie nawet nie probuja spelnic oczekiwan drugiego czlowieka i jego potrzeb? A wynika to z tego ze wchodzac w zwiazek realizuja przede wszystkim swoje potrzeby. Ludzie mylicie milosc z realizacja swoich potrzeb i marzen. Po zdradzie mozna zyc jezeli zapomni sie o zalu i bedzie sie zdawalo sprawe z tego ze zdrada rzadko jest wystepkiem tylko jednej ze stron ale ze sytuacja ta wynika z innych powodow, za ktore ponosza czesto porownywalna wine oboje parnerzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewa74
czytam wasze wypowiedzi i troszkę mi lepiej, ja od 3 miesięcy wiem , że mąż mie zdradził z sąsiadką z jednej miejscowiści. Wniosłam pozew o rozwód, ale sama nie wiem czy tego chcę on chce zgody, ale ja nie potrafię z tym żyć, a tym bardziej bez niego jak się pogodzić z tym upokorzeniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×