Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smakija765

Czy można być ze soba po zdradzie?

Polecane posty

Gość anitkaaa
xyz..... --> to myslisz ze powinnam mu zadac jakas pokute? hmm przemysle to. Ja mu w sumie powiedzialam, ze to on sam musi sie uporac ze swoim sumieniem, bo jak to - zadal mi bol, zdradzil, a teraz ja mam robic za terapeutke? Na razie jestesmy w takiej jakby separacji wymuszonej moim wyjazdem, mamy ten czas poswiecic na myslenie o nas, a pozniej pogadac. Nie wiem czy to dobrze, moze powinnismy pogadac teraz, ale skoro zalezy nam na sobie to chyba ten miesiac nie zrobi roznicy, a na razie to wszystko jest takie swieze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale jak dana osoba znajdzie si
Wiesz, co? ja wiem, co sama bym zrobiła w wielu sytuacjach i na pewno nie zdradziłabym nikogo, dopóki byłam przytomna umysłowo. Jeżeli zakochałabym się w kimś innym, tak naprawdę, stwierdziłabym, że do tej pory byłam w błędzie- po prostu bym odeszła i nie wracała. To nie jest tak, że człowiek jest tępy i nie panuje nad sobą:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz.....
brat niedzwiedz - wydaje mi się że mylisz pojęcia. wybaczyc to nie jest zapomnieć. i jak wczesniej pisałam kwestia podejścia do samej zdrady i do życia po. podejście typu zdradzony/na=wieczna ofiara i jednoczeście zdradzający/ąca = wieczny dupek nie ma racji bytu i taki związek jesli nie rozpadnie sie od razu to w przedziale właśnie do roku, poprzez schemat który wyżej opisałam lub wieczne "wypominanie krzywd" przez osobę zdradzoną. To jest po pierwsze odpowiednie podejście (albo się je ma albo nie), do tego ciężka praca obojga (która bardzo często powinna byc wsparta przez fachowca ) i czas. To jest skomplikowany proces i bardzo wielu osobom się nie udaje wrócic i byc razem (często tez się okazuje że te osoby były po prostu od samego początku nie dobrane). Nie chcę się tu jakoś strasznie rozpisywac bo to temat rzeka i niestety nie da sie tego ująć w jednozdaniowe ogólniki typu jest tak i tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anitkaaa
xyz..... --> wystraszylas mnie tym co piszesz. Ale ja sie nie czuje ofiara, wedlug mnie najbardziej ucierpial nasz zwiazek i chcialabym to naprawic, oboje chcemy. Ja widze jak jemu jest ciezko, on sie martwi ze mi jest ciezko, cholernie smutna sytuacja. Prosil zebym mu pomogla a on pomoze mi. A najbardziej boimy sie tego, ze nasz zwiazek moze nie przetrwac, ja pierdziele, to chyba milosc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz.....
anitka - nie powinnaś być "ty ze swoim żalem" i on "ze swoim sumieniem" tylko wy z "waszym wspólnym problemem". Rozumiesz różnicę? Uważam że teraz właśnie gdy to jest świeże powinniście być razem, tym bardziej. A co do "pokuty" (niefajne okraślenie) to różnie - jesli sam nie moze znaleźć zadowalającej możesz mu cos podpowiedzieć. "ale jak dana osoba" - sypiesz ogólnikami. A jak mawiał pewien psycholog "natura to dziwka" i zrobi wszystko by doprowadzić ludzi do rozrodu (nie ważne czy są para, czy są wolni, czy kogoś mają), więc z okresu "zakochania" mózg jest prawie całkowicie wyłączony i nic na to nie poradzisz. Nic. To jest tak że człowiek jest tepy (mniej lub bardziej) dlatego zakochanie to taki a nie inny okres i dopiero po nim dostrzegamy jaki jest naprawdę nasz partner.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
xyz.....jasne ze tematjest jak rzeka..mozna by dyskutowac i polemizowac w nieskonczonosc.........ale prawda jest taka ze zdrada która wiarze sie w pozniejszym czasie z brakiem zaufania...wczesniej czy pozniej wykruszy zwiazek do tego stponia ze dwoje ludzi moze sie znienawidziec...wiec po branac...lepiej zakonczyc wczesniej niz pozniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anitkaaa
Ja nie czuje zalu, wiem ze wybaczylam juz teraz, sama sie sobie dziwie... Z ta pokuta to tak tylko palnelam po tym co napisalas o tej znajomej, co kazala wyremontowac mieszkanie. Bo mialam wrazenie ze on by wolal, zebym byla na niego wsciekla a moze pozniej mu wybaczyla, ale ja nie potrafilam tak zareagowac, jedyne co poczulam to bol. Ja sobie z tym poradzilam, nie wiem tylko jak pomoc jemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz.....
anitka nie chce cie straszyć. na początku tak jest jak piszesz ale z czasem to powinno przechodzic. nie chcę opisywac swojego przypadku bo to moja prywatna sprawa i chcę to zachowac dla siebie, ale nie panikuj bo taki stan rzeczy będzie sie utrzymywał przez jakiś czas na pewno. Fajne jest to co napisałas "Prosil zebym mu pomogla a on pomoze mi. " i to jest bardzo dobre wyjście. Musicie się razem "zjednoczyć" jako team "przeciwko" WASZEMU problemowi. Chodzi o to żeby to nie był konflikt który was dzieli ale problem który was łączy. Widzisz różnice? Konflikt jest między wami a po jednej stronie stoisz "ty ze swoim żalem" a po drugiej "on ze swoim sumieniem". Problem stawia was po tej samej stronie barykady gdzie razem walczycie by pokonac problem. Zamiana miejsc. Chłopak mówiąc to "Prosil zebym mu pomogla a on pomoze mi. " właśnie to chciał osiągnąć. Może podświadomie ale właśnie o tym mówił. Wiem że teraz jest w Tobie dużo gniewu i zalu i że chcesz to wyrzucic z siebie i musisz to wyrzucić ale zrób to raz a dobrze i staraj sie do tego nie wracać. Wyrzuć do końca,zeby już nie było. Możesz jemu to wyrzucić (nie wiem jak zareaguje, ale podejrzewam że to najbardziej kuszaca propozycja ;) ), możesz wyrzucic kolezance, w powietrze, w liście. Wyrzu c i zacznijcie współpracowac. To jest wyzwanie. Jak sie uda to się uda a jak nie to najwyżej będziesz w tym miejscu co teraz. Co tracisz? Co zyskujesz? A raczej co tracicie i co zyskujecie? Musicie sobie odpowiedziec. Czy warto, czy nie warto? To wasze zycie i wsza walka (ciężka i długa- to Ci moge zapewnic) i to wasza decyzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz.....
moze on własnie tego potrzebuje. może to jest własnie jego "pokuta" która jest mu potrzebna żeby sam ze soba lepiej się poczuł (znośnie) bo tylko tak cos załatwicie i tylko tak on sie odblokuje. brat niedźwiedź - nie zawsze zdrada i zwiazany z nią brak zaufania przeradza się w permanentny brak zaufania. słyszałes o odzyskaniu zaufania? to się bardzo rzadko zdarza bo to cholernie ciężka mordęga i większości nie chce się dupska ruszyc :) moim skromnym zdaiem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przykład........zwiazek,sielanka,plany na przyszłosc nagle kobieta zostawia chłopaka po 3,5 roku dla innego...wyjezdza z innym do szwecji......i nagle wraca za jakis czas chce wrócic do byłego....i jak on ma odbudowac to zaufanie do niej,no jak???? AUTOPSJA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anitkaaa
xyz..... --> dzieki za odpowiedzi. Nie potrafie byc na niego wsciekla, bo nie czuje zlosci, przynajmniej jeszcze nie teraz. Czuje tylko bol, wlasnie sie poplakalam znowu :( Szkoda ze nie mozemy teraz byc razem, musialam wyjechac, jeszcze 3 tygodnie sie nie zobaczymy, mam nadzieje ze on wytrzyma. Ja po prostu chce zeby bylo dobrze. Nadal nie wiem jak mu pomoc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz.....
brat - napisałam że 30% tak a 70% nie? napisałam. To było 70%. Sa różne sytuacje dlatego tez napisałam do Anitki ze to jest ich problem i razem musza go rozwiązać i być teraz razem a nie osobno w rozjazdach. Czas i odległość grają wielka rolę. A autopsji współczuję. To też jest dobre rozwiązanie. Ja nie neguje tego że ludzie czasem powinni sie rozstac i koniec kropka. Ale śa sytuacje gdzie niekoniecznie tak musi być i jesli obu stronom zależy to MOŻNA to uratować (ale też nie zawsze) i jest to cholernie ciężka praca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brat_niedzwiedz...nie spotkałeś??? Poczytaj Kafetrię. Ile kobiet tutaj wybacza bicie , zdrady, pijaństwo:(. A w realu? Zapewniam, Cię, że nie jest lepiej;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz.....
anitka - to ten ból wylej na niego. To tez jest forma złosci. Wyjesz przy nim? Pytasz dlaczego zrobił ci coś takiego? Czy robisz to sama? Pisałam już i się powtyórzę - w takich sytuacjach tez (a nawet przede wszystkim) powinniście byc razem. Gdy ciebie boli on powinien to widzieć. I powinien być wtedy z Toba tak jak Ty powinnaś być gdy on cierpi z powodu wyrzutów. Dzika sytuacja ale tylko tak zamienicie konflikt w problem. Dałam ci wiedze którą sama kiedyś zdobyłam od specjalistów. Trochę dodałam z autopsji. Co z nią zrobisz to twoja sprawa. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość symfonia bólu i łez
to ja zdradziłam - On wyjechał - ja zostałam tutaj sama - oddalaliśmy się od siebie, później okazało się, że poroniłam - On nawet nie wiedział, że jestem w ciąży, sama nie wiedziałam - nie umiałam Mu powiedzieć co się stało, wiem, że tego by nie znósł. później zachorowała mama - On potrafił tylko napisać - Nie martw się będzie dobrze. gdy tato się rozpił, radził bym odcieła się od problemów rodziców - bo ja przeciez mam swoje życie. obowiązki pietrzyły mi się tak bardzo, że nie umiałam sobie poradzić, z nikąd wsparcia - i pojawił się ktoś, kto dał mi wiarę i ciepło jakiej nie dostawałam od swojego chłopaka - a może o jaką nie umiałam prosić. Zbliżyłam się do tego kogoś - raz pocałowaliśmy się, On mnie dotykał tak jak nie powinnam pozwolić się dotykać - od tej pory się nie widzieliśmy - dziś boję się, że nie będę umiała żyć ze swoim chłopakiem - On wybaczyłby mi wszystko, ale boję się, że ja nie wybaczę samej sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz.....
anonimowa - w wielu przypadkach są to "patologie" polegające na niskiej samoocenie. Abstrachujemy od takich i wybieramy tylko te gdzie ludzie są w miare "poukładani" (znów mi brakło właściwego słowa) i nie mają własnych wewnętrznych problemów ze soba i własną samooceną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czyli strach przed odejsciem ukochanego.......po trupach do celu...dziwia mnie posty typu zdradził mnie ale ja go kocham....dla mnie zdrada to zdrada i nie wycze nigdy takiej sytuacji kobiecie..NIE UMIAŁ BYM JEJ SPOJRZEC W OCZY ...wole samotnosc niz z kims sie pozniej meczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz.....
symfonia - ty masz baaaaardzo skomplikowaną sytuacje. współczuje i radze - pomóz sobie i idź do psychologa, bo się zmarnujesz. Poukładasz sobie powolutku wszystko i zobaczysz rozwiązania ale wszystko musi byc po kolei. masz dużo niezałatwionych spraw, nie chwytaj się wszystkiego na raz. specjalista Ci to podzieli i pomoze pozałatwiać po kolei bo pewnie masz mętlik w głowie. Trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
xyz...wydaje mi się, że niestety dzisiaj wielu ludzi ma zaniżoną samoocenę. Czują się gorsi od innych z różnych powodów. Nawet proponowane dzisiaj kanony piękna sprawiają, że młode dziewczyny rosną w przekonaniu, że są gorsze , brzydsze, za grube.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anitkaaa
xyz --> no on wie, ze mnie to boli, placze jak z nim rozmawiam przez telefon. Dziwne ale ja wcale nie czuje zlosci, czy to normalne? Jeszcze raz dzieki za odpowiedzi, to fajne ze nieznana osoba tak sie zainteresowala naszym problemem. A teraz ide stad zanim calkiem sie rozkleje :) pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brat_ niedzwiedz...o to mi chodziło. Kobiety wybaczają częściej..w imię miłości ( dzięki za taką miłość) , dla dobra, dzieci, z powodu kredytów, ze strachu przed samotnością:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość symfonia bólu i łez
xyz... dziękuję... chodzę do psychologa - inaczej chyba bym zwariowała - najgorsze jest uczucie, że zawiodłam kogoś kogo kocham nad życie i kto tak samo kocha mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz.....
brat - masz do tego prawo i to tez jest dobra sytuacja... dla Ciebie i wielu innych którzy taki mają pogląd. I dobrze bo to Twoje zycie i Twoje poglądy na nie i Twoje uczucia. I dobrze jak sie nimi kierujesz. Ja osobiście pochwalam to jak ktoś sobie potrafi szczerze powiedzieć - nie ufam kobiecie po zdradzie i nie umiem zaufac. To jest jasne postawienie sprawy i takie masz podejście do zdrady. Ale sa osoby które mają inne podejście (nie pisze o patologiach typu zdradza notorycznie, leje, poniza a i tak go kocham). Piszę o jednorazowym błędzie (błędzie, nie nawyku) i o tym że są osoby które sa w stanie to "przetrawic". Znów mi się nasuwa kretyńskie porównanie ale co tam - wciąż większość osób umiera na raka kości (70-80%) ale sa tacy którym sie udaje bo maja odporniejsze organizmy (może mają jakieś genetycznie zmodyfikowane funkcje organizmu, jakies "przeciwciała" nie wykryte przez lekarzy). To podobnie dzieała. Sa osoby które np w wieku dzieciecym dostały od rodziców takie pokłady emocji że sa w stanie "przetrawic" takie doświadczenie jak zdrada czy śmierć bliskiej osoby duzo łatwiej niż inni. Albo tacy co mieli doswiadczenia takie a nie inne i te doświadczenia sprawiaja że tak a nie inaczej sie zachowują. Ja nie wychodzę z założenia ze każdy związek trzeba ratować (zwykle wiekszości nie warto). Ale sa pewne przesłanki do tego kiedy mozna się o to pokusic i wydaje mi sie (wydaje) że związek anitki i ich podejście do tego co się stało rokuje dość dobrze. I życzę im powodzenia, jeśli oboje tego szczerze chcą. Być razem dla bycia razem a nie ze strachu przed samotnością. Być razem bo jej odpowiada ten facet a jemu ta babka. A to co się zdarzyło to incydent wynikający z niedoświadczenia, kryzysu w związku (rok, 3 lata, 6 lata, 9 lat a potem już z górki), OKAZJI (sytuacji takiej a nie innej - wiele zdrad nie ma TYLKO dlatego że nie ma okazji do nich, że nie znajdzie się trzeci/trzecia chetna/ny). Powodzenia wszystkim i tym odbudowującym i tym szukającym nowej miłości uciekam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz.....
symfonia - to jest to o czym pisałam anicie jeśli chodzi o jej chłopaka - poczucie winy które nie "wyleczone" prowadzi do kolejnych zdrad i innych nieciekawych wypadków. Dasz radę kobito, wazne że wykonałas pierwszy krok. Trzymam kciuki :) anonimowa - no coż, takie czasy a mamusia i tatuś sami zakompleksieni przerzucają na dzieci. Ja miałam niebywałe szczęście do rodziców :) musze zmykac, zajrze poźniej. wszystkim powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz.....
anita - normalne. złość będzie później albo wcale (zwykle pojawia się gdy rozstanie po zdradzie lub sama zdrada trwa dłużej) kurcze pęęęęędzęęęę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amilka
ja wybaczylam minelo pol roku i..........strasznie zaluje jakas paranoja bylo gorzej niz kiedykolwiek!zero wdziecznosci i pewnosc siebie za to ze mu wybaczylam jemu sie wydaje ze juz moze wszystko ze ja juz zniosle wszystko ponizanie i kolejna zdrade!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
amilka ja wybaczylam minelo pol roku i..........strasznie zaluje jakas paranoja bylo gorzej niz kiedykolwiek!zero wdziecznosci i pewnosc siebie za to ze mu wybaczylam jemu sie wydaje ze juz moze wszystko ze ja juz zniosle wszystko ponizanie i kolejna zdrade! ooooo własnie ...oto przykład....zdrada...wybaczenie...i koles w tym momencie ma przyzwolenie...jesli jest madry to wykorzysta to wybaczenie( ale i tak uwazam ze wczesniej czy pozniej sypnie sie wszystko) jesli jest niemadry to bedzie znak i przyzwlenie na nstp skok w bok...moze nie za miesiac ale za jakis niedługi czas..ale zrobi to znowu...jestem facetem wiec wiem jak postapi......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amilka
to wcale nie pocieszajace!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×