Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielonaa

Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

Polecane posty

\"Każdemu wolno kochać\".....miłość zawsze przychodzi niespodziewanie czy tego chcesz, czy nie! Nie można jej zaplanować, jest i już! Rozum usypia i to czasami bardzo mocno, nie dopuszczasz do siebie żadnych logicznych tłumaczeń! Różowe okulary i MOTYLKI i......świat jest piękny, ty jesteś piękna i szczęśliwa. Nie szkodzi wcale, że już jesteś żoną i matką teraz stajesz się kochanką. Nawet jeśli kochasz męża a on ciebie, może ci się to przydarzyć a co dopiero jak \"coś\" nie gra od jakiegoś czasu w twoim małżeństwie? Zapraszam do rozmowy matki , żony i kochanki - jedyny warunek jaki stawiam, to ten aby być mężatką. To żadna dyskryminacja ale inne spojrzenie i innych rad mogą udzielać osoby wolne, które nie mogą czuć naszych problemów, ponieważ nie mają doświadczenia jako żony. W ubiegłym roku spotkałam na \" jak zapomnieć o nim\" wspaniałe dziewczyny, z którymi rozmowa sprawiła, że przestałam cierpieć, że mogę normalnie żyć, że to co mi się przydarzyło mogę teraz traktować jak piękne wspomnienie i dziękować losowi, że dał mi przeżyć takie szalone uczucie! Jestem uleczona i powinnam odejść z \" jak zapomnieć...\", chciałabym jednak abyśmy dalej rozmawiały o naszych takich lub innych sprawach, radziły sobie, cieszyły się razem, płakały lub pocieszały- teraz już jako KOLEŻANKI. Być może żadna z nas w realu nie ma takiej koleżnki, której dosłownie wszystko może powiedzieć- więć bądźmy najlepszymi WIRTUALNYMI koleżankami. Do tej pory nigdy mnie nie zawiodły!!!! Zapraszam Cię \"eeee1\", \"spring\" , \"bibi\", \" zagubiona123\" , Mysha- zawsze mile widziana, bo to jej topikowi zawdzięczam uzdrowienie. Myślę też, że z czasem dołączą tutaj inne MATKI, ŻONY I KOCHANKI......... ZAPRASZAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *lodówka*
Witam, mam męża, którego kocham ale nigdy nie spotkałam się z czymś takim jak miłość od pierwszego wejrzenia. Nie żebym tęskiniła za czymś takim, ale czasami się zastanawiam czy to kwestia nie spotkania tej właściwej osoby czy też ja jestem taka odporna na uczucia. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eeee1--- fajnie, że tu będziemy mogły się \"spotykać\", myślę, że inne matki żony i kochanki do nas też dołączą jako koleżanki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć- ja do ubiegłego roku też myślałam, że jestem odporna i stało się nim się obejrzałam za siebie już było " po mnie". Nigdy nie mów nigdy ! A jednak zdarzają się takie rzeczy i........są PIĘKNE, a Ty JESTEŚ BEZSILNA i PŁYNIESZ.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *lodówka*
ale kiedy ja nie chcę być bezsilna .... ja chce mieć kontrolę nad sobą :O zbyt mocno stąpam po ziemi, żeby puścić się i popłynąć ... jednak się nie nadaję :O zbyt kurczowo trzymam się wpojonych mi zasad i reguł ... to taka moja mała opoka ... jestem pewna, że gdybym odpuściła, to zginęłabym :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sokolokokita
ja bardzo prosze Boga zeby mi sie to nigdy w zyciu nie przytrafilo i zeby sie nigdy nie przytrafila mojemu mezowi na drodze taka wlasnie co zniewoli,zawladnie i odbierze,nigdy!!! Wiem ze cos takiego dzieje sie szybko, nawet najtrwalsze zwiazki i ludzi stepajaco mocno po ziemi zwala z nog. Nie doswiadczylismy tego sami,ale znamy pare ktora nas zszokowala,po 10 latach pieknej milosci ona odeszla, bez pozegnania,od innych wiemy ze odeszla do innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłość się Ciebie nie zapyta, czy ją chcesz, czy nie, sama się prządzi i zawładnie Tobą...... Ja właśnie tak \" zginęłam\" i to z kretesem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sokolokokita
zielonaa a jak to sie stalo?ot tak odrazu??czy powoli z wyczuciem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
No dobra Zielona, rozumiem, że się wywaliłyśmy z "jak zapomnieć.." Ten tytuł bardziej mi się podoba i mogę podpisać się pod nim wielkim zamaszystym podpisem. Mam nadzieję, że Spring, Bibi czy Zagubiona, no i oczywiście Mysha do nas dołączą. To co przeżyłyśmy było, jest i pewnie będzie czymś wartym tych późniejszych łez. Ale cieszę się, że już tych łez nie ma, są miłe wspomnienia, sentyment (to co przeżyłam wczoraj), i jestem wdzięczna losowi, że spotkałam na swojej drodze Jego. Do poznania Jego myślałam, że to już koniec, na zawsze pozostanę żoną, matką i wredną s... niezadowoloną z życia. No, mój mąż święty nie jest, jak dobrze wiecie, ale.. no i teraz najdziwniejsze... poznanie Tamtego mój mąż wyczuł, zobaczył, że mogę odejść, poczuł się zagrożony i teraz jest o niebo lepiej. Nie ma awantur, przeklinań, a najważniejsze alkoholu. Całkiem (no może nie do końca) inny człowiek. Może to zabrzmi głupio, ale chyba mój romans nam pomógł. Dużo mnie to nauczyło, o mnie samej.Sama też zmieniłam/zmieniam mój stosunek do męża. Stałam/staję się lepszą żoną, bardziej dbającą o dom, rodzinę. Doceniam to, bo mogłam to wszystko stracić, zresztą na łasne życzenie. Mija właśnie prawie rok "mojego związku", mojego zamętu, strasznie On skomplikował moje życie uczuciowe. Ale wiem, że miłość, jakakolwiek może się "przytrafić" każdemu, w każdym wieku, bez względu na stan cywilny, dzieci czy poglądy moralne. Miłość jest wielkim zaskoczeniem dla każdego i może zaatakować w najmniej spodziewanym momencie. Ja właśnie tak miałam. No cóż, znowu wakacje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sokolokokita- w pewnej mierze przez moją głupotę, pewność siebie, że mnie się to nie przydarzy, że jestem silna, zresztą jak chcesz dokładnie wiedzieć jak się wpakowałam, to wejdź na \" jak zapomnieć o nim\" na stronę 87 ( tematy polecane) A myślisz, że ja męża nie kocham, szlejemy za sobą i życia bez siebie sobie nie wyobrażamy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Cię eeee1- matko, żono i kochanko a teraz koleżanko. Miejmy nadzieję, że kiedyś ten top znajdzie się w " polecanych" i nie będziemy musiały się szukać.... Całuję i ściskam wirtualnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Lodówka, najśmieśniejsze, a może najtragiczniejsze jest to, że każda z nas jest człowiekem twardo stąpającym po ziemi. Jeszcze tydzień przed poznaniem Tamptego, rozmawiałyśmy z koleżankami na temat ewentualnych zdrad, i ja, wielkim literami mówiłam, że nigdy w życiu, nie wyobrażałam sobie nowego/innego faceta przy mnie, w łóżku, albo że się do niego przytulami i mówię mu czułe słówka. Byłam w stanie dać się za to pokroić. Przez prawie 10 lat wspólnego życia byłam pewna na 100%, na milon %, że nigdy nie zdradzę. A co było później... Do tej pory nie mogę w to uwierzyć. Że tak łatwo dałam się ponieść motylom. Że się zakochałam. Nieodpowiedzialne? Pewnie. Niedorzeczne? Oczywiście. Ale stało się, i wiem, że TO może spotkać każdego. Niewybaczyłam bym mężowi zdrady fizycznej, jakiegoś nieznaczącego bzykanka, ale gdyby odszedł do innej zakochany, z wielkim bólem, ale myślę, że bym Go zrozumiała. Tak myślę, bo nie jestem w stanie przewidzieć swojej reakcji, ale po tych przeżyciach, jestem dużo więcej zrozumieć niż kiedyś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja dziś po południu mam babskie spotkanie z laskami z poprzedniej pracy- spotykamy się tak kilka razy w roku.Już się cieszę, tylko, że z nimi tak nie porozmawiam jak z Wami ale....... zrekompensuje mi to ( bo niestety mieszkam w bloku ) taras w domku jednorodzinnym, piękny ogród no i..... trochę mocnych trunków, a dziewczyny są fajne! A w poniedziałek wraca mój \" króliczek\" z dalekiego służbowego wyjazdu do pracy, którego gonię ale nie mam zamiaru złapać ( o , to już nie!!!!) ale zawsze przyjemnie być adorowaną prawda???? I do firmy można chodzić z większą chęcią!!!! To jakaś mała rekompensata za mojego zielonego, który aż tak bardzo uswiadomił mnie i utwierdził w moich zaletach..... jestem odważniejsza ale już po przykrym doświadczeniu rozważniejsza, choć wciąż romantyczna. Jak to śpiewa Marylka? \"... i choć życia psia mać popołudnie- jest cudnie, jest cudnie...\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Miłego weekendu dziewczynki. Zielona, uważaj na mocne trunki, a może właśnie - nie uważaj. No i na tego króliczka... pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na króliczka w szczególności..... a w mocnych trunkach \" odrobinę\" pofolguję! Ostatnio mąż mnie trochę wkurza!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
Witam wszystkie mężatki po przejściach motylkowych! Fajny pomysł Zielona, szkoda tracić kontaktu, a na poprzednim robiło się już pustawo bez stałych bywalczyń... Igrasz z losem łobuzico! Niby go gonisz i tylko gonisz.., a sama wiesz jak łatwo przekroczyć granicę. Dajmy na to, że on powoli przestaje Cię adorować...., uwodzić...., a Tobie zaczyna tego brakować i.... zechcesz sprawdzić jak jeszcze na niego działasz... i ....MOTYLE hi hi !!!!! Jak sama pisałaś, a ja jestem tego nieszczęsnym przykładem tylko nie w pracy!!!! Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że takie uczucie przytrafia się nam - wyważonym, panującym nad emocjami, którym nigdy wcześniej nie wpadłoby do głowy, że może nas złapać. Tak więc "lodówka" uważaj, bo nie znasz dnia ani godziny!. Fakt, po naszych przejściach zmienia się spojrzenie na wiele spraw, tak łatwo nie oceniamy już innych, jesteśmy bardziej tolerancyjne szczególnie dla szaleńczo zakochanych itp, , ale eee1, myślę, że to wynika z miłości własnej, w ten sposób same siebie usprawiedliwiamy. Motyle są cudowne, fruwamy w chmurach, a potem no cóż.... upadek z takiej wysokości bywa bolesny.... Zielona, miłe zabawy życzę, ja lecę do domu, młodzszy syn (11 lat) sprowadził dziś do domu kolegów i to o zgrozo na noc!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość figa daktylowa
Witam dziewczyny🖐️ Przyjmiecie mnie do swojego grona?Jestem żoną .Z mężem łaczy mnie wiele ale motylki z brzucha dawno uleciały.Był moment w moim życiu że zatraciłam się w kimś,było cudownie,jednak życie tak się potoczyło że musiałam wyjechać.No może nie musiałam ale nie mogłam innaczej postąpić.Tęsknie za motylami i tym lataniem ponad ziemią.Tutaj w nowym miejscu jestem adorowana i przyznam się szczerze że bardzo to lubię.To mi daję siłę i wiarę w siebie.Jest to takie nieśmiałe narazie,muskanie wzrokiem,miła wymiana zdań........Nie czuję się z tym źle po mimo że mam męża.Trudno żyć bez tego żaru co się rozpala w duszy ,a niestety mąż nie umie tego żaru wskrzesić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
No to jestem moje koleżanki , które wspierały mnie mocno przez ostatnie miesiące. U mnie z nowosci tyle, że wraca mój mąż do kraju , już na stałe. I cieszę się i nie cieszę, chyba bardziej jednak cieszę. Postaramy sie poskładać ten bajzel który narobiłam do kupy.....Nie wiem czy się uda , ale chcę spróbować..on też.. Jeśli chodzi o sprawcę moich motyli , a potem samych nieszczęść to mieszka sobie nadal ze swoją żoną 150 metrów dalej.To jest chyba prawda, ze do wszystkiego mozna się przyzwyczaić , nawet do sasiedztwa kochanka z jego żoną. Za miesiąc wróci mój mąż i tak sobie bedziemy wszyscy razem mieszkac i zagladac sobie po oknach, szykuje sie całkiem ciekawe 50 lat zycia. Dobrze, ze mnie poczucie humoru nie opuściło. Nowy topik..nowe postanowienia...bede od jutra tak szczęśliwą kobieta jakiej jeszcze świat nie widział, a jak zapomnę to bardzo po proszę koleżanki o porządnego bolącego kopa... A to doswiadczenie to była dla mnie twarda szkoła życia i rzeczywiscie patrze na swiat juz zupełnie inaczej niz jeszcze kilka miesięcy temu.......Czy mimo tylu cierpień chciałabym cofnąć czas i wymazac to wszystko co było ?......NIE, NIE I JESZCZE RAZ NIE ....i gdzie tu logika?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Bibi, i stworzycie sobie miłą rodzinną atmosferkę... hehehe Niestety logiki w motylach nie ma co szukać. Zagubiona, pewnie, że się usprawiedliwiamy, same przed sobą. No cóż który człowiek lubi żyć w poczuciu winy. Zawsze wygodniej jest znaleść wytłumaczenie tego co się zrobiło. A jeszcze jak można zgonić na motyle, to dlaczego nie skorzystać. Figa daktylowa, witam Cię w naszym gronie. Na pewno (taką mam nadzieję) przypadniemy Ci do gustu. Jesteśmy tu wszystkie lekko walnięte, ale poczciwe z nas kobietki. Zielona, mam nadzieję, że kac Cię nie zabił. Miłego wieczorku i do jutra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Zieloną może te trunki i nie zabiły, ale na pewno mocno uszkodziły skoro dzisiaj ani słowa.... Mój pierwszy dzień z nową szczęśliwą BIBI udało sie, naprawde sie udało. Mężuś dzwoni i mówi "kochanie wracam i zaczynamy resztę naszego życia i bedziemy szczęśliwymi ludźmi". No i za co ja mam tyle szczęścia? Czy ktoś mógłby mnie bardziej kochać niż On? Oj dziewczyny , aż nie moge uwierzyć że jeszcze kilka miesięcy temu myslałam , że juz nigdy sie nie uśmiechnę......no i śmieję się i to pełną gębą....Na razie zamierzam romansować....i to dość mocno romansować...ale tylko z moim mężem...normalnie się podnieciłam na samą myśl , że on wraca.....co ma być to będzie...i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
A ja przeżyłam "najazd Talibów" - trójka ruchliwych chłopaków i tysiace pomysłow na minutę! Bibi - u mnie też już częściej pojawia się uśmiech, będzie dobrze! Wczoraj prowadziłam w firmie "Walne" akcjonariuszy, była tez ta druga i wiecie co.... czuję do niej niechęć, ale tez mam juz świadomość, że to ja zwyciężyłam, wyzwoliłam się, a ona nadal tkwi w związku z kimś takim. Mam nadzieję, ze z mężem też się uda, na razie jest ok. Co z naszą gospodynią - Zieloną? Zaprosiła nas i opuściła....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie opuściłam Was ale teraz mam parę dni wolnego (rodzinka mi się zwaliła), jesteśmy z mężem razem w domu i może być trudno dostać się do neta! Tak że \"króliczek\" czeka w pracy... Zagubiona 123- ale to nic nie jest, to takie niedomówienia, spojrzenia itp. Wczoraj byłam na absolutorium na uniwersytecie poznańskim w auli i.....patrzę w bok i...gorąco, drżenie...skąd On tu się wziął?? Nie to nie był ON ale facet tak podobny, że chwila i byłam spocona jak rex!!!!! TO WRACA NIESTETY...raz słabiej , raz nie wiedzieć czemu mocniej. Ale jak zawsze mówię i wierzę, że i te emocje kiedyś mnie będą omijać mimo, że GO będę widywać! W piątek nie spiłam się i żyję, choć w głowie szumiało..... A w Poznaniu pięknie świeci słońce choć wiaterek chłodnawy ...idę na zakupy i spacer.. figa daktylowa- Motylki fajna i pożądana rzecz ale...żyją krótko i możesz bardziej po nich tęsknić niż \" przed\". No ale jeśli już się tak stanie, to będziesz miała i je i NAS....najważniejsze to móc rozmawiać z kimś życzliwym.. Muszę kończyć... A dziewczyny podajcie link SPRING , bo nas szuka.... htt://f.kafeteria.pl/nowy.php?_p=3774965

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Bibi, gratuluję "nowego " romansu z ... mężem. Ja też przezywam coś w rodzaju "miesiąca" miodowego. Dlaczego nieraz musi wydarzyć się "coś", żebyśmy my doceniły tych naszych chłopów, i dlaczego nasi mężowie też muszą przeżyć coś tak strasznego,żeby zaczeli się starać? Romans, który naprawia małżeństwa? Przecież jedno przeczy drugiemu. Zagubiona, naprawdę możesz odczuwać satysfakcję, że Ty masz to za sobą a Ona dlaej tkwi w g... po pas. Jesteś górą i mam nadzieję, że to poprawia Ci humor. Zielona, drażnisz mnie tymi opowieściami o P..o Twoim mieście. Sądzę, że jeszcze długo będziemy reagować w ten sposób, ale przecież to miłę odczucia i na szczęście nie bolą!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona123
Coś w tym jest, że aby coś docenić, musimy najpierw to stracić, albo prawie stracić. Bibi, eee1, wszystkie byłyśmy na etapie rozmów rozwodowych, prawie rozwaliłyśmy nasze rodziny i zgotowałyśmy nieciekawe emocje dzieciom i teraz staramy się to nadrobić. Teraz może być tylko dobrze, bo doceniamy co mamy! (Chociaż czasami mąż potrafi wkurzyć). Motylki są super, ale chyba niewarte swojej ceny. W poniedziałek ruszam z budową!!! Dwa tygodnie przed planowaną datą i trochę się denerwuję, ale też mam nadzieję, że emocje z tym związane pochłoną mnie całkowicie. Tak bardzo chciałabym w 100% odzyskać równowagę psychiczną, ale cieszę się, że jest już o niebo lepiej. Teraz biorę kilka dni wolnego i planuję generalne porządki na które za chwilę nie będzie już zupełnie czasu. Tylko czasami nawiedzają mnie takie myśli, co on czuje, czy wspomina, kim tak naprawdę dla niego byłam, to były trzy lata...? O takim potworze!!!! Muszę urządzić sobie biczowanie !!!! Dzwoniła jego żona, mówi, że ma jeszcze huśtawki emocjonalne, układa puzle swojego życia, a mężuś nawet się do syna nie odzywa, ją też próbował zastraszyć. Strasznie smędzę... eee1 gratuluję ponownego m-ca miodowego! Bibi ciekawe jestem twojego (oczywiście po powrocie męża), pogruchaj z nim czule pod oknami byłego hi hi! A co tam, niech nie myśli, że jest taki najważniejszy na świecie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Nie wiem, czy nie kuszę losu, bo... wybieram się na tydzień, a właściwie 10dni do miejsca, gdzie to wszystko się zaczęło. Myślicie, że wspomnienia mnie zabiją? Czy raczej dam radę? Prawdopodobieństwo Go spotkania wzrasta, to Jego ulubione miejsce na wakację i na pewno tam się wybiera. Kiedy? Nie wiem, ale mam nadzieję, że się nie spotkamy. Dlaczego tam jadę? Własnie zdwaniamy się ze znajomymi, których poznałam w tamtym roku i umawiamy się konkretnie na 12.07. Na szczęście to "inni znajomi". Nie nasi wspólni. Co o tym myślicie? Dam radę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamijaka
Jesteście młode. Niespodziewany grom z jasnego nieba trafi i starsze. Ogłupiałam na jego punkcie, on też. Niewiele brakowało, a dwie rodziny byłyby dziś w kompletnej rozsypce. Trwało blisko 4 lata, na odległość. Rozsypało się, huśtawka emocjonalna była nie do zniesienia i pękło. Nadal kocham, tęsknię, ale już rok ciszy między nami. Czy żałuję? NIE! To było coś niepowtarzalnego, coś, czego nawet w najskrytszych marzeniach nie chcę powtórnie przeżyć...to niemożliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
mamamijaka, niestety (hahahah) wcale takie młoda nie jesteśmy. Już dawno stwierdziłyśmy, że TO nie wybiera. Ani wiek, ani ilość dzieci nie są dyskfalifikacją w biegu przed motylamy. To to One nas gonią. I niestety, a może stety!!! dopadają.Nie ma co żałować, każda z nas zrobiła To bardziej lub mniej świadomie. I każda z nas zdawała sobie sprwę z konsekwencji. I wygląda na to, że każdej z nas to wychodzi na dobre... ciekawe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamijaka
i co ciekawe, do dziś czerpię siłę z tamtego doświadczenia. Kiedy siadam i reasumuję straty i zyski, a były jedne i drugie, bilans wychodzi na plus.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
A więc czasami warto pozwolić sobie na chwilę szaleństwa? Tylko trzeba zachowac odrobinę zdrowego rozsądku i zawsze wiedzieć co jest w życiu najważniejsze. hmhmhmhm to ciekawostka czy może usprawiedliwienie dla skoku w bok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonanadzieja
tak bardzo ciekawe to co piszesz na dobre? chyba tak trafilyscie , albo omijaja tem topik te ktorym na dobre to nie wyszlo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×