Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielonaa

Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

Polecane posty

Gość muszelka czarno-biala
Zielona--nawet nie wiesz jak Ci zazdroszcze,ze nie musisz ogladac A,nie spotykasz go przypadkiem i jestes WOLNA..uwierz,wiele bym dala by byc na takim etapie..najlepiej jak bym gdzies wyjechala,ale nie moge,nie mam jak...szarpie sie strasznie,a to dlatego,ze on byl jedymym dla ktorego stracilam glowe:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
Zielona---wiem,ze milo jest byc adorowanym,ale jak sa motyle to jest inaczej,ja tez mialam tego adoratora z osiedla i szybko go splawilam,choc byl i przystojny i zaradny,w pracy tez slysze czesto komplementy i mogl by byc jakis romans,ale nie rusza mnie to i cokolwiek by robil inny i jakie tance odstawial to mnie to nie rusza:( chyba mam niezle klapki na oczach,ale ten facet to jakas moja obsesja...zwlaszcza jak go spotkam to potem chodze 'rozwalona"przez dlugi czas...po prostu nie kreci Cie Warszawiak ani nikt inny,ale nie wiesz co bys zrobila gdybys ciagle spotykala A?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
co innego jest pisac czasem meile i smsy i widziec sie raz na rok,a co innego miec codzienny kontakt:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muszelka 👄, wiem, co czujesz i współczuje Ci "tego etapu" :( Sam powiedziałaś, że nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki, tylko.... Ty mówisz a ja..... ja to już WIEM! :classic_cool:. Adam to skończona "droga" dalej przepaść a ja, ja na szczęście jestem po drugiej stronie i nie znajdę się już w przepaści!!! Trzymaj się! 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość waszka2345
zielona też wiem czemu pytasz :P żeby upewnic sie czy naleze do waszego kręgu tematycznego czyli czy mężatka, hym ano wlasnie jeszcze NIE :) ale i tak lubie wpadac na wasz topik i ostatnio pochlonelam strone po stronie i czytajac o waszych perypetiach, poradach dałam sobie dużo do myslenia i to wplynelo pewnie w jakims stopniu na moje czyny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
witam was czarownice:) ja jestem chora i leżę w domku.ha przynajmniej nie kontoluje co ON tam w pracy robi.Ale chyba sama się za bardzo nakręcam,że on szuka innej,nowej kochanki. Dzisiaj mój mąż podwiózł GO z pracy.przekazał pozdrowinia i szybkiego powrotu do zdrowia.pewnie zrobił to z grzeczności,że go podwózł.Jeszcze miałam cichą jakoś tam nadzieję,że napisze smsa co ze mną.Zawsze pisał z samego rana gdy mnie w pracy nie było.No cóż tak to już jest:( Jak ON pisze to ja nie odpisuje.A potem niby na co czekam? dziwna jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
on dzwoni---ja nie odbieram chce zapomniec,a nie moge gdy go nie ma tesknie strasznie gdy jest zloszcze sie,ze to tylko "kolezenstwo" bez niego zle,z nim zle gdzie moje miejsce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
tak muszelko jest właśnie ze mną...jest to najgorsze miejsce te 'pomiędzy'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
Mila---przytulam cieplo:) cholernie mi zle:( i nie wiem juz co jest lepsze...byc z nim i godzic sie na jego warunki czy definitywnie odejsc i nie widziec go wiecej...ale na sama mysl boli mnie serce:( alez sie porobilo:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja na chwilę....:P Faceci nie mają problemu, gdy chcą skończyć a MY....mamy DYLEMATY!!! I dlatego kobiety cierpią!!! Buziaki 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zielonaa, my też nie mamy problemy, gdy naprawdę chcemy skończyć. Ale większość tu piszących tak naprawdę wcale tego nie chce. Stąd te dylematy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laska że hej
Cześć... przeczytałam co u Was i muszę Wam napisać, że za jakiś czas nie bedę mogła TU BYĆ, mm bedzie w domu dłuższy czas i .....rozumiecie. ale póki co:-)))) Mąż ma zabieg i będzie na chorobowym!!! Mila...wracaj do zdrowia i nie nakręcaj się, bo zwariujesz!!!!! Muszelko... wszystko wróciło od nowa u Ciebie, powinnaś chyba mieć do tego jakis dystans, jak się oddasz cała, znowu będzie kaplica!!! Zielonaa... chyba faceci jednak mają problem, bo nie wiedzą JAK SKONCZYĆ i najczęściej NIC SIE NIE ODZYWAJĄ, a gdyby mieli odwagę, powiedzieli by wprost. Ja taka jestem. Chcę wszystko przeczytać, albo usłyszeć. tego oczekuję!!! jak tego nie przeczytam, to dalej jestem pewna, że nic sie nie zmieniło!!! Fantasy... ja sie z Toba zgadzam... my też nie mamy problemu, gdy chcemy coś skończyć. Większość z nas pisała o tym "drugim" adoratorze, przy którym nie ma motyli. Nie zawracamy sobie nimi głowy i kończymy. A z tymi marnymi naszymi kochankami ciągle się użeramy i użeramy, ale tak naprawdę chcemy ich mieć!!! U mnie w kółko to samo;-))) kabarecik się kręci!!! Ale chyba sie Was posłucham i daruję sobie wojnę z rodziną. Odkurzacz nie zna litości - po tym jak wykasowałam jego nr tel. znowu mi wysłał MMs-a z kolczykami ...dla mamy, że niby chce takie złote, bo ma srebrne. (Nie pamiętam, czy Wam to juz pisałam:-))) ) Teraz mnie zjecie- zrobiłam mu awanturę, że po co mi to mówi? Nie wierzę, że to dla mamy, pewnie znowu dla tej swojej "przyjaciółki ze studiów", nagadałam mu, że ma tupet, prosić mnie o coś dla kochanki, wiedząc dobrze, że jakiś czas temu byłam bardzo zazdrosna i zalezało mi na nim!!! Nie przyznał się, że dla kolezanki - trzymałsię swojej wresji, że to dla mamy. Oczywiście mam sie uspokoić i nie denerwowac, bo nie ma o co. Bardzo mnie lubi i nie zrobił by czegoś takiego, żeby wzbudzić zazdrość. tak napisał - akurat mu nie wierzę!!! Potem był dzień przerwy. Na następny dzień odpisałam mu, że my takich nie mamy i żeby mi nie przeszkadzał bo...idę na randkę!!! specjalnie mu tak napisałam, żeby mi dał spokój, niech mnie nie nęka, nie denerwuje. A z drugiej strony chciałam mu trochę zrobić na złość. Przyszła do mnie przyjaciółka w tym dniu i drinkowałyśmy i dobrze sie bawiłyśmy. Wyobraźcie to sobie, że on mi nie dawał spokoju, pisał, że po co ja znowu sie spotykam z jakimiś kundlami? Nie uwierzycie, że robił mi wymówki, że mam dobrego męża i powinnam byc wierna tylko JEMU I MĘŻOWI. Zadzwonił do mnie a że ja byłam po drinku, to odebrałam i on znowu mi marudził, żebym się wycofała z tej randki z kundlem, że tylko mąż jest ważny i ON. i będzie do mnie pisał i dzwonił cały czas i popsuje mi ta randkę. wiecie co..ja się ucieszyłam, że on tak mi nagadał, bo wg mnie ...był zazdrosny!!! Przynałam mu się, że jestem w domu z koleżanką i fajnie się bawimy. Na dowód, że nie kłamię wysłałyśmy mu MMS-a w bileiźnie (NIE KRZYCZCIE;-((( odpisał natychmiast, że kamień spadł mu z serca i że go doprowadam do szału jak pisze o kimś innym!!! zdjęcie śliczne i jak może to zaraz do nas przyjedzie (oczywiście to było w żartach). odpisałm mu, że ŻADNYCH FACETÓW!!!! Wiecie co. Myślę tak: mi robi wymówki a sam robi co chce. Teraz jest na uczelni i pewnie nieźle się bawi z tą koleżanką. Nie moge byc o niego zazdrosna, bo i ja sie wykonczę. Juz byłam na dobrej drodze do... zapomnienia. On mi nie daje o sobie zapomnieć. Tak jak napisała Rewolucja..on potrzebuje, żebym ja ciągle jego adorowała. Ja z jednej strony mam niezły ubaw a z drugiej - cierpię, bo już sobie wymyślam co on robi z tą koleżanką!!! Acha i jeszcze jedna ważna sprawa. Napisał, że już nie ma tego lokum, tej kawalerki, bo to była kolegi a on tylko pilnował. Kolega wrócił. Od tamtego czasu chce nieraz do mnie przyjeżdżać do domu. ZARAZ WPADNĘ NA KAWĘ TO SIĘ ZOBACZYMY itd. Oczywiście moja odpowiedź jest przecząca - ja nie chcę go w domu - NIGDY!!!! ale znowu mam problem - czy to prawda? czy nie chce już mnie tam zaprosić? a inne sprowadza, czy naprawdę się skończyło sprowadzanie panieniek? rozpisałam się znowu, musiałam się wygadac, w tyg nie bardzo mam czas!!! buziaczki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Czarownice. Dużo wpisów ostatnio:) Ech, te nasze emocje... U mnie różowo i tragicznie, zależy z której strony spojrzeć...Z każdym dniem włażę coraz głębiej w bagno...Coraz więcej osób sie domyśliło i choć ja słowa nie mówię dają mi to do zrozumienia... Muszelko, gdy czytam co piszesz to tak jakbym czytała o swoich uczuciach...Przykro mi, że tak cierpisz, ale nic Ci nie poradzę, bo sama sobie nie daję sobie rady z tym wszystkim. Ja też nie wiem, gdzie moje miejsce...Rzuciłbym to wszystko, tego jestem pewna, tego chcę, ale gdy co dzień widuję go w pracy - nie jestem w stanie. Jestem jak niewolnica...Jedno spojrzenie i pokornie wracam na kolanach. No Ty na szczęście tu jesteś mocniejsza, przynajmniej telefonów nie odbierasz. Ja też nie odbieram, bo nie dzwoni , hahhaha...Już mi chyba rozum odbiera:( Wyjazd to dobry pomysł...ALe chyba taki na zawsze...Ja próbowałam, jeszcze w październiku. SPakowałam torby i uciekłam, byłam pewna, że zapomnę chociaż na chwilę. Nie było jednej minuty, żebym o nim nie myślała, wyobrażałam sobie, że wszystko co robię, robię z nim, wracałam jak na skrzydłach, bo wiedziałam, że on będzie...Trzymaj się Muszelko cieplutko i pociesz się tym ,że choć było blisko z tymi pieszczotami, to nie doszło do końca i przynajmniej tu pokazałaś swoją siłę. Ja tego o sobie nie mogę powiedzieć:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mila, daj spokój, wyobraźnia może zabić, coś o tym wiem...Wesoły facet ten Twój, swoją drogą, koleżeństwo jakby nigdy nic...Dowcipy się tych chłopów trzymają. Chyba jednak nie potrafiłabym wrócić do koleżeństwa, za duży ból, przecież tego co było nie da się tak po prostu "wykasować", wyrzucić uczucia za okno i jakby nigdy nic ulubiony kolega i tyle...Chyba go porąbało. Mila wydaje mi się, że próbujesz odzyskać to, co minęło, ten obiecany obiad to taki pretekst tak na prawdę, żeby być razem choć przez chwilę...Mam rację? Może się mylę, ale ja robię to samo, szukam punktów zaczepienia... Laska Ty nie rozrabiaj, niezły łobuziak z Ciebie:) Ten numer z MMSem mi się podobał:) Poczucie humoru Ci przynajmniej dopisuje... Elewacja z tą konsumpcją to ja Cię zupełnie rozumiem. Zawsze powtarzałam, że lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż żałować, że się tego nie zrobiło. Oczywiście z kimś, do kogo czujemy motylki, bo z byle kim nie ma sensu... To własnie ten facet we mnie:) Chociaż, nie , oni to pewnie z byle kim też lubią, byle by był ruch posuwisto-zwrotny...Czyli nie facet ze mnie jednak... Bibi, fajnie, że zaczyna Ci się układać. Trzymam kciuki, żeby było dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to jak sobie o Was poczytałam, to napiszę Wam, co było u mnie. IMpreza fajna....:) :) :) Ale to ludzie z pracy i połapałam się, że jest nie za dobrze, bo się domyślają...Nie robiliśmy nic takiego przy nich, ale ... Co prawda to przyjaciele, ale jak to mówią, przyjaciel to największy wróg, bo wie najwięcej. W ogóle cała ta impreza walnięta była, żadnych prochów nie braliśmy, a się działo..no napisałam Wam,co się działo ale skasowałam, bo pomyślicie sobie, że gwardia psychiatrów nam jest potrzebna:) Ja postanowiłam być Kopciuszkiemi w kuchni przesiedziałam, zrobiłam im jedzonko gary myłam, kurze chciałam ścierać ale mi kumpel sciery nie chciał dać...Dlaczego w kuchni...Bo z przerażeniem stwierdziłam, że jest kolejny etap w emocjach...Myślałam, że to co było do tej pory to już max. Wybierałam się na tę imprezę z nastawieniem, że pokażę mojemu, kto tu rządzi, że żadnego sexu nie będzie, niech ma karę za tę szarpaninę, którą mi urządza. ALe gdy byłam przy nim, wiedziałm już, że nie ma szans...I to właśnie ten kolejny etap, tego wcześniej nie czułam: był obok a ja za nim tęskiniłam, tęskniłam za jego dotykiem, pocałunkiem, miałam ochotę wyć jak zwierz, gryść ścianę, nie mogłam skupić się na rozmowie, nie mogłam na tyłku usiedzieć, chciałam się pozbyć tych ludzi i być tylko z nim. Dlatego poszłam do kuchni, żeby coś robić, żeby z nikim nie rozmawiać, bo przy rozmowie trzeba myśleć, a ja myśleć nie byłam w stanie...ALe ta rozpacz była też dlatego, że ten wieczór przecież miał się skończyć...Ta myśl mnie dręczyła cały czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...Przyszedł do mnie, zaczęliśmy rozmawiać. Powiedziałam mu, że traktuje mnie jak szmatę, jak panienkę na imprezę. Zaskoczył mnie wyraz jego twarzy, nie spodziewalam się , że tak się tym przejmie,a może tylko dobry z niego aktor...a może przeraził się, że chcę czegoś więcej. Kto to wie z tymi chłopami..."Nie widzisz, że bardzo cię lubię? Nie widzisz jak łaże za tobą? Nie widzisz tego?" zapytał, a ja mu na to ,że nie widzę. Przecież widzę! Ale dlaczego nie dzwoni, dlaczego nie wychodzimy gdzieś razem? Gdzieś indziej, gdzie moglibyśmy być sami? Ile ja wtej pracy mogę z nim rozmawiać? Nie mogę go nawet dotknąć przy tych wszystkich ludziach! Ile mogę znieść, gdy przychodzi do mojego męża? Może by częściej przyłaził jak jestem sama? Nie powiedziałam tego, a może powinnam... Zaczął mówić, "nie dzwonię bo..." i tu mu przerwałam , bo chciałam mu jeszcze dopieprzyć tymi jego "siostrami", "koleżankami" (tego mu nie żałowałam), no i teraz zastanawiam się, co chciał powiedzieć...Potem przy moich kumplelach wylaciał: "Może jak już się rozwiodę, zostaniesz moją żoną?" Na to mu jedna przytomnie odparowala: "no to masz problem, bo ona ma męża, który ją kocha". Jak już wszyscy poszli, oprócz jego, mnie, kumpla od imprezy i mojej koleżanki z którą on teraz jest (tzn ten kumpel)...to się zaczęło. Kumpel, nazwijmy go Tomek, mówi: "no to my idziemy na górę, wy tu macie całe piętro dla siebie, wiecie gdzie co jest..." i poszedł. Kumpela, niech będzie Aśka, została z nami , a potem mówi: "Tomek mnie opieprzy, bo kazał mi iść na górę, żebyście sami zostali, a ja tu siedzę..." No i się rypło...Jak poszła to się dopiero zaczęło. ALe najfajniejsze było później tak sobie spać w jego ramionach...Weźcie mnie walnijcie w łeb...PROSZĘ!!!! No a na drugi dzień, znów tresura, cisza, żadnego telefonu, smsa. Dziś wpadł wieczorem do mojego męża po dokumenty, bo jakiś kontrakt jedzie załatwiać. Zadzwoniła akurat moja koleżanka, więc poszłam na górę sobie pogadać (chyba chciałam uciec przed nim...), gdy zeszlam, już go nie było...Słyszałam jak wychodził, ale specjalnie zostałam. Nie chcę dobijać się jego widokiem...Wyjeżdża i nie będzie go z tydzień, pewnie nie zadzwoni nawet. No tak szmata na imprezy spoko, a na smsa to trzeba by dzień urlopu brać:( Ale kanał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mogę spać, leżę i wyję. Teraz to już siedzę...:( Chyba będę musiala z nim pogadać, bo tak się nie da żyć. Ale nie chcę tej rozmowy, bo boję się, że wszystko się skończy...Chryste, co za męczarnia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inka- jest takie przysłowie "jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz" :D, :(. Jesteś niuważna, nieostrożna i tyle..... Pomyślałaś co robi Twój mąż? może to samo, co Ty, przecież powiedział Ci, że go to nie interesuje jeśli masz kogoś. Spójrz uważniej na mężą, jego życie. A tak wogóle to odpowiedz sobie sama na pytanie, czy ten amant jest tego warty aby ryzykować rozwód- bo jak tak dalej się będziesz zachowywać, to do niego dojdzie :P I co chciałabyś swego amanta na stałe.... a wogóle to czy on jest STAŁY???? A ja , proszę o radę.... chcę napisać grzecznie, w tej chwili, chcę odpocząć, nie mam ochoty na mailowanie. Nie chciałabym stracić kontaktu/ przyjźni, bo znamy się ponad 20 lat- nie chciałabym go urazić. Co ja zrobię, że wszystko się rozmyło, że nie ma iskry :P Tak w niedzielę Warszawiak napisał mi maila... nawt sam mi daje usprawiedliwienie i widzę, że czeka na moje pisanie.... Napisał tak.... "....Kochanie, trochę,jak zwykle jestem zawalony pracą. Tesknię i wiem że jak tylko bedziesz mogła to sie odezwiesz. Wiem, że musisz mieć komfort psychiczny i fizyczny. Zapewniam Cię, ze będę czekał. Jesteś cudowna w swojej delikatności i urocza w swojej kobiecości . Lubię wyobrażac sobie, że czuję Twoje dłonie i atmosferę miejsc w których jesteśmy razem, Twoje włosy, uśmiech szczęścia, pięne oczy, ruch głowy, Twój szept ... tylko My. Całuję, tęsknię i pragnę ...XX...." Fantasy- i o to mi właśnie chodziło, o nasze DYLEMATY! Buziaki dla Was 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Zielona:) Ty to mnie umiesz do pionu doprowadzić:) A mąż? Nie wiem, co on tam kombinuje. Nie mam żadnych podejrzeń, nie daje mi powodów, a jak robi to co ja? A niech sobie używa, w obecnej sytuacji byłoby mi to nawet na rękę. Musze wziąść się w garść i zacząć pilnować. W sumie dobrze że mój nie pisze smsów itd, mój telefon leży sobie na wierzchu, mąż może zajrzeć w każdej chwili i nic tam nie znajdzie. A moi przyjaciele? To są ludzie po przejściach, niektórzy po bardzo ciężkich, niektórzy narozrabiali sporo w życiu, aż się dziwię, że tak się wszyscy dobraliśmy, stąd może moje zaufanie do nich. Ale człowiek to zawsze człowiek, nie wolno ufać nikomu, dlatego ja wszystkiemu zaprzeczam, chociaż może (na pewno) widzą, co się dzieje. Z nikim nie poruszam tego tematu, no i muszę zacząć się pilnować. Czas najwyższy.... A Twoj Warszawiak? Ja Ci tylko mogę powiedziec z mojego punktu widzenia, każdy jednak ma swoje podejście, swoje emocje...Ja nie potrafię utrzymywać takich bardzo ciepłych relacji, nawet platonicznych z kimś, do kogo nie czuję motyli. Koleżeńskie tak jak najbardziej, ale bez podtekstów. Jeżeli chcesz utrzymać tę znajomość, to musisz chyba jakoś delikatnie przechodzić w tych swoich mailach na relacje bardziej koleżeńskie, bardziej obojętne, żeby go nie urazić, ale też żeby nie robić mu nadziei. Myślę, że sama z czasem rozwiązesz ten problem, jesteś w końcu mądrą kobietą. Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie... ja też nie umiem tak pisać, gdy nie ma motyli ale...... widzisz, ....:P kiedyś motylki były lecz jakiś czas temu odfrunęły- jeśli chodzi o mnie. U Warszawiaka jeszcze są, dlatego pisze w taki sposób. A mnie się nie chce tak pisać... zmuszać się. Z drugiej strony nie chciałabym go urazić. Facet pewnie nie miałby takiego dylematu.....:( Czy rzeczywiście nie bolałoby Cię, gdyby mąż Cię zdradzał????Dla mnie to dziwne bo, mimo wszystko, mimo mojego zachowania, taka możliwość NIE ISTNIEJE- nie dopuściłabym do tego, jak i do tego aby się kiedykolwiek dowiedział o mojej zdradzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zielonaa, napisz miłego i grzecznego e-maila. Nie jesteś zobowiązana do niczego więcej. Myślę, że jemu będzie miło przeczytać cokolwiek od Ciebie. Jeżeli nie, no to trudno. Nie ma sensu się zmuszać do czegokolwiek, przynajmniej w tej dziedzinie. Muszelka i inka, powiem szczerze, że Wam nie zazdroszczę. Wiem co przeżywacie, znam ten stan euforii. I mam nadzieję, że to już poza mną i powtórzę za zieloną "nigdy więcej".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laska że hej
Cześć... Inko...przyznam się, że czytałam Cię ze zdziwieniem. Rzeczywiście jesteś w transie i nie widzisz chyba tego co się dzieje "pod latarnią". a pod latarnia jest zawsze najciemniej;-))) To takie przysłowie. Zielona słusznie zauważyła - to niemożliwe, żeby Twój mąż tak wszystko akceptował!!! jeżeli akceptuje - to coś nie tak!!! Mój mąż też mnie kocha i pozwala na naprawdę DUŻO rzeczy i przymyka oczy i wybacza za każdym razem. Ale cały czas ma dystans, cały czas mnie kontroluje, cały czas mnie sprawdza i ja to wiem i już nie robię co chcę i jak chcę, bo nie chce go skrzywdzić, mało tego - jesteśmy rodziną, mamy dzieci i NIEGDY NIE ZOSTAWIŁABYM MĘŻA DLA KOCHANKA!!!!!! Musisz to zacząć kontrolować!!!!!! Zielonaa...ech, no własnie, jak napisac komus grzecznie odmowę. Teraz się zgadzam, że faceci nie mają takiego dylematu. Ja pisałam, że w sumie to my tez nie, ale jezeli kogos lubimy to jednak nie chcemy nikogo skrzywidzić. Chyba tak, jak napisała Fantasy - nie jesteś zoboawiązana do niczego. Napisz grzecznie, jak to Ty potrafisz, z klasą, że nie bardzo masz czas na to wszystko itd., zeby się nie gniewał i tego źle nie odebrał. To dorosły i dojrzały facet, na pewno to zrozumie:-))) ja chyba jeszcze nie mogę powiedzieć NIGDY WIĘCEJ, może nawet tego nie chcę. Ale Odkurzacza też nie chcę. Jestem bardzo zmęczona, najchętniej bym wyjechała gdzies daleko, daleko..... Mila..jak Twoje samopoczucie? Wyzdrowiałaś już? Pozostałe CZAROWNICE - co u Was???? Elelwacjo.. napisz coś, Ciebie się zawsze tak fajnie czyta;-)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane czarownice:) Absolutnie nie zamierzam zostawiać męża dla kochanka. Chociaż, gdy Zielona zadała mi pytanie, czy chciałabym być z takim człowiekiem, zaczęłam się nad tym zastanawiać. Fajny facet jest, uwielbia dzieci, jest wspaniałym ojcem, ma świetny kontakt z moim dzieciakiem, sprząta, gotuje, dba o dom - rewelacja, ale...za bardzo lubi baby, nie wiem, czy wynika to z jego sytuacji rodzinnej, czy z natury, ale obstawiałabym raczej to drugie. Więc po co mi ktoś taki? Po co mi godziny spędzone na zastanawianiu się, z kim on teraz jest i co robi? Nie na moje nerwy...A te gadki o mąłżeństwie, to od niego wyszło, pijany był, żartował sobie, nie biorę tego na poważnie. Mój mąż zawsze mi na dużo pozwalał i nigdy mnie nie kontrolował. Albo raczej kontrolował, ale w taki sposób, że o tym nie wiedzialam (raz się wydało). ja też staram się grać, słodka jestem, wydzwaniam do niego, że tęsknie i takie tam, obiadki gotuję i mu pod nos podkładam, ale cały czas się zastanawiam, bo ja bym zwróciła uwagę na wiele rzeczy, a on nic, zero reakcji...Gdyby chciał, mógłby narozrabiać, przecież nie wiem, co robi po pracy, zawsze może zostać dłużej, ileż to czasu potrzeba? Na imprezy chodzi ze mną, wieczorami nie wychodzi, to ja jestem latawica...Chociaż ostatnio wyluzowałam, kumpele po mnie dzwonią, ale ja nie wychodzę, bo nie chcę zaogniać sprawy...Udaję grzeczną, bo się boję. Jak diabli się boję. Mojego k. nie podejrzewa raczej, razem gdzieś łażą, do niego do domu po coś tam, na siłowni razem, no kumple po prostu. Jezus Maria, jakby się rypło... Katastrofa. A póki co tęsknie jak głupia, za daleko to się posunęło... Te emocje są straszne, miał być skok w bok, a wyszło totalne zauroczenie, tego się nie spodziewałam:( Co z resztą naszych Czarownic? Odezwijcie się, co u Was??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
Laseczko,niestety nie wyzdrowiałam jeszcze aczkolwiek dzisiaj już mi jest lepiej.Nigdy wcześniej nie byłam tak długo na chorobowym. Wyobrazcie sobie,że wszyscy(z pracy) pisali do mnie smsy,oprócz NIEGO!!!!!!!!!!!! miłe,co? A potem jak przyjdę do pracy i mnie się coś zapyta,to mam mu odpowiedzieć???!!!!nigdy!!!!!!Świnia z niego! pewnie zajęty patrzeniem na tę drugą!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
Inka!!! dokładnie to jest to!!!ja też nigdy nie myślałam o tym,żeby zostawić męża dla kochanka.Chociaż rozumiałam się z nim tak dobrze,bez słów po prostu!!! też fajny facet,dobry mąż,dobry ojciec,dba o dom itd to wszystko co napisałaś,ale chyba lubi baby....Nie żeby tam był jakimś totalnym babiarzem,ale jednak ma coś z tego.I tego bałabym się najbardziej.Zawsze bym myślała co robi,czy z kimś nie jest,czy może ktoś mu w oko wpadł itd....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc koche czarodziejki :) Jestem w okresie prowadzenie wojny z zona mojego kolegi. Nadepnela mi na przyslowowy odcisk (nie pierwszy raz) i w koncu wybuchlam. Moj pierwaszy e-mail z tym co mnie gryzlo, poszedl do organizatorow (3) ostatniej imprezy, ale to ona zawinila. Nastepne wymiany e-mail byly pomiedzy nia a mna. Ona mi zagrozila ze za taka nieistotna [dla niej] blachostke nasza znajomosc moze sie rozejsc. Jak kiedys pisalam, ja pozwalam ludziom na kilka bledow zamim mnie przyslowiowy szlag trafi. Czyli jezeli podejmoje takie akcje to znaczy ze nie jest to pierszy raz kiedy mnie urazila. Kolega dzwonil z pytaniami co ja wyrabiam bo on nic nie rozumie, mimo ze niedawno powiedzialm facetowi ze jego pani bardzo mocno mi podpadla. Wytumaczylam ale i tak nie doszlo do niego . Przy okazji przekazal ze ona od scian sie odbija z wscieklosci i zlosci na mnie bo jakim prawem odwazylam sie ja skrytykowiac. Jak mozecie sie domyslac jej slowa rozejda sie po okolicy i bedzie narzekac na mnie kazdemu kto ucho nadstawi. A ja dopoki nie uslysze od niej slowa przepraszam, to nie bedzie zadnych kontaktow towarzyskich miedzy nami. A teraz poczytam co u was :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć :) Jestem ostatnio zajęta, ale myślę o was. Mila- pozdrawiam cię serdecznie, wracaj do zdrowia. Szkoda twojego zdrowia na odczuwanie zazdrości i złoszczenie się na to, że jemu motyle odfrunęły. Tak się stało i sama wiesz, że nie pogodziłaś się z tym i dlatego męczysz się z tym. Chyba to się nadaje do jakiejś psychoterapii, bo zadręczysz się tym żalem. Martwię się o Ciebie, bo to już trwa tak długo. Laseczko- dopóki Odkurzacz będzie wnosił nieco adrenaliny do twojego życia, dopóty będziesz bawić się w to, bo ja myślę, że potrzebujesz urozmaicenia życia. A on ci to daje. Dlatego tak trudno ci zamknąć ten rozdział ;) Revolucjo- nie obawiasz się, że wchodząc w konflikt z jego żoną stawiasz się w niezręcznej sytuacji? A czym ona tak ci się naraziła, że jesteś w stanie wojny? Musiało to być chyba jednak coś poważnego, skoro doszło do tego. Jak zwykle okaże się zapewne, że nie warto było toczyć boje, ale o tym się przekonasz za parę miesięcy ;) No, ale spróbuj to załagodzić. U mnie- OK. Jestem bardzo zajęta. Okres Artysty w moim życiu dobiegł kresu. Milczenie po obu stronach. On pewnie wyskoczy z czymś, ale nie mam złudzeń- to będą wyskoki pijackie. Nie potrzebny mi taki garb z cudzego uzależnienia. Chciałabym znów gdzieś wyjechać, bo zima mnie dołuje- to jedyne co mi sie nie podoba :) w obecnej fazie. Tak jak Zielonaa jestem wolna i to mi daje wiele energii do życia. Myślę, że Muszelka i Inka są bardzo wyczerpane tą szarpaniną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i po wojnie zadzwnilam do kobiety wczoraj wieczorem zeby dac jej jeszcze jedna szanse. Po dluzszej rozmowie, zrozumiala co mnie tak urazilo. Przeprosila. To bylo jedyne czego chcialam, wiec pozostalo mi zawiszenie broni. Elewcja ... jak zwykle masz racje, jestem taka ze szybko zapominam czyjes a jak mi rozczarowanie przechodzi to i zlosc idzie w pioruny :) Zielona, przypomnij sobie te roze ktore dla ciebie przyniosl, ten namietny pocalunek, moze dzieki tego wspomnienie chociaz jeden motylek sie w tobie obudzi. Ale jak wszystkie motyle powyzdychaly, to odpisz do niego jak do zwyklego znajomego, bez podtekstow. Inka ... oj rozrabiara z ciebie ... naucz sie jednego, zeby miec swoje emocje pod calkowita kontrola kiedy tameten przychodzi z wizyta do waszego domu. To samo dotyczy pracy. Zawsze znajdzie sie dusza ktora bedzie was obserwowac a potem rozpocznie ploty .. moze nawet w swojej dobroci do twojego meza zadzwoni i powiadomi o stytuacji. Mila, ta zazdrosc o bylego ciebie wykancza, ty potrzebujesz wiekszej pomocy niz ta co my tobie dajemy. Idz do lekarza, psychologa (koniecznie kobieta) i wygadaj sie przed nia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
no dzięki rovolucjo,ale psycholog to mi nie potrzebny:) Jutro idę w końcu do pracy!oczywiście dupka nie chcę znać i nie mam zamiaru mu nawet część odpowiedzieć.Nie istnieje!!!! Elewacjo nie mam żalu do niego ,że mu motyle odfunęły.Tak już w życiu jest.Przeżyłam,ok.Potem zawiódł mnie jako przyjaciel.OK.A teraz już nawet jako normalny,zwykły kumpel. Ogólnie w pracy to się nie znamy...już.Więc nie ma żadnych komentarzy i tego typu rozmów.I dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Mila, ja myślę, że Revolucja nie miała na myśli, że wymagasz leczenia i że z tobą cosik nie tak, tylko, że męczysz się a psycholog jako osoba postronna potrafi pomóc w pracy nad jakimś problemem. A on jest dla ciebie problemem. On istnieje- i to bardzo w twojej głowie. A psychlog mógłby sprawić, żeby przestał istnieć. W tym problem. Im dłużej i mocniej powtarzasz że nie istnieje, tym bardziej on ISTNIEJE i co gorsza- ROŚNIE! Rośnie twoje złość na niego. Piszę to, bo tracisz siły i zdrowie na niego. Może i zawiódł jako przyjaciel, ale nie wierzę w przyjaźń po romansie, szczególnie gdy jedna ze stron liczy na coś więcej albo ma jakieś żale. Ale postaraj się nie demonstrować mu tak zimnej obojętności bo to będzie na pokaz. A tymczasem obojętność rodzi się w sercu, w głowie a nie na widoku. Obojętność wypływa z nas a oznaki obojętności to niestety- foch. Wybacz, że tak ci truję, ale uważam, że samo wyrażenie smutku i żalu, że tak ci źle niewiele pomoże a tylko pogłębi twój stan. Revolucjo- cieszę się, że sobie to wyjaśniłyście, cokolwiek to było. Niedobrze jest nosić złość w sobie :) Dziś miałam miły dzień, uczę się czegoś nowego pod względem zawodowym i chyba mam do tego smykałkę. Tak się cieszę :D Mój mąż mi bardzo pomaga i w ogóle to super gość, ale o tym pisałam już chyba? ;) Bardzo mnie wspiera w nowych przedsięwzięciach a dziś byliśmy na obiedzie w knajpce. Inka- nie umiem jakoś zebrać myśli w twojej sprawie, bo to wygląda na stąpanie po krawędzi przepaści. Nie wiem czy twój mąż naprawdę jest taki wyrozumiały, czy tylko tak deklaruje, ale sprawa jest o tyle poważna, że ON bywa u was w domu i kiedy się sprawa wyda ( a ludzie plotkują już na pewno), to może inaczej się " wypowiedzieć" na ten temat. Może poczuć, ze sobie kpiny z niego urządzacie. To już dodatkowa skaza na honorze i urażone ego może okazać się bombą, która zniszczy wasze małżeństwo. A czy wy macie dzieci? Muszelko- martwię się, nie piszesz... Jak ci na tej huśtawce? Góra teraz czy dół? Pozdrawiam was wszystkie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×