Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zagubiona....ona

uczucie czy fałszywa moralność?

Polecane posty

Ja nie potrafiłam odejść i skrzywdzić osoby,która była i jest najwierniejszym przyjacielem i opoką w moim nieuporządkowanym życiu!Kocham Go i zawsze tak będzie,ale zawsze w moim sercu będzie też rana po TAMTYM,który był moją pierwszą i największą miłością,i nikt ani nic tego nie jest w stanie zmienić!Gdyby można cofnąć czas.....niestety nie da się,trzeba nauczyć się żyć z bólem i poczuciem niespełnienia....straty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wprost
Po ślubie powinna wymazywac sie zdolnosc do zakochiwania. Jednak pokochałem. Trwalo to kilka lat. Potem decyzja aby tego nie ciagnac dalej. Rozstanie z nia. Ból. Trwanie przy rodznie. Bo tak to mozna nazwac. Sa szczesliwi ale nie ja. I trwa to latami. Czekam az sie to zycie wreszcie się skończy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za..........
Trzymaj się męża,to zawsze jest oparcie dla ciebie i dziecka,nie wiadomo jakim ojcem byłby ten drugi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie wprost,kiedy umierał mój ukochany,to cieszył się ,że to już wreszcie koniec tej męki......że może w innym życiu dane nam będzie być razem....Ciężko mi,bo dopiero trzy miesiące minęły odkąd go nie ma......i choć zerwałam z nim kontakt,to zawsze miałam świadomość,że jest,a teraz pustka...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie wprost,kiedy umierał mój ukochany,to cieszył się ,że to już wreszcie koniec tej męki......że może w innym życiu dane nam będzie być razem....Ciężko mi,bo dopiero trzy miesiące minęły odkąd go nie ma......i choć zerwałam z nim kontakt,to zawsze miałam świadomość,że jest,a teraz pustka...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nutkaaaa _22
zagubiona....ona - mam podobną sytuacje i też zastanawiam się co zrobić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fusek.......ja jestem strasznym tchórzem , robie rozne dziwne rzeczy zeby sprowokowac meza, zeby to on byl tym zly.....ostatnio szukam powodow do klotni z byle powodu , doprowadzam go do furi.......czekam zeby mnie np. uderzyl.....zebym mogla wyjsc:( boje sie porozmawiac szczerze z nim , ze cos sie we mnie wypalilo , ze moje serce i dusza jest przy kims innym......w domu jestem jak robot , posag.....skad wziac odwage????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zagubiona,nie rób tego mężowi,z twoich wypowiedzi wynika ,że to porządny facet.Dlaczego boisz się szczerej z nim rozmowy,jest wybuchowy?Czy nie chcesz go ranić?Bedzie mu łatwiej jeśli dowie się wszystkiego od Ciebie,niż od obcej osoby... A przede wszystkim dobrze się zastanów,czy tamten drugi zasługuje na to byś rujnowała życie rodzinne,czy będzie dobrym ojcem, partnerem....Musisz też liczyć się z tym,że Twoje dziecko będzie nieszczęśliwe...Jeśli nie masz 100%pewności,że On jest tego wart,to nic nie rób,bo możesz wpaść w prawdziwe tarapaty. Prawda jest taka,że cokolwiek zrobisz zawsze ktoś będzie cierpiał....Ja wybrałam opcję,że to będę ja,niestety cierpieliśmy wszyscy troje,jedyny plus,że nie cierpiały dzieci,bo nigdy nie daliśmy im poznać co nas trapi i dzięki temu dziś są szczęśliwe. Dlatego naprawdę DOBRZE się zastanów czy warto....zanim zrobisz kolejny ruch!Pozdrawiam Cię i życzę powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Domyślam się co czujesz,ja po każdym telefonie z życzeniami,byłam jak martwa,wkońcu doszło do tego,że nie byłam siebie pewna.Wiele razy miałam ochotę rzucić wszystko i uciec...powstrzymywało mnie jednak cierpienie męża,spojrzenie zbitego psa....i bezgraniczne zaufanie...nigdy nie podsłuchiwał naszych rozmów,nie kontrolował mnie.Sam zawoził do szpitala kiedy tamten umierał,zawsze dawał mi wolną rękę,niczego nie żądał w zamian.....Byłabym świnią,gdybym go zdradziła....no i nie zdradziłam....nigdy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
własnie....bezgraniczne zaufanie.......jest poządnym facetem.....dlatego chyba jako nastolatka jeszcze pomyslalam , ze bedzie sie nadawał na ojca moich dzieci , ze przy nim bede miec dach nad glowa i bezpieczenstwo ..zawsze byl taki ulozony , odpowiedzialny.......tylko romantyzm i uczucie gdzies w tym wszystkim zaginelo......jestem......bylam , jestem i bede i dlatego on nie zwraca na mie uwagi , po prostu przyzwycvzail sie do mysli ze jestem jego i koniec, nie wazne czy sie stara czy nie. gdy poznalam 3 lata temu tego drugiego poczulam sie znowu kobieta, piekna kobieta, taka z ktora mozna rozmawiac godzinami patrzac gleboko w oczy.....a nie gospodynia i tachajaca siaty staruszka.....mam 32 lata a przy moim mezu czuje sie jak zmeczona emerytka......ten drugi jest 15 lat ode mnie starszy ale przy nim swiat ma kolory.......kazda chwila sprawia mi radosc :( wciaz robie bilans plusow, minusow...i wciaz nie wiem czy poswiecic ich wszystkich dla wlasnego szczescia.....czy poswiecic siebie dla szczescia rodziny......dodam ze moj maz nawet sie nie domysla , ze jest ktos inny w moim zyciu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może warto dać mężowi jeszcze jedną szansę.tylko szczerze powiedz mu o swoich potrzebach,zasygnalizuj co robi źle....ja zawsze stawiam na szczerość,najprostsze rozwiązania bywają najlepsze....Żal mi Cię bo tak naprawdę wiem z autopsji,że w tej sytuacji nie ma złotego środka.....jakkolwiek byś nie zrobiła zawsze ktoś będzie cierpiał,zawsze.....i to jest właśnie najgorsze,że będziesz musiała wybierać kto....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz fusek....moglabym mu powiedziec czego mi brakuje ....tylko ja jestem juz tak daleko , ze ja niczego od niego nie oczekuje.....draznia mnie wrecz jego proby zblizenia sie do mnie.....niby wiem gdzie powinnam byc , przy kim.....tylko to jest takie niewykonalne jakies......chcialabym przestac czuc cokolwiek.....\"zasnac\" emocjonalnie i jakos przetrwac to zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luuuuuk
zagubiona ona--->ja pier...... ale mi szkoda twojego meza. wez sie na odwage i cos zrob kobieto to co wyprawiasz to sie nie miesci mi w glowie.prowokujesz go do tego zeby cie uderzyl albo cos zrobil i do tego zlo ktore wyrzadzasz usprawiedliwiasz miloscia. nawet jesli zucisz meza to budujesz nowy zwiazek po "trupach". masz racje jestes tchorzem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma takiego powodu,który upoważniałby do użycia przemocy fizycznej......Luuk,nie oceniaj,abyś nie był{była)oceniany. Zagubiona,spróbuj dać mężowi szanse,chyba jest porządnym facetem i zasługuje na to.....jak się nie dogadacie,to przynajmniej,będziesz mieć poczucie,że próbowałaś.Pogadaj z nim szczerze,powiedz co popchnęło Cię w ramiona tamtego...powiedz czego Ci brakuje w Waszym związku....nie wpadaj w apatię,jesteście jeszcze młodzi i całe życie przed Wami,proszę spróbuj!Ja z całego serca życzę Ci powodzenia obojętnie jaką decyzję podejmiesz!Daj znać jak Ci poszło,będę tu zaglądać codziennie....Trzymam mocno kciuki!Odwagi i wytrwałości!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×