Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość panna rozpacz

Straciłam kogoś kogo kochałam do szaleństwa

Polecane posty

Gość panna rozpacz
"na świecie są inne tragedie"?! Czy Ty nie rozumesz?! To tak jakby powiedzieć "a nie przejmuj sie przecież inni mają gorzej" to jest chore! jak można porównywać tragedie do siebie, jak można porównywać stopień bólu poszczególnych osób po stracie kogoś bliskiego?! Dla mnie to bezmyślne! KAżda tragedia jest straszliwa i niesie za sobą okrutne żniwo ale każdy przeżywa to inaczej... Jeśli kotś stracuił bliską osobę w tragicznym wypadku to będzie cierpiał bardziej niż ktoś kto stracił kogoś kto umarł w spokoju, np we śnie?! Nieznajomy/nieznajoma Twoja logika mnie przeraziła, ja mam sie pocieszać tym że inni mają gorzej?!?! Wybacz że sie tak uniosłam ale dla mnie to chore, nienormalne. Każdy nawet najdrobniejszy zły element w naszym życiu jest straszliwym ciosem i potrafimy sie załamać i bardzo cierpieć ale nikt nie pociesza sie tym że ktoś jest w gorszej sytuacji... Każde cierpienie jest inne, ale na Boga nie można porównywać cierpienia ludzkiego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna rozpacz
Obciągam z połykiem :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna rozpacz
ładna zemsta za szczerość "panno rozpacz"... powiało prostactwem :0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Obciągam z połykiem" Pochwal się mamie, będzie dumna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przejade cały świat na bizonie
popłakałam sie ...ja cos podobnego przeżyłam, mi zmarła moja kochana siostrzyczka i mimo ze mija juz 14 lat od jej smierci to dalej jest ten ból, dalej rozpacz i nadzieja że spotkam ją w niebie:) moją małą istotke.. to właśnie dla niej musze żyć, to ona mi pomaga, to ona mnie prowadzi : ) trzymaj sie cieplutko :*:*:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość en
wiesz nie wiem w co wierzysz itd., ale prawda jest taka, ze Twoj ukochany zyje dalej tylko juz w swiecie duchowym, jestesmy na tej ziemi przez chwile zeby przerobic pewne lekcje i widocznie taka byla mu potrzebna chociaz moze wydawac Ci sie to okrutne i niesprawiedliwe,ale Ty tez wzielas udzial w tym doswiadczeniu nieprzypadkowo. wyobrazam sobie,ze teraz fizycznie cierpisz i ludzi moga ci tak gadac, a i tak to nie zmniejszy bolu. chcialam Ci tylko przekazac,ze to, co sie wydarzylo ma naprawde glebszy sens i wszystko ,co sie wydarza w naszym zyciu nie dzieje sie przypadkowo.odbieranie sobie zycia jest ucieczka i robisz w ten sposob najwieksza krzywde samej sobie. to jest troche jak gra komputerowa, musisz przejsc level, który cie przerosl ponownie zeby sie wspiac wyzej. milosc dwojga ludzi jest piekna, ale nie mozna na niej zasadzac calego sensu swojego zycia,spotkacie sie jeszcze,pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość en
Dodam, że wierzę też w jednorożce i zawsze całuję ropuchy nad stawem! :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam coś napisać a propos wypowiedzi En (z którą się kompletnie nie zgadzam, bo nie uważam, żeby zło dziejące się w naszym życiu miało jakikolwiek sens, raczej stwierdzam, ze shits not always are under control) ale powiem tylko : Panno Rozpacz, kolejny dzień... i też go zniesiesz ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wpadłam w straszny dołek :( i chciałam skończyć ze sobą.. Nie udało mi się :( Jestem do niczego, nawet to mi nie wychodzi... Wszystko mi jedno, Chciałabym być z Nim wreszcie, już!!! Zawładnął moimi myślami całkowicie zupełnie i nieodwracalnie... Już nie pamiętam kiedy byłam poza domem dłużej niż jakieś 5 min. Nie potrafie opisać tego co sie we mnie dzieje. Mam jakieś omamy, zwidy, wpadam w jakąś paranoje :( Nie wiem co robić, wariuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no jak widać na załączonym obrazku właśnie NIE JEST LEPIEJ. i na razie nie będzie, ale jeśli jest AŻ TAK ŹLE, to samo z siebie nie minie. jego nie odzyskasz, a swoje życie spierdolisz. jaki w tym sens?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ma w tym żadnego sensu, podobnie jak w moim życiu o ile to co jest teraz można nazwać życiem :( Potępiajcie mnie ale ja naprawdę nie chce już żyć, męczę sie niewyobrażalnie :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie sądzę żeby ktoś cie potępiał, ale sens w życiu jest taki, jaki sobie znajdziesz. wiem, że najłatwiej jest sobie odpuścić, wiem. to jest banalnie proste. rzucić ręcznik i powiedzieć "ja to wszystko pierdolę, zatrzymajcie ten świat, ja wysiadam" w swoim życiu widziałam wiele zła i głupoty, sama doświadczyłam zła, bólu. zwątpiłam, nie raz i nie dwa, w sens mojego istnienia. ale żyję i zaczynam być bardzo szczęśliwa, pomimo tego, że, dokładnie tak jak tobie, wydawało mi sie, że bez sensu, że nic już nie ma przede mną. gdybym się temu poddała... nie zobaczyłabym dzisiaj uśmiechu na Jego twarzy, nie usłyszała "tak bardzo cię kocham", nie poczułabym na twarzy ciepłych łapek Jego Młodego i nie została wysmarowana lodami ;) nie poczułabym Jego ramion wokół mojej talii, nie poczułabym ... szczęścia... ty dziś nie wierzysz, masz prawo, tobie wydaje się dziś, że już nic, nikt i nigdy, bo masz prawo. ale zawsze jest iskierka nadziei, bo nadzieja umiera ostatnia, bo dopóki oddychasz, czujesz, myślisz, jest szansa! szansa na to, że za 10 lat powiesz to, co ja mówię dziś - cieszę się, ze przetrwałam, cieszę się, że żyje, jestem szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pannarozpacz
Porozmawiajcie ze mną... Prosze... Bo wariuje sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teza
panna rozpacz Przeczytałam ten topik od początku, bardzo sie wzruszylam, przyszły wspomnienia... u mnie minęło 6 lat,kiedy to pożegnałam kochanego mężczyznę, męża i ojca naszych dzieci. On też miał nowotwór... Rozumiem Twój ból, bardzo dobrze go znam.... Ja też długo sie izolowałam, ja miałam dzieci, było mi łatwiej.. Czas leczy rany, to prawda, przyszedł czas gdy zabrakło łez, ból w sercu zawsze pozostanie... Pamiętaj nie jestes sama, bardzo Ci współczuję i trzymam kciuki za Ciebie, wiem że Ci się uda, Kuba patrzy na Ciebie z góry i napewno chciałby, żebyś była szczęśliwa!!! Będę pisać do Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej hej... jak się trzymasz?? bo że się trzymasz, to widzę :) buziaki wielkie i pozytywne wibrację przesyłam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
założyłaś topik 27 czerwca, więc mija prawie miesiąc. Wg zwyczajów chrześcijańskich powinna być już niedługo msza w 30 dzień po śmierci, i dusza opuszcza padół ziemski by udać się w zaświaty. Zbyt okazywana żałoba, zatrzymuje tę duszę w drodzę do Światłości, i skazuje na błąkanie się po ziemi po obcych dla Niej obszarach ziemskich, gdyż już nie należy do tego świata. Dlatego w chrześcijaństwie jest 30 dni, w buddyźmie 40 aby dusza wyzwolona z więzów materii i ciała udała się w swoją podróż ku Światłości. Swoją rozpaczą zatrzymujesz ją i grzeszysz, gdyż rozpacz jest grzechem i to ciężkim, jest niezgadzaniem się z wyrokami boskimi, a więc popełnianiem grzechu. Uważam internautkę Nie-ja , za mądrą osobę, prawie guru, więc posłuchaj jej bo dobrze ci radzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byłam u lekarza. Dostałam środki uspokajające. Takie małe pigułeczki; hydroxyzine albo jakoś tak. Po nich wszystko wokół mnie działa w zwolnionym tempie ale już tak mocno nie płacze i śpie ciągle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo miły blondynie, nie jestem wierząca, nigdy nie byłam i nigdy nie będę, i nie wierze to że smutek po kimś niewyobrażalnie bliskim może być grzechem! Gdybyś stracił kogoś bliskiego to co? Skakałbyś z radości albo po prostu nie okazał uczuć, tak sie nie da jeśli sie kocha, dla mnie to jest niepojęte.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to w sumie niezły pomysł, umysł ci odpocznie, bo to jednak wielki wysiłek dla organizmu- taka rozpacz. tylko pamiętaj żeby nie brać prochów za długo!! odpocznij na nich, potraktuj je jak moment na zebranie sił, ale nie rób sobie z nich bazy. coś musisz znaleźć, gdzieś ulokować emocje... nie wiem w czym, nie znam cię. radzi się często żeby zająć się innymi. zgadzam się z tym. nic tak, paradoksalnie, dobrze nie robi jak zajęcie się cudzym cierpieniem :-o i pisz. wypisuj. przytulam mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Panno Rozpacz, Blondyn stracił żonę, z tego, co pamiętam, więc kto jak kto, ale on ma prawo wypowiedzieć się w tym temacie :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Energiczna 30 latka
22:44 calowanie walkirii ja 2-3lata sie podnosilam po zawodzie milosnym. Ale to kwestis chyba wprawy, o ile tak to mozna ujac. Ale dla mnie to bylo jak smierc ukochanej osoby, teraz to widze. Wiem, glupie porownanie, wtedy mialam tyle klopotow i jeszcze tamto. A co do Ciebie Kochana, to moze poszukaj grupy wsparcia w jakiejs poradni psychologicznej. Powaznie. Nie zamykaj sie w sobie, Twoj facet by tego nie chcial. Nie głupie. Trauma gdy zdradzi Cię ktoś kogo kochałaś jest niemalże porównywalna z traumą po śmierci bliskiego... ...ja podnosiłam się ponad 4 lata. Prawie 5...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ma ludzi ateistów, możesz nie wierzyć, ale wierzysz w tą , w którą wierzy nawet ten, który w nic nie wierzy, a więc w Najświętszą Panienkę np z Częstochowy. Smutek nie jest grzechem, zrozum, rozpacz jest grzechem. I nie myśl sobie, że ja jestem jakiś dewot, oj bardzo daleko mi do tego, ale czasem warto zadumać się w ciężkich chwilach pomodlić się do tej Która ciebie zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Blondynie, przepraszam, nie wiedziałam. Pewnie masz mnie za wariatke że sie tak zachowuje. Ale chyba jestem słabsza niż kiedykolwiek mi sie wydawało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teza
panna rozpacz No cóż, bardzo miły blondyn pisze pięknie, ale to co mówi religia, a rzeczywistość.. ja "oddałam swego męża" niebiosom po 2,5 roku żałoby, płaczu, izolacji. Potrzebowałam fachowej pomocy, bo pomoc rodziny i przyjaciół miałam, poszłam do psychologa. I tam przeżyłam coś niesamowitego, wyszłam już bez niego, wiedząc , że jest mu lżej, że juz nie cierpi, zawieszony pomiędzy padołem ziemskim a zaświatem. Dlatego wiem, ze nie nalezy czekać, trzeba sobie pomóc. Pamietaj, dla Ciebie też zaświeci słońce, wyciszy sie ból, zabraknie łez... najlepszym lekarstwem dla nas jest czas, czas, czas ..... Jestem w tym bólu z Tobą, ściskam cie bardzo mocno, bądź dzielna, dla NIEGO!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×