Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutna jak nie wiem co

małżeństwo mi się wali

Polecane posty

mam podobną sytuację Swoją historię ze szczegółami mogę opowiedzieć tylko prywatnie. Więc jeżeli Ty lub ktoś inny chce ją poznać proszę o kontakt mailowy. adres zamieszczony jest powyżej. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutna jak nie wiem co Cieszę się, że to co Ci poradziłem, czyli rozmowa, przyparcie męża do muru coś dało. Teraz należy zabrać się za jego psychikę. Dobrze by było gdybyś jednak z nim jeszcze raz z nim porozmawiała a może nie rozmawiała ale coś zrobiła. Zainscenizuj może jakąś scenkę erotyczną, lub coś w tym stylu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytia
smutna w Twoim związku jest kilka problemów: - za dużo z siebie dajesz, twoja uwaga skupiona jest na nim. W dawaniu i braniu musi byc równowaga. To ze Ty chcesz dać, nie znaczy ze on chce wziąc . Czy zastanwaiałas sie kiedyś nad tym? Ten kto daje zbyt wiele- zaburza równowage i niszczy związek - jestes energiczna. on ma inne tempo. Zaakceptuj to. Zaakceptuj Go. Potrafisz? - jestes typem kobity, co "brzęczy" - cytat: satkie razy pytałam go.... no własnie, po co setki razy? czy wiesz co to komunikacja niewerbalna? Myślisz ze on nie rozumie pytań? czy Ty nie słuchasz odpowiedzi? - szukasz problemu : przykład kran. Rozumiem, ze gdybyscie nie mieli kasy i innych możliwości- byłby z tym probnlem. Ale na szczęscie możesz sama wezwać hydraulika i zapłacić ten rachunek na pól z nim, prawda? niech każdy robi to co mu najlepiej wychodzi - na tym polega m.in. partnerstwo. Masz wbite do głowy, że kobiecie nie uchodzą "męskie "zajęcia ? - masz do niego nieustające pretensje co sprawia, ze on nie lubi z Tobą juz przebywać. Borujesz mu dziure w brzuchu o wszystko. doszło do tego ,że zasłania sie impotencją, bo w jego opinii CIEBIE NIE SPOSÓB ZADOWOLIĆ! i na tym z grubsza polega Twój problem.... Także na tym, że dzięki byciu w tej relacji możesz odtwarzać wzorce wyniesione z domu. Twoja matka zdominowała ojca, tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytia
i jeszcze jedno: kiedy ostatni raz powiedzieałaś mu, że doceniasz ze coś dobrze zrobił? albo , że masz z tego przyjemność , że zrobił cos dla Ciebie ? czy on zna takie słowa od Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pytia smutna jak nie wiem co Bardzo mądra wypowiedź. W tym coś może być. Dostrzegam tu również trochę wątku swojej historii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna jak nie wiem co
Pytio, na pewno część tu prawdy. Nie zamierzam się idealizować albo wybielać. Faktycznie, stawiałam mężowi duże wymagania, wierciłam "dziury", bywałam opryskliwa. Poza tym jestem ekstrawertyczką, wyrzucam wszystko z siebie. Co ciekawe-moja mama była i jest zdominowana przez męża-lenia, może nie chcę powtórki z jej życia? Dopiero teraz, gdy dotarło to do takiej granicy, zaczęłam analizować swoje błędy. Jednak to nie jest główne źródło jego niemocy i jestem tego pewna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna jak nie wiem co
No i być może zabrzmi to jak coś niemożliwego: ale wiele razy mówiłam mu, że robi coś świetnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytia
mąż Twojej matki- czyli leń. Twój ojciec to Twój wzorzec mężczyzny. na jego podobieństwo go sobie wybrałaś. A pomyślałaś kiedyś o tym, że przyczyna lenistwa ojca może być własnie postawa Twojej matki, która ma potrzebę kreować się na ofiarę, a z Ciebie zrobiła sojusznika? ( a tak naprawdę sama jest agresorem?) Pomyśl: czy mając taki "plecak" , dokonując projekcji relacji w małżeństwie rodziców na własny związek, masz szanse na coś wiecej niz odtwarzanie matrycy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna jak nie wiem co
Pytio, wierz mi, że nie odtwarzam matrycy. Jestem zupełnie inna niż moja matka a my odchodzimy od tematu. Poza tym, czy przysłowiowe zwalania wszystkiego na rodziców i upatrywanie w rodzinnym domu za źródłem dzisiejszych niepowodzeń to nie jest uproszczenie...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytia
świetnie , że go chwaliłaś: ale czy byłaś w tym szczera? czy były to pochwały "na zachętę"? Czy zdarzyło Ci się poczuć to W SOBIE , że autentycznie jesteś z niego dumna? każdy człowiek wyczuwa fałszywe nuty.... Czym on Ci imponuje? Czy go szanujesz? bo widzisz, siebie samej okłamać się nie da. Jesli faktycznie widzisz go jako model wymagający ulepszenia- marnie to wróży Waszej przyszłosci. Dla Ciebie są dwa rozwiązania : albo zaczniesz pracować nad sobą ( i wtedy on być może się zmieni) albo poszukaj kogoś, kto będzie potrafił zaspokoić Twoje potrzeby (to jest możliwe, nie ma ideałów, ludzie są rózni)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna jak nie wiem co
Pytio, nasze problemy zaczęły się w sypialni. Nie chcę rozdmuchiwać życia intymnego do najwyższej rangi, ale gdy w tej sferze coś nie gra, pojawia się wiele przykrości. Przyzna mi racje ten, kto to przeżył. Odkąd zaczęła się niemoc mojego męża, we mnie wzbierała stopniowo złość i frustracja. Najpierw na siebie (skoro mnie nie chce, muszę być beznadziejna), potem na niego (jestem świetna a on mnie nie docenia). No i wszystko ewoluowało tylko już w złym kierunku. Mój mąż zamknął się w pancerzu wstydu (dla niego to bardzo przykre i wstydliwe) a ja atakuję go ze wszystkich stron.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pytia - nie rozpedzaj sie tak w osadach :) relacje z rodzicami to nalezaloby przede wszystkim przeswietlic u meza smutnej. Mysle, ze autorka i jej maz powinni pojsc na terapie. Inna sprawa, czy on bedzie w stanie sie do tego przelamac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytia
Nie da sie drugiej osoby zmusić do zmiany... Możemy jedynie zmieniać siebie nie osądzam. Nie to jest moją intencją. Zadaję pytania, może czasem naświetlenie problemu z innej strony podsunie jakiś pomysł na rozwiązanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna jak nie wiem co
Terapia? Dla mojego męża samo przyznania się do swoich problemów było dla niego traumatyczne. Twierdzi, że jego poprzednia partnerka zmusiła go do dwukrotnej wizyty u specjalisty w tej sprawie wmawiając mu 100% dysfunkcję. Poza tym wróżyła mu całkowitą niemożliwość znalezienia sobie kogokolwiek z tego powodu. Przy pierwszym nieudanym incydencie w naszym związku wszystko najwidoczniej wróciło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytia
smutna przeżyłam podobny wątek, u mnie zakończyło się to rozstaniem. Nie dlatego, że pojawiła się niemoc. Niemoc była kropką nad "i" , a problem miał swoje źródło gdzie indziej... Dwie strony muszą chcieć. Sama nic nie zdziałasz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pytia - nie osadzasz, ale zawziecie psychologizujesz, troche groteskowo Ci wyszlo :) Autorko - cos mi tu smierdzi, najpierw opisywal Twoja poprzedniczke jako dochodzaca z predkoscia swiatla i zawsze zaspokojona, a teraz okazuje sie, ze byla w lozku surowym egzaminatorem niezadowolonym z jego mozliwosci? Czy na pewno o ta dziewczyne chodzi w relacji miedzy Wami? To raczej bardziej zlozony problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytia
oszczędna- a nie jest to wątek psychologiczny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psychologia jest w kazdej sekundzie zycia kazdego czlowieka :) Studiujesz psychologie/jestes psychologiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytia
ani jedno ani drugie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak myslalam, bo nadinterpretujesz i rozpedzasz sie w wymyslonych przez siebie wizjach niczym szalony psychoanalityk :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytia
nie Tobie to osądzać.... Tylko nasza autorka wie jak jest ;) a ja Pytia w końcu....;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorka zaprzeczyla Twoim wizjom. Jesli nie masz o czyms pojecia, to nie wypowiadaj sie tonem wszechwiedzacej wieszczki - zreszta ona widziala przyszlosc, a nie przeszlosc :) Dobra, dosyc tego dobrego, nie odbiegajmy juz od tematu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytia
oszczędna przeczytaj topik od początku, może coś Ci umknęło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mówić i pisać można wiele. Najważniejsze jest to czy oboje się kochają. Jeżeli tak to przezwyciężą nawet impotencję, choć moim zdaniem leży ona w sferze psychicznej. Muszą ze sobą szczerze rozmawiać. Poza tym przez pół roku Ich pożycia było dobrze, więc coś w pewnym momencie pękło. Skoro maz w końcu przyznał się, że jego problemem jest impotencja, to może w imię milości zdecyduje się również na leczenie. Z doświadczenia wiem, że jeżeli się kogoś naprawdę kocha to można dla niego zrobić wiele, nawet żeczy wstydliwe. Mąż Smutnej napewno ją kocha i po szczerej rozmowie zgodzi się na jakąś terapię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość portfel.ik
oszczedna daj se siana Pytia dobrze mowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nic mi nie umknelo. Nie da sie stwierdzic po przeczytaniu kilku stron topiku, czy autorka nasladuje wzorzec dominujacej matki, czy tez matki bierno-agresywnej (troche mniej samozachwytu i przekonania, ze znasz jedyna sluszna wersje wydarzen, Pytio). Tom - Twoje wpisy wiele wnosza, ale nie bylabym taka pewna, ze maz autorki zgodzi sie na terapie. Jesli byla partnerka-egzaminator jest napredce zmyslona bajeczka, a problem siedzi gdzie indziej, to moze byc trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze mowi? A co, znasz rodzicow autorki i wiesz, jaka byla i jest jej matka? Nastepna wszystkowiedzaca :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytia
oszczędna, jestes psychologiem, rozumiem? Widzę ,ze Twoje ego nie lubi konkurencji- widzę, ze mimo wszystko oceniasz mnie wysoko , skoro zadajesz sobie trud krytyki;) dziękuję, doceniam. nie mam żadnej "szalonej wizji" zadaję pytania. w kwestii terapii męża- za mało danych by wysnuwać przypuszczenia na tak lub nie. W końcu jednak poprzedniej partnerce udało sie namówic go na wizytę, prawda? Sadzisz oszczedna ,że w tej kwestii mąż autorki nie mówi prawdy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oszczedna Dziękuję za uznanie. Wydaje mi się, że jeżeli kocha to się zgodzi. Jeżeli kocha i kłamie to lekarz ( psycholog lub seksuolog) to stwierdzi od razu. Wtedy będzie wiadomo jaka jest faktyczna przyczyna niemocy. Moje zdanie jest takie: cóż my mozemy, niech pójdą do specjalisty po poradę. ten coś powie, tak lub tak, a wtedy to tylko będzie zalezało od nich, od tego czy się naprawdę kochają i czy chcą dalej dzielić swój los. Nie jestem ani lekarzem ani jakimś tam nie wiem kim. doświadczyłem trochę w życiu a poza tym myślę realistycznie. Jeżeli oni oboje nie bedą chcieli, będzie klapa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po kolei: jeszcze nie jestem psychologiem (jak skoncze moje studia, to bede) - dlatego nie wypowiadam sie kategorycznym tonem o jakiejs matce, ktora kreuje sie na ofiare. Wiemy tylko tyle, ile napisala autorka i nie dorabiajmy nic do tego. Nie chce Cie krytykowac, Pytio, ale Twoje zapamietale oskarzenia byc moze Bogu ducha winnej matki autorki mnie rozbawily. Nie mozna stwierdzic z cala pewnoscia, ze przyczyny kryzysu tego zwiazku sa powiazane z domem rodzinnym autorki (przez to, ze studiuje to, co studiuje, nabralam pokory do moich "widzimisiów" i formuluje nasuwajace mi sie wnioski w postaci przypuszczen). zasugerowalam, ze jesli ktos tu postepuje zgodnie z dysfunkcyjnym wzorcem wyniesionym z domu rodzinnego, to jest to maz autorki - ale nie musi tak byc, trzeba byloby z nim pogadac. Autorka napisala, ze poprzednia partnerka meza ZMUSILA go do terapii - opierajac sie na tych slowach (nie na tym, co sobie sama wymysle) uwazam, ze maz raczej niechetnie zgodzi sie na ponowne uczestnictwo w spotkaniach (autorka tez tak sadzi). Co do tego, ze maz autorki nie mowi prawdy - zostawiajac na boku psychologie i zajmowanie sie nia amatorsko/akademicko - najpierw on mowi, ze poprzedniej dziewczynie bylo z nim w lozku jak w niebie, teraz wyszlo, ze wpedzila go w impotencje - to sie kupy nie trzyma, patrzac na to nawet czysto intuicyjnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×