Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

aramanda

Nietypowy temat.... Dla ludzi wazliwych .

Polecane posty

no wlasnie pisalam o daszku osłon go troche tekturką tak, zeby bezpośredno na niego nie szło światlo... i zadzwon rano do tego pogotowia i pisz jak ma sie ptaszek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak sie ich pozbyc
aramanda- a golebia tez bys przygarneła??!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u nas nie ma gołebi, wiec sie nad tym nie zastanawiam... a zreszta trudno przejsc obojetnie obok takiego malenstwa tylko problem w tym, ze mamy kota w domu :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak sie ich pozbyc - -> co kto lubi, sa pasjonaci gołębi, ktorzy je hodują i podziwiaja ich piekno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ooo... ptaka do kartonu wiekszego i zakryj ciężką siatką aby kot nie mogł zwalić , no i oczywiście kot ma zakaz wstepu do pokoju, drzwi zamknięte i zamykaj okno jak wychodzisz - koty są bardzo cierpliwe w takich sytuacjach - mi zeżarł kiedys papużke :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malgoskamoiwami
amaranda mam serce ze zlota, wiem co czujesz, ale moze napisz do jakiegos weta, znajdz maila w necie, albo forum ja mam znajomego weta, ale jest za granica i odpisze pewnie za 2 tyg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malgoskamoiwami
*masz serce ze zlota

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
własnie napisalam na forum o ptakach, moze mi pomogą :) wlasnie znalazla sie mozliwosc podrzucenia ptaszka do jego gniazdka, ale dopiero jutro, jednak czy nie byloby to juz za pozno?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja toooo
O, mój Boże, ja miałam ostatnio takie różne przypadki. Mój stary zawiesił na drzewie "szpakówkę" (kurde, jak chrapie, chyba go uduszem). W tym roku zagnieździł się w nim piękny , czerwonobrzuszy ptak, i tam sobie hodował małe. Rankiem siadałam na grzędzie, czyli oddalonym sporo miejscu i obserwowałam, jak czerwonoogoni ptaszek karmi swoje małe. Dziwne, bo to była tylko matka, chyba matka, bo zapierdalała z robaczkami w tę i nazad. A zawsze zatrzymywała sięe na moim bocianie z gałęzi umieszczonym na garażu. No i jak ptaszki podrosły, wywęszył je kot z sąsiedztwa(którego z resztą, cholera ,podkarmiałam). Którtegoś wieczora, siedzę ze swoim starym, a na drzewie wrzask nie z tej ziemi.Zapieprzaliśmy jak młodziaki, choć ja mam zwichnięte kolano, a mój chłopina, nie ma o czym mówić, obtłuszczony. Czarny koci małpiszon siedział na gałęzi i grzebał w szpakówce. Ożesz, kurwa, pognałam gnoja i, okazało się , że trzy ptasięta wylądolwały na trawie, do dziś nie wiem, czy matka je ratowała, czzy ten hunctwot je wygrzebał. W każdym razie, wzięliśmy latarkę i odnaleźliśmy trzy ptaszęta, które już umiały na szczęście wykonać lot na prostą, po czym włożyłam je do szpakówki, zabezpieczając drogę z gałęzi, czyli wejście siatką na ryby, ale tak, zeby ptaszki mogły wyfrunąć.Nazajutrz matka wyprowadziła młode do lasku, czyli do zarośniętego dziko drzewami i krzakami sąsiedztwa za moim płotem. Po czym moja Murcyśka złapała młodego, a ja go zreanimowałam. Lekami.Serio, ale to innym razem.Smarki jak mnie widzą, to drą japy, mało, jak widzą kota jakiegokolwiek, to tak wrzeszczą, że nie dają mi się poopalać, muszę lecieć i ratowaćc tatałajstwo, polewając chętne kocury szlauchem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja toooo
Jeszcze jedno, nie powinno sie trzymać ptaszka w pudełku, bo nie jest to jego naturalne środowisko. Kiedyś to robiłam, niestety... Teraz umieściłam ptaszynę w swoim letnim kapeluszu wyścielonym siankiem z zeschniętej skoszonej trawy, takim też siankiem je przykryłam.Położyłam kapelusz z pataszkiem na rozłożystym iglaku, kotka została w areszcie domowym. Strasznie dyszał, nóżki miał wiotkie, bałam się, że umrze ze strachu. Podałam mu w mikrodawkach całkiem ludzkie leki. Nie wspomnę , że musiałam go schować w pomieszczeniu gospodarczym, bo Murcyśka jakimś swędem go wycziła. Wprawdzie, zobaczywszy jej czrny łeb nad kapeluszem, zdzieliłam ją solidnie, ptaszka jednak musiałam ukryć. Najpiękniejszą chwilą, z rana, gdy nie miałam wiele nadziei, gdy wzięłam ptaszka na dłoń, zauważyłam, ze ma sztywne nóżki, rozgląda sie na boki, tak sobie siedział i nie wiedział , co ma robićc, a ja mu powiedziałam: No, mały spierdalaj.... i pofrunął przez otwarte drzwi wysoko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja toooo
Jeśli chodzi o karmienie maleństw ptasich, trudno się wspinać po drzewach i wyszukiwać larwy. Jeśli ktoś sie zdecyduje, można na działce mocno podlać kawałek ziemi, robaki albo same wyjda, albo łatwo się do nich dogrzebać. Oczywiście "pokarm" musi być rozdrobniony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O dziekuję za informacje :) Ptaszek już otwiera oczka, to raczej nie szpak, tylko jakiś inny.... Co do kapelusza to byłoby ok gdyby nie to, ze mamy kota i w pudełku ptaszkowi jest bezpieczniej. Podgrzewamy mu spanko lampką, bo jeszcze nie jest zbyt opierzony, a tak ma cieplutko. Zobaczymy jak to bedzie, oby przezył :). A tak wogóle to jak długotaki ptaszek \"dorasta\"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×