CAFE VITA 0 Napisano Lipiec 7, 2008 Powodem może być cokolwiek .Potem się nieodzywamy , atmosfera w domu fatalna , ja chodzę wściekła , on też .Cierpią na tym dzieci bo widzą że w domu milczenie .Niby się kochamy a nie możemy się dogadać ,często płaczę i widzą to dzieci.Potem jak jest zgoda to jest fantastycznie , bajkowo wręcz ale wystarczy jakiś negatywny zapalnik i już jest żle i tak trwa to już 10 lat .Dodam że jest to mój drugi mąż .Żyć bez siebie nie możemy a jednocześnie ze sobą też nie .Paradoks jakiś czy co ? Pomóżcie , podyskutujmy na ten temat , ja go kocham ale stale nie chcę się kłócić no i chodzi mi o dzieci . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
CAFE VITA 0 Napisano Lipiec 7, 2008 Przemyślałam sobie wiele rzeczy dzisiaj i w nocy i rano i w pracy . Moja decyzja na dzień dzisiejszy , którą mojemu napisałam rano przed wyjściem do pracy : NIE ZłAMIESZ MNIE , nie pozwolę Ci na to , jak chcesz się kłócić , to proszę bardzo ale sam ze sobą , chcesz się obrażać , to proszę bardzo ale sam na siebie , NIE DAM CI SIę SPROWOKOWAć DO KłóTNI, nie pozwolę na ciche dni .Moje życie jest zbyt cenne by je tak marnotrawić , tym bardziej że oboje jesteśmy po przejściach. A dzieci ? To przecież one są najważniejsze i zawsze mogą na mnie liczyć , nie będę uciekać w sen , żeby nie myśleć o tym że z mężem niezgoda , nie chcę żeby mnie widziały płaczącą i cierpiącą przez męża.Dość tego .Napisałam mu że dzieci są dla mnie najważniejsze , kocham je , dla nich chcę i muszę żyć i pracować a one muszą widzieć mamę uśmiechniętą . Chce się kłócić - jego problem , chce się nieodzywać - jego problem i jednocześnie strata.Od dzisiaj będę silna i nie dam się .Jednocześnie zapewniłam go , że go kocham ale..............musi nad sobą popracować. Dodam jeszcze że jest cholernie zazdrosny , chwilę póżniej wrócę z pracy i już awantura że pewnie mam kochanka ( co za bzdury).On jest na rencie , siedzi w domu i wszystko kontroluje .Często kłócimy się o dzieci .Ale z tym już koniec NIE POZWOLĘ MU NA TO I co było dzisiaj po przyjściu z pracy ??????????? Facet grzeczny i do rany przyłóż.Trochę markotny ale MAM TO GDZIEŚ , poszedł na ryby a ja mam święty spokój . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
wanda1 0 Napisano Lipiec 9, 2008 Może z facetami trzeba ostro (ale chyba nie za ostro, żeby nie wystraszyć na dobre). No i jak tu z nimi skoro są tacy skąplikowani :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
cavarro 0 Napisano Lipiec 11, 2008 To nie dyplomacja jest potrzebna tylko krótkie, bez ozdobników, konkretne polecenie,konkretna myśl. Np.:" proszę, pobaw się z dziećmi ,kiedy ja gotuję. Sprawdź pieluchę za pół godziny, bo wtedy może już być problem". Albo:" o co się kłócisz ze mną? bo ja się kłócę,aby zatuszować fakt,że chcę,abyś mnie przytulił". Nikt się nie domyśli, co nam siedzi w głowie-a jeśli nawet, to będzie to domysł, a nie wiedza na temat naszych potrzeb.Dlatego trzeba mówić jasno i konkretnie: chcę tego a tego, zrób to lub tamto,proszę o to i tamto, nie lubię tej miny,bo czuję się niepewnie,gdy ją robisz, gdy podnosisz głos, budzi się we mnie złość...itd, itp. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość calimochio Napisano Lipiec 11, 2008 dziękuję za radę cavarroo :-) sęk w tym, że ja wcale się nie bawię w grzeczne podchody, ja właśnie jasno komunikuję o co mi chodzi, nie owijam w bawełnę, nie czekam aż on się sam domyśli...ale to też okazuje się jest problemem, bo wychodzi na to, że go "ustawiam", wydaję "polecenia", nawet jeśli mówię grzecznie i nie krzyczę ani nie strofuję... jeśli się staram nie wtrącać i pozwolić mu robić po swojemu, to on się zaczyna gubić, sam przychodzi i pyta mnie co ma robić - czasem zaciskam zęby i mówię "co chcesz" albo "jak chcesz", żeby nie było, że znowu go ustawiam i wtedy też nie jest dobrze, bo on naprawdę NIE WIE co ma robić, w co ubrać dziecko albo czym je nakarmić... a kiedy na widok zasikanego dziecka i po wysłuchaniu jego "przecież godzinę temu sprawdzałem" odpowiem: "kochanie, nie wystarczy RAZ sprawdzić pieluchę, to jest czynność którą się powtarza" to on się obrazi i powie: "jasne, ja niczego nie robie dobrze według ciebie" :o Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
cavarro 0 Napisano Lipiec 12, 2008 Zazwyczaj takie problemy są złożone,ale myślę, że to, co padło w wypowiedzi wcześniejszej jest słusznym rozwiązaniem: nie będę się z tobą kłócić, kłóć się sam ze sobą. To plus konsekwencja i zbijanie argumentów uśmiechem musi zakończyć kłótnie, choć nie rozwiąże problemu.Generalnie uważam kłótnie za objaw niezaspokojonych potrzeb,jesteśmy źli, gdy ktoś przekracza nasze granice, tak więc kłótnie to sygnał, że dzieje się coś złego i niewiele ma to wspólnego z tematem kłótni. Ale to moje zdanie, może jest inaczej-po prostu kiedy ja się kłócę, to zazwyczaj chodzi mi o coś innego, tyle, że albo jeszcze nie wiem konkretnie o co i mam wrażenie, że coś jest nie tak, albo nie chcę się przyznać. I zauważyłam,że mężczyźni \"mają tak samo\" :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość DeMo Napisano Lipiec 17, 2008 WItam Panie, dotarłem na tą stronę bo szukam w necie ... wsparcia, pomocy, porad? Zadaje pytanie bo jestem w kropce. Jak przeczytałem to co napisała koleżanka to ja mam podobnie, Tzn, tez często sprzeczamy sie z żoną. Staż około 15 lat, dwie córki. Niczego nie brakuje. Pracujemy oboje. ale... mam dość awantur o byle co ... Są dni że częściej myślę o .. rozwodzie. Aż mi to nie chce przejść przez usta, palce by wstukać w klawiaturę. No i nie wiem co robić? Staram sie teraz ustawic pod samokontrolą. Zobaczyć czy ja w czymś nawalam, że dochodzi do sprzeczek, czy cos innego jest tego powoppdem. naprawde nie wiem, a zbyt kocham dzieci aby sie rozstać. Gdyby nie dzieci, chyba jednak rozstałbym sie z nią... Kurde, po co ja to piszę... To takie pytanie w eter. Może ktos usłyszy, ... aż łzy cisną sie do oczu. Mięki jestem, .. chyba wymiekam, albo siada mi psychika... Znacie odpowiedź, jak może być lepiej, gdy jedno z małżonków mysli o rozstaniu? trudne prawda, a kazdy związek to inny przypadek... kurde......................................... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Do-wanda1 Napisano Lipiec 17, 2008 Może z facetami trzeba ostro (ale chyba nie za ostro, żeby nie wystraszyć na dobre). No i jak tu z nimi skoro są tacy skąplikowani Faceci sa PROSCIjak budowa cepa!! nie wiesz tego? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wanda1_poprawie Napisano Lipiec 17, 2008 Skąplikowani -SKOMPLIKOWANI jesli juz ...........:O Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a po co ty się kłócisz Napisano Lipiec 17, 2008 a tak po ludzku bez kłótni to nie możesz? ależ możesz i on też. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a po co ty się kłócisz Napisano Lipiec 17, 2008 miłość wymaga stanowczości ale bez kłótni u was to wygląda jak walka o dominację a nie partnerstwo a dominacja niszczy również szczęście w małżeństwie a nie tylko miłość Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość DeMo Napisano Lipiec 17, 2008 To bardzo mądre co napisałaś. Facet dostrzegł swój błąd w działaniu wspólnym... I wierz mi, że ja też chce zacząć od siebie, by móc mówic o kimś. Rozumiesz? daje sobie czas na analizę z kilku powodów. Mam dzieci, które kocham i chce uczestniczyc każdego dnia w ich wychowaniu. Skoro chce musze z nimi być kazdego dnia. I chce zobaczyc w tym czasie, czy ja popełniam błedy, chyba bede starał je sobie zapisywać by póxniej analizować. Nie chce zbyt drastycznie podejmowac kroki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość DeMo Napisano Lipiec 17, 2008 ale wiem tez że bedzie ciezko Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
cavarro 0 Napisano Lipiec 18, 2008 Do DEMO Nigdy wina nie leży po jednej stronie, tak więc skupianie się teraz na sobie nie ma większego sensu. Wydaje mi się, że szukając winy w sobie \"karzesz\" się za myśli o rozwodzie. Nie ma lepszego rozwiązania niż rozmowa.Konstruktywna, spokojna rozmowa. Ponieważ musisz zacząć ja z kobietą rozdrażnioną, to radzę zacząć od krótkiej informacji: \"kochanie (czy jak tam do niej mówisz :) ), w sobotę (minimum 3 dni musi minąć od wstępu) chcę (nie chciałbym) zaprosić cię na spacer do lasu (gdziekolwiek, najlepiej w miejsce publiczne, ale niezatłoczone- wśród ludzi tak szybko się wścieknie :) )i porozmawiać o sprawie dla mnie bardzo ważnej\" I koniec. Nic więcej nie mówisz. A przez te trzy dni nie aranżujesz sobie w głowie schematu rozmowy i nie wymyślasz wątków, tylko z kartką w ręce (mężczyźni są lepsi z grafikami i tabelami) wypisujesz, co Cię martwi, co dla Ciebie ważne i najważniejsze. Nie mówisz nic o tym, czego nie lubisz-choć nie lubisz awantur- mówisz,ze Cię bardzo niepokoją. Rozumiesz, o co mi chodzi? mów tylko o sobie, nie o niej.Na początek próba rozmowy. Bez rozmowy nic nie wymyślisz. Nie zadręczaj się, nie wymyślaj powodów do rozwodu, bo przecież nie wiesz, o co chodzi,a wkażdym razie nie na pewno. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość DeMo do cavarro Napisano Lipiec 18, 2008 Zgadzam się z Tobą. Ja raczej jestem facetem opanowanym. Lubię i myślę, że potrafie rozmawiać. Dla mnie nie ma argumentów "siłowych", które czasami wystepują w zwiazkach. To jest wg. mnie słabość prowadzącego rozmowę. I wierz mi, staram się rozmawiac konstruktywnie. Do rzeczy... Nie poruszam spraw innych niż te o których własnie się sprzeczamy. Lubie konkrety. Skończyłem troszkę różnych szkół, w których miałem spotkania, ćwiczenia wykłady itd, itp o negocjacjach w tym rodzinnych, Interesowam się tym, bo lubię spokojne rozmowy. Jestem wagą, lubię dyplomację i opanowanie, nie cierpię konfliktów. i naprawdę staram się by partnerem a nie "dominantem" w zwiazku. Ide na układy, staram sie angazowac w zajęci adomowe. Wyobraź sobie, że każdy weekend gotuje dla dzieci obiad, pozmywam przed i po gotowaniu, zrobie kolację, wyprasuje sobie ubrania, wyczyszczę buty bo lubie porzadek, odkurzę, zrobię zakupy itd. Ona nawet czasami nie wie co jest w lodówce, i czy są ziemiaki i co zjemy na obiad... zajmuje sie dziećmi, chodze z nimi na spacery, jeżdże na rowerach i ... naprawdę czuje sie w pełni zaagnazowany. Czasami czuje sie w domu jak .. pomocnik. Taki facet, co zarobi, zadba o dom i zajmie sie dziećmi. Choć musze być sprawiedliwy i jesli chodzi o dzieci, to raczej w dużej mierze ona sie nimi zajmuje, bo ja długo pracuję, i gdy zajmuje sie domem ona dziećmi. Ale nie olewam! Rozpisałem sie, cholercia długooooo, ale mam czasami dość i ... chce to z siebie wywalić. By móc zacząć od nowa... Dzieki cavarro za poradę, postaram sie to spisać, i może wyartykułować w spokojnej rozmowie. .. może to cos zmieni, choćby na kilka tygodni, miesiecy bo chyba nie lat... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
cavarro 0 Napisano Lipiec 18, 2008 Tylko Ty odpowiadasz za to, jak się czujesz:) . Dlaczego nie myślisz o sobie, że jesteś zaradnym facetem, który ze wszystkim da sobie radę? pracujesz, gotujesz, sprzątasz,prasujesz, czyścisz, bawisz się z dziećmi, dbasz o zakupy- fiu fiu :D. Nie za dużo? kobiety nie lubią oddawać pola, choć twierdzą inaczej :) zmień sposób myślenia i postrzegania siebie- czy pomoże to związkowi- nie wiem, ale Tobie na pewno :) nie jesteś pomocnikiem, tylko zaradnym, zaangażowanym facetem. Nie jesteś winien awantur, tylko dajesz się w nie wkręcać. A jeśli jednak jesteś winien - to znaczy, że musisz pomyśleć, co Ci przeszkadza naprawdę. Bo same awantury nic nie znaczą. Ważne jest to, co jest prawdziwym powodem do awantur. I na pewno nie jest to brak zakupów, nadmiar zakupów, spalony obiad, za dobry obiad, wiesz? ja wiem, jestem kobietą i zdaję sobie sprawę, że jeśli rozpętam piekiełko, to choć się czepiam drobiazgów- na dnie leży np. brak poczucia bezpieczeństwa, albo smutek, albo niepewność. Po prostu nie umiemy -ani kobiety, ani mężczyźni- gładko i wprost przyznać, co nam jest. Może dlatego, że nie umiemy słuchać siebie samych i do głosu dochodzą tylko emocje, a nie uczucia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość DeMo Napisano Lipiec 18, 2008 ..jestem tym czasami zmeczony :-( Jak jest szkoła, to aby mogli zjeść cos na drugi dzień na obiad, stoję i siedzę w kuchni do 23:00 albo dlużej. To zalezy o której wracam do domu po pracy. Teraz jest inaczej bo małe wyjechały na turnus. Myslę, że dokonalismy nie pisanego podziału zadań i obowiazków w domu. Ja wiem, że kobiecie trzeba pomóc, bo Ona nie jest robotem, jest człowiekiem tak jak ja, tylk oinaczej zbudowana. Szanuje bardzo kobety i wiem ile My mężczyźni im zawdzieczamy. Ale, .. nie da sie mieszkac na dłuższa mete z osobą, która ma jakies ale. O cokolwiek... Kiedyś się czepiła, że kupiłem młodszej córce spodenki na szelki. "Mówiłam Ci, nie kupuj jej takich rzeczy bo bleble ble ble. " A ja kupiłem bo mała bardzo teg chciała, podobały jej się... no to kupiłem, a później dla spooju oddałem do sklepu. Wytłumaczyłem dzicku, dzieki że zrozumiała. Ti pradwa emocje grają postepowaniem człowieka, ale można nad tym pracować!. Złapac powietrza, odczekać kilka minut itd. Myślę, że trzeba nad soba pracować! Bo kazdego z nas kształtuje otoczenie, ale dom to dom. To powinn byc oaza. A może i kłótnie też, ale nie tak czesto, że partner mysli o rozwodzie, lub szukaniu sobie innej partnerki do zycia... na a tak jest u mnie. ;-( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
cavarro 0 Napisano Lipiec 18, 2008 Czasami zmęczenie jest tak duże, że się nic nie chce. Wiem, wiem to dobrze:) .Wydajesz się być pełen zniechęcenia i smutku. Nikt Ci nie poradzi, co robić, bo nikt nie jest na Twoim miejscu. Jeśli ja nie mam ochoty na kłótnie- to odmawiam uczestnictwa w nich, trochę trwało, zanim się tego nauczyłam, bo przecież i mną rządzą emocje, ale udało się. Teraz na sygnał awanturniczy mówię wyraźnie: nie mam ochoty rozmawiać w takim tonie, porozmawiam, kiedy go zmienisz. Jeśli ja się zamierzam awanturować -to albo sie uda, bo ktoś da się wkręcić w mój nastrój ( :) ), albo usłyszę \"daj spokój, nie chcę w tym uczestniczyć\". I rozumiem, zmieniam ton, staram się być spokojniejsza. Albo się zastanawiam nad sobą.(To nie działa tylko na poczcie :) ) Ja bym nie oddała tych spodenek, a to z dwóch powodów: pierwszy -niedyskutowalny-nikt nie będzie decydował za mnie- mój gust jest ważny tak samo, podjęłam decyzję i należy to uszanować. A o gustach się nie dyskutuje :). Drugi powód-dziecku się podobały. Oddałeś spodenki, zrobiłeś, co żonie kaprys podpowiedział, a później się dziwisz, że Cię nie szanuje. Oddałeś spodenki, zrobiłeś, co chciała i masz żal do niej i do siebie, i pretensje. Ona mogła chcieć, Ty nie musiałeś tego robić. Wiesz, co chcę przekazać? że ustępowanie komuś nie jest \"winą\" tego kogoś, tylko naszą. Ustępujemy, bo chcemy zrobić komuś przyjemność albo dlatego, że nie jesteśmy pewni własnego zdania,albo- dla świętego spokoju. Każdy powód jest dobry, jeśli nie uderza w nas samych i nie sprawia, że jesteśmy rozgoryczeni. Chorerajasna, znów się rozpisałam :) kobiety tak mają :) ale jeśli już ustąpiliśmy, to warto pomyśleć -dlaczego? bo to o nas coś mówi, nie o osobie, która tego wymaga. Jesteś zmęczony, ok. Więc odpocznij. Weekend na rybach? na boisku? w górach? przecież masz prawo :) nikomu to krzywdy nie zrobi :) Myślę, że gdy zastanowisz się, czego chcesz, albo chociaż- czego na pewno nie chcesz, będzie Ci łatwiej doprowadzić do stanu, w jakim poczujesz się dobrze. Wiesz, tak, jak napisałam, ciężko coś poradzić, choć wiadomym jest , że kobieta prędzej wymyśli, co miała na myśli inna kobieta. Ja mogę Ci podpowiedzieć, o co chodziło żonie w takim zachowaniu, Ty pewnie dobrze podpowiesz Paniom, które pisały wcześniejsze wypowiedzi, co takiego mogli mieć na myśli ich mężowie :). Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
cavarro 0 Napisano Lipiec 18, 2008 Nie wiem, czy dobrze wyjaśniłam, o co mi chodzi z tym ustępowaniem. Więc dopisuję. Ja to widzę tak: kiedy ustępuję, to rezygnuję z kawałka siebie, ze swojego przekonania, wolnego czasu, sposobu na życie. W zamian za to dostaję coś innego. Może to być premia, zadowolenie z czyjejś radości, czyjaś przyjemność, święty spokój itp. Moment ustąpienia komuś jest jakby prezentem komuś danym. Ale czasami jestem zmuszona do dania takiego prezentu i wtedy czuję się nieszczęśliwa, że go daję. Żałuję tego. I wtedy to jest ta nauka, którą należy sobie przyswoić. Dlaczego nie chcę dać? dlaczego czuję się źle? najczęściej dlatego, że nie dostajemy w zamian nic tak wartościowego jak, to z czego zrezygnowaliśmy. Wniosek? nie dajemy więcej nic, co jest większym darem niż ten otrzymany. Wtedy nie czujemy się wykorzystani. Według mnie Ty poczułeś się wykorzystany przez żonę i to niejeden raz. Bo dajesz więcej, niż otrzymujesz- wedle Twojego systemu wartości. Być ona może myśli podobnie- tego nie wiemy. Takie samo miałam wrażenie, gdy czytałam pierwsze wpisy tutaj. Panie czuły się wykorzystane i nie rozumiały dlaczego Takie miałam wrażenie. A teraz z życia wzięte: ja dostaję więcej, niż mogę dać. Dużo więcej. Nie mogę tego znieść, bo nadmiar darów powoduje, że mam non stop wyrzuty sumienia, że nie daję tyle samo, że to, co daję, jest gorsze, że jestem niewdzięczna itd. Nadmiar jest tak samo niedobry jak niedosyt :) Więc przestałam przyjmować. Hough :D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość DeMo Napisano Lipiec 18, 2008 wiesz co cavarro? Masz rację, należy się zastanowić i to sprecyzować czego chcę, a czego nie chcę - niby takie proste - by podjąc decyzję, konkretną decyzję. A teraz jestem w takim stanie "pogranicznika". Chcę ale boje się itd. W która strone iść? Ale myslę, że ustalenie zasad, chce tego, a nie chcę tamtego, ułatwi mi decyzję. Pierwsza to taka, że chce wychowac dzeci, a skoro chcę, to muszę być w zwiazku. A skoro jestem w zwiazku, to teraz muszę zrezygonować z myślenia o rozwodzie, a zacząć myślec o tym jak żyć by przeżyć... w tym co mam. Wiesz, ja nie jestem uległy. Tzn. mam swoje zdanie i bronie go kiedy jestem pewny, że jest to racja, ale czasami ustepuję, dla świętego spokoju. Ale myślę, że to naturalne u wag :-) Podstawa to rozmowa z partnerem. Wyjaśnić i rozmawiać o tym. Ale, czasami to nie przynosi rezultatów, bo ludzie muszą iść na kompromisy. Ja staram się, naprawdę staram się... Fajnie, że mogłem z Toba zamienić kilka tych "wirtualnych" zdań. To bardzo pomocne. dziekuje Ci... i pozdrawiam serdecznie... Odnośnie wątku rozpoczetego przez cafe vita, to myślę, że musisz cafe vita porozmawiac z mężem. W czym jest problem? Co jest u podstaw tego probleu? Finanse, praca albo jej brak, zdrowie, przemęczenie... Jak znajdziemy powód kłótni, i wspólnie go rozwiążemy, może już nie bedzie dochodziło do kłótni? Szkoda dzieciaków, bo one to przeżywają... wiem to, bo tak jest u nas :-( Ja próbowałem prawie za kazdym razem szukać powodów, ale jest to na krótka metę, miesiąc?...to chyba max. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Marzec 25, 2015 Jest ktos Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Marzec 25, 2015 Porozmawiac chcialam:-( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Adam8080 Napisano Lipiec 28, 2015 DeMo Twoja żona jest nie normalna zostaw ją, bo się tylko męczysz. Szanuj siebie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Lipiec 28, 2015 @Adam8080.. jesteś kustoszem, czy pracujesz na wykopaliskach? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Październik 23, 2016 Wcisnęło mi się zgłoś nie chcący przepraszam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Listopad 4, 2016 Niestety zawuażyłam, że coraz więcej osób przeżywa kryzys w związku. A może warto byłoby się do dobrej poradni, gdzie znajdziecie fachową pomoc? Tutaj http://harmonia-krakow.pl/ widziałam takie właśnie spotkania dla Par. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość zzz zniecierpliwiony Napisano Listopad 4, 2016 Ja ciągle kłócę się z moją myszą . Co mam zrobić? Czasem jest taka fajna. Wchodzi mi na ramię , nawet kupy nie zrobi , ma swoje miejsce. Ale jak jej powiem by zrobiła obiad , uprasowała koszulę........ to w ogóle mnie nie słucha. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Listopad 4, 2016 zzz - terapia działa. Tak trzymaj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Listopad 4, 2016 A ty tez rozwodniku co tydzien tu warujesz i pierniczysz jak zniecierpliwiony na tematach o rozwodnikach. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Listopad 5, 2016 Ja nie pierniczę! Ja was po prostu pier/dzielę Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach