Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kruela

byłe, o co wam chodzi?

Polecane posty

Gość kruela

witam. interesuje mnie dlaczego byłe zony tak nie chca aby ich dzieci miały w miare dobre kontakty z nastepnę żoną ich taty? O co wam, byłe, chodzi? Nie myslicie że jednak dla dzieci byłoby lepiej gdyby sie odnalazły w nowej rodzinie taty niz czuły odrzucone? ciekawa jestem czy stac was na szczerość, prosze o wypowiedzi o motywach waszego postępownia. I oczywiście nie chodzi mi o skrajną patologię, tylko o normalne, średnio miłe next.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kruela
oczywiście zapraszam równiez do dyskusji wszystkie next. Może przekonamy w końcu szanowne byłe że nie jesteśmy potworami czychającymi na ich dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milkag
Jestem byłą i myślę , że gdyby mój ex miał kogoś to można żyć w przyjaźni.Znam takie przypadki z otoczenia.Były pilnuje byłej psa podczas wyjazdu,dziecko wyjeżdża z tatą czyli byłym i jego kobietą na wczasy a była jeszcze zawozi ich na lotnisko. Chcieć to móc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co jeśli ta była jest zbyt miła,uczynna,chętna do pomocy a ja mam wrażenie,ze bierze na przeczekanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milkag
t o długo czeka bo są 10 lat po rozwodzie a nową panią ex małzonek ma od 3 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myslałam o sytuacji,gdzie była jest zbyt miła i uczynna dla swojego byłego a mojego obecnego:) Ja mam kontakty dobre z dzieckiem mojego partnera,kiedys starałam sie za bardzo,nic z tego nie wyszlo,teraz jest oki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milkag
no to byłabym ostrożna-jeśli była jest zbyt miła a nie po prostu przyjacielska to róznie może być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie dzieciaki są odrzucane(wizyty sporadyczne itp)przez ojca,co do nex mojego ex nie wypowiadam się,dzieci się nie skarżą,to oki.Ale co można powiedzieć jak wizyty są sporadyczne i krótkie?Wszyscy są mili

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
milkag, nex nigdy na mnie zlego słowa nie powiedziała,są drobne konflikty z synem(zazdrość) ale ciągle jest mój partner na każde jej gwiźnięcie,co mnie wkurza,ostatnio nawet bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lamella
po pierwsze - nie wszystkie eks nie chcą. Ja tam chcę, co więcej - moja córka bardzo się z neksią lubi. Ale ja mam fajną, myślącą neksię bez schizy:) zresztą rozwiodłam się z innych powodów niż zdrada, więc może mi łatwiej. po drugie - nie wszystkie eks nie chcą złośliwie, niektóre mają swoje powody. Np. dzieci wcale nie mają ochoty na oglądanie ojca z obcą babą, bo nadal przeżywają rozwód. A niektórym tatusiom się wydaje, że wtłoczenie dzieci od razu do nowej rodzinki będzie świetnym antidotum na porozwodową traumę. Nie przejmują się tym, co czują ich dzieci, widząc ojca czulącego się do kobiety, którą obarczają winą za swoje cierpienie. po trzecie - dzieci potrzebują OJCA, a nie obcej baby. Nie da się nawiązać dobrych relacji - troje to już tłum, dzieci potrzebują czasu sam na sam z własnym rodzicem, a nie całym jego otoczeniem,. Nie wszystkie next są w stanie wyczuć kiedy powinny się usunąć, niektóre usiłują zawładnąć całym czasem antenowym, i wszędzie muszą dołożyć swoje 3 grosze. po czwarte - prawdopodobnieństwo że dzieci poczują się w nowej rodzinie dobrze szacuję w porywach na mniej niż 10%. Bo jest to uzależnione od tylu złożonych czynników, że naprawdę trudno o większy optymizm. Nakłada się na to stosunek eksi, relacje między byłymi małżonkami, umiejętność odcięcia się od starych konfliktów, umiejętność własciwego wychowywania dzieci a nie jedynie zapewniania im atrakcji weekendowych, bycie fair wobec wszystkich stron układu itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zły wzorzec
oglądanie zachowania ojca u boku kochanki dla której porzucił rodzinę jest złym wzorcem dla wychowania dzieci, zakoduje się w nich że można byc nieodpowiedzialnym i że to nic złego, fajnie jest porzucać i żyć sobie przyjemniutko, w dorosłym życiu będą postępować tak samo, bo przestaną odróżniać dobro od zła. Jestem przeciwna jakimkolwiek kontaktom dzieci z kobietą przez którą straciły ojca, a kontakty z ojcem zachowają zdrowy sens tylko jak ojciec w żaden sposób nie wprowadzi jej do życia dzieci, nie powinien nawet wspominać o niej ani o roli jaką jej dał. A więc kontakty z dziećmi tylko na neutralnym gruncie lub w rodzinnym domu dzieci, telefon osobny tylko do kontaktów z dziećmi w którym usłyszą jedynie głos ojca. Jesli takie warunki spełni to dobrze, jeśli nie zechce spełnić bo nie rozumie ważności tego, to pozostanie oddzielić się przestrzenią. Lepiej będzie dla dzieci i dla wychowania ich w wartościach których nie zburzy zły wzorzec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30.lea
Rodzice sie rozwiedli jak mialam 2lata .mieszkalismy u mamy rodzicow i to babcia przyczynila sie do rozwodu.ojciec sie wyprowadzil..raz pojechalam do niego i zaraz chcialam wracac.to byl obcy dla mnie dom. Jego nowa zona (tak czulam),dzieci byly ode mnie wazniejsze...wiecej tam nie jezdzilam.Alimenty placil ale ojcem moim juz nie byl...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kruela
zły wzorcu, troche mnie rozbawiła twoja wypowiedź, bo po pierwsze nie każda next jest ta kochanka dla której wyrodny małzonek opuscił rodzinkę, u mnie np jest tak, ze rozwiódł sie z powodu zdrad żony (bzykała sie z jego bratem ciotecznym i kolegą z pracy) a mnie poznał po rozwodzie, słonko. i co do wzorca, to myśle że to jak najbardziej dobry wzorzec dla dzieci jesli maja gdzie poobserwować prawidłowe kontakty miedzy mężczyzna a kobieta, skoro w domu nie mogli. i skoro mama nie wiedziała jak sie dogadac z tata to może lepiej że można podpatrzec jak to robi ktos inny. wzorce gdzie kobieta pełna jadu i nienawiści podkłada świnie ojcu swoich dzieci jakos mnie nie fascynuja, bo z doswiadczenia wiem że to, jakim facet był mężem (albo kobieta żoną) nie zawsze przekłada sie na to jakimi są rodzicami. ex mojego jako zona była zerem, ale jako matka sie sprawdza. i co powinnismy odseparowac od niej dzieci żeby nie miały wzorba bzykania sie z rodzinka blizszą lub dalsza swoich przyszłych małzonków? wręcz wydaje mi sie że w tak dramatycznym okresie jakim jest dla dziecka rozpad ich rodziny, tym bardziej nie nalezy ich stawiac pod sciana i raczej unikac sytuacji kiedy będa miedzy młotem i kowadłem. oczywiście nie mówie tu o skrajnej patologi, kiedy były mąż naprawde krzywdzi dzieci. lamello, zgadzam sie że dzieci potrzebuja przede wszystkimkontaktu z ojcem na poczatku. ale moje zdanie jest takie, ze potem, po oswojeniu sie z sytuacja potzrebuja równiez tego, żeby poczuć sie wystarczajaco ważne w jego nowej rodzinie. miałam w mojej najblizszej rodzinie taki własnie przykład, ojciec izolował od swojej nastepnej córke bo sie bał ich spotkania(była bardzo agresywnie nastawiona) i efekt wcale nie najlepszy bo dziweczyna mi płakał "czy on sie mnie wstydzi' ze nie może mnie pokazac nowej zonie" sytuacja niewatpliwie skomplikowana jest i rozumiem że dzieci przezywaja wielkie dylematy,i rózne uczucia czasem sprzeczne nimi targają. ale myslę ze żadna skrajnośc nie jest dobrym rozwiązaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kruela
a do 30eli owszem, ojcem twoim był i jest tylko tyle że odrzuconym przez ciebie. nie dałas mu szansy, nie wnikam dlaczego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patologia w pelnym rozkwicie
:) pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patologia w pelnym rozkwicie
lamella-bardzo madrze napisalas.:)One tego nie zrozumialy - to nie ich poziom.....a szkoda..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NEXTI
tak się własnie zastanawiam o co chodzi ex mojego przyszłego męża! jejku jaka ta kobieta jest pełna żalu, goryczy, jadu.... poznałam mojego ukochanego 5 lat po ich rozwodzie więc sumienie mam czyste, winy mojego Słońca też nie było, bo to ona go zdradziła i uciekła z ich domu w niewiadome miejsce. 2 lata nie widział syna bo ona go nie dpouszczała do niego! wtedy miał też pierwszy zawał!!! nabawił się nerwicy i zrobił nieufny do kobiet!!! no ale jesteśmy razem szczęśliwi, ale to szczeście jest zakłócone przez ex!!! najpierw jak nie wiedziała o mnie to pisała takie zgryźliwe smsy (nigdy nie dzwoni), później jak się dowiedziała, to co miesiąc żądała podwyższenia alimentów, bo jest zima a ona nie ma samochodu, więc musi z synem jeździć taksówką, nagle mały ma alergię na wszystkie możliwe pyłki (ciekawe bo jak do nas na 2 tyg przyjechał to ANI RAZU nie zarzył tabletek, a tabletki miał w woreczku, żebyśmy się nie dowiedzieli jakie to są!!! hmmm zatanawiające), potem miała okres grożenia sądem, że ja pewnie będę miała zły wpływ na niego, bo sypialnia obok jego pokoju, że pewnie pochałaniam cały czas tatusia itd itd... strasznie wszystko to męczące. ale szybko się zorientowała, że nie tędy droga, zauważyła obojętność ex do siebie i jeszcze większą więź z synem i że młody strasznie lgnie do nas!!! wtedy to przyjęła taktykę biednej, poszkodowanej przez życie dziewczynki. pisała smsy typu: jak będziesz u mnie czy mógłbyś sprawdzić coś tam bo nie chce działać, coś się stało z hamulcem w moim rowerze - sprawdzisz.... OJJJJ BIEDACTWO NIE MA JEJ KTO POMÓC! a my wiemy, że ma bo młody nam powiedział, że to jakiś ochroniarz z dyskoteki, duży, napakowany i jeździ bmw!!!!! ja już w pewnym momencie myślałam, że będzie chciała go odzyskać, że robi wszystko by naprawić tamte lata, ale teraz mam ją w nosie i mój kochany także. NO WŁAŚNIE EX POWIEDZCIE SZCZERZE O CO WAM CHODZI BO JA SIĘ JUŻ W TYM GUBIĘ!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zły wzorzec
do kruela uogólniłaś niekoniecznie next jest byłą kochanką, ja podałam ci argumenty którymi może się kierować matka porzucona z powodu kochanki która stała się next, czy napisałam że moja wypowiedź dotyczy wszystkich next? Pytałaś czym kierują się ex niedopuszczające do kontaktu z next, weź pod uwagę że część next jest byłymi kochankami które przyczyniły się do rozwalenia rodziny, i moja wypowiedź dotyczy tej grupy. nie zamierzam dyskutować o wszystkich patologiach i winach (prawdziwych lub urojonych) dotyczących ex. Jesli szukasz wiedzy poznawczej na temat dlaczego ex nie dopuszcza do kontaktów dzieci z next, to mam nadzieję że tę wiedzę ci poszerzyłam, - powodów może być wiele, ja ci podałam jeden z najważniejszych powodów, możesz się nim rozbawiać jak chcesz, to twój problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kruela
zły wzorcu, ja nie uogólniłam tylko opowiedziałam o konkretnym, bo moim przypadku. nie musisz sie tak unosić, chciałam pogadać. jeśli naprawde tak myslisz to dlaczego? bo w twoim toku rozumowania nie ma miejsca na dziecko, jest tylko urazona duma mamusi, tak uważam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kruela
do next: widzisz, własnie o takie zachowania mi chodzi, manipulacje itd. bo odnosze jednak wrazenie nieodparte ze więcej byłych jest takich, które manipuluja i traktuja dzieci jako narzędzie do walki z byłym niz takie jak lamella, które są rozsadne i ciepło nastawione do swiata w tym takze do next. z takimi byłymi nie miałybysmy problemów i życie byłoby różowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lamella
Kruelo, ludzie często rozwodzą się w sądzie, ale nie rozwodzą się emocjonalnie. Nadal zachowują się względem siebie tak, jakby byli małżeństwem - czasem trwa to latami. Denerwują się tym, co powiedział/zrobił eks czy eksia, przeżywają to tak samo, jakby nadal mieszkali pod jednym dachem. Chyba kazdy tak ma na początku osobnego życia, tylko ci mądrzejsi przychodzą z czasem po rozum do głowy> Bo po kiego czorta było się rozwodzić, skoro przed snem ekscytujemy się tym co powiedział eks/eksia przez telefon? jak się dojdzie do wniosku, że to absurd - to się odpuszcza i zaczyna żyć normalnie. ważne jest to, z kim się rozwodzimy. Jeśli którakolwiek ze stron będzie z natury pamiętliwa, mściwa, zawistna - nie pomogą nawet lata, nigdy nie ułoży się poprawnych relacji. W przypadku niepatologicznych osób dziwi mnie niechęć do umożliwienia dziecku kontaktu z ojcem. Pomijając względy uczuciowe - czy naprawdę te baby nie wolałyby mieć od czasu do czasu weekendu dla siebie? jak dla mnie - to syndrom zachowania pt "na złość babci odmrożę sobie uszy" z drugiej strony - jeśli ojciec był dla dzieci OJCEM, a nie figurantem - będą tego kontaktu łaknąć i nie dadzą się tak łatwo zmanipulować. Tylko że polski model ojca w domu jest dość żałosny - cz dzieci będą tęsknić za kimś, kogo kojarzą jako osobę, która wieczorem przejmuje władzę nad pilotem i od czasu do czasu spyta o lekcje? poczytaj felietony w GW "Powrót taty" - niestety panowie mało przykładają się do budowania więzi z własnymi dziećmi, dlatego tak łatwo wywalić ich na orbitę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milkag
Ja byłam byłą przez 13 lat a teraz sama od roku jestem byłą.. I usłyszałam od swego byłego , że jego pierwsz żona to wspaniała osoba ( zostawiła go gdy dziecko miało 2 latka) a ja za to jestem do ..... No a teraz mają ponoć bardzo dobre układy . Samo życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kruela
no własnie doskonale to ujęłas, tak sie cały czas czuje, mimo że mój ze swoja eksia jest juz 12 lat po ślubie, ze ona ciągle mnie traktuje jakbym z cudzym mężem spała. a to juz od dawna mój mąż. wielka szkoda, że w obliczu zalewu takich własnie figuranckich tatusiów nie stac niektórych byłych na pielęgnowanie prawdziwych więzi. mój mąż należy do takich prawdziwych tatów, jest w życiu swojej córki w każdym momencie, wie o każdej dwói i każdej piątce, robią razem zadania itd. ja wiem o jej gustach duzo, zawsze wiem co kupić lub zrobic żeby jej było naprawde miło, czytałam harrego pottera i oglądaałam nastolatkowe seriale zeby miec o czym z nia rozmawiać. i niestety nic to w naszych relacjach z byłą nie zmienia. naprawde trudno sie tak żyje. szukam rozwiązań i wskazówek jak postępowac żeby poprawic sytuacje i jakoś nie daję rady. myslałam że jak zrozumiem motywy postepowania takiego to będe bardziej wiedziała co zrobic, ale chyba nie. pozdrawiam cie serdecznie lamello i naprawde bogu dziękowac że sa na swiecie takie eksie jak ty, to mimo wszystko napawa optymizmem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milkag
Kruello-robiłam dokładnie tak ak Ty-spędzałam z córka byłego mnóstwo czasu, bardzo sie lubiłyśmy, mala miała u nas swój pokój a do moich rodziców mówiła babciu i dziadku. Wydawało się , że wszystko ok. gdy miała 10 lat urodziłam naszą wspólną córkę i wtedy również podczas wizyt małej starałam się jej- w przeciwieństwie do jej ojca-poświęcać jak najwięcej czasu. Niestety -od momentu gdy wspomniała swojej mamie , ze bardzo u nas lubi być- jej wizyty były coraz rzadsze. potem dowiedziałam się , że odwiedziny tatusia przeniosły się na grunt domu jego córki, potem były wspólne z tamta rodzina imprezy a teraz jestesmy po rozwodzie a były z 1 żoną maja wspaniałe - ponoć -układy. Cóż-życie bywa przewrotne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta z odzysku
I po cholerę chcecie na siłę zastępowac dzieciom matki???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cavarro
Mnie,jako byłej chodzi tylko o jedno- aby next traktowały nasze dzieci jako dzieci jej męża i nasze ,a nie swoje. Dziecko - kiedy odwiedza tatę u niego w domu- dla next jest gościem, nie rodziną. A dla gości trzeba byc grzecznym i taktownym. Niech się next nie wtrąca, nie wypowiada i niech pamięta, że może tylko doradzić -i to tylko jednemu z rodziców- a nie zadecydować. Nie mam żadnych układów z next, bo nie widzę powodu, a układy, jakie z nią ma moje dziecko, są natury towarzyskiej-są dla siebie miłe, nie wchodzą sobie w drogę. Dlaczego moja córka mówi o niej "babcia wierzba"-nie wiem, nie pytam. Niech next zajmą się tym, co zaczęło się w ich życiu wraz z naszymi ex, a my sobie świetnie damy radę.Koleżankami naszych dzieci być nie mogą, bo nasze dzieci nie wybrały sobie ich świadomie na koleżanki, na miano przyjaciółek trzeba sobie zasłużyć, mamą naszych dzieci nie będą, naszą rodziną tym bardziej. Jeśli next będą taktowne i delikatne wobec naszych dzieci-to będzie absolutnie wszystko, czego my chcemy. Natomiast to,co dzieje się między ojcem a matką dziecka należy tylko do rodziców, zdanie kogokolwiek innego może być tylko sugestią,a nie opinią.I to pod warunkiem, że zainteresowani poproszą o nią. Dotyczy to również dziadków, sąsiadów, koleżanek i przyjaciół rodziny-nie tylko next.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kruela
milko, bardzo ci współczuje naprawde. twój facet okazał się palantem i tyle. a do cavarro, cóz nigdy nie chciałam zastepowac matki, ale fakty są takie, że w tej rodzinie, która założyłam z dzieciatym juz mężęm to ja pełnię te role. i one nie sa i nigdy nie będa moimi dziecmi, ale dla mie w tej rodzinie są dziecmi. nie jesteśmy spokrewnieni, tylko spowinowaceni, to się nawet tak nazywa że ja jestem macochą(facet ojczymem) a dzieci pasierbami. prawnie maja podobne prawa do rodzonych dzieci, mozna im przekazywac darowizny i pozyczać pieniądze bez płacenia podatku, to jest ta tzw." pierwsza linia" pokrewieństwa lub powinowactwa. to naturalne, że jak mała jest u nas, to robie wszystko to co robi kobieta, pieke ciasto, robimy razem ciasteczka czy idziemy na zakupy, robie jej imprezy urodzinowe czy imieninowe dla rodziny ze strony męża itd. rozmawaiam znia o chłopakach czy szkole bo nie zawsze wszystko zręcznie jest powiedziec tacie. i to wszystko nie zmieni faktu, ze wasza rola i wasza pozycja, drogie byłe, w życiu waszych rodzonych dzieci nigdy nie zostanie zagrożona. bo matka i ojciec to nnajwazniejsze osoby w zyciu dziecka i zadna nastepna zona ani żaden nastepny mąż tego nie zmieni. czy takie podejście jakie prezentuje cavarro nie wynika czasem po prostu ze strachu? ja wychodząc za mąż za dzieciatego zdecydowałam sie na to, że w mojej rodzinie nie ma tylko jednego dziecka, jest troje. i dotyczy to eszystkiego: wczasów, świąt, finansów, ksiązek do szkoły. wszędzie sa obecne i wszędzie sa brane pod uwagę. jak dzieci po prostu. i tak sie zastanawiam, jakie to sa te sprawy, które są tylko sprawami rodziców, skoro we wszystkim uczestniczymy i finansowo i obecnościa. nawet jesli byłe chca miec komfort i poudawac troche ze ustalaja cos tylko ze swoim byłem, to uprzejmie zawiadamiam że u nas jest tak, ze wszystko ustalamy razem, np ile mozemy pzrzeznaczyc na impreze czy wakacje dzieci. to że byłe postanawiaja nas nie zauważać nie znaczy ze naprawde nas nie ma. pozdrawiam wszystkie byłe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kruella masz rację
kruela piszesz dokładnie to co ja chciałam napisać! Ja z mężem mamy związek partnerski i choć nie mamy jeszcze własnych dzieci zawsze miło przyjmowałam w naszym domu jego dziecko. Dość szybko pogodziłam się z sytuacją, że ten facet nie będzie myślał tylko o mnie, że ma zobowiązania i te uczuciowe i te finansowe. Owszem czasem długo siedzimy i się zastanawiamy czy "przetrzymamy" następną podywyżkę alimentów i co małemu kupić - niekoniecznie na święta. Zawsze jak przyjeżdza to kupuję mu ulubione słodycze, owoce i ulubiony jogurt. Mój mąż liczy się z moim zdaniem i zawsze problemy rozwiązujemy razem czy dotyczą dziecka czy ex. Za dwa tygodnie przyjedzie do nas na wakacje i wczoraj z mężem wspominaliśmy jego zeszłe wakacje spędzone u nas. Ja wtedy pracowałam w firmie produkującej słodycze i przynosiłam je do domu. Jak tylko wchodziłam to mały zrywał się i z ukrycia obserwował co wyjmuję z torebki. I ten uśmiech kiedy widział, że następna paczuszka leży na stole wynagradza mi to, że to nie jest moje dziecko, że ja nie jestem jego matką. Młody mówi mi po imieniu, nigdy nie poruszamy spraw matki, nigdy!!! Pytam się jak w szkole, jak koledzy, itd... i jesteśmy razem z mężem przekonani, że nasz dom jest dla niego ostoją - tu jest sam, ma własny pokój, prywatność, uwaga skupia się tylko na nim (dodam, że ma jeszcze dwoje rodzeństwa). gdybyśmy jeszcze tylko mogli dogadać się z ex to było by cudownie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmm u mnie to wyglądało tak
moj mąż ma dziecko z pierwszego małżeństwa - począki z jego ex były kiepskie ale w sumie byłam w stanie to zrozumiec. Postawiałam sie w jej sytuacji i pewnie postępowałabym podobnie jak ona ale napewno nie utrudnialabym kontaktow ojca z dzieckiem a ona to robiła i to bardzo skutecznie. Juz nie wspomne o sobie ale ojcu na jakiekolwiek widzenia mogłaby pozwolic. Niestety nie było tak pieknie. I ponad 3 lata maż nie widział sie z dzieckiem. Dostaliśmy tylko nr konta na ktory wplacac alimenty i to wszystko. Nie protestowalam z alimentami ani ja ani mąż bo niby czemu mamy na dziecko nie placic? Po tych latach ja wziełam inicjatywe w swoje rece. Najpierw zadzwoniłam do niej chwile pogadalam. Potem wyslalam kilka emaili, pozniej byly rozmowy na gg - dogadalysmy sie w miare ale dopiero po tylu latach i na tym cierpialo dziecko. Mąż w ogole nie chcial z nią rozmawiac wiec wszelki kontakt był na mojej głowie. Pozniej syn męża napisal do mnie i tak sie zaprzyjaznilismy - efekt tego taki ze maly spedza u nas cale wakacje. Szkoda ze tak pozno ale lepiej teraz niz wcale. A co do bylych to wiem ze czesto przesadzają i szukają dziury w całym. Syn męża bardzo mnie lubi i wiem ze jesli nawet matka cos by mu gadala to kazalby jej nie opowiadac bzdur. Maly ma juz 13 lat wiec duzo rozumie. I pewnie nie pozwolilby teraz na to by ona znow nim manipulowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×